!ᴮᴼ ᴺᴵᴱ ᴹᴼżᴱ ᴮᵞć ᶻᴬ ᴾᴼᵂᴬżᴺᴵᴱ!
Tu brakuje ze trzech rozdziałów z FFI XDD
Też może będą za pół roku, rok, dwa.
Cieszcie się tym co jest XDDD i nie róbcie sobie nadziei na resztę rozdziałów XDD
_______________
-Czy naprawdę masz zamiar napisać książkę o naszym życiu? - uniósł brew Nagumo, rozwalając się na kanapie - To trochę creepy, będę się bał wyjść na ulicę
-Bo boisz się patrzeć rano w lustro, to i tak akt odwagi - mruknął pod nosem Suzuno, siedząc obok i grając w Candy Crush.
Dziennikarka tylko westchnęła i wyrwała mu telefon z ręki.
-Czy możemy rozmawiać dalej? - mruknęła - Mieliście opowiedzieć co się stało po powrocie z FFI
-Powiedzieliśmy Ci już najbardziej krępujące sytuacje z naszego życia - stwierdził Midorikawa, leżąc do góry nogami na fotelu obok - I Nagumo wcale nie był taki odważny, możesz skreślić to zdanie, był straszną beksą.
-Wcale nie! - napuszył się złotooki.
-Tam naprawdę płakałeś kiedy spaliłeś ten sernik - mruknął Ryuuji.
-Potwierdzam - stwierdził Hiroto.
-Też - dodał Suzuno.
-Ej! A gdzie solidarność?! - fuknął Haruya.
-Dajcie spokój - machnęła ręką dziewczyna - Nie możemy zrobić z niego takiej beksy...
-Dziękuję - huknął czerwonowłosy siadając na kanapie - Możemy iść do domu?
-Nie - uśmiechnęła się.
-EHHHHHHHH - jęknęli wszyscy, budząc Afuro i Fubukiego którzy zasnęli na kanapie.
-Co się dzieje? - ziewnął blondyn - Wolne?
-Nie - westchnął Hiroto.
-Możemy Ci opowiedzieć kilka śmiesznych historii z naszego życia, i się odczepisz - zaproponował Mido, podbierając popcorn ze stołu
Dziewczyna zamrugała i przygryzła długopis.
-Możecie opowiedzieć mi je, a potem tak czy siak opowiedzieć co było po powrocie z FFI - wyszczerzyła się.
-Nie ma mowy - mruknął Suzuno.
-No weźcie! - uderzyła zeszytem o fotel - Chcecie zostawić ludzi w niewiedzy?!
-Tak - odparli razem - Będą się zabawnie pruli, i złoweczyli
-To fakt - zamyśliła się dziewczyna, ale po chwili pokręciła głową - Ale nie tym razem!
-No dobra - mruknął Haruya - Im szybciej skończymy, tym szybciej będę mógł zjeść pizzę...
-Cudownie - westchnęła otwierając zeszyt - Zaczynamy...
°°°°°°°°
Wiek bohaterów: Ok 8 lat, 2 lata mieszkania w Sun Garden
To był jeden z tych zwyczajnych dni w roku. Kiedy budzisz się nie za wcześnie i nie za późno, nie wiesz co zjeść na śniadanie, a Twoje włosy wyglądają gorzej niż krzak w ogródku. Także nikt z Sun Garden nie spodziewał się takiego obrotu spraw, jaki miała zafundować im pewna osoba...
-Hiroto! - krzyknęła Hitomiko wpadając do pokoju szybciej, niż Nagumo ucieka gdy karzą mu sprzątać.
Czerwonowłosy krzyknął i spadł z łóżka prosto pod nogi Midorikawy siedzącego na fotelu.
-Co u diabła - jęknął ośmiolatek leżąc niczym kokon na dywanie.
-Midorikawa a ty co tu robisz? - westchnęła czarnowłosa.
Czarnooki powoli schował za siebie marker i odsunął się od łóżka przyjaciela.
-Absolutnie nic - uśmiechnął się i powoli ruszył do wyjścia, na swoje nieszczęście zatrzymany przez Hitomiko.
-Skoro już jesteś to idź obudź Nagumo i Suzuno, jedziemy na biwak - stwierdziła wychodząc.
Zielonowłosy zamrugał wpatrzony w drzwi. Niby nie było w tej sytuacji nic aż tak dziwnego ale...
-Nee-san! - wybiegł za nią - Ale jest grudzień!
Oraz dwumetrowe zaspy śniegu na dworzu, tak dla ścisłości.
-Poniedziałki nigdy nie wróżą nic dobrego - jęknął Hiroto zwijając się w naleśnik na dywanie.
Tymczasem Suzuno i Nagumo zostali uczynnie obudzeni przez najmłodszego z przyjaciół, którzy odkładając wiaderko po zimnej wodzie, udał się na poszukiwanie opiekunki.
-To jest fatalny pomysł - mruczał Saginuma siedzący na fotelu.
-Ohayo Osamu! - przywitał się chłopiec wyskakując zza oparcia i powodując mikrozawał u starszego - Słyszałeś już genialny pomysł nee-san?
-Tak - burknął - Zamarzniemy, a potem zjedzą nas wilki...
-Ale w lesie nie ma wilków prawda? - zaniepokoił się chłopiec.
-Są - mruknął czarnowłosy.
-Nie ma, nie słuchaj go Ryuuji - poleciła Hitomiko przechodząc obok i klepiąc go po głowie.
- Dobrze nee-san - uśmiechnął się - A może jednak odpuścimy sobie biwak?
-Nie ma mowy, jedziemy - stwierdziła, zmazując mu uśmiech z twarzy.
-To jest dramat! - krzyknął Nagumo, wbiegając do salonu - Gdzie jest reszta?! Czemu oni nie jadą?!
-Nie produkuj się Nagumo - westchnął Suzuno idąc za nim.
-Jesteście tu najdłużej i dlatego jedziecie - stwierdziła kobieta - Spakujcie rzeczy i...
-Napiszcie testament, bo zginiemy - dokończył Osamu.
-Oh Saginuma, przestań być takim pesymistą - westchnęła kobieta - Co może pójść nie tak?
-Zasypie nam samochód - mruknął Mido.
-Zarwie się pod nami lód - dodał Suzuno.
-Zje nas niedźwiedź - stwierdził Hiroto.
-Wszyscy zginiemy! - krzyknął Nagumo.
-Nie do wiary jak można tak dramatyzować w takim wieku - westchnęła Kira.
-Nee-san? - mruknął Nagumo - Czy nasz wyjazd ma jakiś związek z tym, że jutro chciał Cię odwiedzić ten Pan z kwiatkami?
Pozostali zamrugali i szybko spojrzeli na zaczerwienioną kobietę.
-Nie ma! - krzyknęła, piskliwiej niż zamierzała - On jest okropny!
-Jak mówi znane przysłowie... - zaczął niewinnie Ryuuji - Kto się czubi ten się lu...
Przerwał gdy Haruya zatkał mu usta dłonią, i pociągnął przyjaciela z dala od kobiety.
-To my się idziemy spakować! - krzyknął szybko.
-Ta... Dwójka - wydusiła.
-Też Cię kochamy nee-san!
-NAGUMO HARUYA - wrzasnęła.
-Nagumo wiejemy! - usłyszeli tylko krzyk Mido, po czym huk na schodach.
-Nigdy ich nie zrozumiem - westchnął cicho Suzuno, siadając sam na fotelu.
°°°°°
-I właśnie wtedy, wędrujące po wzgórzach sterroryzowane przez kobietę dzieci, zostały zasypane przez śnieg...
-Nie dramatyzuj Nagumo - westchnęła kobieta poprawiając mu czapkę - Nie wyglądasz na sterroryzowanego.
-Jestem... Wewnętrznie - mruknął, powodując śmiech idącego obok Midorikawy.
-Musimy wymyślić jakiś diabelski plan Haruya - szepnął - Żeby jak najszybciej wrócić do domu...
-Masz rację! - mruknął do niego - Kto jak nie my.
-Przyjaźń zaczęta od śmiania się ze swoich włosów - westchnął Ryuuji - Musimy opracować plan...
-O czym gadacie? - spytał idący obok Hiroto.
-O niczym - odpowiedzieli szybko.
-Ładna pogoda co nie? - spytał Mido.
-Śnieżek pada - dodał Haruya.
-Okeeeej? - mruknął Hiroto i przeszedł na przód wędrówki.
-Dobra Mido, co robimy? - szepnął Nagumo.
-Plan G albo W? - zaproponował Mido.
-Nieee - mruknął - Nie ma tu gazu ani ognia, a czym był plan W?
Zielonowłosy posłał mu uśmieszek.
-Bawimy się w plotkary...
Oczy Nagumo zabłysły.
-Oj tak... Jak mogłem zapomnieć...
°°°°°
Gdy w końcu dotarli na zasypane śniegiem pole biwakowe, otoczone kilkoma zbudowymi z drewna domkami, Hitomiko rozkazała im rozłożyć namioty.
I wtedy okazało się, że zamiast piątki dzieci, obok niej stała trójka...
-Gdzie jest Midorikawa i Nagumo? - westchnęła.
-Nie wiem, ale podoba im się pogoda - powiedział uczynnie Hiroto.
Kobieta pokręciła głową i zaczęła iść spowrotem w górę.
-Poszukam ich - westchnęła.
Tymczasem...
Midorikawa zapukał do drzwi pierwszego, sąsiadującego z polem biwakowym domku.
-Ja pierwszy ty drugi - mruknął Mido.
-Jasne - stwierdził Haruya - Ale ty będziesz skuteczniejszy...
Po chwili drzwi otworzyły się, ukazując drobną kobietę. Idealnie.
-Dzień Dobry - uśmiechnął się uroczo Mido - Mogę zająć Pani chwilę czasu?
-Oh... - mruknęła i uśmiechnęła się do niego - Oczywiście kochanie, coś się stało?
-Wie Pani - spuścił głowę - Nasza opiekunka uciekła od prześladującego ją narzeczonego, i kazała nam dzisiaj spać na tym śniegu...
-Co? - wydukała - Ale przecież jest zima, może chcecie wejść do środka, zadzwonię po waszych rodziców
-Właściwie mieszkamy w sierocińcu - mruknął Ryuuji i pomachał nogą, kopiąc śnieg - Mogłaby Pani z nią porozmawiać, i powiedzieć żeby nas zabrała spowrotem?
-Oh skarbie oczywiście! - krzyknęła i wpadła do środka - Chcecie może herbaty?! - krzyknęła.
-Nie, dziękujemy! - krzyknął Ryuuji.
-Ryuuji, ucz mnie - mruknął Nagumo - Chcesz być moim bratem? Kontakty rodzinne ponoć się przydają...
-Jasne - wywrócił oczami - A teraz Ty, kolejny domek!
Przeszli kilka metrów dalej, pukając w kolejne drzwi.
-Dzień Dobry! - przywitał się Nagumo, gdy otworzył mu wysoki mężczyzna - Mogę Panu zając chwilę czasu?
-O... No jasne mały, co się stało? - zdziwił się - To wy przyjechaliście na pole? Nie za zimno trochę?
-No właśnie... - spuścił głowę, wymieniając psotne spojrzenia z Midorikawą - Będę miał do Pana prośbę...
================================
-Czekaj?! - krzyknął Hiroto, przysuwając się do Mido - To wasza sprawka?! Znaczy nie zrozum mnie źle, było tragicznie i zimno... ALE TO WASZA SPRAWKA?!
-Tak - dodał dumnie Nagumo - To jedna z tych naszych bardziej prestiżowych akcji....
-A co było potem? - wydukała dziennikarka.
-Ah, wszyscy mieszkańcy przybiegli krzycząc, jakie trzeba mieć sumienie żeby brać dzieci na taki mróz, i że powinna sobie znaleźć faceta - uśmiechnął się Mido - A ja i Nagumo dostaliśmy czekolady
-Właśnie, to dlatego szybko się z wami nimi podzieliliśmy, nie mogliśmy zwracać na siebie uwagi nee-san - stwierdził Haruya.
-Nie wierzę, że macie plan do każdej litery alfabetu - westchnął Afuro.
-A czym był ten plan G? - zaciekawił się Suzuno - I po co gaz i ogień?
Midorikawa i Nagumo spojrzeli na siebie, i przybili piątkę.
-Niektóre rzeczy powinny zostać tajemnicą... - mruknął Haruya
-Właśnie - uśmiechnął się Mido - Nie wiadomo kiedy go na was użyjemy...
-Co?!
-Nic - uśmiechnął się niewinnie.
-To może teraz nasza wspólna historia... - mruknął Fubuki - Pamiętacie?
-Taaa - wywrócili oczami - Nie musisz przypominać...
================================
-Czasami zastanawiam się, dlaczego pakuję się w kłopoty - mruknął Midorikawa - A potem sobie uświadamiam, że zawsze wtedy jestem z tobą!
-Nie narzekaj - wywrócił oczami Nagumo.
-Autentycznie - westchnął najmłodszy, powodując śmiechy reszty przyjaciół - Tyle czasu miałem spokój, nagle się pojawiasz i Bum! Jesteśmy w pieprzonych lochach!
-Uspokójcie się - westchnął Hiroto - Ale nie przeczę, że Mido był grzeczny do momentu meczu z Koreą
-Widzisz Nagumo? - uśmiechnął się dumnie chłopak, co ledwo było widoczne w ciemności - A ty jak tam?
-On o dziwo też był znośny - zauważył Afuro - Coś jest z wami nie tak, nawet kłócąc się z Suzuno, jedyne co zrobili to zalali nam domek, zapychając umywalkę...
Nagle usłyszeli plusk wody. Zatrzymali się ze zdziwieniem, starając się dojrzeć coś oprócz porośniętych mchem ścian.
Suzuno zrobił krok do przodu, i w tym samym czasie w którym Afuro włączył latarkę w telefonie, runął do wody.
-O, to ty zrobiłeś ten hałas - stwierdził Hiroto, zauważając siedzącego w wodzie Nagumo, do którego dołączył srebrnowłosy
-Co ty nie powiesz? - warknął złotooki.
Wstał i zrobił krok do przodu, napotykając nogą coś miękkiego.
-Jaka jest szansa, że w tych lochach zalało ciała więźniów? - spytał z obrzydzeniem.
-W sumie to byłoby dziwne - mruknął Mido - Ale jak mawiam, nigdy nie mów nigd...
Nie zdążył dokończyć, bo czerwonowłosy wybiegł z wody, patrząc na nią z niesmakiem.
-Przypomnijcie mi, kto przekręcił tę głupią dźwignię w szatni? - warknął.
Wszyscy wskazali na Fubukiego, który zaczynał już rozpaczać. Nie wiadomo czy bardziej nad swoją sytuacją, czy tym z kim w niej tkwił.
-Przepraszam - podrapał się po plecach.
-Aż dziw, że z nas wszystkich to byłeś ty, Fubuki - mruknął Afuro - Oni zaczynają nas zarażać swoim pechem.
-Nie - wzruszył ramionami Ryuuji - My pewnie już wykorzystaliśmy cały zasób pechowych sytuacji, jaki miał nam starczyć do końca życia...
-To by wiele wyjaśniało - westchnął Suzuno.
Nagle usłyszeli coraz głośniejszą melodię wydobywającą się z telefonu Afuro.
-O, kapitan dzwoni - mruknął - Wcześniej nie było zasięgu...
-Czego może chcieć od nas kapitan Owca? - ziewnął Haruya - Może nas uratuje.
-Kapitan owca? - uniósł brew Fubuki.
-Okazjonalnie kapitan Lama - stwierdził Afuro, odbierając połączenie i zaczynając mówić po koreańsku - Hej kapitanie, jak życie?
-Czy możesz mi łaskawie wytłumaczyć gdzie jesteś ty, i tamta dwójka zidiociałych kretynów? - usłyszał.
-Emmm - mruknął - W lochach? Kanałach? Dziwnych korytarzach ukrytych pod szatnią?
-Dobra... Nie chcesz mówić to nie mów, ale do wieczora chcę was widzieć w obozie
-Czekaj, czekaj - powiedział szybko zirytowany chłopak - Mówię serio, wykazałbyś się empatią i zawiadomił pomoc czy coś, to nieeee!
-... Namierzę twój telefon, i jeśli nie jesteś w jakichś lochach to wywalę cię z drużyny
-Ta - wywrócił oczami.
-Dobra, nie chce mi się szukać kogoś nowego... Ale wyciągnę konsekwencje
-Spoko, będę siedział w lochach dopóki nie zaczniesz namierzać komórki...
Rozłączył się i spojrzał na resztę, która nie zrozumiała nic z rozmowy.
-Mówił, że nas uratuje bo nie mógłby bez was żyć - powiedział uczynnie.
-Wiedziałem, że kapitan lama nas uratuje - westchnął Nagumo - To co siadamy w miejscu i...
-Patrzcie, drzwi! - krzyknął Hiroto.
Odwrócili się i rzeczywiście. Niedaleko widać było zardzewiałe drzwi, wyłamane z zawiasów.
-Nie ma mowy, że tam wejdę - stwierdzili jednocześnie Suzuno i Mido.
Spojrzeli na siebie i kiwnęli głowami, jakby zadowoleni z poparcia tego drugiego.
-Dajcie spokój - wywrócił oczami Nagumo - Co złego może się stać?
-Zadajesz to pytanie już chyba setny raz w ciągu naszej znajomości - mruknął Suzuno - I zawsze okazuje się, że owszem... Może stać się bardzo dużo rzeczy...
-Cooo? - przeciągnął - Nie wiem o czym mówisz...
-Mówiłeś, że nic się nie stanie, gdy ugotujesz ryż w czajniku - mruknął.
-A potem czajnik wybuchł - stwierdził Afuro - I wywaliło prąd.
-Już nie mówiąc o tym, jak stwierdziłeś, że uciekniesz ze szkoły przez okno - mruknął Midorikawa - Spadłeś prosto na samochód dyrektorki.
-Ale TYM RAZEM nic się nie stanie - przekonywał ich chłopak
-Idź sprawdź - zaproponował Fubuki - Jak coś cię zje to zdążymy uciec
Wszyscy spojrzeli na niego z szokiem.
-Dzieci tak szybko dorastają - Afuro otarł niewidzialną łezkę.
Nagumo westchnął i skierował się do drzwi. Chwycił za klamkę i pociągnął. Nic się nie stało...
-Wiesz Nagumo, te drzwi wypadły z zawiasów, więc...
Suzuno nawet nie zdążył dokończyć, bo drzwi runęły z hukiem, ledwo omijając Haruyę.
-... Może lepiej się odsuń - dokończył Suzuno.
-KROKODYL! - krzyknął nagle Mido, wskazując na ciemność w przejściu.
Wszyscy zamarli, też dostrzegając ruch i nagle z krzykiem ruszyli spowrotem przez wodę. Ryuuji tylko parsknął śmiechem.
-Idioci - mruknął.
-Gdzie my u diabła jesteśmy? - mruknął po angielsku jeden z policjantów, przechodząc przez drzwi.
-Dzień Dobry - uśmiechnął się Mido - Czy tamtędy jest wyjście?
-Tak chłopaku, ale co to ma do...
-Dziękuję! - krzyknął i ruszył, aż się za nim kurzyło.
-MIDORIKAWA RYUUJI! - wrzasnął Nagumo, po raz drugi wychodząc z wody - Gdzie on jest?!
-Wskoczył do wody jak nas zobaczył - stwierdził starszy z nich.
Złotooki wbiegł do wody, szukać zemsty, a mężczyźni tylko parsknęli śmiechem.
-To było złe...
-Ale jakie satysfakcjonujące! Chodźcie dzieciaki, kapitanowie was szukają!
================================
-I w ten oto sposób, zaprzyjaźniłem się z policjantami - stwierdził Mido, pijąc lemoniadę.
-Kapitan Lama był o krok od zabicia nas - westchnął Suzuno - Ale na szczęście uniknęliśmy zagłady
Nagle Hiroto spojrzał na zegar i opluł się napojem.
-JEST PÓŁNOC!
-Oh, jak ten czas leci! To jeszcze kolejna historia i...
Dziewczyna przerwała widząc, że wszyscy usnęli, i podrapała się po głowie.
-No... Dobra... Najwyżej znów będą czekać rok na ostatni rozdział
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top