19. Su(c)ha drama

(5 tysięcy słów + ważne ogłoszenie pod rozdziałem)

*^*^*

Nastała chwila grozy. Nagle wszystko straciło kolory, a Taehyung nie wierzył w swoje pojebane szczęście. Człowiek, którego chciał kopnąć w dupę na odległość, pojawił się nieproszony wtedy, kiedy on tego nie chciał. Czas jakby zatrzymał się w miejscu, a gwiazdka miała wrażenie, że widziała to już w Matrixie. Twarz Sehuna tak blisko niego i influencer wyginający się od jego ciała. Nie wyglądało to jak przywitanie pary, która długo się nie widziała, ale co się dziwić, skoro w sercu Taehyunga oni już od dawna przestali się oznaczać jako "babe" i "boyfriend" na Instagramie, czyli innymi słowy, byli skończeni! Nawet na Twitterze o tym pisano! Więc co do gospodarza dominującego on tutaj robił? 

Może i Tae zareagowałby jakoś, krzyknął czy przegonił intruza, ale ktoś niecierpliwy postanowił się wtrącić.

Jeon, niewiele myśląc, rzucił się na Sehuna ze swoją boską pięścią, niczym dzieciak z Karate Kid. Niestety nasz gospodarz nie przewidział dwóch spraw: 1) nie był Jadenem Smithem, więc chuja umiał, a nie karate 2) Sehun puści Taehyunga, aby uniknąć uderzenia, przez co owieczka upadnie i się poobija.

Niczym w slow-motion, z wściekłością wymalowaną na twarzy, przeleciał nad Youtuberem. Taehyung upadł, zupełnie jak polski rząd pod względem moralnym za drugiej kadencji gościa od mgły, a Sehun kucnął chowając twarz w dłoniach i krzycząc:

— Nie w twarz! Nie w szczepionkę!

Chciałybyśmy powiedzieć, że pomimo nieudanego ataku nasz gospodarz wstał, i jak każdy amerykański aktor otrzepał się spokojnie z kurzu. Jednakże padł na swoją przystojną twarz, ryjąc nią trawę jak pług. Udało mu się wstać, ale uczynił to ociężale i z krwawiącym nosem. Dopiero gdy wstał i otworzył oczy, zauważył Taehyunga, który posyłał mu piorunujące spojrzenia i rozpłaszczonego na trawie jak nieudany naleśnik. 

— No i co porywaczu, hmn? — zapytał pogardliwie zdenerwowany influencer.

Jeonowi więcej nie trzeba było mówić. Złączył dłonie jak do modlitwy, wziął głęboki oddech, po czym prawą uniósł nad głowę, a lewą przed siebie. Następnie zmienił ich ułożenie tak, że trzymał je przed sobą, zaciśnięte w pięści. Możliwe, że naoglądał się zbyt dużo Avatara i próbował imitować Aanga, ale nikt nie byłby w stanie do końca tego potwierdzić.

Wydając z siebie jakiś nienaturalny i ptasio brzmiący dźwięk, rzucił się na Sehuna, któremu trochę sucho się teraz zrobiło, bo nie przeczuwał, że tak ta cała sytuacja się potoczy. Nie zdążył obejrzeć żadnego tutorialu na YouTubie odnośnie walk! Taehyung pomyślał, że fajnie być taką biedną panienką w opałach, ale nie kiedy leży wśród robali na trawie. Wstał ze swojego miejsca, otrzepał ciuchy i stwierdził, że jakaś słaba ta walka. Lepszą na Fame MMA widział i dlatego postanowił ją zatrzymać. Mimo wszystko nie chciał, aby Sehunowi stała się krzywda. Może i początek walki nie poszedł gospodarzowi najlepiej, ale Taehyung dobrze wiedział, że jeśli Jeongguk dostanie już prankstera w swoje łapy, to z jego twarzą nie będzie zbyt dobrze.

Niestety Jeon będąc ponownie w powietrzu, nie dał rady zatrzymać się w ruchu, dlatego jego rozpędzona pięść uderzyła centralnie w twarz ślicznego influencera, który niczym prawdziwy bohater stanął przed Sehunem, aby go zasłonić. Siła uderzenia sprawiła, że Taehyung razem z youtuberem polecieli do tyłu, a Jeon się obsrał. Skrzywdził swojego ukochanego. Stwierdził, że nie zasługuje już na oddychanie, a na jazdę kombajnem tym bardziej. W myślach popełnił już seppuku, bo na harakiri nie zasłużył. Sehun trzymał w objęciach gwiazdkę, przez co znów uchronił ją od bolesnego upadku ( aczkolwiek chyba zapomniał, że chwilę wcześniej sam upuścił Tae na ziemię).

— Panie, co tak z agresją? Do gwiazd? Ciebie w chlewie wychowali? — zapytał youtuber, chcąc ugrać coś na tej sytuacji. — Nawet w Kenii mniej agresywni byli... — dodał pod nosem.

Taehyung przetarł wierzchem dłoni twarz, która na szczęście nie krwawiła. Wstał i odsunął się od mężczyzny i tylko popatrzył zranionym spojrzeniem na Jeona, któremu flaki przewróciły się ze stresu kilka razy. Sehun również uniósł swoje cztery litery i tym razem to on rzucił się do rywala. Zamroczony gospodarz nawet nie zwrócił uwagi na Oha, który zaczął tarmosić go za kołnierz.

— Ty cholerny, mugolski porywaczu! — wołał wściekły.

— Zamknij się youtuberzyno, chyba że chcesz, abym rozdziewiczył cię widłami — warknął rolnik, który dopiero trochę się otrząsnął.

Taką scenerię zastał ksiądz i Changbin, zaalarmowani krzykami. Widząc, co się odwala, Binnie zadzwonił po Felixa, a ten oczywiście dał znać Jiminowi, który powiedział, że sprowadzi Kaia oraz Baekhyuna (Chanyeol miał przyjść jako dodatek, niczym zawieszka do telefonu). Nim się spostrzeżono, na miejscu była już cała wiejska widownia. Passivo o dziwo dopingowali Jeona, ale to ze względu na to, że wiedzą jak to jest być obijanym, poza tym wiejska krew do czegoś zobowiązuje. Nie mogli przecież kibicować jakiemuś rudemu mieszczuchowi. Yoongi natomiast zamiast rozdzielić dwóch zawistnych rywali, chodził z wiklinowym koszyczkiem i robił zakłady kto wygra.

— Jak mogłeś uderzyć MOJEGO chłopaka? Brutalu! — odwarknął youtuber, mrużąc oczy.

Te dwa słowa ożywiły Taehyunga. "Mojego chłopaka". Szybkim krokiem zbliżył się do bitwy, odprowadzany zbiorowym "uuuuuu". Dał Sehunowi po łapach i objął ramieniem gospodarza.

— Primo, ty jebany eksie! Sam mnie zwaliłeś na ziemię, a mój ratunek twojej facjaty wynikł z litości dla twoich zarobków! Jakbyś przeze mnie stracił twarz, która jest jedynym czynnikiem przyciągającym do ciebie ludzi, to musiałbym cię jeszcze mieć na sumieniu! Secundo, z cukru jestem? Rozpadnę się? Gorsze siniaki miałem po walce o nowe Gucci, a w gimnazjum to nie jednemu dałem w ryj, więc co ty wiesz o życiu, marny vlogerze?

— Ale... Tygrysku...

Taehyung syknął rozdrażniony. Tygrysku? Co to za słaby tekst. Owieczko, ździebełko, to były teksty na poziomie, a nie!

— On miał cię tylko zabrać na chwilkę — kontynuował mimo to skruszony Sehun. — Miałem zbić rekord wyświetleń i wynagrodzić ci to później!

— Nie powiedziałeś na ile zabrać! Mówiłeś "W miesiąc" i tak było napisane w umowie! — wtrącił się Jeon do rozmowy. Widocznie trzęsły mu się ręce. To wszystko co się działo, brzmiało i wyglądało jak 1 kwietnia.

Sehunowi prawie żyłka pękła na czole.

— Nie taka była umowa, rolniczy śmieciu! Dałeś mi fałszywy adres i podałeś się za jakiegoś Dżemina Pasywa z wioski Różowe-kurwy Dolne!

— NIE NAZYWAJ GO ŚMIECIEM! — wydarł się Taehyung, który był na granicy rzucenia się na nich obu.

Panowie spojrzeli na owieczkę w szoku, bo takich decybeli jeszcze nie słyszeli.

— Chyba wiem, jak temu zaradzić, moi mili — zawołał Jin, który właśnie przyszedł na miejsce z Namjoonem.

W jednej ręce miał szklankę koktajlu ze słomką, a drugą trzymał parobka pod rękę. Głowa modela była chroniona parasolem, trzymanym przez jego (niewolnika) chłopaka.

— Zawody w kisielu. Wygrany bierze Taesia i robi z jego drogim tyłeczkiem co chce — powiedział, biorąc duży łyk mrożonej herbaty. — Tak, wiem, jestem przyjacielem roku, ale przecież wszyscy chcemy to zobaczyć, prawda?

Namjoon oczywiście przytaknął i nawet zaproponował robienie zdjęć w celu upamiętnienia kolejnej wojny w kisielu Kokobop Village (niejedna walka o tyłek ukochanego tak tutaj była rozstrzygana). Taehyungowi nawet schlebiało to. Dwóch amantów będzie walczyć o niego, więc on jest tutaj wygranym, ale w życiu nie chciał iść do Sehuna. G-znachorze ty pieprzony wróżbito Macieju!

*^*^*

Zapasy postanowiono zorganizować w ogrodzie Jeona, aby nikt nie musiał się przemieszczać i marnować cennego czasu. Wszyscy w wiosce nie mogli się doczekać, aby zobaczyć tę walkę, a przede wszystkim dwóch gorących mężczyzn pozbawionych koszulek. Seokjin był pieprzonym geniuszem, dzięki niemu każdy miał zapewnioną rozrywkę na najwyższym poziomie. Załatwił wiejskiemu ludowi chleb i igrzyska. Na fali swojego sukcesu kazał jednak Kaiowi i Changbinowi pozbierać opłaty za oglądanie pojedynku gospodarza z youtuberem. Jedynie 100 won za wejście od osoby! Czyli prawie jak za darmo, jak na taki typ rozrywki.

Taehyung denerwował się tym wszystkim. Miał swoją atencję, ale po raz pierwszy w życiu nie do końca jej chciał. Owszem, fajnie było móc pooglądać walczących o niego mężczyzn, zwłaszcza w tak upalny dzień, ale... bał się. Nie chciał, aby Sehun wygrał, a wręcz pragnął jego definitywnej klęski. 

Możliwe, że w tym momencie w końcu przyznał sam przed sobą, że kocha Jeongguka, a nie jedynie się w nim zauroczył. I na pewno nie chciał od niego już odchodzić.

— Nad czym tak myślisz? — zapytał go Jeon, kiedy Changbin z Namjoonem przygotowywali sporej wielkości basen, a Seokjin z Yoongim gotowali ogromne kadzie kisielu.

— Nad niczym, a ty lepiej się postaraj wygrać, bo inaczej osobiście wjadę ci w dupsko twoim własnym kombajnem — warknął Tae.

 Jeon za dobrze go już znał, aby nie wiedzieć, że ten po prostu się martwi, więc przyciągnął go do siebie i pocałował w czubek hebanowej głowy.

— Nikt cię ode mnie nie zabierze, owieczko.

I mimo że influencer rzygał już trochę "owieczką", to momentalnie zrobiło mu się lepiej na sercu.

— No ja myślę, ty wiejska kupo mięśni — odparł, wtulając się w perfekcyjny tors starszego.

Na to wszystko z oddali patrzył Sehun, i nie trzeba było wspominać, że bardzo go to wkurwiło. Nikt z wioski nawet się nie kwapił, aby z nim pogadać, nikt nie chciał mu nawet podać szklanki wody! Był przecież jednym z najpopularniejszych youtuberów czwartej generacji! Prankster nie był przyzwyczajony do ignorowania go. Czemu tutaj, na tej zapyziałej wsi, nie było żadnego jego fana? Komu miał dawać autografy i strzelać selfiaki, nad którymi płakały trzynastolatki? Miał wrażenie, że nawet rozkładając cymbergaja na środku drogi w Kokobop Village i grając z ludźmi na pieniądze, nikt by go nie rozpoznał. Nawet Taehyung miał go gdzieś! Opluł jego przystojną twarz i szlajał się z tym tępawym (ale super przystojnym) farmerem.

— Co on w nim widzi? — zapytał pod nosem, zniesmaczony takim obrotem spraw.

Prawie cała wioska się zbiegła, aby móc obserwować walkę w kisielu. Zwłaszcza, że sam gospodarz Jeon miał brać w niej udział. A kto by nie chciał móc zobaczyć jego torsu umorusanego kisielem? Pieniążki za wstęp się lały, ale Wzgórze Top je utraciło, kiedy tylko sołtys dowiedział się, że organizowane są takie rzeczy bez jego wiedzy. Skonfiskował pieniądze, mówiąc, że pójdą do kasy gminy. Czyli każdy wiedział, że wspomogą barek z alkoholem. Wiejska policja pod postacią Hwasy i Ji-eun pilnowała zasad bezpieczeństwa przy walkach basenowych.

Kiedy kisiel wlano do basenu, ksiądz Yoongi wraz z Jisoo poświęcili go, aby sami Hanbin i Wonho, byli przy tej walce. W pierwszym rzędzie naturalnie stali wszyscy najważniejsi ludzie wioski: sołtys, Jimin z Felixem, Taehyung i Tzuyu z braćmi (mimo wojny domowej, przy takich wydarzeniach reprezentacje najważniejszych rodów wioski musiały brać w nich udział, dlatego w chwilowe zapomnienie poszły niesnaski) oraz nasi kochani księża. Reszta już musiała stać dalej, w końcu nie byli tak wysoko w hierarchii. Seokjin lojalnie pozostał przy Namjoonie w drugim rzędzie, mimo że jako organizator tej potyczki, mógł siedzieć w pierwszym.

Kiedy Hwasa uderzyła w wielki, krowi dzwon, który przyniesiono nie wiadomo skąd, nasi kochani rywale ściągnęli przylegające bluzki i spodnie, aby w kąpielówkach wejść do basenu. Jeon miał bieliznę w tęczowe, podskakujące owieczki, natomiast na tych Sehuna prezentowały się ikonki YouTube'a i TikToka. Wszystkim opadły kopary. Obydwaj mieli tak piękne wyrzeźbione brzuchy, że oh Wonho, pozostało tylko błagać, aby długo walczyli w tym kisielu.

Gdy Jeon się wyprostował, wszyscy mogli ujrzeć jego idealną, trójkątną figurę, z potężnymi absami. Gdy odgarnął przydługie kosmyki hebanowych włosów z twarzy, wiejski lud nie mógł powstrzymać się przed głośnym westchnieniem. Tae nie podobało się to, że każdy mógł podziwiać boski tors jego ukochanego, przecież ta klata była zarezerwowana tylko dla niego. Postanowił jednak to zignorować, gdyż liczyły się tutaj sprawy wagi wiejskiej, w tym honor Jeona i jego własny tyłek, więc naprawdę nie było mu do śmiechu. Musiał jednak docenić wygląd Sehuna i pochwalić samego siebie za chodzenie z takim towarem, bo musiał przyznać, że Oh miał w sobie też sporo seksapilu, ukrywanego pod maską debila z internetu. On również miał dobrze zbudowany brzuch, a jego szerokie ramiona wołały o pomstę do nieba. Może zbyt inteligentny nie był, ale twarz i ciało pożyczył chyba od samego Raina, który był ukochanym piosenkarzem Taehyunga.

Kiedy panowie stanęli naprzeciw siebie w czerwonej mazi, zmierzyli się nienawistnymi spojrzeniami. Każdy z nich naprężył muskuły, jak rasowi samcy alfa, co chcą odstraszyć przeciwnika samym pokazem siły. Jednakże żaden nie zamierzał odpuścić, w końcu owieczka stała na szali. Sehun wiedział, że to jedyna okazja, aby mógł odzyskać swojego chłopaka. Jego widzowie cały czas pytali co się z nimi stało, a on wiedział, że kiedy są razem ma więcej wyświetleń. Ale moi drodzy, nie tylko wyświetlenia były powodem. Taehyung był ważny dla niego. Mimo wszystko go kochał. Influencer był z nim, kiedy dopiero się wybijał na serwisie YouTube, przez co nie chciał stracić osoby, która go doskonale rozumiała. Jeongguk z drugiej strony, nie chciał pozwolić, aby jego ukochany, o którego tak się starał, odszedł z innym, bo nie udało mu się go obronić. Jako gospodarz musiał walczyć o owieczkę, choćby miał sobie coś złamać, bądź utracić hektary, które czyniły go najważniejszą osobą we wsi. To Taehyung był ważny, a nie one. Postawa Jeona tak wzruszyła św. Wonho, że skomponował w niebie piosenkę o stracie.

Po drugim uderzeniu w dzwoneczek rozpoczęła się walka o wiśniowo-czereśniowym smaku kisielu (co było swego rodzaju profanacją dla dwóch zwaśnionych rodów). Panowie rzucili się na siebie, a ich ciała pokryły gęstą, słodką cieczą. Żaden nie zamierzał odpuścić. Taehyung dopingował swojego nowego chłopaka jak tylko mógł. Krzyczał, rzucał się i chciał nawtykać każdemu, kto nie popierał jego rolnika. Księża odmawiali modlitwy. Changbin, który podkradł się do Felixa, z zapartym tchem wpatrywał się, jak Jeon zaciekle walczy o swojego ukochanego. Przytulił się do pleców swojego Felka, jakby ktoś miał mu go zabrać. Jimin choć się nie przyznawał, to kibicował Jeonowi. Po pierwsze nie chciał, aby Taehyung wyjechał, po drugie widział, jak gospodarzowi zależy i wiedział, że wszystko między nimi będzie zmierzać do zgody. Wiejska policja z sołtysem za dobrze się bawili. Co chwila zmieniali zakłady kto wygra, w zależności, który mężczyzna miał przewagę nad drugim. 

Jeongguk złapał przeciwnika swoimi wielkimi, umięśnionymi rękami i chciał go przewrócić, przez co publiczność mogła podziwiać jego dobrze wyrobione mięśnie skośne. Sehun mimo delikatnie mniejszej tkanki mięśniowej, nie dawał za wygraną. Wbrew pozorom jemu także nie brakowało siły, w końcu od tych wszystkich pranków dorobił się niezłej tężyzny, ładnie zarysowanej pod postacią absów.

— Mówiłem, że te zawody to świetny pomysł — zagadnął Taehyunga siedzący za nim Seokjin, gdy z uwagą przypatrywali się dwóm napierającym na siebie mężczyznom. — Uważam, że powinna być to dyscyplina światowa. Olimpijska.

Taehyung złapał delikatnie za łokieć Jina. To wszystko, to było już dla niego za dużo.

— Wiesz... Teraz to ja mam kisiel w majtkach — mruknął zawstydzony, odwracając się, aby schować twarz w szerokich ramionach modela.

Ten natomiast zaśmiał się pod nosem, gdyż wiedział, że takie widowisko nie tylko rozwiąże problemy związku, ale też spodoba się samemu Taehyungowi.

— Lepiej oglądaj, jak twój farmer walczy o ciebie. Nie żeby nigdy tego nie robił. — Kim ponownie spojrzał na scenę rozgrywającą się tuż przed nim.

Kiedy walczący się ścierali, kisiel pryskał wszędzie, brudząc tych, którym nie udało się cofnąć. Sehun właśnie chciał podciąć nogi Jeona, ale tamten obrócił się razem z youtuberem, przez co pierwszy się poślizgnął. Gospodarz chciał to wykorzystać, jednakże rudy nie dał się tak łatwo. Szybko złapał równowagę i złapał go pod uda. Masywne uda, chciałoby się dodać. Ciemnowłosy tak się obrócił, że wylądował na plecach Sehuna i chciał ich przewrócić do tyłu. Youtuber nie pozwolił jednak na to i pochylał się do przodu. Zaczęli się kręcić w kółko.

— W takim tempie to obydwaj zwymiotują i tyle z walki — zauważył Tae, któremu już trochę zaczęło się nudzić. Na początku strasznie go to nakręciło, jednak do tej pory nie zobaczył druzgocącej przegranej Sehuna.

Jeon powinien był załatwić to dwa razy szybciej, aby mogli razem wrócić do ich domu. Publiczność nie podzielała takiego zdania i tylko cykała fotki walczącym. Można powiedzieć, że nie tylko Tae miał kisiel w majtkach od tego wszystkiego.

Jednakże walki nie trwają wiecznie. Przewaga gospodarza polegała na kondycji, którą posiadał od pracy na gospodarstwie, a której Sehunowi brakło. W końcu rudowłosy już był tak zmęczony, że Jeonowi udało się go położyć jednym ruchem. Wszyscy zaczęli wiwatować. Dla większości ludzi nie ważne było, kto wygra, liczyły się same zawody. Taehyungowi przeszło przez myśl, że on to już widział w Igrzyskach Śmierci.

Jeongguk wstał triumfując, czym dał wszystkim obraz swojej boskiej klaty, całej ubrudzonej kisielem. Posłał uśmiechy, ale zaraz wyszedł z basenu i podszedł do Taehyunga.

— Mówiłem ci, że wygram. Dla mojej owieczki wszystko — powiedział, uśmiechając się w taki sposób, że Taehyungowi aż serce zrobiło fikołka w tył i przód.

Nie lubił być brudny, ale przytulił mocno Jeona, tak bardzo, że niemal go udusił. Nie chciał wracać do Seulu, a przynajmniej bez niego. Nie wiedział, co by zrobił, jeśli Sehun okazałby się lepszy.

— Chodźmy do nas — powiedział mu na ucho influencer.

Jeona nie trzeba było namawiać. Objąwszy owieczkę poszli do domu. Wszystko wokół zaczęło pustoszeć. Jedynie biedny Sehun klęczał pokonany w kisielu. Drugi raz stracił Taehyunga.

— Ah i kij w pranki — burknął przeczesując włosy.

Suho bez słowa stanął nad nim. Obserwował cicho całą bitwę z dalszych rzędów, jako że nie był nią jakoś bardzo zainteresowany, ale kiedy zobaczył, jak jego kolega po fachu pozostał sam, zrobiło mu się go trochę szkoda. Może i go obsmarował na YouTube oraz zaprosił jego byłego chłopaka, aby mu dowalił w filmiku, ale miał też jakieś skrupuły. 

— Przenocuję cię. Chodź. — Powiedział do niego cicho.

Prankster dopiero go zauważył i nie był zbytnio zadowolony widząc swojego rywala. Po tym, jak tamten ukazał po raz pierwszy swoją twarz w tamtym cholernym filmiku, zaprzysiągł, że mu ją obije, kiedy tylko go spotka. Jednakże teraz, kiedy był w takim, a nie innym położeniu, nie był już pewny, co robić. Wszyscy sobie poszli, tylko Suho i jego rodzina, która stała niedaleko czekając na niego, pozostali na miejscu. Duma mu mówiła, aby powiedział, że da sobie radę i od kogoś takiego, jak youtuber commentary pomocy nie potrzebuje, ale prawda, była taka, że potrzebował.

— Dobrze — odparł podnosząc się z basenu.

Suho podał mu bluzę, aby coś ubrał na brudny tors. Sehun podziękował i ubrał ją. Zabrał ciuchy z ziemi i razem z Passivo udali się do domu różowowłosych.

*^*^* 

W domu Sehun mógł lepiej poznać resztę rodziny. Felix i Jimin byli dla niego mili, bo w ich oczach był jak porzucony kociak na ulicy. Opiekujesz się, bo aż serce łamie na widok takiego zbioru nieszczęść. Suho miał trochę wyjebane? Zapewnił youtuberowi dach nad głową, jedzenie i przebranie, więc jego robota się tutaj skończyła. Baekhyun i Chanyeol za to obserwowali go jak sępy do momentu, w którym opowiedział im o tiktokach, wtedy w skupieniu zaczęli je oglądać, a nawet sami nagrywać. Ich rozszalałe oczy sprawiały, że Sehun nie do końca wiedział, jak się zachować w ich towarzystwie, więc raczej starał się go unikać i ku niedoli Suho, prześladować go swoją obecnością. Gdzie Suho tam i Sehun. Jak Chip i Dale, ale bez ogonków. Próbował zagadywać do Kima i porozmawiać o tym, co się dzieje teraz w youtubowym świecie, jednak ten próbował go wszystkim do siebie zniechęcić. Tak naprawdę Suho był strasznie introwertyczny. Miał swój własny kąt, w którym mógł pracować nad nowymi filmami, i gdzie żadni inni rudowłosi youtuberzy mu nie przeszkadzali. Jak na złość, Oh nie potrafił odpuścić. Suho raz tak się wściekł, że zatrzasnął Sehunowi drzwi przed twarzą, twierdząc, że dla pranksterskich pomiotów nie ma miejsca w jego pokoju.

Jednak nazajutrz wydarzyła się rzecz niezwykła. Suho przeżywał katusze już od samego rana, gdyż jego nowa kamera przestała poprawnie funkcjonować. Męczył się i cierpiał, gdyż jego sprzęt do nagrywania odmawiał mu posłuszeństwa. Wtedy nadarzyła się idealna okazja dla pewnego nieco przygłupiego youtubera.

— Coś się stało? — zapytał, gdy przypadkiem przechodził obok pokoju Kima, słysząc jego liczne przekleństwa.

— Nie twój youtuberski interes — warknął w odpowiedzi Suho, siadając ze zmęczeniem na drewnianych panelach podłogi.

Miał już dość. Naprawdę chciał skomentować jakiegoś debila, co rzyga na filmach po spricie i bananach, ale jak widać zadziała siła wyższa.

Rudowłosy, nic sobie z tego nie robiąc, podszedł do wkurzonego Kima i usiadł obok niego. Zabrał mu kamerę z dłoni i zaczął szukać powodu, dla którego sprzęt nie działał. Suho miał zaprotestować i znowu kazać mu się wypchać i spadać, ale coś w niego uderzyło. Po raz pierwszy widział, jak ten ma poważny wyraz twarzy i nie udaje idioty. On naprawdę chciał mu pomóc. Nie mógł zaprzeczyć, że zrobiło mu się cieplej na serduszku.

— Masz problemy z zasilaniem. Zasilacz nie dostarcza do kamery stabilnego prądu — powiedział powoli prankster. — Powinieneś się zwrócić do serwisu, bo nie jest to coś, co można naprawić bez odpowiednich części i narzędzi.

— Oh — mruknął w odpowiedzi Suho.

— Tak się nazywam — zaśmiał się rudowłosy i przeczesał jasne kosmyki dłonią.

Spojrzeli na siebie i zachichotali.

— Wiesz, jak nie udajesz pozera, wcale nie jesteś taki zły — powiedział z uśmiechem Suho.

Sehun pokiwał głową.

— Mogę pożyczyć ci swojego kamerzystę, jeśli chcesz dziś nagrywać. Pewnie śpi w moim samochodzie i żywi się hot dogami ze stacji benzynowych, ale nadal żyje. Mogę w każdej chwili do niego zadzwonić.

Kim otworzył szerzej oczy.

— To ty trzymasz jakiegoś faceta w swoim  aucie, w taki upał? — zapytał załamany.

— No, na luzie. On jest przystosowany do roboty w ekstremalnych warunkach. Na przykład podczas eksperymentów społecznych na mieście, często nagrywa mnie, kiedy siedzi w śmietniku.

Suho złapał się za głowę. Ten youtuber był niesamowicie rozbrajający.

— Dzwoń po niego, bo nie chcę mieć chłopa na sumieniu.

— Okey dokey yo, ale ostrzegam, że gość ma pojebane nazwisko — odpowiedział Sehun i zadzwonił do obozującego w jego ferrari kamerzysty na trybie głośnomówiącym. — No elo, Shit-smartphon.

— Chittaphon. — Suho usłyszał zrezygnowany głos mężczyzny po drugiej stronie telefonu.

— Tak tak, Liche-porno-cool.

— Leechaiapornkul. Czego tym razem potrzebujesz? Od razu mówię, że nie chcę znowu nagrywać z drzewa, dopiero ściągnęli mi gips ze stopy. I mógłbyś dostarczyć mi jakieś picie, bo woda się skończyła, a ta wioska wydaje się bardziej dzika, niż dżungle z programu Beara Gryllsa.

— Wiesz co, my musimy cię przechrzcić, bo ja naprawdę nigdy nie zapamiętam, jak się nazywasz, nawet przeczytać poprawnie tego nie umiem. Także od dziś mówimy do ciebie hmm, ten no... O właśnie, Ten może być — odpowiedział Sehun, zupełnie ignorując wypowiedź swojego kamerzysty.

Niewolnik, znaczy się pracownik youtubera, nawet nie zadawał już więcej pytań. Praca z pranksterami nauczyła go, że niektóre ich głupie zachowania trzeba po prostu akceptować, bo nigdy nie dadzą ci spokoju.

— Niech będzie i śpiąca królewna, cokolwiek bym nie powiedział, ty i tak to zlejesz — biedny Chittaphon, a od teraz już Ten, był naprawdę wymęczony psychicznie przez swojego problematycznego pracodawcę-klauna.

Mamy nadzieję, że teraz już wszyscy zrozumieli, dlaczego kamerzysta rozważał odejście.

— Jak ty mnie dobrze znasz, Tenusiu — zaćwierkał słodko rudowłosy, pozwalając sobie na zdrobnienie nowego imienia chłopaka. — W każdym razie, zabieraj się do środka willi Passivo, twoja samochodowa niewola dobiegła końca.

Suho przysłuchiwał się temu i naprawdę nie wiedział, czy powinien żałować wpuszczenia pranksterskiego pomiotu do swojego rodzinnego domu.

*^*^*

Taehyung postanowił zobaczyć się z Sehunem, póki ten przebywał jeszcze u Jimina. Po raz pierwszy sam wziął traktor z hangaru i ruszył do Doliny Bottom. Jeonowi kazał na siebie czekać w domu i nie wtrącać się w tę rozmowę. Nie zakończyli swojego związku influencerskiego jak należy, do tego kisielowa bitwa weszła im w kadr, więc wypadałoby normalnie, jak człowiek z youtuberem, porozmawiać. Przyjechał pod willę Passivo, gdzie czekał na niego Jimin. Jego soulmate uśmiechnął się pocieszająco i pokazał, gdzie ma zaparkować. Po odstawieniu w odpowiednie miejsce pojazdu, udał się z różowowłosym do posiadłości. Baek z Chanyeolem zaszyli się gdzieś w swoim pokoju tańcząc tiktoki, o których im Sehun powiedział. Felix randkował z Changbinem, aby dać jak najwięcej prywatności przy ostatecznym zrywaniu (takich rzeczy lepiej nie oglądać, tylko później posłuchać o szczegółach). Kiedy Tae z Jiminem weszli do salonu, zastali ciekawy dla nich obu obraz otóż, Suho z Sehunem rozmawiali. Nie próbowali się zabić, ani nic. Dla influencera to było niepojęte. 

— Nie Sehun, bo słuchaj, w eksperymencie musisz mieć dwie grupy. Eksperymentalną i kontrolną. Pierwszą poddajesz działaniu bodźca, a drugiej już nie, aby móc sprawdzić, czy na pewno ta zmienna niezależna wpływa na naszą zmienną zależną! Do tego powinien być również pretest i posttest, czyli badanie grupy przed i po podaniu jej bodźca. Do tego jeszcze znalezienie badanych! Z socjologicznego punktu widzenia, jeśli nie jest się pewnym, jakie zmienne są ważne w danym eksperymencie, to wtedy nie przeprowadza się dopasowywania do grup, bo muszę one być takie same. Wtedy losowo się je tworzy, aby była pewność, że są jak najbardziej do siebie podobne. Do tego nie możesz tego przekładać na populację! Kolego z YouTube'a! Jeśli ty nagrywasz przypadkowych ludzi, jak zareagują w danej sytuacji, to nie możesz tego porównać, to pierwsze, bo nie wiesz czy ci ludzie są podobni, czy ich różne zachowanie nie wynika z nietrafności zewnętrznej bądź wewnętrznej, a po drugie nie możesz powiedzieć, że tak cała badana populacja się zachowa! No jeszcze do tego, że dwie grupy mogą być niewystarczające, aby mieć kontrolę nad całą sytuacją eksperymentalną, więc mamy czterogrupowy schemat Salomona, który zajmuje się problemem interakcji z bodźcem! Więc na litość wonhowską. Nie mów, że robisz eksperymenty społeczne — zakończył swój monolog Suho, uderzając pięścią o stół.

Zrobił internetowo studia z kierunku socjologii i krew się w nim zalewała, jak słyszał, że ktoś robi eksperyment społeczny, nawet nie wiedząc co to jest eksperyment, i że w warunkach naukowych on kompletnie inaczej przebiega niż nagrywanie ludzi i sprawdzanie ich reakcji! Jakby to było takie proste, to by studenci nie musieli siedzieć i wkuwać dwunastu źródeł nietrafności wewnętrznej i zewnętrznej oraz czym był podwójnie ślepy eksperyment. No po prostu kurwa nie.

— Ale wyświetlenia są Suho, więc jaki problem? Ludzie lubią eksperymenty, poza tym jak to super brzmi, e k s p e r y m e n t ! — powiedział prankster z wyprostowanymi dłońmi przed swoją twarzą, które odsunął w przeciwne kierunki, jakby odsuwał firanki z okien.

Suho krótko mówiąc się załamał. Ten człowiek przypominał mu, dlaczego zajął się commentary i woli siedzieć schowany w piwnicy. Im dłużej się uczył o konstruktach społecznych, tym bliższy był stwierdzenia, że żyje w symulacji i nic nie jest kurwa prawdziwe!

Taehyunga za to rozbolała głowa od tego wszystkiego. Za dużo niepotrzebnych rzeczy usłyszał. Odchrząknął, zwracając uwagę rozmawiających. Sehunowi zrzedł uśmiech z twarzy. Oto nadszedł dzień, w którym będzie musiał zakończyć jego naprawdę udany niegdyś związek. Jimin gwizdnął na Suho, który bez zwłoki wstał i zostawił (byłą) parę. Taehyung usiadł na jego miejscu, naprzeciwko Sehuna.

— Chyba musimy o tym porozmawiać — powiedział lekko smutny.

— Tak, chyba tak — mruknął rudowłosy, odchylając się na kanapie.

Między nimi zapanowała cisza. Żaden z nich nie wiedział, od czego zacząć, co mówić.

— Przepraszam — powiedział nagle Sehun.

Wydawało mu się, że właśnie te słowa były najpotrzebniejsze w obecnej sytuacji.

— Chciałem zrobić śmieszny filmik. Miałeś po miesiącu wrócić cały i zdrowy. Nie sądziłem, że wylądujemy w zapomnianej przez Hanbina wsi — wytłumaczył, czując się trochę niezręcznie, kiedy influencer mordował go spojrzeniem.

— Jak zawsze, Sehun. "Chciałem zrobić śmieszny filmik. Wybacz Taeś, nie sądziłem, że przesadzę. Kochanie, patrz na oglądalność" — mówił z goryczą w głosie Taehyung. — Kochałem twoje żarty i nawet te filmiki mi się podobały, bo widziałem, że cię to jara i ci się podoba. Nawet kiedy Jin miał dość twoich pranków, to cię broniłem, ale teraz już wiem, że przesadziłeś, wiesz?

Mężczyzna pokiwał ze zrozumieniem głową. Cisza ponownie zapanowała między nimi. Sehun starał się przetworzyć, co Taehyung mu właśnie powiedział.

— Więc to koniec? — zapytał Sehun cicho.

— Ja się już przez ciebie nie śmieję Sehun. To Jeongguk jest teraz powodem mojego uśmiechu i szczęścia, więc tak, musimy to zakończyć — odparł twardo influencer. — Owszem, jest głupi, potrafi być zaborczy, niemiłosiernie mnie wkurza... Ale jest też cierpliwy, kochający, rozbawia mnie, nosi mnie na rękach i dla niego zawsze będę najważniejszy. Jego pasja nas połączyła, a twoja stanęła nam na drodze.

Jego serce też bolało z powodu tego kategorycznego rozstania, ale tak miało być lepiej. Ich związek i tak już się zakończył w momencie, w którym Tae pojawił się w Kokobop Village. Zamiast pierścionka influencer otrzymał swojego rolnika i nie mógłby być bardziej wdzięczny losowi.

— Ah. Naprawdę musisz go kochać. Sposób w jaki o nim mówisz, przypomina mi to, jak mówiłeś o mnie na początku — odparł przybity prankster.

Widział już, że jest gotowy zostawić swojego influencera, aby był kogoś innego. Zjebał i musiał wziąć to na klatę.

— Pogubiłeś się Sehun. Może lepiej będzie, jak zostaniesz w tej wsi na trochę i odpoczniesz od internetu. Ludzie tutaj naprawdę potrafią odmienić — zaproponował Taehyung.

Youtuber zastanowił się głęboko.

— Myślisz, że pozwolą mi tu jeszcze zostać? — zapytał z nadzieją.

Wtem do pomieszczenia wpadli Baekhyun z Chanyeolem.

— Sehun patrz! Nauczyliśmy się tego tańca z tiktoka, co nam pokazałeś! — zawołał niższy.

Chanyeol jak piesek przytaknął i zaczął ruszać ramionami i biodrami, co miało imitować taniec. Baekhyun zaraz do niego dołączył i razem stworzyli bardzo ciekawy obraz.

— Założyliśmy tam konto i już parę tysięcy nas obserwuje! Okazuję się, że oprócz tańca chcą posłuchać o naszych doświadczeniach seksualnych! Więc chyba założymy konto na youtubie, jak ty i Suho! — mówił Baekhyun, trochę dysząc w trakcie tańca.

— Teach us, senpai — dodał Chan.

Taehyung zaśmiał się i spojrzał na zszokowanego mężczyznę.

— Myślę, że masz odpowiedź — odpowiedział na jego wcześniejsze pytanie.

Sehun uśmiechnął się do nowo przybyłych, czując jak przyjemne ciepło rozlewa mu się po sercu. Już wiedział, że zaprosi tę dwójkę do domu EXO. Potrzebowali kogoś takiego jak oni. Ci co odeszli po wielkiej dramie, pozostawili spięcia pomiędzy członkami. Wesolutki Baekhyun i śmieszny Chanyeol będą najlepszym wyborem. Ich bezpośredniość również była idealnym dodatkiem, zwłaszcza w świecie showbiznesu.

— Pobyt tutaj naprawdę dobrze mi zrobi — potwierdził Sehun do Taehyunga. — Mogę cię przytulić ostatni raz? — zapytał nieśmiało.

Influencer nie widział przeciwskazań. Nieważne, jak czasem wolno myślący i nietaktowny był youtuber, to długi czas był jego chłopakiem, kimś bardzo ważnym jego sercu i nie potrafił go nienawidzić.

— Wiesz, zawsze możesz na mnie liczyć. Mimo wszystko jesteśmy influencerami i musimy trzymać się razem.

— YouTube i Instagram?

— YouTube i Instagram.

Przytulił go ostatni raz i pożegnał się. Musiał wrócić do swojego gospodarza, który czekał na niego w ich domu.

*^*^*

Kiedy wchodził do willi na Wzgórzu Top, widział Felixa z Changbinem, którzy jeździli na koniach Jeona po ogrodzonym terenie przeznaczonym do jazdy konnej. Temu wszystkiemu przyglądał się sam Jeongguk, oparty o płot. Influencer z uśmiechem podszedł do niego i przytulił się do jego ramienia.

— Hej Gguk — zagadnął dając mu buziaka w policzek.

Mężczyzna poczochrał go po włosach i dalej patrzył na swojego młodego pracownika. Taehyung nie mógł się napatrzeć. Gospodarz, obserwujący jak Changbin jeździ i droczy się z Felixem Passivo, na jego terenie, w dodatku z uśmiechem na twarzy. Kto by pomyślał? Wszystko naprawdę szło w dobrym kierunku. Brakowało tylko rozmowy Jeongguka z Jiminem, w której bezpośrednio wyjaśniliby sobie wszystko i naprawdę finalnie się pogodzili. Przez wydarzenia z tego dnia, Jeon nawet nie miał okazji, aby taką rozmowę przeprowadzić. A poza tym, zwyczajnie się bał, że młody Passivo mu nie wybaczy. Dlatego, jak na odpowiedzialnego gospodarza przystało, postanowił odwlec to w czasie.

— Cześć, owieczko — odpowiedział Taehyungowi, ale nie był tak czuły jak zazwyczaj.

— Jakiegoż rodzaju stonka cię gryzie? Nie dajesz mi atencji.

— Bo wiesz... Ja dalej mam wyrzuty sumienia, że przez przypadek cię uderzyłem. Jako dobry pasterz powinienem chronić moją ukochaną trzodę, a prawie zrobiłem jej krzywdę. Złamałem zasady perfekcyjnego gospodarza i powinienem popełnić seppuku w oborniku — mówił smutno rolnik.

— Przecież to ja zasłoniłem Sehuna, wiedziałem, że mogę oberwać. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, że mogę stanąć na grabie, jak to mawia Yoongi na kazaniach. Nie bądź baba, Gguk, odpłacisz mi w naturze — zaśmiał się influencer i wskoczył Jeonowi na plecy.

Gospodarz złapał go bez problemu pod udami i poszedł w ten sposób w kierunku willi.

— Skoro tak, to będę cię musiał całego wycałować.

*^*^*

Drodzy czytelnicy!

Jesteśmy naprawdę autorkami o luźnym podejściu do życia. Ale prosimy, aby w Q&A  z bohaterami pod rozdziałem 18, więcej nie padały pytania z gatunku "Kiedy zginiesz?". Doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że piszące to osoby nie chciały nas urazić i że miała być to forma żartu, jednak chciałybyśmy, aby hektary pozostały miejscem dla każdego przyjaznym... W tym dla nas, ponieważ każdą z naszych postaci kochamy i są dla nas jak dzieci. Dlatego prosimy, szanujcie nasze dzieci, bo to one popychają fabułę do przodu :((

Mimo wszystko kochamy was i dziękujemy za ogromną dotychczas aktywność :D

Wasze Kim, Seok i Jin


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top