Oikawa Tooru (2) ~ Prawdziwe oblicze. ✔

Oikawa Tooru (2) ~ Prawdziwe oblicze. ✔

Nie mogłaś skupić się na lekcji. Twoje myśli zajmował chłopak, który siedział niecały metr od ciebie. Gdy tylko zabrzmiał dzwonek, szybko spakowałaś swoje książki i już miałaś ruszyć do Chiyo, gdy poczułaś ucisk na swojej ręce. 

— Hej, nie uciekaj! — Oikawa uśmiechnął się szeroko. — Przecież miałem cię  oprowadzić.

— Nie miałeś tego zrobić po lekcjach? — zapytałaś, przygryzając nerwowo wargę.

To nie tak, że nie chciałaś z nim iść... Po prostu byłaś zestresowana. No i miałaś ochotę pogadać z Chiyo...

— Oj chodź i nie marudź — objął cię ramieniem i mogłabyś przysiąc, że wytknął język w kierunku Chiyo.

Zaczęłaś się zastanawiać dlaczego się nie lubią. Nie dało się nie zauważyć, że ich dwójka była najpopularniejszymi osobami w szkole. Może chodziło o rywalizację?

Tooru pokazywał gdzie znajdują się najważniejsze sale, miejsca gdzie uczniowie chętnie spędzają przerwy, stołówkę i pokój, gdzie chętni mogli pograć sobie w tenisa stołowego. Twoje myśli jednak wędrowały zupełnie gdzie indziej.

— A tutaj mamy łazienki — mruknął chłopak, teatralnym ruchem wskazując na parę białych drzwi z metalowymi klamkami.

— Fascynujące...

Chłopak odwrócił się w twoją stronę i zirytowany podniósł jedną brew.

— Słuchasz mnie w ogóle, <Imię>-chan?

— Fascynujące...

— Hej, niemiłe! — krzyknął, szturchając cię w ramię.

Otrząsnęłaś się i zaczerwieniłaś ze wstydu, szepcząc ciche "przepraszam".

— Jesteś bardzo roztargniona. To pewnie dlatego, że to twój pierwszy dzień — wyglądał jakby chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zrezygnował. — Swoją drogą, skoro już słuchasz to nigdy nie wchodź do tego pokoju, chyba, że to kwestia życia i śmierci — powiedział, wskazując palcem na pomieszczenie znajdujące się na końcu korytarza.

Znajdowały się tam drzwi z napisem "sekretariat". Na samo wspomnienie dreszcz przeszedł ci po plecach.

— Wyczuwam tu jakiś podejrzany gang strasznych sekretarek — mruknął i widząc twoją zdziwioną minę, dodał: — Przepraszam, uwielbiam teorie spiskowe! W Nekomie też siedzi taka jendna wredna baba. Pogłoski mówią, że jest siostrą naszej pani Bogumiły.

— Nekomie? — zapytałaś.

Skądś kojarzyłaś tę nazwę.

— O, to takie liceum. Mają całkiem niezłą drużynę siatkówki... Nie lepszą od naszej, oczywiście — mruknął, przejeżdżając swoją dłonią po włosach. — Swoją drogą, pokażę ci gdzie spędzam najwięcej czasu.

Chłopak zaprowadził cię do sali gimnastycznej. Była bardzo jasna i przestronna. Pisk obuwia sportowego można było usłyszeć nawet zza zamkniętych drzwi. Weszliście do środka, gdzie właśnie rozgrzewała się drużyna siatkarska.

— Iwa-chaaan! Zobacz kogo przyprowadziłem! — Krzyk Oikawy rozniósł się po całym pomieszczeniu.

Jeden z chłopców z czarnymi, sterczącymi włosami podszedł do was wyraźnie zirytowany.

— Miało cię tu dziś nie być, Trashykawa — warknął.

— Hej, nie bądź niemiły. Oprowadzam nową, śliczną koleżankę!

Czarnowłosy spojrzał na ciebie, jakby dopiero teraz dojrzał, że stoisz obok. Natychmiastowo się zaczerwienił.

— Dz-dziewczyna... — szepnął cicho. — Przepraszam za swoje zachowanie. Jestem Iwaizumi Hajime — po tych słowach podał ci drżącą rękę i odbiegł do śmiejącej się drużyny.

Spojrzałaś na Oikawę, licząc na wyjaśnienie sytuacji.

— Nie przejmuj się. Jest bardzo nieśmiały w stosunku do dziewczyn.

Nagle drzwi do sali się otworzyły. Do środka wparowała Chiyo, która najwyraźniej cię szukała.

— <Twoje Imię>! Tutaj jesteś! Wiedziałam, że ON cię tu zabierze — mówiła zdenerwowana. 

Przyjaciółka odciągnęła cię od zaskoczonego Oikawy, który niemal natychmiast został otoczony przez grupę fanek. Wyglądało to tak, jakby tylko czekały na to aż się odsuniesz. Zadowolony Tooru z szerokim uśmiechem, od razu zaczął z nimi gawędzić, ku złości Iwaizumiego, który zdenerwowany zaczął wykrzykiwać coś z drugiego końca sali.

Zdołałaś jeszcze pomachać do Oikawy zanim Chiyo wyciągnęła cię z sali.

— O co ci chodzi? — zapytałaś dziewczynę.

— Po prostu nie chcę żebyś skończyła jak one — odpowiedziała, wskazując na okno sali, przez które wciąż było widać kółko adoracji Tooru... I Iwaizumiego rzucającego w nich piłkami? Chociaż to ostatnie mogło ci się przewidzieć...

— To, że lubię Oikawę wcale nie oznacza, że zacznę go adorować — mruknęłaś, odwracając wzrok.

— Nie rozumiesz... Nie tylko o to chodzi — zaczęła. — On cały jest jakiś... Dziwny. Udaje wiejskiego idiotę, a tak naprawdę jest bardzo inteligentny. Ma chore ambicje, całą uwagę skupia na szkole i siatkówce, nigdy nie pokazuje swojego prawdziwego oblicza. Zwodzi dziewczyny, a kiedy jedna za bardzo się do niego zbliży, wymiguje się od jakiegokolwiek związku! Nie chcę żeby ciebie coś takiego spotkało.

Słuchałaś jej monologu z pokerową twarzą. Może miała i trochę racji, Oikawa rzeczywiście wydawał się nie pokazywać od wszystkich stron, ale Chiyo chyba trochę przesadzała... Przedstawiała Tooru jak jakiegoś antychrysta.

Na pozostałych lekcjach siedziałaś z Chiyo. Nawet jeśli chciałabyś usiąść z Tooru, to zawsze jakaś inna koleżanka z klasy cię wyprzedzała.

Po zajęciach Hideki musiała cię zostawić, bo miała jakąś ważną randkę ze swoim chłopakiem. W końcu jest taka idealna... To oczywiste, że była w związku. Westchnęłaś cicho. Nie pozostało ci nic innego niż samotny powrót do domu.

Kiedy wyszłaś ze szkoły, ujrzałaś Tooru wychodzącego z sali gimnastycznej z workiem treningowym. Pożegnał swoje fanki szerokim uśmiechem, lecz kiedy tylko trochę się oddaliły jego uśmiech zniknął. Wydawał się zmęczony.

— Przecież miałeś dzisiaj nie ćwiczyć — powiedziałaś, podchodząc do niego zmartwiona.

Chłopak podskoczył przestraszony.

— <Imię>-chan! Nie strasz mnie tak! — na jego twarz wrócił sztuczny uśmiech. — Muszę dbać o formę.

— Przede mną nie musisz udawać superbohatera, wiesz? — zaczęłaś. — Jeśli coś cię gryzie, możesz mi powiedzieć, choć nie znamy się długo...

Chłopak uniósł brew, widocznie zdziwiony twoimi słowami. Po chwili znowu się uśmiechnął, ale tym razem inaczej, bardziej szczerze.

— Wiem, <twoje Imię> — powiedział. — Po prostu chcę pokonać takiego jednego gościa, a nie dokonam tego bez treningu.

— Dobrze jest trenować, ale nie przemęczać się — mruknęłaś, odgarniając potargane włosy Tooru, które zaczęły schodzić mu na czoło.

Chłopak delikatnie się zarumienił i złapał twój nadgarstek.

— Jesteś pewna, że chcesz się mną przejmować? — widząc twoją zdziwioną minę dodał: — Chiyo już musiała ci o mnie sporo nagadać.

— Lubię sama wyrabiać sobie zdanie o ludziach — mruknęłaś, patrząc mu w oczy.

Oikawa zaśmiał się i schylił się w twoją stronę. Odgarnął twoje włosy za ucho. Twoje serce nigdy nie biło tak szybko.

— Obyś tylko tego nie żałowała — szepnął ci do ucha i odszedł, jak gdyby nic się nie stało.

------------------------------------------------------

Pani Bogumiła dodana do kart postaci B) Może to nie pani Grażyna, ale rodzina to rodzina, a ja już zaczynałam tęsknić :D

W NASTĘPNYM ROZDZIALE:

Tajemnicze kartki i masa czekoladek

Czyli: Oikawa Tooru (3) ~ Walentynki.

Do napisania!

TrashInDisguise~





Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top