Dzień pierwszy

Nie zauważyłam tego od razu.

Jak mogłabym, skoro przywykliśmy już wcześniej do swojej obecności?

Do tamtej pory nie odgrywaliśmy w swoich życiach istotnych ról - byłeś moim kolegą z klasy, tym uroczym chłopcem z dołeczkami w polikach, w dodatku zakochanym w niej po uszy.

Trwaliśmy tak obok siebie aż do pewnego słowa, spojrzenia czy gestu.

Z początku było niewinnie. Spojrzenia wydłużone o kilka przeciągłych sekund, uśmiechy wypełniały przestrzeń między nami i te słowa, słowa, słowa.

Nawet nie zauwżyłam, kiedy zacząłeś kruszyć moją barierę.

Usypiałeś moją czujność dobry słowem.

A ja w akompaniamencie Twojego śmiechu zasypiałam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top