🍂1🍂
Ból
Tępy ból w czaszce rozsadzał głowę młodego chłopaka. Z dużym wysiłkiem uniósł zmęczone powieki ale od razu je zamknął oślepiony jasnym światłem. Jęknął i powoli spróbował jeszcze raz. Był sparaliżowany długim leżeniem bez ruchu, więc nie mógł przysłonić oczu ręką. Po entej próbie wreszcie przyzwyczaił oczu do mocnego światła i rozejrzał się na tyle ile pozwalała mu pozycja.
Białe ściany, biały sufit, duże drzwi bez klamek, prosty stolik ze szklanką wody i okno z kratami.
"Trafiłem do psychiatryka, nie ma opcji.."- pomyślał chłopak i spróbował się podnieść. Jego ręce były przypięte do łóżka pasami co ograniczało ruchy. Warknał pod nosem i spojrzał na prawo na ścianę na której wisiał dziwny ekran. Widniały na nim praca jego serce, imię i nazwisko, data i przewidywany plan dnia.
- Nazywam się Boris...
-Boris Baker, lat 17 - stanowczy ale miły głos rozległ się obok niego. Młody pies zaskoczony odwrócił głowę i spojrzał na osobę która weszła do pokoju. Był to wysoki mężczyzna w fartuchu lekarza. Na nosie miał okulary zza których przyjaźnie przyglądały mu się błękitne, hipnotyzujące oczy. Patrzył na niego jakby czekając na reakcję.
- K-kim pan jest..? - zapytał zaskoczony.
- Nazywam się Andrew Watson i jestem twoim lekarzem prowadzącym jak i właścicielem tego szpitala. Dobrze, że już się obudziłeś. Obawiałem się, że po tak silnych lekach możesz zapaść w śpiączkę. Troszeczkę przesadzili z dawką ale to dlatego, że byłeś bardzo agresywny Boris'ie.
- A-agresywny..? - zapytał szczeniak zdziwiony i spojrzał na pasy przypięte do swoich rąk - To dlatego przypieli mnie do łóżka?
- Także. Osobą która wezwała twierdziła, że masz duże problemy psychiczne i próbowałeś się utopić.
Boris słuchał go w ciszy zdziwiony i zaskoczony... Mnóstwo myśli plątało mu się po głowie, a z urywków wspomnień nie potrafił ułożyć sensownego wspomnienia. Nie pamiętał ostatnich kilku dni.
- Jak długo byłem nieprzytomny?
- 4 dni. Normalnie stan otępienia trwa maksymalnie 2 więc zaczęliśmy się martwić. Dobrze widzieć Cię w pełni sił. Pielęgniarki za niedługo przyniosą Ci coś do jedzenia, a gdy poczujesz się lepiej spotkamy się w moim gabinecie na badaniach i przesłuchaniu.
- Przesłuchaniu!? - wykrzyknął Boris nim zdążył się powstrzymać - To znaczy... Na przesłuchaniu..? - Zapytał już ciszej.
Doktor Watson zaśmiał się rozbawiony jego przerażonym wyrazem pyszczka.
- Przesłuchaniu potrzebnym do leczenia głuptasie. "przebyte choroby, stan zdrowia, odżywianie się" itp. To chyba nic strasznego, prawda?
- Ah... Tak.. Ma pan rację - zaśmiał się nerwowo - Przepraszam ale ten pokój jest trochę.. dziwny? Czuję się ciągle obserwowany. I jeszcze te kraty w oknach i pasy... Nie można ich zdjąć? - zapytał ze skrytą nadzieją.
Mężczyzna zmarszczył brwi i przyjrzał mu się uważnie.
- Nie. - powiedział krótko i zimno ale szybko się zreflektował i uśmiech wrócił na jego twarz. - Niestety nie Boris'ie. Kraty i pasy są dla twojego bezpieczeństwa. Nie wiemy czy znów nie będziesz próbował nas pozabijać - zaśmiał się gorzko.
Boris opuścił zrezygnowany uszy.
- I nie martw się. Jedyna osobą w tym pokoju która może cię obserwować jestem "ja". Nie masz czym się martwić. Teraz pozwól, że Cię zostawię. Mam dużo pracy. Życzę zdrowia. Spotkamy się później.
Doktor wyszedł powoli z pokoju prawie nie wydając żadnego dźwięku. Boris odprowadził go wzrokiem i wziął głęboki wdech gdy wyszedł.
- Dziwny facet... Ale wydaje się, że można mu ufać. Hmmm.
Położył się z powrotem i zamknął oczy. Sam nie zauważył gdy sen ogarnął go swoją ciemna płachtą.
°°°°°°°
Obudził go cichy, łagodny, kobiecy głos.
- Wstawaj Boris'ku. Musisz coś zjeść i zażyć lekarstwa. Biedactwo, tyle przeszło...
Chłopak leniwie otworzył oczy i ujrzał uśmiechnięta twarz pielęgniarki. Zamrugał kilka razy i zauważył, że jest myszką. Jęknął próbując się przeciągnąć.
- Spokojnie kochaniutki, przyniosłam Ci obiad. Jeżeli dobrze dopytalam dostałeś potrawkę z baraniny z ryżem i surówkami. Zrobiłam też herbatę. - Pokazała na stolik obok łóżka. - poluzuje trochę pasy byś mógł zjeść i pomogę Ci usiąść.
Kucneła koło łóżka i zaczęła coś zmieniać przy pasach. Po kilku chwilach Boris mógł już swobodnie podnieść się z łóżka ale nie mógł odejść z niego. Usiadł przodem do stolika o spojrzał na talerz. Wciągnął przyjemny zapach nosem i poczuł nagle burczenie w brzuchu. Jego ślinianki zaczęły nagle mocniej pracować. Młoda kobieta zobaczyła jego wzrok i uśmiechnęła się z troską.
- Widzę, że ktoś jest tu głodny.
Podała mu widelec i czujnie obserwowała. Uważny wzrok pielęgniarki peszył Boris'a ale głód wziął górę i rzucił się na jedzenie. Po kilku minutach nie było już połowy porcji. Posiłek był naprawdę smaczny! Kończąc pić wybił duszkiem cały kubek letniej herbaty. Głośne wzdechnięcie rozkoszy wypadło z jego ust. Oblizał przyszek i uśmiechał pierwszy raz w ciągu całego dnia. Kobieta widząc jego zadowolona minę uśmiechnęła się.
- Dziękuję! Czuję się naprawdę o wiele lepiej.
- Cieszę się bardzo. Pan Watson bardzo dba o swoich pacjentów. - wstała i wzięła cos z półki. Podała mu kilka tabletek i kubeczkek wody. - Popij je nie rozgryzając.
Chłopak posłusznie usłuchał i polkanł tabletki popijac łapczywie wodą. Gdy chwilę odpoczął zwrócił się do kobiety:
- Wie pani kiedy mnie wypuszcza?
Podkręciła głowa
- Nie mam pojęcia ale na pewno nie prędko. Twój stan był wręcz krytyczny. To, że teraz czujesz się dobrze nie oznacza, że za chwilę też tak będzie. Musimy trzymać Cię na obserwacji i kontrolować twój stan 24 godziny na 7 dni tygodnia i sprawdzać czy masz ataki agresji i czy coś dzieje się w twojej głowie.
- A... Ja nic nie pamiętam z tamtego dnia gdy mnie zabrali... Czy to normalne?
- Mocno uderzyłeś się w głowę gdy powolili Cię policjanci, a po mocnych lekach efekt "amnezji" pogłębił się. Zazwyczaj to mija po jakimś czasie-
- Jak długim? - przerwał jej nim zdążyła skończyć wypowiedź.
- ... ale nie ciężko powiedzieć ile. To zależy od organizmu. - dokończyła nie zrażona tym, że szczeniak jej przerwał. Teraz odpocznij.
Położyła go i zapieła pasy mocniej.
- Później nasz spotkanie z doktorem Andrew'em. Musisz być wypoczęty bo na pewno ma dużo pytań. Spróbuj zasnąć. Leki powinny Ci w tym pomóc.
Wyszła z pokoju zabierając talerz i kubki. Zamknęła drzwi i cichy dźwięk oznajmił, że są zamknięte. Boris powoli położył się. Jęknął gdy poczuł okropny ból w plecach. Spojrzał w bok i zobaczył... Skrzydła. Jego szkrzydła leżały unieruchomione pod nim. Przyglądał się im lecz nim zdążył się głębiej zastanowić zapadł w twardy, spokojny sen.
Podziękowania dla Zua_Zuka
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top