Prolog

Od ostatniej wojny minęło ponad 2000 lat. Nikt nie sądził, że oni tak szybko powrócą. Żadna z siódemki zgromadzonych. Cisza panująca w chłodnym pomieszczeniu dodawała sytuacji grozy. 

- Musimy jak najszybciej odnaleźć Wybranych - powiedziała jedna z kobiet, ubrana w długą do ziemi lodowatoniebieską suknię.

- Rivia, dobrze wiesz, że rozproszeni są po całym świecie - odpowiedział jej mężczyzna o ognistoczerwonych włosach.

- Wiem Markusie. Musimy ich odnaleźć, i to jak najszybciej.

- Ale nie wiemy nawet czy się zgodzą iść z nami! - rzuciła błagalnym tonem inna kobieta, bardziej przypominająca z wyglądu nastolatkę.

- Elektro, nie mamy czasu żeby myśleć o tym. Muszą dowiedzieć się o swoim przeznaczeniu jak najszybciej, inaczej będzie mogiła

- Ale..

- Żadnych "ale" moja droga - przerwała jej Rivia. - Poszukiwania zaczynamy jutro.

Grupa miała się już rozchodzić, lecz Rivia coś dostrzegła.

- Gdzie jest Elvera? Nie widziałam żeby wychodziła - spytała Markusa.

- Jej nie było na spotkaniu - odpowiedział ognistowłosy. - Udała się na poszukiwania kilka dni temu.

Kobieta w niebieskim pokręciła ze zrezygnowaniem głową. Elvera, jako jedyny na świecie mag duszy, bywała nieprzewidywalna i nieodpowiedzialna, ale to ona 2000 lat temu odkryła zdolności Rivii i pozostałej szóstki.

- Zastanawia mnie czy na świecie jest jeszcze ktoś będący magiem duszy, nawet ukrytym - wypowiedziała swoje myśli na głos.

- Nie sądzę - mruknął pod nosem David, znany z ciętego języka i wyblakłozielonych koszul. - A nawet gdyby jakiś żył, szansa na znalezienie go jest nikła.

- Nie znasz Elvery tak dobrze jak ja. Ona zawsze znajdzie to, czego szuka

Tymi słowami już ostatecznie zakończyła zgromadzenie. Wszyscy rozeszli się w swoją stronę.
Jednak Rivia pozostała w miejscu przez pewien czas i zastanawiała się gdzie rozpocząć poszukiwania.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top