84.

IMAGIN Z LUKE'IEM:
Yotiez

Wstałam z podłogi i podeszłam do umywalki, aby umyć zęby. To już kolejny dzień, kiedy wymiotuję i wcale mi się to nie podoba. Po umyciu zębów, wyszłam z łazienki, kierując się do sypialni. Byłam bardzo zmęczona, ponieważ niewiele spałam tej nocy.

- Hej, jak się czujesz? - Zapytała moja współlokatorka, Marie.
- Koszmarnie. Znowu wymiotowałam - Przetarłam oczy.
- Zrobię ci herbaty, może się czymś zatrułaś - Spojrzała na mnie współczyjąco. Musiałam naprawdę źle wyglądać.
- Dziękuję, jesteś najlepsza - Posłałam jej całusa i wtuliłam się w poduszkę, która należała do Luke'a.

Chłopak był w trasie, która dobiega jutro końca, więc chciałam być zdrowa na jego przyjazd. Jednak życie postanowiło mi w tym przeszkodzić. Tak więc leżałam w łóżku, czekając na Marie.

- Proszę. Tylko się nie oparz - Podała mi gorącą herbatę.
- Dziękuję - Uśmiechnęłam się do niej.

Dziewczyna usiadła obok mnie, wpatrując się w moją twarz.

- Co jest? Czemu się tak we mnie wpatrujesz? - Zapytałam, biorąc łyka napoju.
- A może ty jesteś w ciąży? - Odparła, a ja na chwilę zamarłam.

Teraz to obie się w siebie wpatrywałyśmy, ale przerwałam to głośnym śmiechem.

- Nie, to niedorzeczne - Machnęłam ręką.
- Dlaczego? Zastanów się nad tym.
- Zabezpieczaliście się z Luke'iem ostatnio? - Zapytała.

Miałam już powiedzieć, że tak, ale wtedy przypomniałam sobie dzień, w którym mieli przerwę i blondyn wrócił do domu.

- Cholera - Szepnęłam - Kurwa, no nie wierzę! - Dodałam już głośniej.
- Czyli jednak?
- To się stało po jego przyjeździe na dwa tygodnie. Byliśmy tak pochłonięci sobą, że musieliśmy o tym zapomnieć. Kurwa, jacy my jesteśmy głupi - Schowałam głowę w dłoniach.
- Hej, spokojnie, Camila - Przytuliła mnie do siebie, a ja załkałam.
- Przecież ja mam dopiero dwadzieścia lat, a Luke dwadzieścia dwa! On mnie zabije - Szepnęłam z łzami w oczach.
- Przestań gadać głupoty. Hemmings ci nic nie zrobi, kocha cię - Odparła.
- Do tego nic nie jest pewne. Musisz zrobić najpierw test ciążowy i pójść do ginekologa.
- Tak zrobię.

____

- I co? - Zapytała przyjaciółka, a ja się tylko rozpłakałam.
- Zrobiłam jebane cztery testy i każdy, rozumiesz, każdy pokazuje, że jestem w ciąży! Przecież to absurd - Jęknęłam.
- Kiedy przylatuje Luke?
- Dzisiaj - Westchnęłam, próbując się uspokoić.
- Wiesz, że będziesz musiała mu o tym powiedzieć?
- Wiem, ale boję się jego reakcji - Spojrzałam na nią.
- Spokojnie. Wszystko się ułoży - Przytuliła mnie, głaszcząc po plecach.
- Po pierwsze musisz się uspokoić, a po drugie na spokojnie przemyśleć jak chcesz mu to powiedzieć - Dodała.
- Okej, spróbuję - Odpowiedziałam, biorąc głęboki wdech.

____

Była już piętnasta, więc Luke niedługo powinien być w domu. Z każdą kolejną minutą, moje serce biło coraz mocniej, stresując się. Kiedy w końcu usłyszałam otwieranie się drzwi, myślałam, że zejdę na zawał.

- Camila, już jestem! - Krzyknął radośnie.

Opuściłam pokój, rzucając mu się na szyję.

- Ktoś tu się chyba stęsknił, co? - Zaśmiał się.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - Szepnęłam.

Chłopak się uśmiechnął, zmniejszając naszą odległość, całując mnie.

- Tęskniłem - Odparł, pieniędzy nasymi pocałunkami.
- Ja za tobą też, Lulu - Odpowiedziałam, kiedy mnie postawił.

Momentalnie mój humor się pogorszył, co nie umknęło jego uwadze.

- Hej, co się stało? - Zapytał, łapiąc mnie za rękę.

Z moich oczu poleciało parę łez, a sama zaczęłam się trząść.

- Camila, hej, słoneczko - Przytulił mnie do siebie.
- Jestem w ciąży - Powiedziałam, nie mogąc w sobie tego dłużej trzymać.

Odsunęłam się od niego, chcąc zobaczyć jego reakcję. Jednak zanim cokolwiek zobaczyłam, Luke'a już nie było. Wyszedł z domu, a ja osunęłam się na podłogę.

____

Leżałam na podłodze już od godziny, płacząc. Nie miałam na nic ochoty. Nawet na wstanie i położenie się na łóżku. Nie reagowałam również, kiedy ktoś wszedł do mieszkania. Po prostu leżałam i płakałam.

- Camila? - Usłyszałam tak bardzo znajomy mi głos, ale ja ani drgnęłam.
- Hej, kochanie, wstań - Powiedział, podnosząc mnie.

Kiedy ponownie stałam, spojrzałam na niego smutnym wzrokiem. Trzymał kwiaty oraz dużego pluszowego misia, uśmiechając się do mnie.

- Przepraszam, że tak wybiegłem. Nie powinienem tego był robić, ale musiałem coś kupić z tej okazji - Powiedział, a ja spojrzałam na niego z niedowierzaniem.
- Nie jesteś na mnie zły? Cieszysz się, że będziemy rodzicami? - Zapytałam.
- Oczywiście, że tak! Kocham cię, głupolu - Podszedł do mnie, mocno przytulając.
- Ja ciebie też kocham, Luke. Bałam się, że mnie zostawiłeś.
- Nigdy bym tego nie zrobił - Powiedział, składając na moim czole czuły pocałunek.

Teraz byłam spokojna. I szczęśliwa.

// Hejka!
Miłego dnia ♥️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top