4. Nie rób z igły widły
*^*^*
W sytuacjach ekstremalnych i silnego, emocjonalnego wzburzenia, ludzie przyjmują różne postawy. Mogą, tak jak Kochanowski, przeżywać kryzys światopoglądowy i napisać milion sześćset sto dziewięćset utworów, którymi po kilkuset latach będą męczeni biedni uczniowie, bądź tak, jak Kim Taehyung, zrobić coś totalnie idiotycznego.
Zdenerwowanie połączone z gorącym temperamentem naszej gwiazdki, doprowadziło do podjęcia przez nią bardzo pochopnej decyzji. Była ona zarówno lekkomyślna i głupia - czyli idealnie pasująca do Kima. Otóż kiedy zapiał kogut, a Jeon podszedł do okna, aby spojrzeć na swojego ulubionego ptaka (nie mógł przegapić momentu, w którym jego ulubieniec zaczynał swoją codzienną serenadę), blondyn nieoczekiwanie sięgnął po oparte o biurko widły i wycelował je w swojego oprawcę. Były one dość ciężkie, więc kiedy trzymał je w swoich idealnych, aczkolwiek nie znających pracy dłoniach, o mało się znowu nie przewrócił.
- Po. Moim. Seksownym. Trupie - wycedził. - Nie zostanę tu ani minuty dłużej.
Jeongguk odwrócił w jego stronę głowę i uniósł brwi w oczekiwaniu na następny ruch swojego gościa. Taehyung poczuł ponowną falę wzburzenia, kiedy widział, jak ten nie traktuje jego groźby w postaci wideł na poważnie. Zamachnął się i krzycząc niczym Tarzan wśród małp, rzucił się na gospodarza, aby go znokautować. Wizja ucieczki i powrotu do swojego ukochanego (mimo że miał w planach urwać mu łeb) była tuż na wyciągnięcie ręki. Już widział swoje wygodne łóżko, szafę pełną ulubionych lakierów do paznokci i ogromną, trzypokojową garderobę.
Jednakże jedynym wysiłkiem fizycznym, jaki posiadał Taehyung w ciągu swojego życia, było podnoszenie swojego wyrobionego tyłka z łóżka. Gospodarz za to, no cóż, pracował. Dlatego nie dziwnym było, że udało mu się odeprzeć atak swojego gościa jedynie dwoma palcami. W iście bohaterski sposób, niczym prawdziwy superman, złapał platynowe widły i odrzucił je w kąt pokoju. Tae wytrzeszczył oczy. Nie spodziewał się, że ten rzekomy pan na włościach, był w stanie tak szybko go rozbroić. W mgnieniu oka odsunął się od biurka, by spróbować zwiać, ale wtem Jeon złapał go za jego drobne ramiona i przycisnął do ściany obok drzwi. Taehyung niemal się wypierniczył czując, jak mu się nogi plączą w tym dziwnym tańcu.
- Mała owieczka lubi ostro, hmm? - zapytał porywacz przysuwając swoją twarz do celebryty i uśmiechając się sugestywnie.
Taehyung prychnął, unieruchomiony przez silne dłonie gospodarza. Czuł jak ich ciała stykają się ze sobą. Mógł wyczuć przyśpieszony oddech mężczyzny.
- Nie nazywaj mnie owieczką, dobra? Ty kupo mięśni od łajna.
Jeongguk tylko parsknął śmiechem i pokręcił z politowaniem głową. Chwycił podbródek Tae w taki sposób, by ten patrzył mu prosto w oczy.
- Jeśli jeszcze raz spróbujesz czegoś podobnego albo zachce ci się uciekać, to z miejsca usunę twojego instagrama - zagroził przyjmując nagle poważny wyraz twarzy.
Prawie stykali się nosami, przez co Taehyung zapomniał na parę sekund, jak się oddycha. Studiował rysy twarzy swojego oprawcy. Tak bardzo zafascynowała go blizna na policzku Jeona, że nie usłyszał jego groźby. Mężczyzna przed nim miał naprawdę długie rzęsy, a twarz zastygła w powadze dodała mu +10 do bycia seksownym. Dopiero powtórzenie przez gospodarza groźby poskutkowało i Taehyung wybudził się z tego dziwnego transu podziwiania jego twarzy.
- Chyba ocipiałeś - warknął i odepchnął go od siebie.
Prawda była taka, że nie miał na tyle siły, aby odsunąć ciało mężczyzny od siebie. Po prostu Jeongguk sam z własnej woli się odsunął, uśmiechając się przy tym zadziornie.
- Prędzej ty ocipiejesz, kiedy jednym ruchem palca skasuję twój dorobek życia - odparł kładąc ręce na biodra, aby wyeksponować w ten sposób swoją boską figurę.
Taehyung nie rozumiał, dlaczego jego oddech był przyśpieszony, a serce waliło jak oszalałe. Jego rozmówca uśmiechnął się jeszcze szerzej widząc, jak działał na swoją gwiazdkę. Oczywistym było, że Tae nie potrafił ukrywać reakcji własnego ciała.
- Mam parę spraw do załatwienia, owieczko - powiedział przysuwając się raz jeszcze, aby móc zaobserwować tę uroczą reakcję. - Zostawię cię tutaj na chwilę samego, ale zaraz ktoś do ciebie przyjdzie, więc nie zabij się przypadkiem tymi widłami, mają ostre końce - dopowiedział szczypiąc go w policzek jak dziecko.
Normalnie Taehyung byłby właśnie w amoku i niszczyłby wszystko wokół (miał czasami takie fazy, kiedy nie mógł znaleźć swojej biżuterii, którą dostał od Kim Kardashian) dając upust swojej złości, ale tym razem stał grzecznie i czekał na rozwój wydarzeń.
"Dlaczego nie może od niego zalatywać gnojem?" - pytał samego siebie, nie wierząc w zdradziecką reakcję organizmu. Jeongguk, posyłając mu jeszcze jeden uśmiech, wyszedł z pomieszczenia.
- Na najnowszą kolekcję Gucci, co do cholery? - syknął Taehyung, gdy już pozostał sam. - Pojeb - skwitował cicho.
Nie wiedział, ile czasu stał jak manekin w szmateksie, ale jego "opiekun" zdążył przyjść. Nie zrobił zbyt dobrego pierwszego wrażenia. Może chciał dobrze, ale do Kim Taehyunga nie przychodzi się będąc całemu umorusanym błotem i śmierdzącym łajnem z pobliskiej obory.
- Witam szanownego Kim Taehyunga! Naszego wyjątkowego gościa! - powiedział kłaniając się nisko.
W normalnych okolicznościach zabrzmiałoby to bardzo szarmancko, ale mężczyzna wyglądał na równie zmęczonego, co właściciele restauracji po przybyciu do nich Magdy Gessler.
- Dobra, dobra, góro błota - mruknął Taehyung mierząc wysokiego mężczyznę spojrzeniem, jakim oceniał najnowsze zdjęcia swoich rywalek na instagramie. - Kim jesteś i dlaczego wyglądasz, jakbyś wrócił z walk z warchlakami?
Mężczyzna spojrzał w dół i zdziwił się ogromnie, kiedy zobaczył ilość znajdującego się na nim błota.
- Oh, wybacz łaskawy Panie, gospodarz kazał przerzucić gnój, a ja przewróciłem się przechodząc obok kałuży. Mało śpię, bo pracuję, a pracuję, bo mało śpię. A Pan Jeongguk tylko wymaga i wymaga - mówił, jakby miał zasnąć na stojąco.
Przyniósł Taehyungowi na myśl leniwca ze Zwierzogrodu.
- Srutututu, nie pytałem cię o autobiografię. Imię - nakazała zniecierpliwiona gwiazdka.
Nie podobało mu się, że pan ,,mam większe ego niż kutasa", wysłał do niego jakiegoś wiejskiego przygłupa. Mężczyzna jednak posłusznie pokiwał głową, omal nie strącając okularów z nosa.
- Kim Namjoon - odpowiedział krótko.
Taehyung machnął ręką na znak, że rozumie. Namjoon uznawszy to za przyzwolenie, pewnie podszedł bliżej. Jednakże nie pomyślał, że zapach, który dla niego już był niemal niewyczuwalny (tyle lat w gnoju, że różnicy mu nie robiło), mógł spowodować gwałtowną reakcję Taehyunga.
Wystarczyło jedno pociągnięcie nosem, aby jego gałki oczne wywróciły się na drugą stronę.
- Zajebie tego Jeongguka - wydusił nim zemdlał.
*^*^*
Plany zabójstwa pewnego zapyziałego i zbyt przystojnego gospodarza wypełniły umysł Taehyunga. 100 sposobów, to będzie bułka z masłem. Może i wymyśliłby więcej, ale promienie słońca, które padły na twarz naszego gwiazdora, pokrzyżowały jego ambitne plany.
Powoli uchylił sklejone powieki, aby zobaczyć nad sobą zmartwionego i nadal lekko brudnego Namjoona. Całe szczęście, tylko buty miał on umazane w tej odrażającej substancji, reszta prezentowała się całkiem nieźle. Dzięki niech będą św. Hanbinowi, że się przebrał, bo Tae chyba naprawdę umarłby na miejscu.
- Znowu ty - warknął odsuwając ręką twarz farmera od siebie. - Nie masz jakiegoś gnoju do przerzucenia?
- Nie nie, gospodarz kazał mi się panem zająć. Jeżeli o gnój chodzi, to pewnie już jest go więcej i znowu będę musiał to sprzątać, ale cóż, gospodarz uważa, że dam sobie radę. Oczywiście mówiłem mu, że znowu nie spałem, ale ten nie rozumie - to mówiąc, Namjoon wzruszył ramionami.
Kim Taehyung siedział tak na wygodnym tęczowym leżaku, wysłuchując lamentu wieśniaka i zastanawiał się, jakimi grzechami zasłużył sobie na to wszystko. Cała ta sytuacja zdecydowanie źle wpływała na jego zdrowie i niewinny umysł, nieskażony wiejskimi dziwakami. To wszystko wydawało się tak abstrakcyjne, że mógłby nawet pomyśleć, że znajduje się w jakimś fanfiku, które pisały niezrównoważone, trzynastoletnie fanki Sehuna. Nikt inny nie wymyśliłby równie chujowej historii.
- Czy ja już mogę umrzeć? - zapytał sam siebie na głos.
- Panie Kim, proszę tak nie mówić, całe świetlane, farmerskie życie przed panem.
Taehyung załamał ręce. Czy od teraz będzie skazany na to plebejskie życie? Czy już nigdy nie napije się swojej ulubionej kawy ze Starbucksa?
- A właśnie, pan Jeon kazał panu przekazać, że w przyszłym tygodniu dostarczy pańskie kosmetyki.
- Miło z jego strony, ale nawet najbardziej kryjący podkład nie zakryje błędu, jakim jest to zadupie - odparł obrażony influencer krzyżując ramiona.
Namjoon zignorował jego zaczepkę, a zamiast tego zapytał:
- Chciałby panicz może się czegoś napić?
Dwudziestodwulatek spiorunował go wzrokiem.
- Ścieków i szamba nie pijam.
Parobek natomiast zawołał służbę (a dokładnie loKAI'a), aby przyniósł mu napój. Był strasznie spragniony po robocie, a teraz miał chwilę odpoczynku. Kiedy Kai się zjawił, Tae cały się spiął. Uparcie unikał wzroku ,,zieloniastego clowna" obawiając się zemsty.
Po paru minutach zielonowłosy wrócił do nich, trzymając na tacy truskawkowe bubbletea. Namjoon wziął od niego napój i popatrzył na Tae z wyczekiwaniem. Był pewien, że chłopak złamie się i jednak poprosi o coś do picia. Blondynowi natychmiast zrzedła mina. Nie spodziewał się, że ten antyczłowiek będzie sobie tak po prostu przed nim siedział i najzwyczajniej w świecie popijał jeden z jego ulubionych napojów. Nie chciał pokazać, że on też chciałby się napić. Miał w końcu swoją gwiazdorską godność. Kiedy jego towarzysz odstawił przedmiot na stolik obok nich, Taehyung zawołał:
- Ej, widzicie to? Czy to ptak, czy to samolot... Nie! To chyba kogut na motocyklu!
Joon odwócił się szybko, a Tae w mgnieniu oka sięgnął bo bubbletea, upił łyka i napluł do niej na koniec.
- Co? Gdzie? - zapytał przestraszony pracownik.
- Chyba mi się przewidziało, wybacz - instagramer uśmiechnął się sztucznie i zapadł się w leżaku.
Namjoon zbytnio się tym nie przejął i stwierdził, że jakoś wprowadzi tego młodziana w ich sielski, rolniczy świat.
- Niech pan posłucha, to już chyba moment, aby trochę się pan z nami zapoznał.
- A co, jeśli wcale nie chcę was poznawać?
- Gospodarz mówił, że usunie pańskiego Instagrama - odparł gładko parobek.
,,Kurwa"- tylko tyle przemknęło Taehyungowi przez myśl.
- No dobrze - westchnął zrezygnowany. - Powiedz mi coś, czego nie wiem, poza tym, że zostałem porwany na jakąś farmie, a Jeon wyżej sra, niż dupę ma.
- Ale musi pan przyznać, że pan Jeon jest gorący, jak ognisko na ziemniaczki - zaśmiał się Namjoon, a jego nos zmarszczył się w charakterystyczny sposób.
- Co? Nie, to tylko jakiś napakowany cep.
- W każdym razie, teraz musi mnie pan uważnie posłuchać. To co powiem, może odmienić pańskie życie na zawsze.
Taehyung parsknął pod nosem, ale postanowił się nie odzywać.
- No więc - zaczął wywód Kim - Poznał pan już Jeona Activo Jeongguka. Jest on naszym ukochanym gospodarzem w posiadłości "Jeon Activo Familia". Cały jego wspaniały ród od pokoleń rodził się, żył i umierał na tej ziemi, w naszej wspaniałej wiosce Kokobop Village.
- Tak tak, to wszystko jest niezmiernie interesujące, ale tak trochę mam to w dupie - skwitował opowieść influencer.
Mężczyzna nie przejął się zbytnio uwagą swojego rozmówcy i począł kontynuować.
- Mieszkamy na Wzgórzu Top, w górnej części wioski. Pracuję tutaj od niedawna, zaledwie 3 lata, ale miejscowe legendy podają, że rezydencja Jeonów stoi tutaj od zarania dziejów. Kiedy idzie się w dół naszego Wzgórza, w zasięgu wzroku pojawia się Równina Switch. Tam mieszka rodzina Chou Massivo. Mają oni 127 hektarów sadu wiśniowego i są dość specyficznymi ludźmi.
- 127 hektarów? To w takim razie Jeongguk jest bogatszy? - zainteresował się Tae.
- No tak, pan Jeon posiada u siebie 365 hektarów, chyba już panu wspominał mówił.
- Ta. Coś wspominał - burknął blondyn, przypominając sobie, kiedy po raz pierwszy usłyszał te słowa. - I przestań mówić do mnie "pan", bo czuję się staro.
- Dobrze, proszę pana - odpowiedział Namjoon. - Znaczy, Taehyung - poprawił się od razu.
Celebryta wywrócił na to oczami, ale machnął ręką na znak, że parobek może mówić dalej.
- Kontynuując, zaraz po Równinie Switch, na samym dole naszej kochanej wioski znajduje się Dolina Bottom. Tam mieszka rodzina Passivo. Mają oni największą stadninę ze wszystkich okolicznych wiosek. Z tego słynie ten ród i jego potomkowie podtrzymują tę tradycję.
- Ahaa... Czyli, w takim razie, to rodzinka ze zwierzyńcem?
- De facto, tak... Ale my też mamy zwierzątka! - mówił farmer z ożywieniem. - Jednak musisz wiedzieć, że pan Jeon nie przepada za tą rodziną i są oni naszymi nemezis. Od zawsze tak było, że Top z Bottomem nie mogą się dogadać.
Tae w tym czasie już bez krępacji zagarnął sobie napój Namjoona (nawet zapomniał, że do niego napluł). Musiał przyznać, że nawet spodobała mu się ta opowieść, jednak w jego umyśle jeszcze bardziej zakorzeniła się myśl, że będzie mógł dopiec Jeonggukowi. Na przykład sprzymierzając się z jego nemezis, Passivo.
- A teraz na wycieczkę! - rozemocjonował się pracownik rolny.
Influencer miał dość wycieczek, szczególnie po tej na Okinawę, ale dał się pociągnąć mężczyźnie za rękaw i poprowadzić za posiadłość, gdzie już z daleka zabłyszczał w słońcu wielki hangar.
- To właśnie tam pan Jeongguk trzyma swoje największe skarby - powiedział Namjoon z wręcz namacalną czcią.
- Zebrał wszystkie niemożliwe do zdobycia ubrania od Versacego? - spytał naiwnie influencer, nie potrafiąc sobie wyobrazić niczego bardziej cennego.
- Pfff, kolekcja, którą panicz tam trzyma, jest o wiele lepsza, od tych wszystkich śmiesznych projektantów razem wziętych - odparł farmer z wyższością.
Tym jednym zdaniem zdobył sobie atencję Tae.
Z wielkim zaciekawieniem celebryta podążył za swym przewodnikiem do hangaru. Ciekawość zawsze była pierwszym stopniem do piekła, dlatego nic dziwnego, że Taehyung po wejściu do pomieszczenia, zobaczył najprawdziwsze piekło. Nie było żadnych kolekcji ubrań, dodatków, czy innych rzeczy bliskich sercu influencera.
- Ta-da! - zawołał Namjoon rozpościerając ramiona, aby ukazać wielką kolekcję... Pojazdów rolniczych.
- Co to ma być? - zapytał cicho Taehyung czując wewnętrzne rozczarowanie tym widokiem i sobą, że się podekscytował.
Jakby to Jin podsumował, "disappointed, but not surprised, bitch".
- To jest największa kolekcja pojazdów i maszyn rolnych w tej wsi! Nikt takiej nie ma, nawet rodzina Passivo - ostatnie zdanie Namjoon wypowiedział prawie je wypluwając.
Taehyung uniósł brwi na ten pokaz pogardy wobec rodziny... Jak im tam było? Trassivo? Spasibo? Jeden kij.
- No to dobrze dla was. Juhu, największa kolekcja jakichś pojazdów! - przewrócił oczami nie rozumiejąc, czym się tu ekscytować.
- Ależ Tae! Widzi tu pan najlepszego rodzaju 3 ciężarówki, 6 traktorów i 5 kombajnów!
Namjoon gestykulował żywo rękami i niemal zaczął tańczyć wokół tych maszyn. Każdą pogłaskał i pocałował, jak dziecko ukochane, dopiero co odstawione od piersi. Taehyung natomiast szedł za nim, błagając w myślach na zmianę siły piekielne oraz św. Hanbina, aby się to skończyło. W międzyczasie nachodziły go przemyślenia, że wolałby być porwany przez sycylijskiego mafioza, co by chociaż go na zakupy do najdroższych butików zabierał, niż takiego wieśniaka, który chwali się jakimiś pojazdami, które nawet prawdziwego Lamborghini nie widziały.
- Ej, ty, możemy iść dalej? - zapytał, gdy tamten zaczął kolejną historię o... Tae nawet nie wiedział, o czym.
Namjoon niechętnie, ale zgodził się zmienić lokalizację. Następnym przystankiem w tej wspaniałej wycieczce ku załamaniu psychicznemu Taehyunga, był wybieg dla zwierząt.
- A oto nasze, najdorodniejsze i najpiękniejsze zwierzęta! W naszej rezydencji znajdują się: 69 krów i 44 byki.
- A konie? - zapytał Taehyung udając zainteresowanie.
Pomyślał, że czasem wypadałoby być chociaż trochę miłym.
- Konie? Ano mamy kilka sztuk, ale nasz jeden, jest warty 10 koni od tych farbowanych kurw Passivo!
Taehyung miał wrażenie, że więcej razy słyszał tylko, jak fanki wykrzykują jego imię od tego, ile razy usłyszał już o tej rodzinie. Pokiwał głową na znak, że rozumie, że ich konie są lepsze. Pomyślał jednak, że rodzina Passivo może być całkiem interesująca. Przez samą niechęć jego porywaczy do tego rodu, zaczynał czuć do niego sympatię.
Po wybiegu, nadeszła pora na sad, gdzie Taehyung świadomie zajebał jabłko z najładniejszego drzewa. Jednakże jadł je beznamiętnie, przeżuwając każdy kęs po 3 razy.
- Niech się gość rozchmurzy! Na pocieszenie powiem, że dostaniesz telefon całkiem niedługo. Gospodarz obiecał - rzucił do niego Namjoon z drabiny.
Taehyung, mimo że życzył mu, aby z niej spadł, to jednak w tym momencie uśmiechnął się szeroko.
- Naprawdę? Dostanę go z powrotem? - upewnił się, że dobrze usłyszał, bo inaczej sam zrzuciłby go z tej drabiny.
- Tak, tak, jeśli gospodarz obiecał, to tak będzie - zapewnił go parobek powoli schodząc na ziemię.
Taehyung poczuł, jak odzyskuje siły. W końcu mógł odzyskać swój dobytek, zawarty w tym jednym i jakże użytecznym urządzeniu. Już widział posty, jakie wstawi na swoich mediach społecznościowych (na swoim koncie posiadał już 2137 aktualizacji), a tym bardziej widział numer 997 na ekranie telefonu, gdy będzie dzwonił na policję, by podjebać Jeongguka. Błądziłby tak w swoich myślach dalej, gdyby nie pewien zachrypnięty głos za jego plecami.
- A więc tutaj się moja owieczka pasie.
Influencer odwrócił się gwałtownie, aby niemal zderzyć się ze swoim porywaczem.
- Przestań mnie nazywać owieczką, ty fetyszysto kombajnów - odparował.
"A kurwa tak miło było, kiedy nie byłeś w pobliżu" - pomyślał zniesmaczony jego widokiem. Jego umysł dopiero później zarejestrował to, jak seksownie był ubrany Jeongguk. Biała bluzka idealnie opinała wszystkie mięśnie, a krople potu dawały pole dla wyobraźni. Jeansy także uwydatniły to, co uwydatnić miały. Pomyślał nawet, że uda schowane pod tymi przetartymi spodniami mogłyby się stać jego nową religią, której wcześniej nie miał. Jakże miły dla oka był to widok. Kim Taehyung jednak go nie docenił.
- Czego chcesz? - warknął influencer odwracając wzrok od kropli potu, tworzących lśniącą ścieżkę na piersi Jeona.
To wszystko było zbyt rozpraszające.
- Musimy ci kupić ciuchy, więc przyszedłem zabrać cię na zakupy - powiedział gospodarz uśmiechając się zadziornie.
Nasza gwiazdeczka nie uczyła się na błędach. Drugi raz tego dnia podekscytowała się. Jeon zabrał chłopaka do ich pojazdu i w momencie, gdy Taehyung zobaczył, że zamiast sportowego auta, czeka na niego bryczka, zrozumiał, jak wielkim idiotą był. Była ona jednak bardzo elegancka, biała z czarnymi siedzeniami. Można było pomyśleć, że została wyrwana wprost z planu filmowego Lalki. To było niespodziewane i influencer nie wiedział, jak ma na to zareagować. Z jednej strony nieposiadanie samochodu w tych czasach wydawało mu się śmieszne (aczkolwiek czego można było się spodziewać po takim intelektualnym plebsie?), ale z drugiej posiadanie własnej bryczki oraz woźnicy, było poniekąd oznaką prawdziwego prestiżu. Taehyung nie do końca potrafił przetworzyć zaistniałą sytuację.
- Pozer - prychnął do Jeongguka.
Mężczyzna jednakże się nie obraził, a jedynie uśmiechnął do niego szerzej i puścił mu oczko. Podszedł do bryczki i wystawił w stronę Taehyunga rękę w geście pomocy przy wchodzeniu do pojazdu. Celebryta chciał zachować dumę i wejść samodzielnie, ale kiedy koń głośno prychnął, a on podskoczył przerażony w miejscu, stwierdził, że to czas, aby schować ją do kieszeni. Przyjął pomoc rozbawionego gospodarza, ale nie byłby sobą, gdyby specjalnie nie nadepnął na stopę pomagającej mu osoby. Jeongguk wydał z siebie niezidentyfikowany dźwięk, przypominający ni to pisk kobiety, ni to odgłos konającego łabędzia.
Taehyung nigdy nie był z siebie tak zadowolony, jak w tamtej chwili. Reakcja Jeona sprawiła, że jego ego urosło do rozmiarów Rosji na mapie.
Kiedy w końcu zasiedli na miejscach, nie odzywali się do siebie. Możliwym było, że powodem milczenia była mała przestrzeń, przez którą stykali się cały czas kolanami.
- Ekhem - odchrząknął Jeongguk. - Jak ci się podobało dzisiaj?
- Było chujowo - skwitował Tae. - Widziałem tylko jakieś tanie kombajny.
Jeongguk uniósł wysoko brwi i zamyślił się głęboko. Mruknął coś pod nosem, co Taehyung zarejestrował jako "wiedziałem, że trzeba było kupić tamten droższy..."
- Wiesz owieczko, kombajny tanie nie są - powiedział rolnik po chwili.
- Oho, czyli ponad 2000 wonów wydaliście? Biedactwa.
- Jeden kosztował 430 000 000 won - Jeon odparł lekko, jakby mówił o kupnie gumy do żucia.
Taehyung na chwilę stracił zdolność widzenia i oddychania. Powtórzył w myślach tę liczbę niedowierzając, że tego rodzaju kupa złomu, kosztować mogła aż tyle kasy. Zaimponowało mu, ile pieniędzy miał ten gospodarczyk, więc może aż takim proletariuszem nie był. Postanowił jednak zmienić temat, aby nie pokazać po sobie, że ta informacja w jakiś sposób go ruszyła.
- Dobra dobra, powiedz mi lepiej, o co chodzi z tą rodzinką Despacito, czy jak im tam było. Namjoon prawie się opluł, kiedy o nich dzisiaj mówił.
Jeon spojrzał na niego ze skrzywioną miną, zastanawiając się o kim on do diabła mówił. Gdy do niego dotarło, że Despacito brzmi jak Passivo, spoważniał.
- Nie rozmawiaj z nimi, nie patrz na nich, nie oddychaj tym samym powietrzem, nie pozwalaj dotykać się tym samym promieniom słonecznym, które wcześniej ich dotykały, niech dla ciebie nie istnieją - powiedział surowo.
Nikt nie mówi Taehyungowi co ma robić, tak brzmiała złota zasada funkcjonowania z influencerem.
- Raczej twoja stara nie będzie, jeśli będę chciał, to to zrobię, rozumiesz? - zapytał blondyn chcąc wyglądać groźnie, ale niezbyt mu to wychodziło.
- Ta rodzina to kłopoty, przez nich straciłem ojca. Ciebie nie mogę stracić Taehyung, trzymaj się od nich z daleka.
Westchnął ciężko i spochmurniał. Między nimi zapanowała martwa cisza. Taehyung spoglądał na gospodarza, który z zaciśniętą szczęką podziwiał krajobraz wiejski.
- Ładne te kombajny były - mruknął Taehyung. - Zwłaszcza ten czerwony, jak moje ulubione Bugatti.
Influencer, nawet jeżeli odrobinę za bardzo w siebie zapatrzony, nie był bez uczuć, więc postanowił chociaż w ten sposób rozweselić siedzącego obok niego mężczyznę. Podziałało, bo ten zaraz zaczął opowiadać jak najęty, o historii nabycia każdego z nich.
- Za ten kombajn kupiłbyś kilka niezłych limuzyn najlepszych marek. Ma silnik 6-cylindrowy, podwójne turbodoładowanie z w pełni automatyczną technologią EGR o pojemności 13,5 litra i mocy maksymalnej 547 KM - recytował bez zająknięcia gospodarz. - Nazwałem go Junior Debeściak. W skrócie JD.
Taehyung momentalnie pożałował swojego nagłego przypływu dobroci dla zwierząt.
*^*^*
Witajcie zagubione owieczki!
Przynosimy wam kolejny epizod rolniczej przygody naszego instagramera. Gdzie bohaterowie zabiorą nas w kolejnym rozdziale? Tylko św. Hanbin wie. Następny rozdział już wkrótce!
Nikt, ale to zupełnie kurwa nikt:
Kim, Seok i Jin o 1 w nocy:
Do następnego, trzymajcie się zdrowo!
Wasze Kim, Seok i Jin
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top