✮ ᴹᴵᴰᴼᴿᴵᴷᴬᵂᴬ ᴿᵞᵁᵁᴶᴵ ✮

-Midorikawa? To jak to było w twoim dzieciństwie?

Zielonowłosy oderwał się od grania na konsoli i zerknął na nastolatkę

-Och... w moim dzieciństwie?... było raczej... dobrze

-A opowiesz mi?

-Jeśli tak bardzo chcesz...

✮✮✮

W Inazuma Town, a właściwie to na przedmieściach tegoż miasteczka, stał niczym nie wyróżniający się żółty dom. W okienku na górze było widać poprzyklejane naklejki, a na dworze widoczne było średniej wielkości boisko, i akcesoria do gry w piłkę nożną. Od razu można stwierdzić iż mieszka tu jakieś dziecko, najprawdopodobniej chłopiec. Jednak kto by się spodziewał, że to właśnie w tym niczym nie wyróżniającym się domku mieszka nasz bohater. Zajrzyjmy do środka...

Mały zielonowłosy na oko pięcioletni chłopiec siedział na krzesełku w kuchni i wycinał różnorakie kształty ciasteczek. Oprócz tego zrobił jedną dużą gwiazdkę po czym bezradnie rozejrzał się dookoła. Spojrzał w dół ale, ponieważ jak przystało na 5-latka nie był zbyt wysoki, duże krzesło wcale nie poprawiało sytuacji, miał około metr do ziemi. Westchnął po czym powoli zaczął się zsuwać z krzesełka, a gdy w końcu wylądował na podłodze z satysfakcją poszedł cichutko do pokoju na końcu korytarza aby poszukać swojej cioci, właściwie była to przyjaciółka jego mamy ale maluch traktował ją jak drugą matkę, co nie było takie dziwne gdy weźmie się pod uwagę fakt, że była ona jego chrzestną.

Pewnie zastanawiacie się czemu malec po prostu nie zawołał swojej cioci lub będącej na górze mamy. No cóż, tak się składa, że jego mama jest w ciąży, a mały Ryuuji, Midorikawa Ryuuji bo to właśnie o nim teraz mówimy, jest jak na swój wiek bardzo sprytnym i odpowiedzialnym dzieckiem, stara się być tak cicho jak może. Dziś gdy jego tata jest w pracy maluch został z ciocią Asumi, i powiedział jej, że chce coś zrobić dla mamy. Kobieta uwielbiając swojego chrześniaka pomogła mu zrobić ciastka, a potem pomagając jego mamie na górze, powiedziała, że zaraz wróci.

Ryuuji nie mógł się doczekać aż pozna swojego brata.

Wprawdzie jako maluch, nie wiedział co to znaczy, że po prostu pojawi się on na świecie. Wyobraźcie sobie miny rodziców, gdy dociekał o szczegóły

Co noc przychodził do mamy i pytał jej jak się czuję. Zielonowłosa kobieta o niebieskich oczach uśmiechała się wtedy tylko do swojego synka i przyciągała go do uścisku. No bo jak się nie wzruszać kiedy 5-letni chłopczyk zamiast grać w piłkę, czyli robić to co uwielbia, cały czas dogląda swojej mamy, i patrzy na nią swoimi czarnymi, błyszczącymi oczkami... tak bardzo podobnymi do tych jej męża.

Ani Midorikawa Ayami, ani jej mąż Isao tak naprawdę nie wiedzieli po kim charakter otrzymał ich pierworodny. O tyle, ile był nieśmiały przy obcych, to przy przyjaciołach i rodzinie był radosny i energiczny, wszędzie było go pełno.

Isao był raczej poważnym człowiekiem, a kobieta była na ogół spokojna.

Tak naprawdę malec w ogóle nie sprawiał kłopotów, tylko raz wdał się, żeby nie przesadzić ,,konflikt" ale tak naprawdę otrzymał za to pochwałę. Grał w piłkę u swojej najlepszej przyjaciółki Aiko, kiedy jakiś starszy chłopak z jej sąsiedztwa zaczął krzyczeć na dziewczynkę. Ryu od razu wstawił się za przyjaciółką...

***

Dwa razy wyższy od dwójki przyjaciół chłopak, ściskał mocno rękę Aiko.

Mała wyrywała się ale chłopak był od niej o co najmniej 2 lata starszy, i o wiele silniejszy. Tak naprawdę żadne z nich nie wiedziało o co chodzi, ale Midori widząc łzy pojawiające się w oczach przyjaciółki szybko wziął swoją piłkę i z całej siły kopnął w chłopaka. Mógł być zaskakującym fakt iż odleciał on przynajmniej z kilka metrów w tył, chociaż jak tak się zastanowić to nie jest to już takie dziwne, w końcu gdy ten malec się zdenerwuje raz na jakiś czas to gdzieś ta cała złość musiała wyjść nieprawdaż?

Starszy spojrzał na niego zdenerwowany

Ryuuji złapał przyjaciółkę za rączkę, cofając się niepewnie

-Ryuu boję się... - wyszeptała

Zielonowłosy schował ją za siebie, czekając na cios

Ten jednak nie nadszedł

Uniósł zaszklone oczy patrząc na swojego tatę

-Otousan?

***

Ryuuji nagle usłyszał krzyk, szybko zorientował się, że głos należy do jego mamy. Wbiegł szybko na górę i zobaczył swoją mamę zwijającą się z bólu i ciocię Asumi pomagającą jej wstać.

Ryuu przerażony rozglądał się po pokoju

-Mamo?! – krzyknął ze strachem

-Ryuuji! Wyjdź stąd! – krzyknęła ciotka zamykając mu drzwi przed nosem –Gdzie jest ta komórka?! Usłyszał jeszcze krzyki

Przestraszony pociągając noskiem zbiegł po schodach kuląc się w fotelu. Zerknął na leżący na stoliku telefon

Szybko wybrał numer dzwoniąc po ten, ze zdjęciem starszego

-T-tato? T-tak tato mama strasznie krzyczy! I chyba musisz pojechać z nią już do tego lekarza! Tatusiu!

Siedzący w swoim gabinecie Midorikawa Isao skamieniał, szybko się ubrał i wybiegł z firmy cały czas rozmawiając ze swoim synkiem

-Ryuu, kochanie nic się nie bój. Leć powiedz cioci, że zaraz będę. Kocham cię skarbie, niczym się nie martw mamie nic nie będzie.

Zielonowłosy pobiegł do pokoju na górze gdzie jego ciocia biegała jak szalona po całym pokoju.

Malec podbiegł do swojej mamy i przytulił ją mówiąc

-Tatuś już jedzie mamo, zabierze cię do pana doktora.

Jego ciotka i już bardziej spokojna mama spojrzały na niego ze zdziwieniem, a Ayumi uśmiechnęła się przez łzy.

-Będziesz wspaniałym starszym bratem kochanie, aż sama mu zazdroszczę wiesz? – zaśmiała się, znów się pochylając ze skurczu

✮✮✮

Potem wszystko działo się bardzo szybko, Isao wbiegł do pomieszczenia po czym całą trójką pojechali do szpitala. Ryuu miał zostać z ciocią ale powiedział, że zostanie z Aiko i jej rodzicami.

Jego tata tylko mocno go przytulił i powiedział, że już niedługo wrócą.

Odjechali a nasz Midoś poszedł pobawić się ze swoją przyjaciółką.

Już niedługo miał zobaczyć swojego braciszka.

To była sekunda gdy mama Aiko przełączyła kanał na wiadomości, kiedy Ryuuji usłyszał o wypadku w którym nikt nie przeżył. O wypadku w którym zginęła cała jego rodzina włącznie z małym nienarodzonym Yōji. To była sekunda w trakcie której iskierka w jego oczach zgasła, ten malec już nigdy miał nie być taki sam...

Moment w którym trumny były opuszczane był najbardziej traumatycznym momentem w jego życiu. Podszedł do dziury w której leżała już opuszczona trumna jego mamy. Przybliżył się mimo współczujących spojrzeń i przytrzymującej go ręki, mamy Aiko. Spojrzał na różę którą miał w rączce i wyszeptał patrząc w dół.

-Wiesz braciszku, może nigdy cię nie poznałem ale kochałem cię wiesz? Miałem się tobą opiekować ale nasza mama na pewno się dobrze tobą zajmie sama z tatą i ciocią... Wiesz oni są naprawdę wspaniali i będę za nimi tęsknił – słysząca to stojąca za nim kobieta zasłoniła usta dłonią i płacząc, a Ryu kontynuował – Mamusiu, Tatusiu i ciociu zawsze będę was kochał, wiesz mamo obiecałem ci kiedyś, że zawsze będę sobą... ale teraz ciebie tu nie ma – pociągnął noskiem – ale obiecuję ci, że spróbuję – wrzucił różyczkę w dół – żegnajcie...

***

Okazało się, że mimo usilnych prób i starań mamy jego przyjaciółki nie udało jej się uzyskać praw do opieki nad nim. Słysząc to Ryuu tylko wzruszył ramionami ale gdy zobaczył załzawione po tym geście oczy kobiety westchnął i przytulił się do jej nóg. Kobieta kucnęła i go przytuliła.

-Niech się Pani nie martwi... ja sobie poradzę, poza tym... obiecałem mamie, że znajdę sobie przyjaciół- spojrzał jej w oczy i lekko się uśmiechnął – nie mam wpływu na to co się stało, niech Pani nie płacze.

Kobieta uśmiechnęła się, i zrozumiała dlaczego jej córeczka zawsze mówiła, że jej ,,braciszek" jest taki wyjątkowy. Kiwnęła mu głową i poszła z nim spakować jego rzeczy.

Midori stwierdził, że nie będzie płakać. Z tego co mówił mu Pan Policjant zrozumiał, że trafi do miejsca gdzie żadne z dzieci nie ma rodziców. Mówił, że niektórzy nigdy ich nie poznali. Pamiętacie jak wam mówiłam, że był bardzo mądrym dzieckiem? Mido stwierdził, że skoro tam niektóre dzieci w ogóle nie miały rodziców i nie wiedziały co to znaczy... to nie będzie rozpaczał, bo przecież on to miał, i pomoże tym dzieciom zrozumieć jak to jest. Uśmiechnął się szeroko a w jego oczach pojawiła się ta sama iskierka która zgasła kilka dni temu. Spojrzał w niebo i pomachał w tamtym kierunku, by udać się dziarskim krokiem do swojego pokoju.

***

TIME SKIP

Kira Hitomiko stała przed bramą i z bólem serca patrzyła na płaczącą dziewczynkę, która przytulała się do zielonowłosego chłopca, tak jakby nie chciała go wypuścić. Westchnęła i podeszła jak sądziła do Midorikawy Ryuuji czyli chłopca którego miała zabrać do sierocińca. Miała być tu wcześniej ale Ai i Kinki strasznie się pokłóciły, naprawdę nie miała ochoty teraz zabierać tego malucha, a już widziała, że szybko jej nie pójdzie. Połowa osób płakała, nie ufała jej, i uciekała przed nią. Np. Kinki Nozomi, musiała ją gonić, ta czteroletnia mała nadal jej nie ufa. Wiele słyszała o tym chłopcu zanim po niego przyjechała, podobno wiele osób deklarowało, że się nim zajmie. Bardzo ją zdziwiło to, że mimo tego nie pozwolili im na to. Stanęła obok zielonowłosego i przykucnęła.

-Witaj, jestem Kira Hitomiko. Opiekunka sierocińca ,,Słoneczny Ogród", mam cię zabrać ze sobą.

Powiedziała, ale po chwili sama na siebie nakrzyczała w myślach, to, że ona jest zmęczona nie znaczy, że ma do siebie zrażać tego chłopca. Już miała otwierać usta ale przerwał jej Ryuuji, podnosząc głowę i patrząc się na nią swoimi czarnymi oczkami posłał jej uśmiech.

-Dobrze, Hitomiko-chan – spojrzał na Aiko – Nie płacz, Aiko! Obiecuję ci, że jeszcze się zobaczymy!

Przytulił ją ostatni raz i wstał podchodząc do stojącej w szoku Hitomiko.

Wzięła go za rękę i wsiadła do samochodu uprzednio zapinając mu pasy na tylnym siedzeniu. Jechała rozmyślając co jakiś czas zerkając na niego.

-Hitomiko-chan?

Hitomiko spojrzała na niego zdziwiona, skręcając w prawo.

-Tak? I możesz do mnie mówić nee-san, wszystkie dzieci nazywają mnie swoją siostrą.
Midori zaśmiał się melodyjnie.

-Dobrze nee-san, ja mam na imię Ryuuji – uśmiechnął się – chciałem się zapytać ile dzieci jest w tym miejscu, do którego jedziemy!

Czarnowłosa była zaskoczona, mało kiedy spotyka tak otwarte dzieci

-Wiesz Ryuu-kun, sierociniec był nie dawno utworzony i nie ma tam jeszcze zbyt wielu dzieci. Jest ich około 10. Najstarszy to Osamu, ma już 7 lat. Lepiej nie próbuj do niego podchodzić bo jest trochę...nieprzyjazny dla innych, są dziewczynki Ai i Fumiko, oraz chłopcy Hiromu i Shuji.

A z resztą poznasz ich gdy dojedziemy. Spojrzała w tył. Midori się uśmiechnął.

-Dobrze, ale nee-san? – kobieta spojrzała na niego pytająco, cały czas patrząc w tył – patrz do przodu bo nie chcę kolejnego wypadku... - Midori uśmiechnął się smutno

Kobieta zamarła, i wróciła do prowadzenia auta

-To będzie ciekawe kilka lat.... – pokręciła głową, zwalniając lekko z gazu

✮✮✮

Ohayo! 

Jako pierwsza historia to młodość naszego Midoriego!

Powiedzcie czy wam się podobało

Czekam na opinie^^

Pozdrawiam

~Reicia

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top