Rozdział 3
Kiedy wszyscy siedzieliśmy przy parującej herbacie przyszła pora na poruszenie paru ważnych tematów. Otóż trzeba było wybrać przywódcę naszej grupy. Po co? Cóż... Spotykanie się w takim gronie może w przyszłości być dosyć problematyczne oraz niebezpieczne. No a ktoś musi wiedzieć czy wszyscy jeszcze żyją. Tak więc zarządziłam głosowanie i pierwsza podniosłam dłoń, oddając mój głos na Kath. Jednak nikt nie podchwycił mojej propozycji, więc opuściłam rękę.
– Po chwili Katherine wstała uśmiechnięta od ucha do ucha i oddała swój głos na Megi. A za nią cała reszta zgromadzonych – opowiadała Ann. – „Przykro mi, Megs, ale chyba nie masz wyboru" powiedziała dziewczyna, po czym dodała: „Kochani! Mamy nowego przywódcę!". Potem się rozległy okrzyki radości.
Nie pozostawili mi możliwości, by się z tego wycofać. Kiedy udało mi się w końcu uciszyć nasz mały tłum, wstałam i podniosłam ręce w geście poddania, po czym odparłam: „Okej, niech już wam będzie". A to znowu wywołało ogólną wesołość. „Ale... Ale Kath będzie moim zastępcą." Dziewczyna odpowiedziała mi uśmiechem. Obróciłam sobie krzesło tak, bym mogła sobie usiąść na jego oparciu, a właściwie bardziej oprzeć się o nie. To był czas, by zająć się naszymi bransoletkami. Szalony naukowiec, bo tak go będę od teraz nazywać – nie podał imienia, więc sam jest sobie winien – nie powiedział czym jest ten upominek od niego, by nikt poza nami nie wiedział tego. Całkiem sprytne. Tak więc nawet Organizatorzy prawdopodobnie nie znają naszej super hiper tajnej broni, dzięki której z całą pewnością będziemy się czuć bezpieczniej. No bo po to w końcu są, czyż nie? Zresztą nieważne... Wracając jednak do bransoletek – w pudełku znalazłam list. List od Szalonego Naukowca. Postanowiłam więc przeczytać go na głos, bo w końcu wszystkim nam należały się wyjaśnienia.
„Witajcie!
Jeśli to czytacie to prawdopodobnie udało się Wam wykorzystać sytuację, którą stworzyłem i uciec. Mam nadzieję, że jesteście w komplecie, a każdy z Was znalazł mój mały podarek."
W tym momencie rozejrzałam się po zebranych. Musiałam mieć pewność, że nikt nie zapomniał. Na całe szczęście wszyscy mieli przed sobą niebieskie pudełka.
"Wasi Organizatorzy (bo zakładam, że tak się Wam przedstawili) nie wiedzą o czym mówiłem. To jest nieznaczna przewaga, którą macie. Uwierzcie mi, że Wam się przyda.
Wiem, że mnie nie znacie. Ja za to znam Was doskonale. Nie musicie mnie się jednak bać. Jestem po Waszej stronie i chcę Wam pomóc. Jestem świadomy tego, że teraz patrzycie po sobie z mieszaniną niezrozumienia i strachu oraz że w ogóle mi nie ufacie. I słusznie. Jednak chyba w tym momencie nie macie wyboru.
Od czego by tu zacząć... Kim są ONI? ONI to Wasi najwięksi wrogowie. ONI (zresztą tak jak Organizatorzy) chcą Was wykorzystać. Znaczy akurat ONI to chcą Was najpierw porwać, by mieć Was na wyłączność, a dopiero potem wykorzystać. ONI to gang, czy może bardziej nawet pewien rodzaj mafii... o bardzo chwytliwej nazwie, którą zapewne niedługo usłyszycie. Po prostu nie chcę teraz odbierać powagi sytuacji. ONI są w posiadaniu stworów. Potworów, które potrafią przybierać zwierzęcą postać. Mają one dużo czulszy słuch i lepszy wzrok. I właśnie między innymi po to będą Wam prezenty ode mnie. Ale o tym za chwilę.
Organizatorzy natomiast postanowili znaleźć odpowiednich ludzi, którymi jesteście Wy, wytrenować Was i sprawić byście uwierzyli, że działacie dla większego dobra. A wtedy Was wykorzystać do zdobycia skarbu. Myślicie pewnie, że przecież każdy z kandydatów mógł być na Waszym miejscu. Otóż nie. Organizatorzy od samego początku wiedzieli, że to Wy zostaniecie. Od bardzo dawna Was obserwowali. Wiedzą o Was wszystko. No może prawie wszystko. Mieli swoich szpiegów w Waszym otoczeniu. Oznacza to, że nie możecie wrócić do swoich rodzinnych domów lub nawet do miast, w których kiedyś mieszkaliście. Gdy uciekliście, wszędzie podwoili patrole. Musicie szybko się zmienić. Nie możecie już być sobą.
Zróbcie cokolwiek. Zmieńcie fryzurę, styl ubierania, makijaż... Macie być nie do poznania. Zrozumiano? Zostawiłem w Waszej tajnej bazie, w której teraz jesteście, Wasze nowe dokumenty. Wszystko leży w skrzyni Megan."
Po przeczytaniu tych słów poszłam szybkim krokiem do naszego prowizorycznego schowka. Odnalazłam moją skrzynię, a Ned pomógł mi ją znieść na dół. Położyłam ją na stole i otworzyłam. Rzeczywiście. Pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy było pudełko. Takie samo jak to od bransoletek, tylko większe. Bez większego zastanowienia otworzyłam je. Naszym oczom ukazały się nasze nowiusieńkie dokumenty. Jak cudownie! Zdjęłam skrzynię ze stołu i położyłam obok. Gdzieś na ziemi. Kontynuowałam czytanie listu:
"Tak więc witam po krótkiej przerwie! :) Cieszę się, że znaleźliście prezenty ode mnie. Tak więc są tam wasze dokumenty – dowód, paszport, jakieś potrzebne wizy i inne dziwne rzeczy, które mogą Wam się przydać, by nie naruszać prawa (lub przynajmniej trochę zatuszować to jak bardzo będziecie je łamać). W pudełku jest jeszcze parę gadżetów, takich jak długopisy, wsuwki do włosów, spinki do mankietów... Zapomniałbym! Do dokumentów dołączam krótkie informacje dla Was. Gdzie będziecie „mieszkać" itd.
Jeszcze ostatnia kwestia – bransoletki. Każdy z Was otrzymał taką samą, a do niej krótką instrukcję. Na początek wybierzcie kolor. Zróbcie to po prostu myśląc o tym kolorze. Nie jest to jednak stały kolor. Ten, który wybierzecie to Wasz kolor rozpoznawczy. Więc jeśli możecie wybierzcie różne kolory. Tak będzie najprościej. Na bransoletce przywódcy (czyli chwilowo Megan) każdy koralik zmieni odpowiednio kolor. Jest ich siedemnaście, czyli tyle, ile Was. Możecie przesyłać wiadomości lub informacje przez bransoletki. Niestety nie mają jeszcze wejść USB. Bardzo mi przykro. Na szczęście nie trzeba ich ładować. Jeśli chcecie przesłać informacje możecie zrobić zdjęcie lub nagrać film. Każdy z Was domyślnie wysyła wiadomość do Megan. Możecie oczywiście zmienić odbiorcę. Jeśli komuś z Was coś się stanie, odpowiedni koralik na bransoletce przywódcy zmieni kolor na czerwony i będzie powoli mrugał? Chyba tak to mogę opisać. Z czasem pewnie to zobaczycie. Jednak nie życzę Wam tego. Automatycznie zostanie również wysłana do Was wszystkich wiadomość. Jeżeli Megan coś się dzieje Wasze bransoletki całe zaczynają świecić na czerwony. Jeśli koralik stanie się czarny... Chyba się domyślicie już sami. Bransoletki „zacierają" za Wami ślady. Potworom będzie ciężej Was wyczuć, nawet jeśli będziecie tuż przy nich. Lokalizatory, które znajdą się w Waszym otoczeniu lub na Was zostaną zlokalizowane, a Wy ostrzeżeni. Wiadomości da się odczytać tylko w miejscu bez kamer i podsłuchów. Bransoletki również je „wyczuwają".
Teraz to już niestety wszystko z mojej strony. To nie czas i miejsce na więcej. Pewnie się zastanawiacie, dlaczego nie mogłem powiedzieć Wam tego osobiście, skoro wiem, gdzie jesteście. Nie chciałem, by ktoś znalazł Waszą kryjówkę. Starałem się wręcz dać Wam większe szanse na bezproblemową ucieczkę. Nie macie wszczepionych lokalizatorów. Były one tylko w obręczach, które zdjęli Wam dzisiaj, byście nie wyglądali jak więźniowie.
Nie dajcie się złapać.
Do zobaczenia Kochani,
Wasz Szalony Naukowiec"
Tu list się skończył, a my siedzieliśmy jeszcze oniemiali i nie za bardzo wiedzieliśmy co ze sobą zrobić.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top