23. Betonowa wieś

(ponad 6,8 tysiąca słów, enjoy + wattpad nieźle odwala ostatnio — mamy nadzieję, że dostajecie powiadomienia + ten rozdział jest przeładowany easter eggami dotyczącymi następnych fanfików XD)

*^*^*

Dwa tygodnie po tym jak odesłali osobistości internetowe do Seulu, Seokjin z Namjoonem w końcu oficjalnie ogłosili swój związek. Ta nowina nikogo nie zdziwiła, ani nie stała się powodem do zazdrości. Taehyung cieszył się, że każdy znalazł swoje miejsce w tym wiejskim zakątku i poznał swoją drugą połówkę. On sam zakochał się we własnym porywaczu, który okazał się najczulszym i najbardziej wieśniarskim facetem na ziemi. Jeon, rolnik roku 2020, co wygrał wszystkie konkursy jakie istniały, cholernie bogaty gospodarz (materialistą jest się do końca życia), był jego facetem i nie zamierzał go wypuszczać z rąk. Był bardzo zdeterminowany, aby sformalizować ten związek i trzeba też dodać, że Yoongi sam był gotowy ich związać (dosłownie), przynieść do domu Wonhowskiego oraz udzielić im ślubu. Duchowny niczym drapieżnik krążył przy posiadłości Jeona, zawsze z zapytaniem czy oświadczyny miały już miejsce i kiedy zamierzają się pobrać. Taehyung zawsze wtedy patrzył na ukochanego, ale tamten odwracał głowę w bok i komentował tegoroczne zbiory. Takie sytuacje powodowały, że owieczka chodziła sfrustowana i wściekła, a upust tych emocji mogli odczuć Wonho ducha winny Changbin i Kai, który przechodził katusze przez rozłąkę z Jiminem (biedactwo się przeziębiło, a z osobami chorymi przebywać nie wolno). Każdy w posiadłości wiedział, że zbliża się burza, więc wszyscy profilaktycznie schodzili z drogi zdenerwowanemu influencerowi.

Taehyung oczywiście miał obawy odnośnie tego kroku w przyszłość, ale wiedział, że za bardzo kocha Jeongguka, aby coś takiego jak strach powstrzymało go od ułożenia sobie z nim życia. Właściwie nic nie było już w stanie go wstrzymać przed decyzją, jaką podjął. Dlatego postanowił, że w końcu przedstawi Jeongguka swoim rodzicom. Skoro planował wspólną przyszłość z zaborczym farmerem, to musiał to w końcu zrobić i nieważne było, czy gospodarzowi się to spodoba, czy nie.

Pewnego popołudnia wdrożył plan "porwać Jeona i zrobić go swoim mężem" w życie. Wszystko zaczęło się niewinnie. Buziaczki z rana, śniadanko, pieszczoty, a potem relaksik w ogrodzie. Jeon nie mógł się spodziewać bomby, jaką szykował Kim Taehyung.

— Ggukie, mam taką tyci, tycią sprawę — zaczął influencer, gdy leżeli na hamaku z wizerunkiem aniołków z twarzą świętego Wonho. — Tylko obiecaj, że się zgodzisz.

Jeon bawił się kosmykami jego antracytowych włosów, okręcając niesforne loczki wokół własnych palców. Był przekonany, że jego słodka owieczka znowu poprosi go o nowy telefon z wizerunkiem jabłuszka, czy też ciuchy z jakiś markowych sklepów typu Guccio, czy jak im tam było, dlatego bez żadnego strachu powiedział mu, aby kontynuował.

— Skarbie, musimy jechać do Seulu. Chcę przedstawić cię moim rodzicom — powiedział Kim, atakując Jeongguka jak angst we fluffowej mgle.

Gospodarz na początku nie skojarzył faktów i dalej przytulał się do pleców swojej miłości, głaszcząc jej jedwabiste włosy.

Taehyung natomiast zdziwił się, że przyszły, niedoszły kandydat na rolnika jego życia przyjął wiadomość o poznaniu jego rodzicieli nadzwyczaj spokojnie. Patrząc po jego odwlekaniu rozmów odnośnie ślubu z duchownym Yoongim, sądził, ze mężczyzna dostanie raczej szału wymieszanego z chęcią płaczu. Zmarszczył brwi, ale zaraz pokiwał głową, jakby stwierdzając, że źle ocenił rolnika i faktycznie jest dominantem z krwi i kości.

— Tata jest dość specyficzny, ale chyba da nam błogosławieństwo — dodał instagramer. Był zadowolony, że Jeon tak spokojnie to przyjął.

Dopiero wtedy do rolnika dotarł sens słów Kima. Świat mu się zatrzymał. Poczuł się, jakby uderzył w niego grom z Wonhowskiego nieba. ON? ON MA SIĘ PRZEDSTAWIĆ RODZICOM I POPROSIĆ OJCA TAEHYUNGA O BŁOGOSŁAWIEŃSTWO I AKCEPTACJĘ? Co prawda planował się niedługo oświadczyć swojemu chłopakowi, ale nie sądził, że on sam weźmie sprawy w swoje ręce i będzie chciał przedstawić go swoim staruszkom. Co jeśli ojciec Tae go nie polubi, a matka każe wykastrować? Przecież to będzie jego koniec jako partnera czy też narzeczonego Kima (jak i jego własnego przyrodzenia). Wszystko w jego umyśle zaczęło się komplikować, a ciało oblał mu zimny pot. Wszystkie nieznane lęki zalały jego myśli, a czoło zrosił pot. Nawet usta momentalnie mu zaschły. Wyglądał jak pacjent potrzebujący ratunku. Taehyung spojrzał na ukochanego i uniósł brwi do góry, jakby pytając o chuj mu tym razem chodzi.

— P-przepraszam — zająkał się farmer i spuścił głowę. — Czyli chcesz jechać do Seulu?

— O tym właśnie mówię, a ty jak widzę mnie nie słuchasz. Na początku wydawałeś się taki spokojny, a teraz to jakby cię mrówki w dupę pogryzły. No naprawdę kochanie, jesteś bipolarny. — Odparł Kim i stwierdził, że Jeon jest dominantem jak z koziej dupy trąba.

— Bo nie sądziłem, że w taki sposób poznać rodziców, poza tym... — podniósł się do siadu, przez co Taehyung także musiał unieść swoje ciało, aby nie upaść.

Jego głos drżał, a oczy były rozbiegane. Influencer wykrzywił twarz w lekkim niesmaku. Przecież ich wspólna przyszłość była na dobrą sprawę pewna tak bardzo jak fakt, że Wonho jest jeden jedyny. Do tego Yoongi nie dałby im żyć. Poznanie rodziców to przy duchownym jak wycieczka do lasu. No może nieznanego, ciemnego, przerażającego i dezorientujacego, ale do przeżycia. Jak dla Taehyunga, Jeon przesadzał. Sam poznał jego rodzinę, a przynajmniej jej część, i jakoś wtedy przeżył.

— Chciałem ci się oświadczyć, a teraz to nie wiem, chyba muszę to przenieść? Co robić, co teraz? — dopytywał przerażony gospodarz.

Celebryta aż nadstawił uszu na słowo "oświadczyć". Uśmiechnął się do siebie zadowolony, że Jeon także planował zrobić ten krok w przyszłość, ale zaraz uświadomił sobie jedną, ale za to bardzo ważną rzecz.

— Nie zamierzałeś pytać mojego ojca o zgodę? — warknął nagle.

Może był młody i wyznawał liberalne poglądy, ale w przypadku oświadczyn miał co najmniej średniowieczne podejście. Tu chodziło o szacunek do rodziny! On poszedł wtedy szukać tego cholernego ptaka z kuzynami Jeona, dlatego nie widział przeszkód, aby rolnik nie pojechał z nim odwiedzić swojego potencjalnego teścia i zapytać o zgodę na małżeństwo. Przy Sehunie wiedział, że ten nie pomyśli o takich rzeczach, ale też jego rodzice go znali, więc zgoda aż tak ważna wtedy nie była (wiedział też, że rodzice by się nie zgodzili, bo dostawali migreny od pranków, jakie Sehun im robił). Jednak Jeon nigdy nie poznał rodziców Taehyunga, choć zapewne widział ich w telewizji. Pytanie o rękę było wręcz nakazane w tym przypadku.

Kim zmarszczył brwi i spojrzał na swojego ukochanego takim wzrokiem, że święty Wonho aż gwizdnął w swoim królestwie.

— Nie, słońce pszenicznego pola, to nie tak! — krzyknął zdesperowany Jeongguk, gdy Tae miał już się wygramolić z wygodnego hamaka i obrazić na swojego chłopaka.

— Chyba cię Wonho opuścił Gguk, wychodzę stąd! — influencer nawet nie dał mu dokończyć i jedną nogą był już na ziemi.

Niestety Taehyungowi często przydarzały się pechowe sytuacje, więc i tym razem tradycji musiało stać się zadość. Przez mocny uścisk Jeona oraz silną chęć wydostania się z posłania, stracił równowagę i pociągając farmera za kołnierz, upadł na ziemię z hamaka w taki sposób, że teraz rolnik nad nim dominował.

— Aish! W gorącym kisielu kompany — Jeon pokręcił z politowaniem głową. — Taehyung...

Kim, nie mogąc się uwolnić spod opierającego się na nim gospodarza, niechętnie wysłuchał jego wytłumaczenia.

— Oczywiście, że chciałem dostać od twojego ojca błogosławieństwo, ale jakby to powiedzieć... Trochę się boję?

Influencer spojrzał na niego krzywo, ale nie zamierzał go krytykować. Sam kiedyś będzie musiał się zmierzyć z matką przystojnego farmera i już czuł, że ich spotkanie nie będzie należało do najprzyjemniejszych.

— Niby taki dominujący, a boi się rodziców swojej owieczki, no naprawdę — westchnął ciężko Kim. — Trudno, już zamówiłem sobie ciuchy u znanych projektantów K&J, bo byłem pewien, że pojedziemy w końcu do Seulu. We wtorek muszę je odebrać, bo inaczej przepadną, a to limitowana kolekcja prosto z piekieł. Nie ma bata, jedziemy i przy okazji przenocujemy u moich rodziców. Chyba nie chcesz poznać celibatu jaki na ciebie nałożę w innym wypadku, prawda? — zapytał, głaszcząc Jeona po jego gładko ogolonym policzku.

Rolnik ponownie tego popołudnia przełknął głośno ślinę. Odparł zrezygnowany:

— Dobrze niech będzie, jedziemy do Seulu.

Kimowi wreszcie udało się wydostać spod drugiego mężczyzny i aż klasnął w dłonie, po czym rzucił się Jeonggukowi na szyję.

— Zobaczysz, zrobię z ciebie influencera! — zawołał, patrząc w migdałowe oczy swojej miłości. — Ale najpierw musisz kupić nam transport. Tylko ekskluzywna linia! Pierwsza klasa oczywiście! A ja zaraz zadzwonię do rodziców, że przyjedziemy.

Farmer uśmiechnął się szeroko i objął Taehyunga w talii. Cieszył się szczęściem swojego ździebełka i miał nadzieję, że miło razem spędzą czas. Bardzo ekscytowała go podróż samolotem. Nigdy nie leciał żadnym, a zawsze chciał spróbować. W dodatku chciał zrobić Kimowi niespodziankę i miał nadzieję, że tym razem niczego nie spieprzy.

*^*^*

Taehyung czuł niesamowity przypływ energii, kiedy kilka dni później nadszedł dzień ich wyjazdu z Kokobop Village. Oczywiście, że będzie tęsknił za tą zwariowaną wsią i wróci do niej niedługo, jednak perspektywa ponownego ujrzenia rodzinnego miasta wzbudzała w nim masę pozytywnych emocji. Jeongguk za to denerwował się z każdą chwilą coraz bardziej. Udało mu się sprawnie zorganizować pracę w posiadłości Activo na czas jego nieobecności. Nie chciał, by jego wiejskie przydupasy rozwaliły coś i zostawiły willę w ruinie, w momencie kiedy go nie będzie. Przed samym wyjazdem zwołał wszystkich do siebie i zagroził:

— Jeśli któraś z moich maszyn ucierpi, przeciągnę was przez obornik, a G-znachora osobiście poproszę, aby prowadził nad wami nadzór. A bójcie się, nie wiadomo co czyha w jego leśnej Syberii — patrzył groźnie na swoich parobków, mierząc każdego wzrokiem. — Pamiętajcie, ta ziemia jest NASZA i musimy o nią wspólnie dbać! Namjoon, ty szczególnie nie rozwal niczego, a ty Kai nie jojcz tak do Katie, że Jimin zaraz odleci do zaświatów, bo nie odejdzie, byłem u niego w sobotę. Changbin, żadnego nawiązywania stosunków Activo-Passivowych w traktorze, tym bardziej w Zielonej Bestii, czy zrozumieli wszyscy?

Pracownicy niechętnie pokiwali głowami. Na czas pobytu Jeona w Seulu mieli wolną chatę dla siebie i mogli robić co im się podoba, jednak przed gospodarzem musieli udawać pokornych i oddanych swoim obowiązkom.

— Kai, podejdź do mnie — powiedział Jeongguk, poważnie na niego patrząc.

Zielonowłosy bał się i musiał przyznać, że nie miał pojęcia, jaką sprawę ma do niego jego pracodawca.

— Mój drogi loKAIu. Tu, na twoje ręce, składam platynowe grabie i podczas mojej nieobecności piersią masz bronić ziemi naszej. I wbić wiśniowej jędzy widły w tyłek, jeśli sytuacja będzie tego wymagała — powiedział farmer i przekazał rolniczego Graala w ręce swojego parobka. — Nie jesteś królem destrukcji ani karłowatym płodem, więc wierzę w ciebie, opiekuj się chłopakami.

Jeon chciał coś jeszcze dodać, ale usłyszał niecierpliwiącego się Taehyunga, który krzyczał, że zaraz go zostawi i sam odjedzie bez niego na lotnisko. Kai pokiwał głową i z uśmiechem popchnął gospodarza w stronę wyjścia.

— Tak, pamiętam. Dziękuję gospodarzu, że uczyniłeś mi ten zaszczyt. Zgodnie z zasadą będę czyhał na wieśniarę i choćby Wonho był przeciwko nam, przyszykujemy zemstę na wroga.

— Zuch parobek, ja uciekam! — krzyknął Jeongguk trzaskając drzwiami.

Droga na lotnisko minęła im dość szybko. Taehyung był zdziwiony, że Jeon nie miał w ręku żadnych biletów. Martwiło go, że ten cep zapomniał ich wziąć i nigdzie nie polecą.

— Gdzie masz bilety? — zapytał Tae mrużąc podejrzliwie oczy, gdy byli już bezpośrednio na lotnisku, a pracownicy zaczęli ich przeszukiwać.

— Nie potrzebujemy ich. Przynajmniej tak powiedzieli — mruknął Jeon, samemu zastanawiając się, czy bilety też powinni dostać.

Kim pomyślał, że Jeon kupił im tak ekskluzywne bilety i miejsca w samolocie, że wartość ich przelotu nie byłaby godna umieszczenia na jakimś badziewnym kawalku papieru. Uśmiechnął się i splótł palce z tymi Jeongguka, kierując się w stronę pasów startowych. Gdy czekali dziesiątą minutę, Taehyung zaczął się zastanawiać, czy Jeon nie robi sobie z niego żartów i tak naprawdę nie kupił żadnych biletów. Ciągle widział, jak piękne, szykowne samoloty wzbijały się w górę i odlatywały w przestworza. Gdy już miał ochrzanić Jeona, odezwał się do nich jakiś młody mężczyzna, ubrany w bogato zdobiony strój pilota.

— Pan Jeon Activo Jeongguk? — zapytał, a gospodarz potwierdził. — Pański samolot VIRGIN2137 jest gotowy do startu. Pilot Lee Heeseung melduje się w gotowości. Na pokładzie znajduje się dwóch stewardów, panowie Qian Kun i Liu Yangyang.

Jeon uścisnął dłoń pracownikowi i pozwolił się poprowadzić w stronę swojego nowego samolotu. Taehyungowi opadła szczęka, kiedy zobaczył najlepszy i najpiękniejszy (z pewnością najbogatszy) prywatny odrzutowiec.

— Ty kupiłeś samolot!? — wrzasnął, upuściwszy wszystkie torby.

— No tak. Mówiłeś, że mam kupić transport — odparł Jeon, drapiąc się niepewnie po głowie.

Kim chciał wyrwać sobie wszystkie włosy z glowy, bo nie miał już sił na tego człowieka. Święty Hanbinie, broń owieczkę.

— Dobrze, wsiadajmy już — powiedział Tae i chciał podnieść swoje bagaże, gdy tuż przed jego nosem pojawił się ten sam pracownik. Gdy się nachylił, żeby zabrać bagaż influencera, Kim mógł zobaczyć plakietkę z napisem "Jake".

Wzruszył ramionami i zaczął wchodzić schodkami na pokład. Jeon podążył za nim, przy okazji zerkając okiem na kształtne pośladki swojego chłopaka.

Gdy znaleźli się na pokładzie, a wspomniani wcześniej stewardowie zaczęli zadawać im milion pytań i proponować różne rodzaje herbat, Taehyung wreszcie mógł odetchnąć z ulgą.

— Teraz dominuję nie tylko na ziemi, ale i w powietrzu — rzucił Jeongguk, uśmiechając się szeroko.

Na te słowa influencer lekko uniósł brew, bo przecież to nie Jeon pilotował odrzutowiec. Spojrzał na ulotkę, którą wręczył mu Kun. Przedstawiała w skrócie usługi, jakie oferował młody pilot oraz jego różne osiągnięcia. Kiedy Tae przyjrzał się zdjęciu Lee, cicho zagwizdał, gdyż ten był dość młody, ale za to cholernie przystojny. Z taką twarzą mógłby spokojnie robić z Seokjinem w modelingu.

— Tak naprawdę to nie ty, tylko Heeseung. Z tego co napisali na tej ulotce, jest najlepszym pilotem na tej półkuli i ludzie mówią, że niedługo opanuje nawet całą kulę ziemską i każdy będzie chciał go mieć za swojego pilota. Trochę średnia z ciebie świat dominacja, Jeon Activo Jeongguk — skwitował Taehyung, patrząc jak uśmiech jego chłopaka rzednie.

— Jasne, teraz wolisz jakiegoś tam Lee Hesanga niż mnie — burknął rolnik, specjalnie przekręcając imię pilota i udając obrażonego. — Pamiętaj, kto ma pierwsze miejsce w rankingu na najprzystojniejszego rolnika roku.

Kim zaśmiał się i rozstrzepał jego hebanowe włosy.

— Po pierwsze, sam go zatrudniłeś. Po drugie, to ty na zawsze będziesz dominował w moim sercu.

Jeongguk odwrócił wzrok i mocno się zaczerwienił. Kim uznał to za małe zwycięstwo. Oparł głowę o ramię swojego farmera i powoli zaczął się oddawać w objęcia Morfeusza.

Po godzinie z drzemki wybudziła go cicha rozmowa z jednym ze stewardów.

— Czy transparent został przyczepiony prawidłowo? — szeptał Gguk w stronę pracownika.

— Oczywiście Panie Activo Jeon, wszystko zgodnie z planem. "Jimin lubi w dupę" dumnie powiewa na ogonie naszego odrzutowca — odparł młodszy steward.

— Świetnie. Doskonała robota. Dziękuję wam, możecie już iść.

Oboje pokiwali głową, a po ich odejściu pozostał tylko kokosowy zapach żelu pod prysznic, którego zapewne używał jeden z nich.

Kim domyślał się, że Jeon tak szybko nie odpuści. Zgoda zgodą, ale niektóre nawyki pozostały. Zresztą Jimin wcale nie był lepszy, bo wcale nie zamierzał zmieniać nazwy swojej zagrody z "Taesiów Jiminka" na żadną inną. Z rolnikami jak z dziećmi. Najważniejsze, że rozmawiali i żaden nie próbował wjechać drugiemu w tyłek motyką, jak to wyglądało wcześniej.

— Kochanie, zbliżamy się do lądowania — powiedział Jeongguk, łaskocząc zaspanego chłopaka.

— Już wstaję, naprawdę, na serio — mruknął na wpół przytomnie Tae i powoli zaczął się rozciągać. — Gdzie jesteśmy?

— Na twoim podwórku.

— Co!? — wrzasnął Taehyung, zrywając się i spoglądając przez okno.

Kiedy faktycznie zobaczył swój wielki, szklany dom, aż westchnął. Jeśli chciał przekonać rodziców, że jest w dobrych rękach, to właśnie mu się to udało. Całe szczęście, że ogródek jego ojca był ogródkiem jedynie z nazwy, bo wielkością przypominał bardziej park narodowy. 

Para zebrała się szybko i odprowadzona przez personel samolotu wyszła z pojazdu lotniczego. Jeon poinstruował jeszcze Heeseunga gdzie ma lecieć z maszyną i kiedy ma po nich wrócić. Tak kompetentnemu asowi przestworzy niczego nie trzeba było dwa razy tłumaczyć. Skinął swoją czapką pilociarską, żegnając swoich bardzo bogatych klientów.

Przed schodami od samolotu już czekali rodzice Taehyunga. Obydwoje byli ubrani w bardzo elegancko, jako że mieli poznać wybranka ich syna. Matka przywdziała długą, koronkową sukienkę w kolorze białym, co kontrastowało z jej długimi, czarnymi włosami. Oczy ozdobione miała tylko eyelinerem, ale wraz z ich kocim kształtem dawało to powalające wrażenie. Jeon wiedział, że influencer charyzmę i piękno musiał odziedziczyć po matce. Ojciec natomiast stał z beznamiętnym wyrazem twarzy i zaciśniętymi ustami. W kącikach oczu miał widoczne kurze łapki, świadczące o tym, że mężczyzna często się uśmiechał. Gospodarza przeraziła więc taka chłodna postawa. Czyżby już na wstępie zjebał? Niby było tu miejsce do lądowania dla helikopterów, ale nie zapytał, czy może wylądować swoim samolotem w jego ogródku. Jakby ktoś mu tak w Kokobop Village zrobił, to już byłby przepędzony widłami. Jeon zbiczował się w myślach, gotowy przyjąć na klatę odrzucenie i prośbę o wypierniczenie z posesji państwa Kim.

Taehyung kompletnie nie zwrócił uwagi na nagłą zmianę postawy swojego ukochanego, zbytnio rady, że widzi swoich rodzicielów. Może nie byli typową rodziną, ale kochali się. Jako jedynak zawsze był ich oczkiem w głowie, więc oto pierwszy powód dlaczego był rozpuszczony jak dziadowski bicz. Schodki pokonał wręcz biegiem, aby szybko wpaść ramiona matki, a zaraz wyściskać ojca, dopiero wtedy Jeon mógł zobaczyć uśmiech na jego twarzy. Bardzo za nimi tęsknił nawet jeśli tego nie okazywał. Kobieta przejechała dłonią po włoskach syna w troskliwym geście. Eric trzymał rękę na ramieniu Taehyunga i nie mógł powstrzymać ojcowskiego uśmiechu. Będąc w takiej pozycji, rodzina odwróciła się nagle w stronę zastygłego na schodach Jeona.

— Chciałbym wam przedstawić mojego ukochanego. Jeon Activo Jeongguk — powiedział Taehyung, mając lekko zaszklone oczy.

Serce Jeona zadrżało na ten widok. Nawet nie sądził, że rodzina jest aż tak dla niego ważna. Influencer dopiero niedawno zaczął o niej wspominać. Nie wiedział, czy to jest ten moment, aby podszedł do nich, czy lepiej jednak jeszcze poczekać. Mina ojca wskazywała raczej, że lepiej dla niego, by wybrał opcję drugą, ale zainteresowana nim matka skłaniała go do opcji pierwszej. Kontemplowałby tak i cały dzień, ale pilot grzecznie poprosił o zejście ze schodów, bo chciał już odlecieć. W takiej sytuacji pozostało mu tylko wejść do paszczy lwa. Kiedy stanął przed nimi zauważył, że nad nimi góruje, ale spojrzenie, jakim wciąż obdarzał go ojciec ukochanego sprawiło, że czuł się o dziesięć centymetrów niższy.

— Chungha — przedstawiła się rodzicielka celebryty, chcąc rozluźnić atmosferę.

— Jeongguk — powtórzył swoje imię, mimo że Taehyung wcześniej je podał, gdyż głupio mu było tylko się uśmiechnąć.

Ojciec nadal milczał.

— A to mój mąż, Eric Nam — odparła kobieta, widząc, że mężczyzna nie kwapi się do przedstawienia swojego imienia.

Taehyung nie zareagował jakoś specjalnie na zachowanie swojego ojca, co spowodowało, że Jeon pomyślał, iż Sehun też musiał przez to przejść, a jeśli ta ruda wiewiórka dała radę, to on, wielki, dominujący gospodarz nie da? Jeszcze sprawi, że Eric go pokocha jak syna, a może nawet bardziej!

Ale może lepiej nie teraz — pomyślał, czując jak przenikliwe spojrzenie wręcz wyżera mu dziurę w ciele.

— Dobra mamuś, to chodźmy do środka, umieram z głodu! — zawołał Taehyung, ponieważ czuł, jak mu kiszki marsza grają.

Kobieta oczywiście szybko kazała im wchodzić do środka. Wzięła syna pod ramię i poszli w kierunku domu. Bardzo entuzjastycznie mu coś opowiadała. Ojciec razem z Jeonem musieli w takim wypadku iść razem. Rolnik pomyślał, że to idealny moment, aby się zbliżyć do swojego przyszłego teścia, ale niestety ten nadal milczał, a jego spojrzenie w dalszym ciągu paliło. Dlatego w niezręcznej ciszy podążyli za matką i synem, pogrążonymi w swoim słodkim świecie plotek ze świata showbiznesu. 

Obiad miał być gotowy do godziny, jako że kucharz prawie spalił sobie fartuch, kiedy flirtował ze służącą, dlatego Taehyung postanowił pokazać ukochanemu swój pokój. Jeon nie mógł być szczęśliwszy, mogąc uciec od Erica.

Kiedy weszli do pokoju, mogli ujrzeć pomieszczenie, które według jego byłego właściciela kompletnie się nie zmieniło od wyprowadzki do luksusowego apartamentu w centrum miasta. W pokoju stało wielkie łóżko z baldachimem, obok którego postawiono kartonowe podobizny bohaterów zmierzchu — Edwarda i Jacoba. Na wampirze wisiał kapelusz piracki. Widocznie Taehyung miał kiedyś ambicje zostać piratem, jak Luffy z One Piece. Po drugiej stronie pokoju, nad biurkiem w kształcie litery L, powieszono rysunek przystojnego mężczyzny ubranego w garnitur od Versace, ale z dorobionymi skrzydłami, jak u demona. Jeon chciał przetrzeć sobie oczy, bo miał wrażenie, że ten mężczyzna wygląda jak Seokjin, ale stwierdził, że wyobraźnia płata mu figle. W czasie kiedy rolnik nie dowierzał, Taehyung podszedł do szafki nocnej, skąd wyciągnął opakowanie po frytkach z maka.

— Ludzie w szafce trzymają lubrykanty, a ty fast food, co to za fast love? — zadrwił Jeon, patrząc na to co wyciągał mężczyzna.

Taehyung prychnął i dalej rozglądał się po pokoju. Przejechał palcem po stosiku yaoiców na regale przy biurku. To dopiero były czasy, kiedy jako dzieciak je czytał. Wśród nich była nawet przeróbka Hannah Montany, którą zrobił jego przyjaciel z liceum. Spojrzał na Jeona, ale ten już przy jego małej półce nad biurkiem, gdzie znajdowały się pierwszy tom igrzysk śmierci, figurka baletnicy oraz parę płyt muzycznych.

— Widzę, że lubisz Conana Greya — powiedział rolnik, biorąc pierwszą z brzegu płyt.

— Tak, najbardziej "I wish i were Heather"! Naprawdę super piosenka — odpowiedział Tae i przytulił się do pleców ukochanego.

Jeon zostawił rzecz na swoim miejscu i obrócił się do przodem do Taehyunga. Położył mu głowę na ramieniu i zaciągnął się zapachem perfum, które ten niedawno zamówił sobie z katalogu Avon.

— Ah, such a lovely fragrance — powiedział gospodarz z brytyjskim akcentem, chcąc zaimponować owieczce.

— Od kiedy ty umiesz mówić po angielsku? — zawołał celebryta, zdziwiony jak Łęcka w Lalce podczas analogicznej sytuacji. Był pewien, że Jeon chciał się uczyć jedynie specyfikacji kombajnów..

— Dla ciebie się nauczyłem, kiedy zacząłem planować w jaki sposób cię uprowadzić, znaczy zdobyć! — pochwalił się, ale Taehyung jakoś się tym nie zachwycił. — Muszę ci powiedzieć, że to trochę nerdowski pokój, owieczko — dodał zaczepnie, lekko urażony tym brakiem reakcji.

— Aha? Powinieneś go kochać, lubić i szanować, bo to jest część mnie, ty dominancie od siedmiu boleści — burknął influencer i się odsunął. — Życia nie znasz i tyle w temacie.

— No to mi pokaż? — mruknął rolnik seksownym tonem, przysuwając się z powrotem.

— Pokazać? Ok, to daj telefon i zakładamy ci instagrama — powiedział Taehyung, niewzruszony bliskością Jeona. — Odsuń się, co? Chyba nie chcesz tłumaczyć się mojemu ojcu, dlaczego tak blisko stoisz.

To ostatnie zdanie wystarczyło, aby gospodarz odsunął się od niego na dobre dwa metry, nazywane bezpieczną odległością w wypadku wtargnięcia ojca. 

— Instagram? Po co mi on? To twoja broszka, cukiereczku karmelowy, ja nie jestem potrzebny tym twoim "falowaczom" — burknął niechętnie.

— Followersom, Gguk. I nie, nie, nie, skoro wyrwałem taką dupę...

— W praktyce to ja wyrwałem twoją, kupując cię w ramach pranku.

— ROLNICY GŁOSU W MIEŚCIE NIE MAJĄ — krzyknął Taehyung, zdenerwowany, że Jeon śmiał mu przerwać. — Ja się nauczyłem obsługiwać kombajny, to ty się nauczysz obsługiwać media społecznościowe.

Odchrząknął, widząc przepraszające spojrzenie ukochanego.

— Wracając. Wróciłem na insta. Moi followersi chcą wiedzieć z kim jestem, skoro zerwałem z Sehunem! To bardzo ważna kwestia, czy według nich doznałem degradacji statusu, czy też wspiąłem się jeszcze wyżej! Dlatego muszę cię pokazać światu.

Gospodarz nie mógł mu odmówić, dlatego chwilę później już miał konto na tym serwisie o wdzięcznej nazwie gospodarz_jeon. W opisie postawili na prostotę i napisali po prostu: Owieczka moim życiem. Gospodarz Jeon. Chłopak Kim Taehyunga. Dodali też kilka wspólnych zdjęć, które zrobili podczas sianokosów i zaraz Jeon miał około tysiąca obserwujących. Po zrobieniu tego co mieli, Taehyung stwierdził, że muszą zagrać w League of Legends. Włączył laptopa leżącego na biurku i odpalił grę. Urządzenie było całe w naklejkach. Jedne były bardziej kreatywne, a drugie, delikatnie mówiąc, minimalistyczne. Była taka z napisem "20cm" i inna, pełna kwiatów tworzących słowa "Spring day". Najciekawsza była ta przedstawiająca fletnika z Hamelnu.

— Dajesz Gguk, wszystko ci pokażę. — zapewnił mężczyzna.

Na razie Jeon nie wyciągał swojego laptopa i obserwował po prostu poczynania Taehyunga.

Z zainteresowaniem patrzył, jak na ekranie pokazuje się lobby gry. Następnie Kim zaprosił Seokjina do ich party i wybrał postać. Jako poważny mężczyzna, zdecydował się na wsparcie, piękną blondynkę o wdzięcznym imieniu Lux, natomiast jego atakujący (Jin) wybrał łuczniczkę, Ashe. Rozpoczęła się rozgrywka. Na początku było w porządku, jednak przeciwna drużyna szybko rozpoczęła natarcie, zdobywając trzy trupy na bocie, na którym grali.

Jeon mógłby patrzeć i patrzeć na Taehyunga, kiedy ten zdenerwowany nawalał w klawiaturę laptopa. Odsunął od siebie swoje urządzenie, aby przesunąć się na krześle do influencera. Tamten nie zwrócił zbytnio uwagi, jako że gra była ważniejsza w tym momencie. Nikt nie lubi być ignorowanym, a Jeon zwłaszcza, dlatego położył rękę na udzie chłopaka i lekko je ścisnął, lecz oprócz zaciśniętych warg influencera, nic więcej nie wskórał. Dlatego przystąpił do poważniejszego działania. Ustami składał motyle pocałunki na skroni, żuchwie i szyi młodszego.

— Jeon, kurwa nie widzisz, że gram? Zaraz zniszczą nam Nexusa, zostaw te swoje królicze zapędy na później.

Jeonggukowi nie spodobało się zachowanie jego chłopaka. Fuknął pod nosem i sam postanowił wyciągnąć swojego laptopa, aby zainstalować grę dla nieradzących sobie z agresją influencerów. Jako że miał MacBooka najnowszej generacji, gra pobrała mu się dosłownie w 5 minut. Taehyung po skończonej grze spojrzał na Jeona zdziwiony, ale nie skomentował.

— To co, gramy razem? — zapytał Jeongguk, szybko orientując się w mechanice poznanej chwilę wcześniej gry. Miał smykałkę do idiotycznych rozgrywek.

— Dobrze, ale gramy na solo. Ja, Jin i moje ziomeczki z klubu, przeciwko tobie i innym randomowym gościom z internetu. Wszystko na summoner Rift oczywiście.

Jeongguk pokiwał głową na potwierdzenie. 

Jeongguk pokiwał głową na potwierdzenie. Szybko znaleźli mecz i rolnik wybrał pozycję (a jakże) TOP. Tae z Jinem ponownie znaleźli się na BOCIE, natomiast kolega Kima, Wooyoung znalazł się na Midzie, a San na Jungli.

Gra toczyła się szybko. Taehyung z swoim 69 levelem nie dawał rady potężnej postaci Jeongguka, jaką był, jak to Tae nazwał, "zasrany szczur grzybiarz", czyli w skrócie Teemo.

Zdenerwowany tym, że jego chłopak na poziomie 1 go ogrywa, rzucił z wściekłością różową klawiaturą przez środek pokoju. Wyłączył grę i skrzyżował ręce, siadając na pościeli z wizerunkiem logo serialu dla nastolatek, Soy Luna. Odwrócił się plecami do Jeongguka, nie mając ochoty nawet na niego patrzeć. Jeon zminimalizował grę i przysiadł się na brzeg materaca. Zaczął sunąć nosem po gładkiej skórze szyi influencera.

Taehyung nie chciał się przyznać do tego, że było mu przyjemnie, więc dalej siedział pozornie niewzruszony. Dopiero gdy Jeon siłą obrócił go w swoją stronę, sadzając sobie na kolanach, chcąc nie chcąc musiał na niego spojrzeć.

— No, już się nie bocz — powiedział rolnik miękko, całując go tuż pod płatkiem ucha.

Kim westchnął cicho, czując jak Jeon przygryza fragment skóry pod małżowiną. Rolnik objął chłopaka w talii, przechodząc z pocałunkami na rzuchwę. Taehyung odchylił głowę, mrucząc z nadmiaru przyjemności. Wsunął dłoń w hebanowe kosmyki Jeongguka i zaczął powoli za nie pociągać. Nie mógł się nadziwić, że człowiek, który mieszka na wsi i używa jedynie żelu pod prysznic 3 w jednym, którym da się umyć nie tylko ciało i włosy, ale również kombajn i stodołę, może mieć tak jedwabiste włosy.

Zaczęli się całować. Na początku powoli muskali spękane od pocałunków usta, a następnie przeszli do większych pieszczot. Rolnik przesunął językiem po dolnej wardze Taehyunga, z zamiarem dostania się do środka, na co chłopak mu pozwolił. Sam przerzucił ręce przez szyję chłopaka, drapiąc paznokciami łopatki schowane pod cienkim materiałem śnieżnobiałej koszuli. Jeongguk, sięgając dłońmi pod koszulkę, zaczął gładzić tył pleców ukochanego, przesuwając spragnionymi dłońmi w stronę kształtnego tyłka.

— Mam ochotę na... — jęknął instagramer, gdy wędrujące nadgarstki dotknęły jego bladej skóry pośladków.

— Obiad — powiedział grobowym głosem ojciec Taehyunga, który z hukiem otworzył drzwi.

Obydwaj odskoczyli od siebie speszeni. Influencer bał się co jego ojciec powie na ten temat, podczas gdy Jeon bał się tego, co jego ojciec mu zrobi przez ten temat (jego przyrodzenie było poważnie zagrożone). 

Eric zmierzył ich spojrzeniem i wyszedł, a oni zestresowani poczłapali za nim do jadalni, gdzie rozpoczęli posiłek w ciszy. Nikt nic nie mówił przez większość posiłku, aż pod jego koniec nastąpił zwrot akcji.

— Jeongguk — ojciec Taehyunga powiedział pierwsze słowa skierowane bezpośrednio do niego.

— Tak, proszę pana? — zapytał przerażony gospodarz.

— Jesteś rolnikiem, prawda?

Jeon nic nie powiedział. Pokiwał jedynie głową, ale zaraz uświadomił sobie, że to przecież niegrzeczne.

— Tak, proszę pana, jestem rolnikiem — odparł wzorowo pełnym zdaniem, tak jak go uczyli w przedszkolu.

— To bardzo dobrze się składa, jeśli skończyłeś jeść, to chodź ze mną — powiedział Eric, samemu wstając od stołu.

Gospodarz wręcz wyrwał się i podążył za nim. Naprawdę chciał sprawić jak najlepsze wrażenie na mężczyźnie, którego będzie prosił o rękę syna. Taehyung chciał podążyć za nimi, ale ojciec mu nie pozwolił. Powiedział, że to jest sprawa między nim a Jeonem. Jeonggukowi pociły się ręce na myśl o konfrontacji z ojcem jego chłopaka. Czyżby już był skończony na starcie przez obmacywanie jego ukochanego syna? Kiedy starszy otworzył mu drzwi do swojego gabinetu, w myślach pożegnał każdego wieśniaka z Kokobop Village oraz wszystkie swoje kombajny.

— Jeongguk, słuchaj. Dobrze wiemy, dlaczego musimy ze sobą porozmawiać. — zaczął poważnie Eric, gdy usiadł za swoim mahoniowym biurkiem.

Jeon mentalnie szykował już sobie trumnę, ale wtedy przypomniał sobie, że przecież na cmentarzach w wiosce nie było już miejsca. No trudno, może Yeonjun zgodzi się pochować go na cmentarzu w Dużym Hicie.

— Mój syn niedługo ci się oświadczy i pewnie chciał nam sobie przedstawić. W sumie to się zgadzam i akceptuję to. Wyczuwam od ciebie dobrą aurę, poza tym muszę przyznać, że zawsze chciałem mieć farmę, więc twoja profesja bardzo przypadła mi do gustu. Mam nadzieję, że jak już się pobierzecie, będę mógł trochę skorzystać z wiejskich dobrodziejstw. Chciałem cię więc tylko poinformować, że macie moją zgodę.

Jeonggukowi kamień spadł z serca. Na wzmiankę o farmie już wiedział, że ma teścia w garści. Teraz trzeba było to tylko odpowiednio rozegrać i miał szansę stać się jego ulubieńcem.

— Tak się składa — zaczął. — To właśnie ja szykuję się do oświadczyn i...

W czasie gdy nasz gospodarz próbował sprawić, aby przyszły teść go lubił, matka Taehyunga wykorzystała moment sam na sam z synem i zadała ważne pytanie.

— Gdzie znalazłeś takiego przystojnego i bogatego ukochanego, złotko?

— To całkiem śmieszna historia, mamo. Pamiętasz tego smsa, w którym napisałem, że wyjeżdżam do Kenii?

*^*^*

Po tym jak Jeon wrócił, postanowili przejść się do kawiarni, aby gospodarz mógł pozwiedzać miasto. Mężczyzna wszystko uważnie oglądał. Każdy centymetr betonu (w jego oczach to była jakaś profanacja) i wszystkie budynki. Kiedy dotarli do kawiarni, w której mieli spędzić sobie randkę, o mały włos wszystko jebło. Taehyung mimo wszystko tęsknił za miastem i chciał nacieszyć się jego widokiem, ale posępna mina rolnika sprawiała, że był bliski wybuchu. Na szczęście Wonho, Jeon nie był całkowitym debilem i zaraz zmienił nastawienie na bardziej przyjazne. Wtedy ich pobyt w kawiarni stał się naprawdę przyjemny. Pili razem kawkę, a gdy piana z niej została na górnej wardze Taehyunga, jego towarzysz nie pozwolił długo jej tam pozostać i zaraz ją starł. Swoim ustami. Scena jak żywcem wyjęta z jakiejś koreańskiej dramy. Nawet dziewczyny siedzące niedaleko nich wzdychały z romantyzmu, jaki się z nich wylewał. Brakowało tylko muzyki skrzypcowej oraz sproszkowanego brokatu.

Po wyjściu z kawiarni, padło bardzo ważne pytanie.

— I jak ci się podoba Seul, mój gospodarzu złoty? — zapytał w naprawdę wyśmienitym humorze Taehyung.

— A spoko. Taka duża, betonowa wieś — odparł Jeongguk zgodnie z prawdą.

— Nic więcej? Żadnego wow? Jesteś w stolicy!

— No tak — rolnik nie wiedział, co może poradzić na fakt, że bardziej kręciły go wiejskie tereny.

— No wiesz? Mi się w Kokobop Village bardzo podoba, nawet jeśli na początku chciałem, aby Korea Północna urządziła sobie na niej ćwiczenia rakietowe. — Taehyung po prostu nie mógł pojąć tego braku zachwytu.

— Tobie podobał się nawet Heeseung rano — odparł gospodarz.

— Jeszcze raz wspomnisz tego pilota, a przysięgam, że nazwiemy adoptowane dziecko jego imieniem.

Jeon zbył to stwierdzenie śmiechem. Przecież Taehyung nie mógł być w tym momencie poważny.

— Nieważne, pokażę ci teraz najwspanialszą aleję tego miasta! Justine Avenue! — zawołał Taehyung i pociągnął go za sobą. — Może wtedy aura miasta na ciebie przejdzie i naprawi twój przeżarty słomą umysł.

— O tej alei to nawet ja słyszałem — odpowiedział Jeongguk, który wiedział o niej więcej, niż influencer mógł przypuszczać.

Szli tak spacerując za rączkę, aż doszli do wielkiej bramy.

— Zwykli śmiertelnicy nie mają tu wstępu — tłumaczył celebryta, kiedy musiał pokazać dowód i ilość obserwujących go osób na instagramie ochroniarzowi.

Jeon nijak tego nie skomentował. Co miasto i wieś to obyczaj, a jemu nic do tego. Podekscytowana owieczka pokazywała mu kto gdzie mieszka i jakie dramy się tu rozegrały. W końcu dawniej Taehyung był stałym bywalcem tych okolic.

Niespodziewanie, kiedy Tae pokazywał miejsce pobytu Chang Ji Wooka, jednego z jego ukochanych aktorów, który miał prywatny wóz policyjny na wyłączność, Jeon pociągnął go w zbyt znane owieczce miejsce.

— Gguk... Dlaczego prowadzisz mnie do domu EXO? — zapytał, kiedy stanęli przed budynkiem.

— Suho powiedział Jiminowi, że zaprasza nas na herbatę, jeśli kiedyś będziemy w stolicy. Ponieważ wstawiłeś na swojego instagrama selfie z kawiarni, to już na pewno wszyscy wiedzą, że tu jesteśmy, więc warto do nich wpaść — odparł rolnik.

Taehyung westchnął. To była ta gorsza część sławy — wszyscy zawsze wiedzą, gdzie jesteś, więc trudno wymigiwać się od różnych spotkań. W tym przypadku jednak nawet chciał zobaczyć jak żyje się jego przyjaciołom z Kokobop Village w domu pełnym co najmniej dziwnych youtuberów, więc stwierdził, że nie jest to aż tak zły pomysł. Zastanowiła go tylko jedna rzecz.

— Ale skąd wiedziałeś, gdzie stoi dom EXO?

— Mam adres od Sehuna — powiedział Jeongguk i zlustrował uważnie wspomnianą budowlę. Tae z kolei trochę zaniepokoiła informacja, że Jeon kontaktował się z jego byłym chłopakiem, zwłaszcza biorąc pod uwagę ich początkowe stosunki.

Budynek był nietypowy. Po jednej stronie wyglądał jak dom strachu, a po drugiej niczym wzięty z bajki Barbie. Taehyung spędzał w nim dosyć dużo czasu, kiedy był z Sehunem, ale ten dualizm za każdym razem sprawiał, że dostawał migreny. Jeśli dobrze pamiętał, to ciemna strona była dla contentu, często demotyzowanego na Youtubie bądź po prostu okrutnego (był pewien, że po tej stronie ulokowali Suho z jego brutalnym commentary oraz Baekhyuna z Chanyeolem), a różowa była dla tych "family-friendly" pranków.

Jeon nie zastanawiał się dłużej, wziął Taehyunga za rękę i poszedł zadzwonić do drzwi z wytłoczonym wielkim logo YouTube. Otworzył im lokaj bez wyrazu twarzy.

— Witaj Sunwoo, miło cię widzieć — przywitał się Taehyung, uśmiechając się do czerwonowłosego.

Pracował dla Sehuna prawie od początku i ten kolor włosów był wynikiem ostatniego pranka przed uprowadzeniem gwiazdki. Mało się odzywał i raczej udawał, że to czego jest świadkiem, ma miejsce tylko w jego wyobraźni. Dlatego można by rzec, że był najlepszym pracownikiem, jakiego Sehun mógł zatrudnić. Sunwoo skinął głową byłemu chłopakowi swojego pana i bez zbędnych pytań wskazał gościom, aby weszli do środka. Po zamknięciu drzwi zaprowadził ich do wspólnej części domu, która była utrzymana w neutralnych kolorach, można by rzec, że była to "szara strefa". Kiedy dotarli na miejsce lokaj ukłonił się i zniknął za jakimiś drzwiami z wielkim napisem "NIE WCHODZIĆ".

Para nie zadawała pytań tylko czekała na rozwój sytuacji i jakieś przywitanie od domowników. Po upłynięciu jakiś dziesięciu minut, można było usłyszeć czyjąś kłótnię. Taehyung dałby sobie uciąć rękę, że słyszał Sehuna. Nie mylił się, bo do strefy wszedł on razem z Suho. Wykrzykiwali jakieś dziwne techniczne słowa odnośnie komputerów jak i YouTube'a, przez co ciężko było ich zrozumieć. Kiedy ujrzeli swoich gości, zamknęli się momentalnie.

— Taeś! Witaj! — zawołał Sehun i go przytulił.

Jeon za to podał sobie rękę z Suho i to samo zaraz uczynił z Sehunem. Nie miał po co czuć się zazdrosny o to przytulenie, skoro to on mógł pocałować Taehyunga. Działało to na zasadzie: po co mam płakać za rowerem, kiedy mam Lamborghini?

— Przepraszam, że tak długo, ale Sehun nie może zrozumieć pewnych podstawowych zasad współżycia na jednej przestrzeni! — powiedział Suho, kiedy spoczęli na wielkiej kanapie układającej się w półkole.

— Oj kochanie, to ty się kłóciłeś, że twoje imię powinno być pierwsze w naszej nazwie na YouTubie — odbił piłeczkę Sehun, siadając przy swoim "kochaniu".

Jeon z Taehyugiem zmarszczyli brwi. Jeon bo nie rozumiał, a Tae bo sądził, że to się wydarzy później. 

— Bo to był mój pomysł na wspólny kanał! — burknął niechętnie Suho.

— Wytłumaczycie mi o co chodzi? — zapytał Taehyung, kiedy jego natura plotkary się w nim obudziła.

Youtuberzy spojrzeli na siebie nagle speszeni. To jeszcze był ten etap nieśmiałości przy nowym związku. Takie z nich słodziaki.

— No bo po tym jak zapytałem go, czy chce ze mną montować filmiki, postanowiliśmy przenieść naszą relację na wyższy level i się związaliśmy... Nie tylko wspólnym kontem... — odparł nieśmiało Suho.

— Niedługo wejdzie ono w życie pod nazwą "Oh, Ten Suho", bo mój kaktusik chciał, aby kamerzysta miał swój czynny udział i porządną wypłatę! — wytłumaczył Sehun.

Jeon i Tae pokiwali głowami na te słowa. Cieszyli, że Suho postanowił uratować kamerzystę od ciężkiej pracy dla rudego youtubera. Kiedy tak rozmawiali, do domu EXO wrócili Baekhyun z Chanyeolem. Taehyung przywitał ich z wielką radością. Nowo przybyli także podzielili się informacjami ze swojego mieszczańskiego życia. Content tej dwójki stał się naprawdę popularny. Ludzie zaczęli nazywać ich tą lepszą Sexmasterką, co przyjęli z radością, mimo że nie wiedzieli kim ona jest. Pozostali domownicy jeszcze byli zajęci swoimi sprawunkami na mieście, dlatego spędzali miło czas w szóstkę (lokaj jak wyszedł, to nie wrócił).

Jeon co jakiś czas wymieniał porozumiewawcze spojrzenia z Sehunem i Suho, co bardzo nie podobało się Taehyungowi. To on był gwiazdą rozjaśniającą niebo, a nie ozdobą, na którą przestaje się patrzeć, dlatego zaczął zachowywać się jak typowy atencjusz (nawet gorszy niż już był). Prawie cały czas stawał na linii wzroku rolnika, łapał go za rękę, przysuwał się i przytulał. Gospodarzowi to w żaden sposób nie przeszkadzało, bo owieczka była dla niego najważniejsza w świecie i nawet pomagał fakt, że była przez to tak rozkojarzona, że nie zauważała niektórych dziejących się wokół niej rzeczy. W pewnym momencie rolnik mrugnął okiem do Baekhyuna i Suho, a ci bez słowa stanęli i sobie poszli. Taehyung kompletnie nie zwrócił na to uwagi — o jednego kradzieja atencji mniej. Po nich zniknęli Sehun i Chanyeol. Oczy influencera wciąż znajdowały się na osobie Jeona. 

— Owieczko, chcę ci coś pokazać — zagadnął Jeongguk, uśmiechając się z tym rozbrajającym spojrzeniem, od którego serce Taehyunga biło niczym dzwon w kościele świętego Wonho.

Tae przytaknął i zaraz wstał pociągnięty przez Jeona. Ten zaprowadził go do ogrodu, który wyglądał zupełnie inaczej, kiedy dawniej przychodził do Sehuna. Na jego środku stała ładna, drewniana altanka, od której poprowadzono lampki do drzew i budynku, przez co dawały wrażenie dachu. Wokół rozsypano płatki róż oraz stokrotek (kto nie kocha stokrotek?). Jako że na rozmowy zeszło im naprawdę sporo czasu, to teraz na niebie górował księżyc, który przyglądał się kochankom. Taehyung przypatrywał się temu wszystkiemu i nie dowierzał. Pozwolił się pociągnąć do środka altanki.

— Oh, ale to piękne — powiedział tylko, rozglądając się wokół.

— Ty jesteś piękniejszy. Niczym najlepszy plon tegorocznych zbiorów — odparł Jeon i nagle uklęknął. — Dlatego chciałbym cię orać do końca naszych żyć. Zostaniesz moim internetowym farmerem?

Taehyung złapał się za twarz. Był bliski płaczu. Wzruszenie ścisnęło mu gardło. Ledwo widział, jak Jeon wyciąga z kieszeni spodni małe pudełko, w którym znajdowały się dwa pierścionki w kształcie obręczy oplecionej źdźbłem pszenicy. Kiwnął głową i wyciągnął drżącą rękę, aby gospodarz założył mu jeden z nich, po czym sam uklęknął.

— Nie tylko ty mi się oświadczasz, ale ja też tobie. Czy będziesz orać moje pole do końca życia? — wyszeptał, uśmiechając się przez łzy.

Rolnik odparł cicho, że oczywiście i dał rękę Taehyungowi, aby założył mu pierścionek. Influencer z radością ucałował swojego ukochanego po tym, jak pierścionek ozdobił palec mężczyzny. Był tak cholernie szczęśliwy mając w ramionach cały swój świat. Tę piękną i podniosłą chwilę przerwał wylatujący z krzaków nieopodal Sehun. Za nim wypadli Ten i Suho z kamerami.

— I tak oto moi widzowie, moglibyście być świadkami zaręczyn Taehyunga! Mojego byłego chłopaka!

— Cóż za piękna chwila, kochanie — dodał Suho przy swoim wyższym chłopaku.

Gospodarz z owieczką parsknęli śmiechem, ale zaraz Taehyung przeraził się, że źle wygląda. Szybko został zapewniony, że gwiazdy przy nim to chuj (oczywiście, że Jeon zapamiętał komplement jakim uraczył go ukochany przy pierwszym razie). W tym czasie nasi youtuberowie skończyli nagrywać filmik.

— Już mam pomysł na tytuł! — zawołał szczęśliwy Sehun, gdy Ten chował kamerę do pokrowca. — "Oh! Nagrywam zaręczyny mojego byłego w obecności chłopaka! Był zaskoczony!" Co ty na to, kaktusiku? — zapytał różowowłosego.

Suho coś tam odburknął, ale nie wyglądało na to, by jakoś mocno oponował. Zaraz potem do domu wpadli pozostali członkowie domu EXO, którzy wiedzieli o zaręczynach, dlatego sprowadzili z Polski Sławomira, aby zaśpiewał dla narzeczonych. Odbył się kameralny koncert, gdzie polak śpiewał w altanie jak na scenie. Wszyscy inni tańczyli, choć nie znali słów. Szczęśliwe czasy nastały.

Rankiem wrócili do domu rodziców Taehyunga, gdzie pokazali im swoje pierścionki. Mimo wcześniejszych wydarzeń, państwo Kim ochoczo pogratulowali nowo upieczonej parze narzeczonych.

— Teraz trzeba tylko wybrać odpowiednią datę! — powiedziała łagodnie Chungha.

— Musicie wybrać dzień z dobrą aurą — dodał Eric, przytulając się do swojej małżonki.

— Myślę, że idealny byłby 15 maja* — odpowiedział Taehyung. Jeon przytaknął.

Pierścionki na palcach, ale nie wszystko zostało rozwiązane. Nasi kochani muszą jeszcze posprzątać w Kokobop Village, jeśli chcą czystego wejścia w życie jako małżeństwo.

*15 maj to dzień geja XD

*^*^*

Witajcie zagubione owieczki!

Zostały nam jedynie dwa rozdziały i epilog, ale w przygotowaniu mamy sporo innych rzeczy. Na koniec hektarów będzie płakuwa, już to czujemy.

Zapraszamy was na naszą grupkę na facebooku. Taki tam mały shitpościk, nazywa się "Jak będzie w Kokobop Village? — sekcja zagubionych owieczek".

Pamiętajcie, że kolejne rozdziały również będą publikowane w piątki o 16:44. Mamy też dla was małą niespodziankę, którą dodamy w najbliższym czasie. Zapraszamy do obserwacji zarówno tego konta, jak i  naszego wspólnego, które zostanie oznaczone w komentarzu. Na nim także będą pojawiać się fanfiki, choć będą to raczej angsty, smuty i poważniejsze historie. Jeden oneshot już nawet się pojawił.

Wasze Kim, Seok i Jin


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top