21. Wiejskie wesele
(Seok ma na imię Maria — zostawiamy was z tą informacją XD)
*^*^*
Nagłe olśnienie Jeona sprawiło, że leżał w przerażeniu na trawie i wpatrywał się w niebo. Duchowny Yoongi wiedział wszystko i nie było możliwości, aby taki fakt, jak seks przed ślubem, mógł mu umknąć. W końcu właśnie dla takich zbereźników jak influencer z rolnikiem, powstała spowiedź. Zwłaszcza Jeon miał tak wyprany wyznaniem wonhowskim mózg, że spowiadał się nawet z polerowania kombajnów w niedzielę. Poza tym malinki na szyi Taehyunga były jak znaki drogowe dla postronnych, o kierunku, w jakim gospodarz podążał tej nocy. Jego kochanek natomiast nie rozumiał o co takie halo. Przecież nie zabili nikogo podczas seksu (no może robaki, co miały to nieszczęście znaleźć się pod ich ciałami), więc influencer nie czuł się winny przeprosin, czy tłumaczenia duchownemu. Miłość fizyczna także jest piękna i nie potrzebuje linii obrony.
— Przecież on to powie w kościele. Centralnie przed wszystkimi, że popełniłem grzech... Jimin będzie się chełpił mianem najlepszego parafianina. Zostanie mi tylko kościół na Wzgórzu Top i Jisoo. Z kim ja będę teraz pił? — zawodził rolnik, przyprawiając owieczkę o ból głowy. — I jeszcze trafimy do piekła! Albo, co gorsza, do sadu Tzuyu!
— Jeon, chłopie, ogarnij się. Zapłacisz za odpust i będzie git — odparł niewzruszony influencer, sięgając po ciuchy.
Noc należała do chłodnych, a oni nadal byli nadzy, dlatego Taehyung postanowił w końcu ubrać się, jak na człowieka przystało. Jeon aż podskoczył w miejscu, kiedy usłyszał słowa swojego ukochanego.
— Oh Wonho, tak! Owieczko ty moja inteligentna! Widzę, że brak GMO naprawdę dobrze na ciebie wpływa. Właśnie tak zrobię — powiedział uspokojony i wziął Taehyunga w ramiona.
Odpusty fajna rzecz, płacisz i kłopot z głowy. Gospodarz, już w lepszym humorze, także postanowił się zbierać. Po ubraniu się (Jeon musiał oddać Taehyungowi swoją koszulę, ponieważ ta influencera była rozdarta i nadawała się co najwyżej do podtarcia tyłka), poszli za rączkę w stronę domu. Zapomnieli oczywiście o pewnych rzeczach, które były bardzo przydatne chwilę wcześniej. Leśniczy San powinien im za to przetrzepać tyłki, bo nie wolno przecież śmiecić, ale na ich szczęście spał sobie smacznie w leśniczówce za Lasem Seme. Kiedy dotarli do posiadłości, wzięli prysznic we dwójkę. Myli siebie nawzajem, naśmiewając się przy tym, jak nastolatki z amerykańskich filmów na nocowaniu. Jeden rzucał w drugiego pianą, jaka się utworzyła na ich skórze, bądź zaczynał łaskotać. Śmiechom i radościom nie było końca. Po wyczyszczeniu swoich ciał poszli do jeonowskiej sypialni, w której zasnęli przytuleni do siebie. Jak nigdy, całkowicie szczęśliwi i zadowoleni. Co seks robi z ludźmi, moi drodzy?
Kiedy nastał ranek i ptaszki zaczęły ćwierkać, naszych bohaterów zbudził płacz dobiegający z parteru. Zdezorientowani wstali i w piżamach Jeona zeszli na dół. Byli zaspani, a ich oczy ledwo co się otwierały. Dotarłszy do źródła nieprzyjemnego hałasu, zastali w salonie prawie wszystkich domowników, pocieszających Hoseoka, który wypłakiwał oczy w coraz to nowe chusteczki, podawane mu przez zaniepokojonych wokół ludzi. Jedynie Jin prychał i wzdychał, przez co był uciszany przez Namjoona. Taka postawa przyjaciela uspokoiła Taehyunga. Na pewno nie chodziło o sprawę życia i śmierci, bo tylko tego model nigdy nie lekceważył.
— Ona mnie zostawi! Na pewno tak się stanie! — jęczał ochroniarz z zaczerwienionymi oczami.
Nasza parka spojrzała na siebie z uniesionymi brwiami. Nie byli pewni, czy chcą słyszeć lament odnośnie związku, który nie miał z nimi nic wspólnego.
— Nie zostawi cię tylko dlatego, że na razie nie masz hajsu na ślub, przecież mówiłeś, że cię kocha. — Powiedział Jin, czując, że dłużej nie wytrzyma tego płaczu.
— Więc dlaczego przeznaczenie jest przeciwko nam?
— Hoseok, dlaczego właściwie zaręczyłeś się po dwóch tygodniach znajomości? Co jak tylko ci się wydaje, że to przeznaczenie, miłość, czy cokolwiek innego. Przecież wy się prawie nie znacie — powiedział Kai, który nie do końca pojmował jakim cudem historia miłosna bodyguarda potoczyła się tak ekspresowo.
Taehyung także tego nie rozumiał. Musiało minąć kilka miesięcy, żeby zaczął patrzeć na Jeongguka pod względem romantycznym inaczej, niż na rozjechaną żabę. Uznał jednak, że nie ma co powstrzymywać szalonych romantyków od zaślubin, bo jeszcze postanowią zrobić coś głupszego.
— Wy nic nie rozumiecie! Poza tym, Jinowi też przecież od razu spodobał się w Namjoon! To co, ja już nie mogę? Jak hetero, to gorszy?
— Nie, ale na litość wonhowską, Hobi, my nie bierzemy ślubu. Nawet jeszcze oficjalnie nie chodzimy ze sobą! — jęknął Jin.
Bodyguard spojrzał na niego z łzami i coś wybełkotał, ale ponowny wybuch płaczu przeszkodził zebranym w zrozumieniu czegokolwiek. Nikt nie mówił po płaczliwo-hobiaszowemu. Taehyung postanowił jednak zostać. Słowo "ślub" go przytrzymało, jak niewidzialne kajdanki przykute do kaloryfera. On sam kiedyś pragnął ślubu. Z Sehunem co prawda, ale to można pominąć. Poczuł pewną dozę sympatii do tego biednego ochroniarza. Chciał coś powiedzieć, ale wtem usłyszeli rżenie i stukot kopyt. Wszyscy podbiegli do okna, gdzie zobaczyli małą postać na koniu, galopującą do drzwi domu Jeona. Jej kręcone włosy powiewały na wietrze, a zacięta mina wskazywała, że była ku czemuś bardzo zdeterminowana. Wszystkim opadły kopary, bo naprawdę, ta scena robiła wrażenie. Można by rzec, że kobieta przypominała w tym wszystkim amazonkę, a Hobiasz miał zostać jej paniczem w opałach. Zatrzymała się na podjeździe i sprawnie zeskoczyła z wierzchowca, by stanąć u jego boku w iście walecznej pozie.
— Jung Hoseok, wyjdź do mnie! — zawołała, a wszyscy jak jeden mąż spojrzeli na wzywanego.
Rudowłosy pisnął i wybiegł do niej. Dotarłszy do kobiety przytulił ją mocno i zaczął się wypłakiwać w jej ramię. Była niższa od niego, przez co nasz rozpaczający musiał się pochylić, by ją całą wtulić w swoją pierś. Kobieta pogłaskała go po plecach, ale zaraz odsunęła się od niego, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Zaczęła coś tłumaczyć, co tylko spowodowało większy płacz u ochroniarza. Taehyung nie mógł już patrzeć na to całe wydarzenie, więc wyszedł do nich, a za nim podążyła reszta.
— Czekajcie! — krzyknął, przez co para spojrzała na niego, zatrzymując swoją rozmowę.
— O co chodzi? — zapytała kobieta ze słyszalnym, zagranicznym akcentem.
— Podobno sprawa rozgrywa się o wasz ślub — rozpoczął i niemal czuł, jak święty Wonho zstępuje z niebios i przytakuje jego myślom.
— Tak. Niestety nie będzie możliwe wyprawienie go z naszymi zarobkami, w końcu moja rodzina musiałaby przylecieć z Polski — odparła brązowowłosa u boku swojego narzeczonego. — Poza tym, jak wszyscy dobrze wiemy, proboszcz Min dobrze się ceni.
— Słuchaj kochaniutka, ja się wszystkim zajmę, wykonam parę telefonów i razem z Jinem wyprawimy wam wesele stulecia! — zawołał Taehyung, wypinając pierś do przodu.
Jin spojrzał na niego zdziwiony i niemo zapytał, czy na pewno chodzi o niego, ale jedno spojrzenie na przyjaciela wystarczyło, aby zrozumiał, że jeśli Tae w to wchodził, to naturalnie on także. Jeon myślał, że skoro owieczka znalazła zajęcie, to będzie mógł zrobić szczegółowy obchód swoich kombajnów, ale na Wonho, jakże się mylił... Taehyung mrugnął do niego porozumiewawczo, a kiedy dostał w odpowiedzi pełne niezrozumienia spojrzenie, prawie że wybuchnął.
— JEON, DO CHOLERY, NIE MAM PRZEZ CIEBIE HAJSU, WIĘC TY PŁACISZ! — krzyczał zdenerwowany, że ukochany nie zrozumiał przekazu telepatycznego, jaki mu wysłał.
Taeś niestety nie mógł pojąć, że nie każdy potrafi czytać z jego myśli jak z billboardów, przez co denerwował się, jak Madzia Gessler w kuchennych rewolucjach, gdy ktoś dobrze nie ulepił pierogów. Gospodarzowi nie było w smak płacić za czyjeś wesele, wpierw nie wyprawiwszy swojego. Do tego tym kimś miała być stajenna Jimina. Niby Passivo okazali się niewinni, ale niesmak pozostał, tak jak z pozycją na jeźdźca. Jego skwaszona mina odnośnie tego pomysłu bardzo nie spodobała się Taehyungowi, do tego stopnia, że wydał z siebie dźwięk przypominający konającego łabędzia.
— Nawet mi się tutaj nie zastanawiaj! Widzisz ich miłość? Jest piękna! Pomożemy im, r o z u m i e s z t o? — mówił zdenerwowany, a ostatnie słowa, aż przeliterował, aby pokazać swojemu ukochanemu, że ma się zgodzić, bo inaczej dostanie celibat na nowo rozpoczęty rozdział w ich związku. — Poza tym, teraz jesteśmy jednością, więc to nasze pieniądze. Jeśli dalej będziesz oponował, to dzwonię po G-znachora i cię kurwa nie ma.
Można teraz było zaobserwować mózg Jeona, działający na najwyższych obrotach. Miał wybór między pozostaniem przy swoich wartościach, a zapłacaniem za całe wesele, ale z możliwością doznania słodyczy ciała instagramera raz jeszcze. Z każdą sekundą tykająca bomba, znana jako Kim Taehyung, była bliska wrzasku i pokazania pazurków, dlatego czas na decyzję kurczył się szybciej, niż ilość ubrań na wyprzedaży w lumpeksie. Jedna chwila i jego zła decyzja mogła kosztować następne stosunki i ogólnie związek. Taehyungowi się nie odmawia, to dewiza, której nauczył się Jeon.
— Dobrze kochanie, zapłacimy za wszystko — odparł zrezygnowany.
Radość owieczki nade wszystko.
— O, widzicie? Wszystko załatwione, to teraz spokojnie oddajcie się w ręce braci Passivo, niech dadzą wam najlepsze maseczki i was wykąpią. Niestety, ze względu na harmonogram odpuścimy sobie kawalerskie i panieńskie. Niech nasza kochana, przyszła panna młoda poda nam numery do rodziny, którą chce widzieć na weselu i się o nic nie martwi! — odparł Taehyung, już w głowie mając wizję tego weselicha.
— Ale wiesz, że w Polsce wesele to nie mała sprawa? — zapytała kobieta, nie będąc pewną, czy jest on gotowy udźwignąć tego typu imprezę, która nie powinna mieć tylko charakteru koreańskiego.
— Spokojna twoja kręcona rozczochrana! Moja znajoma organizuje wesela gwiazd i jest w tym najlepsza. Pochodzi z Europy, powinna rozumieć te wasze dziwne zwyczaje, więc miód-malina będzie, a nie ślub! — Taehyung machnął ręką z uśmiechem.
Kręconowłosa nie była tego pewna, ale z drugiej strony... Ci bogaci azjaci chcieli zrobić wszystko za nią. Bez większego problemu podała numery swojej rodziny, zastrzegając, że jak już, to po angielsku muszą rozmawiać, bo inaczej mogiła. Influencer pokiwał głową i kazał przyszłym małżonkom lecieć do Doliny Bottom, więc oboje wskoczyli na konie i odjechali. Taehyung wykonał jeszcze tylko telefon do Jimina, aby bracia Passivo byli gotowi na wszelkie przygotowania. Na szczęście była z nich solidna firma i nawet takie nagłe wydarzenie nie wyprowadziło ich z równowagi. Po rozmowie z soulmate, wybrał numer najsławniejszej w showbiznesie organizatorki imprez.
— Czego chcesz, Taehyung? Zniknąłeś bez słowa i na whiskey nie przychodziłeś! — warknęła osoba w słuchawce.
— Justynko, spokojnie! Dużo do opowiadania, a na razie mam dla ciebie ślub z weselem do wyprawienia! Panna młoda jest z Polski, więc tylko ty się nadajesz! — odparł szybko, nim kobieta zaczęła swój straszny monolog.
— Oho? Polska? Panna młoda? Z kim? — zapytała zaintrygowana.
— Z ochroniarzem Jina, Jung Hoseokiem.
— Wchodzę w to! — krzyknęła w słuchawkę. — Jeśli moja rodaczka postanowiła oddać swą rękę koreańskiemu ochroniarzowi, to nie mogę tego nie przygotować! Już mam plan!
— Czekaj, to ty też jesteś z Polski?
— Tak, wyobraź sobie, że takie państwo istnieje, o czym chyba nie wie większość k-popowych wytwórni — odparła Justyna, z nutką irytacji w głosie. — To kiedy ten ślub?
— Za dwa dni? — powiedział niepewnie, bo z jednej strony wesele na spontanie, super, ale z drugiej, czy jego dobra koleżanka nie zabije go za to?
— DWA DNI? — jej głos rozniósł się wokoło.
Wszyscy aż się odsunęli, jakby bali się oberwać przez słuchawkę.
— Tak?
— UGH! Podaj mi numery do młodej, jej rodziny oraz miejscowość, a zorganizuję wszystko tak, że wam gacie spadną i zasalutują na baczność — odparła pewna siebie kobieta.
Taehyung obiecał, że wszystko zaraz jej poda, a księdza załatwi na własną rękę. Po rozłączeniu się, wysłał jej smsa z wszystkimi niezbędnymi informacjami.
— Jeongguk, szykuj ciuchy, lecimy do Yoongiego — powiedział podekscytowany jak nigdy Taehyung.
Pobiegł do swojej sypialni, aby się przebrać, a Jeona znowu otuliło stare, dobre przerażenie odnośnie tego, jak ma powiedzieć Yoongiemu, że dokonał grzechu. Niestety obiecał swojej owieczce, że zapłaci za wesele, więc musiał iść się przygotować. A miał na co.
Taehyung wybrał sobie najlepsze ubranie nadające się do weselnych negocjacji, czyli białą koszulę, zielony garnitur i spodnie w tym samym kolorze. Jeon natomiast klasycznie przywdział prostą koszulę i czarne spodnie, w końcu do kościoła jechali. Yoongi przyjął ich jak zawsze, ciepło niczym ojciec i zaproponował wino. Chętnie przyjęli po kieliszku, aby rozmowa toczyła się milej. Pili tak na zakrystii w przyjaznej atmosferze, aż odezwał się Taehyung.
— Słuchaj ojcze, musisz udzielić ślubu za dwa dni.
Yoongi wyrzucił ręce w kierunku nieba, dziękując Wonho za to, co usłyszał.
— Kochani moi, mogę wam i nawet za godzinę odprawić, abyście mogli skonsumować ten związek należycie! — zawołał ucieszony i jeszcze niczego nieświadomy.
— Nie nam. Hoseok, ten ochroniarz Seokjina, i stajenna Jimina chcą się hajtać, a hajsu nie mają, więc ja będę płacić — odparł rolnik. — My przyszliśmy po odpust.
— Poza tym, nasz związek już skonsumowany — dodał Taehyung, jakby podpisując się pod wyrokiem Jeona.
Ksiądz spojrzał na swojego parafianina z rozczarowaniem, które natychmiast zastąpiła złość.
— JEON! CO TO MA ZNACZYĆ? KONSUMPCJA TYLKO PO MAŁŻEŃSTWIE! — krzyknął i rzucił się przez swoje biurko na gospodarza. — Pisma Wonho nie czytałeś? Kazań moich nie słuchałeś? Bezbożniku, ja ci urządzę wiśniowe zapusty, a nie odpusty!
Jeongguk na szczęście uniknął ataku duchownego, ale ten nie odpuszczał i gonił go jak wiedźmin potwory. Jednakże zamiast srebrnego miecza, miał na takie ewentualności przygotowany pistolet na wodę święconą, który trzymał w gablocie obok swojego biurka na zakrystii. Złapał za niego i zaczął pryskać spłoszonego niczym zająca rolnika. Taehyung całkiem dobrze się bawił, kiedy patrzył, jak Jeongguk raz po raz obrywa wodą przez Wonho błogosławioną. I było tak, dopóki Yoongi nie zawołał Heechula.
— Ministrancie Kim, proszę przygotować dawkę jak dla ladacznicy i zaserwować ją Taehyungowi!
Kiedy Heechul przybiegł, wylał na influencera całe wiadro wody święconej, na to ten poważnie się zdenerwował. W tej sytuacji mógł zrobić tylko jedną rzecz.
— Zapłacimy za wesele podwójną stawkę! — krzyknął, a trójka mężczyzn przystanęła, jak zmrożona. — Za odpust też.
— Dobra, powiedzmy, że mogę się zastanowić nad szybkim rozgrzeszeniem — uśmiechnął się Yoongi, który wciąż stał z pistoletem na wodę wycelowanym w Jeona, który podnosił ręce do góry i zaciskał powieki, wyglądając przy tym bardzo głupio. — Ale zdajecie sobie sprawę z tego, że wy też będziecie się musieli niedługo hajtnąć?
Jeongguk aż otworzył oczy na te słowa i się zestresował, ale Taehyung bez zająknięcia odpowiedział:
— To chyba oczywiste? Nie po to uczyłem się obsługi kombajnu, żeby nie zostać tu już na resztę życia.
— W takim razie dobrze. Gguk? — powiedział Yoongi, odkładając swoją świętą broń i wyciągając dłoń w kierunku rolnika.
— To ile mam zapłacić? — westchnął zrezygnowany brunet.
*^*^*
Kiedy dwójka zakochanych wróciła już z teoretycznym odpustem i dobrą nowiną do posiadłości Activo, rozpoczęły się wstępne przygotowania do uroczystości. Zgodnie z poleceniem organizatorki, Jeon wypuścił specjalną edycję alkoholu. W praktyce był to po prostu "Pizdobójca" i "Mocny depresjołamacz" z przyklejonymi ładniejszymi, bardziej weselnymi etykietami, ale kto by się tam przejmował.
Taehyung zadzwonił do Jimina, aby powiadomił parę młodą o zgodzie ze strony księdza. Hoseok i Maria byli tak ucieszeni, że zaproponowali Jeonowi wysprzątanie obornika w ramach podziękowań. Następnego dnia Namjoon dostał pierwsze od dawna, całodniowe wolne, a para świetnie bawiła się widłami. Wszyscy na Wzgórzu Top byli pod wrażeniem ich relacji, która rozwinęła się do bardzo zaawansowanego stopnia w zaledwie trzy tygodnie. Od nieznajomych złączonych przeznaczeniem, do narzeczeństwa. Było to takie instant love, jak te wszystkie "slow burn" fanfiki na serwisie Wattpad, które slow burnami zostały określone tylko dlatego, że seks był w piątym, zamiast w trzecim rozdziale.
Podczas gdy para wesoło hasała po oborniku Jeona, ten w końcu postanowił postawić najważniejszy dla niego w tej chwili krok i w końcu przeprosić Jimina. Wesele było do tego idealnym pretekstem. Taehyung bardzo go w tym wspierał, dlatego wspólnie poprosili Seokjina, aby upiekł dla Passivo truskawkowy tort, z którym ten miał pójść i odkupić swoje gospodarskie winy. Co prawda influencer miał wątpliwości, czy napis na torcie "Przepraszam za wszystko, wybacz mi różowa kurwo", był najlepszym sposobem na przeprosiny, ale liczyły się chęci, a Jeon najwidoczniej inaczej nie potrafił wyrazić skruchy wobec jeźdźca z Doliny Bottom.
Jimin z jednej strony spodziewał się, że dojdzie do ich pogodzenia, bo w końcu po to narażał swoją seksowną dupę okradając Tzuyu, aby przyniosło to jakieś skutki, jednak z drugiej nie oczekiwał cudów. A cudem zdecydowanie był Jeon, który w towarzystwie Taehyunga zjawił się pod jego drzwiami z ciastem.
— Ladaczn... znaczy Jiminnie, nie wiem, jak wyrazić to, co w tej chwili czuję, i jak bardzo mam ochotę przerobić Równinę Switch na Rów Mariański za to, że Tzuyu zniszczyła naszą przyjaźń... Więc proszę, oto tort w ramach przeprosin za te wszystkie lata spędzone w nienawiści do twojej rodziny. — Jeon jeszcze nigdy w życiu nie brzmiał tak poważnie, jak w momencie, w którym Jimin z opadniętą szczęką otworzył mu drzwi.
— Nie musisz nic mówić, zniszczymy Massivo na święta. Przysięgam, że zrobimy tak wykurwistą szopkę wonhonarodzeniową, że jej w te wiśniowe pięty pójdzie — odpowiedział niższy, przyjmując z rąk starego przyjaciela ów smaczny dar. — Ale Gguk, czemu masz na sobie czapkę w taki upał?
Passivo dopiero w tym momencie zauważył, że Jeon ma założoną grubą, wełnianą czapę, co nie zdarzyło się jeszcze nigdy. Activo nie lubił nosić tego typu nakryć głowy (zwłaszcza zimą, gdyż uważał się za zahartowanego byka, który nie potrzebuje ocieplenia na głowę, jak jakaś ciota).
— To jego gest na znak ponownej przyjaźni! — pisnął radośnie Taehyung, który stał za rolnikiem, i zerwał mu materiał z głowy.
— Wow.
Oczom Jimina ukazały się gospodarskie kosmyki Jeongguka, pofarbowane... Na róż. Tego absolutnie nikt się nie spodziewał, do tego stopnia, że nawet gołąb, który przelatywał obok domu Passivo, zagapił się i wleciał prosto w ścianę. I chociaż Jeon wyglądał, jakby miał się za chwilę popłakać, to instynktownie wszyscy wiedzieli, że nikt go do tego nie przymusił. Ten widok wyrażał więcej, niż tysiąc słów.
Jiminowi zaczęła trząść się warga, a jego bracia i kuzynostwo, którzy obserwowali tę scenę ukryci na balkonie, wstrzymali oddechy.
— Możecie już zacząć płakać, cioty — stwierdził influencer, na co rolnik i jeździec wpadli sobie w ramiona, wyjąc przy tym, jak małe dziewczynki, którym odmówiono wejścia na kolejkę górską.
Taehyung z uśmiechem obserwował pojednanie zwaśnionych przyjaciół. Jednakże na nadrabianie zaległości był czas po weselu, a teraz mieli wielką listę do zrobienia od organizatorki.
— Dobra beksy, mamy ślub do zrobienia!
*^*^*
W dniu ślubu nie można było sobie wymarzyć piękniejszej pogody. Słońce rozświetlało wszystkie hektary Jeona, wiaterek tańczył z roślinami, a na niebie chmurki tworzyły piękne obrazy. Wszystko było gotowe na zaślubiny Marii i Hoseoka. Dzięki niech będą kochanej organizatorce Justynie, której udało się sprowadzić całą rodzinę Polki na uroczystość, kupić jej wymarzoną suknię oraz przystroić stodołę Jeona na wesele tak, że można by było spokojnie pokazywać ją w magazynie ślubnym. Wesela wiejskie były teraz w modzie. Kościół Yoongiego także został przyozdobiony tak, że duchowny chodził i nie dowierzał w to co widzi. Kolorem przewodnim ślubu i wesela był zielony, jako że nowożeńcy go kochali, gdyż nadawał im nadzieję. Nawet suknia panny młodej była w kolorze pastelowej zieleni, a druhny miały kreacje w odcieniu butelkowym. Sam Yoongi po ustaleniach z Justyną, także przywdział szatę w odpowiednim kolorze.
Do ołtarza prowadziły słoneczniki, które skradziono z Równiny Switch, a z sufitu poprowadzono girlandy z liśćmi. Podłogę ozdobiono tak, aby imitowała jezioro. Scena prosto z filmu "Crazy rich Asians".
Na uroczystość przybyli wszyscy mieszkańcy wioski, ubrani na zielono. Pojawiła się nawet Tzuyu z braćmi, którzy wpatrywali się w kwiaty myśląc, że już je gdzieś widzieli. Nikt nie odważył im się powiedzieć prawdy. Passivo z Sehunem na doczepkę usiedli wyjątkowo z Activo, aby pokazać ich na nowo zawarte przymierze. Chanyeol już w głowie układ nagłówek do gazety, w którym miał zamiar opisać ten cud w Kokobop Village. Niektórzy z gości już byli lekko wstawieni, bo takie wydarzenie jak ślub warto oblewać jak najwcześniej. Jin z Namjoonem odwalili się tak, że można by było pomyśleć, że jest to wybieg mody, ale nie dziwota, skoro ochroniarz poprosił ich o bycie drużbami. Zresztą nie tylko oni. Taehyung także przyodział się jak szczur na otwarcie kanału, a to dzięki dobremu sercu Justyny, która przywiozła mu garnitur od Gucciego. Warto by było wspomnieć, że Jeon płakał, jak dostawał rachunki za to wszystko, ale pieniądze w tym ważne nie były (przynajmniej dla Taehyunga, gdyż rolnik doszedł do wniosku, że za to wesele mógłby kupić sobie nowy ciągnik).
Hoseok stał przy ołtarzu i czekał na swoja ukochaną w białym garniturze z zielonymi dodatkami oraz dużym, kolorowym kwiatkiem w kieszonce. Uśmiechał się radośnie do wszystkich w podziękowaniu za przybycie. Promieniał niczym najprawdziwsze słońce. Yoongi razem z Jisoo, także zadowoleni, stali i czekali z panem młodym, aż panna młoda zaszczyci wszystkich swoim przybyciem. Oczywiście Yoongi zerkał na parę głównych bohaterów, ukradkiem grożąc im palcem. Nadal miał Jeonowi za złe seks przedmałżeński. Gospodarz głośno przełknął ślinę, natomiast Taehyung zignorował to kompletnie, był zbyt zaaferowany tym, co działo się wokoło. Robił zdjęcia i krzyczał na fotografa oraz kamerzystę Sehuna, którego zmuszono, aby nagrał uroczystości, bo w końcu był niewolnikiem youtubera. Wszędzie panował gwar podekscytowanego tłumu, a gdzieniegdzie można było usłyszeć język polski od rodziny panny młodej. Mieszkańcy starali się ich ugościć, ale niestety umiejętności języka angielskiego w przypadku obu stron były dosyć niskie i ograniczały się do wyrażeń " Hey, hello, I'm fine, thank you, and you?". Na szczęście język ciała należy do dosyć uniwersalnych, a do tego alkohol sprawił, że po chwili nie dało się odczuć podziału pomiędzy nimi wszystkimi.
Kiedy dało się usłyszeć dźwięk organów, na których grał Heechul, wszyscy wstali ze swoich miejsc. Każdy znał tę melodię. Była to piosenka "Daydream", którą zawsze grano na ślubach, jako że Wonho upodobał sobie właśnie ją. Kobieta weszła do kościoła ubrana w piękną, pastelowozieloną suknię z tiulem. Była szeroka, a jej koniec ciągnął się, dlatego zgarnięto najmłodszych braci NCT, aby go unosili. Na burzę loków, którym dodano złote pasemka, nałożono welon sięgający do talii. Za Marią do budynku weszła Justyna, ubrana jak agent CIA, mówiąca cicho do słuchawki, którą była połączona z kamerzystą, Heechulem, fotografem, a nawet Jinem. Wszystko musiało być na tip-top. Nawet ci najbardziej pijani goście stali posłusznie i nie wydawali z siebie niepożądanych na nagraniu dźwięków. Organizatorka wyjaśniła wcześniej wszystkim co czeka tych, którzy zniszczą jej wizję tego ślubu. Nikt się nie odważył sprawdzić, czy blefowała.
Niczym łabędź, Maria z gracją kroczyła ku swojemu ukochanemu, pod rękę ze swoim ojcem. W jej oczach widać było wielkie wzruszenie, że właśnie będzie brała ślub z miłością swojego życia, a jej rodziciel zaciskał szczękę, aby nie wybuchnąć płaczem. Przy każdym ich kroku światełka ukryte w kwiatach się zapalały, a dzieci ustawione po bokach rozproszały brokat, przez co wyglądało to tak, jakby kobieta niosła światło, albo sama nim była. Hoseok praktycznie już znowu płakał, a Justyna mu tylko na migi pokazywała, że ma to robić cicho, aby dźwiękowcy złapali melodie "Daydream". Jin, niby klepiąc go po plecach, szeptał mu do ucha, aby oddychał, bo zamiast ślubu będzie pogrzeb. Namjoon z wielką powagą stał, chcąc wypaść jak najlepiej. Nie tylko pan młody chciał wybuchnąć płaczem. Jimin z Taehyungiem trzymali się za ręce i gryźli chusteczki, bo ta scena w ich oczach była najpiękniejszym, co widzieli w życiu. Jeon patrzył na nich ze zmarszczonymi brwiami i kręcił z politowaniem głową (tak naprawdę sam chciał ryczeć, ale był dominantem i nie mógł, więc starał się w ten sposób pozbyć łez z oczu). Ogólnie wszyscy byli wzruszeni i pod wielkim wrażeniem pracy organizatorki. Nie zawsze jest się świadkiem tak pięknej uroczystości.
Panna młoda dotarła do ukochanego, a jej ojciec przekazał ją Hoseokowi.
— Ochraniaj ją, jak na ochroniarza przystało — odparł i odszedł do swojej żony.
Rozpoczęła się cała ceremonia. Wyglądała idealnie, wręcz wonhowsko. Każdy uważnie słuchał słów księży, aż doszli oni do najważniejszego momentu: przysięgi. Jako że takie było życzenie pary, mieli oni teraz przeczytać swoje, własnoręcznie napisane.
— Drogi ochroniarzu, coś przypomniał mi naszego Kasztana z urody. Jesteś piękny, jesteś moją nadzieją, co umrze w moim sercu ostatnia. Będę cię kochać, przytulać i farbować twoje włoski, bo od teraz to nasze włosy. Tańczmy codziennie, śmiejmy się i...
Miała coś dodać, ale wtem do kościoła wbiegł pewien młodzieniec.
— Stop! Najpierw muszę ci to dać! — zawołał zdesperowany.
Miał urodę europejską, więc wszyscy pomyśleli, że jest gościem od strony panny młodej. Mina Marii ukazywała jednak zdenerwowanie, a Taehyung przybił jej mentalnie piątkę. Justyna wyglądała, jakby miała się na niego rzucić i go udusić. Już nawet zanosiło się na to, że na niego skoczy, ale powstrzymała się, kiedy sama panna młoda odeszła od swojego ukochanego, kierując się w stronę nowo przybyłego. Wszyscy wstrzymali oddech i obserwowali co się wydarzy.
— Czego ty tutaj chcesz? Zerwaliśmy przecież z dwa lata temu! — warknęła po polsku, przez co wszyscy wokół zmarszczyli brwi (oprócz jej gości), bo nie rozumieli co mówi.
Chłopak potarł ręką szyję i podał jej torebkę z którą przybył. Maria, zbita z pardonu, wzięła ją od niego i wyciągnęła ze środka... dżem.
— No bo lubiłaś dżem, więc ci zrobiłem dżem-hope, możesz to potraktować jako prezent ślubny... — odparł także w ojczystym języku.
Kobieta westchnęła, schowała do dżem z powrotem do torebki i podała go jednemu z dzieci, co rozsypały brokat.
— Usiądź przy mojej rodzinie, możesz zostać — odparła i wróciła do ukochanego.
Młodzieniec spojrzał na wszystkich zgromadzonych, bo wpatrywali się w niego jak sępy. Uśmiechnął się, ale zaraz wesoły wyraz twarzy zastąpił strach, gdyż Justyna pokazała mu niemo, że zginie za to wtargnięcie. Szybko usiadł na wolnym miejscu, a ceremonia była kontynuowana. Yoongi odchrząknął i poprosił Marię o kontynuowanie jej przemowy.
— Ah, walić to co napisałam. Mój były przybył, i kiedyś może bym się wahała, ale teraz widzę tylko ciebie i kocham tylko ciebie, ty mój rudy kasztanie — odparła, a informacja o byłym sprawiła, że każdy wokoło zaczął szeptać i pytać na jaką choinkę on tu przyszedł.
Hoseok nawet jakoś nie poczuł się zagrożony tym mężczyzną, skoro Maria pozwoliła mu zostać. Uścisnął jej ręce i zaczął swój monolog.
— Mario, jesteś promyczkiem słońca, co mnie otula. Przy tobie nie czuję się ochroniarzem, ale mężczyzną. Będziemy razem czyścić kobyłki i bronić celebrytów, aby móc podróżować, tak jak marzyliśmy. Jesteśmy może pokręceni jak twoje włosy, ale jedno jest proste i jasne, a jest to moja miłość do ciebie, ty moja słodka słowianko. — powiedział, ponownie prawie wybuchając płaczem.
Yoongi spojrzał na nich, upewniając się, że nic więcej nie chcą powiedzieć i zadał im pytanie, na które wszyscy czekali.
— Mario, czy bierzesz sobie tego Hoseoka za męża?
— A czy nadzieja umiera ostatnia?
— Nie wiem co umiera ostatnie, ale na pewno nie święty Wonho, parafianko! A czy ty, Hoseoku, bierzesz Marie za żonę?
— Oczywiście, jak Wonho przykazał!
— Ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować jako małżeństwo i nie być jak pewna para — odparł Yoongi, nie mogąc sobie odpuścić tej uszczypliwości.
Na dobrą sprawę każdy wiedział o kim mówił, ale goście byli bardziej zainteresowani pocałunkiem nowo przypieczętowanego małżenstwa, niż Taehyungiem i Jeonem, którzy zarumienili się bardziej, niż jeszcze różowe włosy gospodarza (Kim obiecał go przefarbować dzień po ślubie). Pocałunek nastał przy burzy oklasków i wybuchów radości. Wszyscy zaczęli powoli wychodzić przed kościół, aby dać gołąbeczkom czas ze świętym Wonho.
Ustawiono się w dwie grupki, tworzące korytarz, którym mieli się przejść młodzi. W momencie ich wyjścia z kościoła, goście rzucili w nich ryżem, bo tak nakazywała Polska tradycja (nie pytajmy). Hoseok zasłonił ukochaną rozszerzając marynarkę, czym rozbawił wszystkich wokoło.
— Żadnego rzucania ryżem w moją żonę! — powiedział, akcentując ostatnie słowo.
Maria odsunęła się, poprawiając swoją fryzurę i podrzuciła bukiet stokrotek do góry.
— To co lalunie. Łapcie bukiet! — krzyknęła nagle i przymierzyła się do rzutu.
Goście zebrali się za nią i przyszykowali do złapania go. Niestety wszyscy, nawet jak nie byli panną czy kawalerem, bardzo chcieli złapać bukiet (kij wie dlaczego), przez co osoby, które chciały grzecznie stanąć z boku i poobserwować, zostały przytrzymane w tłumie, przy czym zmuszone do uczestnictwa w tej zabawie. Maria dwa razy udała, że rzuca, aż zamachnęła się mocno, jakby była postacią z anime o bejsbolu i wypuściła bukiet z rąk. Święty Wonho poprowadził tor lotu tak, że wylądował prosto w dłoniach Jeona!
— Bardzo dobrze, Gguk! Przeznaczenie zadecydowało, już zawsze będziemy razem! — krzyknął do niego Taehyung, uradowany takim obrotem spraw.
— Przepraszam bardzo, ale nie ma czegoś takiego, jak przeznaczenie. To wola świętego Wonho. I tak, teraz musicie wziąć ślub, grzesznicy — wtrącił się Yoongi.
— Ale Yoongs... Przecież dałeś nam odpust — odparł zestresowany Jeongguk.
Nie żeby nie chciał tego ślubu, w końcu było to jego największe marzenie. Po prostu perspektywa oświadczyn była dla niego przerażająca. Dla Taehyunga musiało to być najpiękniejsze wydarzenie w życiu i rolnik zwyczajnie się bał, że nie podoła. Poza tym, chciał to załatwić tradycyjnie i po męsku, a co za tym idzie, najpierw poprosić o rękę ukochanego jego rodziców, co samo w sobie niesamowicie go stresowało. Co, jeśli go nie polubią, lub co gorsza, nie pochwalą jego fachu?
W dużym skrócie: Jeon był gospodarzem we wsi, ale pizdą w świecie.
— Jeon, nie wkurwiaj mnie. Odpust jest chwilowy. Chcecie się gzić, to się hajtacie, i tyle mam do powiedzenia.
— Yoongs ma świętą rację — dodał influencer i pociągnął rolnika do ich środku transportu na miejsce wesela, w postaci traktora Bardzo Tęczowy Samiec.
Hoseok ze swoją świeżo upieczoną żoną wsiedli w specjalnie przystrojony powóz Activo, do którego zaprzężony był koń Mari — Kasztan, oraz Katie. Tak ważny dzień wymagał użycia najwspanialszych wierzchowców.
Kiedy wszyscy już dotarli na Wzgórze Top, gdzie w stodole Jeona zorganizowano najpiękniejsze w historii Kokobop Village dekoracje (organizatorka przeszła samą siebie), rozpoczęło się dzikie i radosne świętowanie. Dania weselne, a w szczególności pierogi z kimchi, znikały w ekspresowym tempie, alkohol lał się litrami, a głupim żartom podpitych wujków i sołtysa nie było końca. Przykładne, polsko-koreańskie wesele. Podczas gdy Yoongi wlewał w siebie piętnasty kieliszek "Pizdobójcy", a Jimin pałaszował ramen z polskimi kluskami, Taehyung marzył o podobnych przeżyciach. Kiedy para młoda wyszła na wypastowany parkiet, aby zatańczyć swój pierwszy taniec do piosenki "Euphoria", nie krył zazdrości i zaczął kopać głaszczącego jego plecy Jeona po łydkach.
— Nasze wesele będzie lepsze na sto sposobów.
— Oczywiście, ździebełko. Każda chwila z tobą jest najpiękniejsza i nie ma porównania do niczego innego.
— Ale najpierw polecimy do Seulu. Musisz zobaczyć, jak żyłem dotychczas, poznać moich rodziców.
Jeongguk przełknął głośno ślinę.
— Dla ciebie wszystko, traktorku.
— Pantoflarz — szepnął mu na ucho Jimin, który siedział obok.
W tym momencie, but tańczącego żywo z Marią Hoseoka zsunął się z jego stopy, przefrunął kilkanaście metrów nad gośćmi, i uderzył Jimina prosto w tył głowy. Spanikowany Kai podbiegł sprawdzić, czy wszystko w porządku z jego ukochanym, a Jeongguk spadł z krzesła, bo tak bardzo zaczął się śmiać. Taehyung przewrócił na to oczami i spróbował odszukać wzrokiem Jina, ale ten zniknął gdzieś z Namjoonem. Z braku lepszych pomysłów, wziął swojego chłopaka za chabety i wyprowadził na parkiet, gdzie po chwili sami odczyniali niezbyt eleganckie tańce. Influencer świetnie się bawił, zwłaszcza, gdy odegrał z Jeonem scenę z Dirty Dancing.
— Niech mi teraz te wszystkie wieśniary zazdroszczą — śmiał się, kiedy Jeongguk podnosił go do góry.
— Z pewnością tak jest — odpowiedział rolnik. — Przecież wszyscy lecą na rolników.
Tańczyli dalej, a kolejne pary dołączały do nich na parkiecie. Po chwili usłyszeli obok siebie rozmowę pary młodej.
— Nadziejo moja, myślę, że powinniśmy mieć przynajmniej siedmioro dzieci, bo sama utopiłabyś się w oceanie mojej miłości do ciebie — na te słowa Taehyung udał odruch wymiotny, ale mimo wszystko szczerzył się jak nienormalny.
— Jeszcze tylko musimy znaleźć jakieś wspólne mieszkanie. Chciałabym zostać tutaj, bo właśnie w tej wiosce się poznaliśmy.
— Spokojnie, nie martwcie się o to. W ramach prezentu ślubnego oddam wam leśniczówkę pod Lasem Uke — rzucił do nich Jimin, który akurat był obracany przez Kaia obok.
Kiedy Passivo uzgadniał z parą młodą termin ich wprowadzenia się do nowego lokum, Taehyung zauważył dziwną rzecz. Kamerzysta Ten biegał sam, nagrywając każdy element wesela, a Sehuna nigdzie nie było widać. Influencer pomyślał, że może zostawienie nieobliczalnego youtubera na wiejskim weselu nie było najlepszym pomysłem. Zaczął się bać, że ten szykuje już kolejnego pranka, ale wtedy wypatrzył go w tłumie tańczących, żywo ruszającego się razem z Suho. To była ostatnia rzecz, jakiej Taehyung się spodziewał po tej dwójce, gdyż na youtubie stali po przeciwnych stronach kompasu moralnego, a jeszcze kilka dni wcześniej sam Suho zarzekał się, że nie tknąłby Sehuna kijem przez szmatę, bo policjantowi kontentu nie przystoi bratanie się z pranksterami. Najwidoczniej jednak udało im się odnaleźć wspólny język i przynajmniej trochę się zaprzyjaźnili.
— Czas na tort! — zawołała organizatorka Justyna, a para młoda ustawiła się przy tym arcydziele cukiernictwa, który został upieczony w kształcie konia.
— My powinniśmy mieć w kształcie kombajnu — szepnął Taehyung Jeonggukowi. — Najlepiej takiego młócącego zboże.
Jeona w tym momencie olśniło. Już wiedział, jakim pierścionkiem oświadczy się influencerowi.
*^*^*
Witajcie zagubione owieczki!
Wybaczcie, nie mogłyśmy się powstrzymać, aby nie sparodiować nawet tej słynnej sceny z 365 dni, w której Blanka Lipińska bierze ślub. Tej okazji po prostu nie można było zmarnować, więc mamy nadzieję, że dobrze bawiliście się na weselu Seok XDD
Przy okazji był to jej prezent na osiemnastkę, toteż rozdział ten napisany jest w całości jedynie przez Kim i mnie. Oby ci się podobał, dzieciaku :*
Do zobaczenia w następnym rozdziale już w poniedziałek. A jest na co czekać C:
Q&A pojawi się w środę o 16:44!
Wasze Kim oraz Jin
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top