17. Jeon marnotrawny
(dziś dawka cringe'u i abstrakcji jest nawet większa niż zwykle, miłego czytania)
*^*^*
Taehyung czuł się wyśmienicie. Po spektakularnym zerwaniu z Sehunem, był wolny jak ptak. Całe szczęście, że Passivo byli bardzo pomocni, i to właśnie Suho pomógł mu w nagraniu odpowiedzi na prank jego byłego już chłopaka oraz przekazaniu mu publicznie informacji o kończącym się związku. Jak dobrze było opluć Sehuna i zaznaczyć, że teraz może gwiazdorzyć już tylko w pojedynkę. Zupełnie nie spodziewał się, że jeden z Passivo znał się tak dobrze na youtubowych sprawach. Dopiero podczas nagrywania filmu dowiedział się, że Suho, to tak naprawdę bardzo znany vloger commentary z ilością subskrypcji przewyższających samego Oha. Jego kanał nosił wdzięczną nazwę SuhaNitkaVlog, a jego popisowym tekstem na koniec każdego odcinka było: I co, sucho ci? Taehyung był wręcz wniebowzięty. Uważał, że youtubowe konto Suho było zdecydowanie lepsze od tego upośledzonego tworu, jakim był kanał Oh!TV. Czuł się wręcz dumny, że wystąpił i zjechał swojego byłego, którego filmiki sięgały dna rowu mariańskiego. Być może kiedyś by się z nim zobaczył na jakimś Fame MMA i zerwał z nim osobiście. Jednak życie u Jeona było jakie było i wiedział, że Jeongguk prędzej by go znowu przywiązał do stogu siana, niż pozwolił zobaczyć się z pranksterskim pomiotem.
Nie tylko Taehyung czuł się znakomicie. Można było powiedzieć, że Jin odnalazł na wsi swój Eden. W ciągu tygodnia, który minął od przyjazdu modela na wieś, Namjoon i on bardzo się do siebie zbliżyli. Każdego dnia parobek pokazywał drugiemu mężczyźnie jak prawidłowo przerzucać gnój, oporządzać konie oraz wiązać snopy. Dla Seokjina było to niczym wprowadzenie w zupełnie inny świat. Kokobop Village stało się jego Narnią, a Namjoon królem Edmundem, do którego wzdychała każda jedenastolatka po wypuszczeniu ekranizacji tej kultowej książki. Taehyung co prawda poinformował swojego influencerskiego soulmate'a o tym, gdzie dawniej pracował Kim, jednak wbrew jego oczekiwaniom, modela wcale to nie zniechęciło. Wręcz przeciwnie, uznał, że doświadczenie w fotografowaniu scen erotycznych jest dodatkową zaletą parobka. Często wraz z nim był widywany podczas sesji zdjęciowych w ogrodzie rodziny Passivo. Zazwyczaj towarzyszył im bodyguard Jina, Hoseok, który jednak zamiast doglądać bezpieczeństwa modela, posyłał tęskne spojrzenia w stronę stajni. Jednakże czasami zdarzało się, że Hobi był odsyłany, a dwójka romansujących mężczyzn znikała wszystkim z pola widzenia. Taehyung nie chciał wiedzieć, gdzie w tym czasie przebywają, ani co robią. Czuł się trochę zignorowany przez najlepszego przyjaciela, który przyjechawszy tu dla niego, zostawił go dla pierwszego lepszego wieśniaka. Nie żeby Namjoonowi czegoś brakowało, po prostu influencer uważał się za pępek świata.
Wszystko to sprawiało, że celebryta coraz bardziej odczuwał tęsknotę za Jeonem i coraz bardziej nie wiedział, w jaki sposób mu ją okazać. W końcu Ggukowi coś mogło się stać przez rolniczą mafię Tzuyu. Influencer jednak decydowanie nie był dobry w okazywaniu niektórych uczuć, w tym tęsknoty właśnie. W końcu nigdy wcześniej nie miał okazji zetknąć się z sytuacją, w której kogoś mu brakowało.
Postanowił odłożyć chwilowo uczucia na bok i porozmawiać na osobności z Jiminem. Namierzył go w salonie, poprawiającego swoje miętowe paznokcie. Znalazł w sobie odwagę, aby rozpocząć ten jeden ciężki temat, przez który odczuwał wstyd.
— Hej, przyjacielu! Długo myślałem, czy powinienem i stwierdziłem, że Jeon to debil, nie zrozumie, ale ty jeszcze będziesz w stanie połączyć dwie kropki w celu stworzenia całego obrazu! — mówił, co mu ślina na język przyniosła.
Jimin patrzył na niego i nie rozumiał o co chodzi, ale pozwolił mu kontynuować strumień świadomości na miarę Marcela Prousta.
— U Tzuyu znalazłem dokumenty, z których jednoznacznie wynikało, że Massivo są winni śmierci ojca Jeona! Według Namjoona, Jeon żyje w przekonaniu, że to wasza sprawka. W końcu ostatni zajmowaliście się koniem.
Różowowłosy poczuł nagły przypływ nadziei na odzyskanie sympatii dominanta ze wzgórza.
— O mój Wonho! Przecież to wiadomość godna pierwszej strony "Głosu Kokobop Village"! Mi mógł nie uwierzyć, ale dowodowi na piśmie będzie musiał!
— Tylko, że ja zgubiłem te dowody. — Dodał niechętnie Taehyung.
I cała nadzieja, jakoś tak prysła.
— Ale spokojnie, zrobię wszystko, aby ten farmerogłowy, ale i bardzo przystojny cep, uwierzył w waszą niewinność! — zawołał walecznie celebryta, aby podnieść swojego soulmate'a na duchu. — Jestem też przekonany, że to nie przez niego zginął twój ojciec.
— Tae, ja to wiem — powiedział smutno Jimin. — Ktoś rozpuścił plotki, że oskarżyliśmy Jeona o śmierć starego Taemina. Ale to nie była prawda, a ja nigdy tak nie myślałem.
— To dlaczego tak nienawidzisz Gguka? — zapytał całkowicie zbity z tropu influencer.
— Nie nienawidzę go. To on nas nienawidzi. Jak to mówią: jest akcja, jest i reakcja. Może i jestem bottomem, ale frajerem na pewno nie, i nie mam zamiaru nadstawiać drugiego policzka.
Przemoc rodzi przemoc, nienawiść rodzi nienawiść. Taehyung poczuł, że to, co powiedział Jimin, było bardzo głębokie. Rzekłby nawet, że zbyt głębokie, jak na dotychczasowy rozwój wydarzeń, dlatego postanowił uciąć szykujący się, filozoficzny monolog różowowłosego.
— Ale Jiminnie, ty moje słodkie Mochi wioskowego krajobrazu! Jestem pewien, że Gguk uwierzy swojej zajebistej owieczce — spróbował pocieszyć biednego Passivo, choć dobrze wiedział, że to co mówił, nie było prawdą.
Jimin pokiwał głową niezbyt przekonany. Doceniał determinację Tae, ale wiedział, że teraźniejszy Jeongguk, to nie ,,Jungkook", jakiego znał z dawnych lat. Marzył tylko, żeby topór wojenny został zakopany i mógł wrócić do przezywania Jeona ,,Kook Gnuj", bo przecież imię Jungkook od tyłu właśnie tak brzmiało.
— Nie wiem Tae. On prędzej sam przefarbuje się na różowo, niż poda mi rękę — powiedział, a jego usta ułożyły się w podkówkę.
— Dam radę! Dzięki mnie, wszystko wróci do normy zobaczysz — odparł z radością influencer. — A właśnie, czemu każdy z was ma malinowy kolor włosów?
— To tradycja naszego rodu. Kiedy kończymy 18 lat, jesteśmy przefarbowywani na róż. Tak było odkąd pamiętam, i właśnie dlatego Suho nigdy nie pokazywał się na swoich filmach, zawsze twierdził, że w różu mu nie do twarzy. Chyba naprawdę musi nie znosić tego twojego Sehuna, skoro pierwszy raz postanowił pokazać się na odcinku - wyjaśnił rzeczowo Jimin.
Taehyung pokiwał w zrozumieniu głową.
— Film na Sehuna to prawdopodobnie największy, jaki do tej pory wypuścił. O jego niektórych chujowych zachowaniach nawet ja nie wiedziałem, a Suho się do nich dogrzebał. No cóż, przynajmniej miałem okazję zjechać i opluć tego maniaka wyświetleń. Sprzedaży mojej cennej dupy nie wybaczę mu do końca życia, nawet jeśli dzięki niemu poznałem Gguka.
W tym momencie influencerowi zrobiło się niesamowicie smutno. Jak to się stało, że Jeon jeszcze do niego nie zadzwonił? Walki walkami, mafia mafią, ale miłość jest najważniejsza i zwycięża wszystko. Tak powiedział Yoongi na jednym z kazań, więc to musiała być niepodważalna prawda!
Skoro ten głupi wieśniak sam nie zamierzał do niego zadzwonić, instagramer postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Pożegnał prędko Jimina i podreptał do zajmowanego przez siebie pokoju, po swojego najnowszego Iphone'a od Jeona. Zadzwonił włączając kamerkę i pokazując swoją śliczną twarzyczkę. Jeon natychmiast odebrał, ale tym razem znajdował się w jakimś wojennym bunkrze, z którego sypał się tynk.
— Hej skarbie, co tam?
— Skarbie? SKARBIE? Tyle masz mi kurwa do powiedzenia, po takim czasie bez żadnego słówka? Jak widzę, zasięg masz, więc jaki chuj ci przeszkodził? Wielki pan rolnik musi teraz walczyć, to czasu nie ma? Wow. Teraz naprawdę widzę, że w twoich oczach jestem tylko ofiarą porwania z transakcją. Fajnie masz, wiesz? Ja może faktycznie zostanę u Passivo, skoro ty i tak masz mnie w dupie, panie "Taeś-ale-ja-muszę-walczyć-z-Cherry-Bomb". Jimin mnie chociaż docenia i się interesuje! Więc. Jeszcze raz. Od początku.
— Tęskniłem, owieczko? — zapytał niepewnie gospodarz.
— TĘSKNIŁEŚ? CO TY WIESZ O TĘSKNOCIE! Ja tu pełnych 10 godzin spać nie mogę! Nie jem tyle, co zwykle. Przeżywam piekło, abyś ty do mnie mówił, że tęsknisz? Naprawdę? Czy tobie już te wiśnie wyżarły jakiekolwiek farmerskie atomy mógu, że na nic więcej cię nie stać? Przypominam ci kochaniutki, że to ty mnie porwałeś, a potem wykopałeś z domu, więc piłeczka jest po twojej stronie! Powinieneś się o mnie starać! DZWONIĆ! A jak już tak bardzo ta wojna ci przeszkadza, żołnierzyku od siedmiu boleści, to jakąś gołębicę wysłać z listem! To by było romantyczne, a nie "tęskniłem". W dupę to sobie wsadź.
— Taesiu, ja tu walczę o twoje dupsko, a ty jak zwykle na mnie wrzeszczysz! Halo, ja tu mogę dostać widłami prosto w odbyt! Poświęcam się dla ciebie, nie mam czasu na rozmowy — warknął w odpowiedzi rolnik. Zrobiło mu się przykro, bo przecież wolałby teraz być ze swoim chłopakiem, zamiast siedzieć w bunkrze. — Uspokój swojego influencera i zjedz Snickersa czy coś, bo za bardzo gwiazdorzysz.
— Aha? Nie masz dla mnie czasu, tak? Jimin! Wołałeś? To super, bo wiesz, pewien pan czasu nie ma, więc się świetnie składa. Cmoknij dupę Tzuyu, Gguk, skoro nie chcesz ze mną gadać, ja idę do Passivo! Oni przynajmniej poświęcają mi swoją uwagę — prychnął Taehyung, jak urażona kotka. — Zobaczysz ty niewdzięczniku, że na kolanach będziesz prosił, abym chociaż na ciebie spojrzał! Ale niedoczekanie twoje! Pamiętaj, Sehuna kopnąłem w zad, to już jestem w tym mistrzem, a teraz... żegnam.
Rozłączył się, rzucając telefon tak, jak raperzy swoimi mikrofonami na końcu występu, ale chyba zapomniał, że Iphone'y są dość... kruche. Urządzenie rozbiło się do tego stopnia, że Święty Wonho z politowaniem pokręcił głową w niebie. I tak oto Taehyung stracił możliwość kontaktu z Jeonem, z którym się pokłócił. Influencerowi zdecydowanie świetnie poszło okazywanie tęsknoty. Kim Kardashian byłaby z niego dumna. W końcu jej nauki nie poszły do tego jebanego lasu.
— Pierwsza kłótnia małżeńska zaliczona, co? — zagaił Jin, który jakby przypomniał sobie o istnieniu swojego instagramowego brata.
— I tak do mnie wróci, zobaczysz.
— Proste, że tak. A właśnie, Taeś, Namjoon wspominał, że marzy o rowerze dwusiodełkowym. Chciałbym mu kupić, taki różowiutki z motywem mojego ulubionego High School Musical. On sam widział tę serię już ze sto razy, rozumiesz? Jesteśmy dla siebie stworzeni!
Taehyung cieszył się ze szczęścia swojego nieco przyćpanego obornikiem brata, ale teraz nie chciał słuchać o żadnych historiach miłosnych czy związkach. Nie kiedy ten jego wisiał na włosku.
— Jinnie, możemy o tym nie rozmawiać? Teraz jestem w ciężkiej rozpaczy, bo ten wiejski siusiak nie zwraca na mnie uwagi!
— Hej, bracie! Skoro tak stawiasz sprawę, to szafa gra. Teraz poświęcę swój czas tylko tobie i pokażę ci swoją nową kolekcję butów!
— A dasz mi jeden, w razie gdybym spotkał Jeona? Chętnie bym mu takim przygrzmocił — zapytał niewinnie Taehyung.
— Ostatnio Gucci wypuścił nową kolekcję butów, z motywem różnych rodzajów zbóż. Ja nie wiem, co autor miał na myśli, ale myślę, że żyjemy w multiuniwersum, a ta seria została stworzona wręcz dla ciebie!
— Że co Gucci wypuścił, do Hanbina i Wonho razem wziętych? — zapytał Kim wytrzeszczając swoje owieczkowe oczęta.
Stało się. Kim Taehyung dowiedział się o Guccim. Jeon powinien być wdzięczny Wonho, że jego ukochany rozwalił telefon po ich rozmowie, bo inaczej dostałby ponowną litanię odnośnie swojego niedorozwinięcia, bądź zjebania życia biednemu influencerowi. Los widocznie kocha farmerów.
Całą resztę dnia, aż do zapadnięcia zmroku, Tae spędził na typowych dla bottomów aktywnościach, czyli na jedzeniu słodkich owoców, zabawie z psem Jimina, czarnym labradorem Aries oraz na zabiegach relaksacyjnych. Niestety żadna z tych czynności nie przynosiła mężczyźnie takiej radości, co zazwyczaj. Wciąż zadawał sobie dwa pytania: dlaczego Jeon jeszcze nie przyjechał? Czyżby influencer jednak przesadził? Już zaczynał się poważnie niepokoić, więc uznał, że musi odpocząć w przeznaczonym dla niego pokoju gościnnym willi Passivo.
Prawda była taka, że Jeon po telefonie Taehyunga dostał takiego rage'u, że wybiegł z bunkru i łapiąc za chabety Kaia oraz Changbina, rzucił się na niedobitki Armii Czerwonej. Walczył tak zaciekle, że zepsuł kilka par wideł, ale praktycznie sam pokonał ludzi Tzuyu. Dawno nie był aż tak wkurwiony i przerażony jednocześnie. Po wszystkim w dodatku nie mógł się dodzwonić do celebryty. Miał uzasadnione obawy, że w przypływie furii ten wyżył się na biednym urządzeniu firmy Apple. Całe szczęście, że poznał Tae już tak dobrze, że przygotował się na taką ewentualność i zakupił jeszcze cztery dodatkowe sztuki tegoż najnowszego Iphone'a.
Musiał jak najszybciej dostać się do swojej owieczki i się z nią pogodzić. Serce bolało go na samą myśl o ich kłótni. Wiedział jednak, że do influencera nie można było przychodzić po fochu z pustymi rękoma, dlatego razem z Kaiem i Changbinem usiedli i w kółeczku zaczęli wymyślać tekst piosenki, którą rolnik miał zaśpiewać swojemu najpiękniejszemu z instagramerów. Kiedyś usłyszał w radiu Wiocha FM melodię, która mu się bardzo spodobała i postanowił, że to właśnie do niej ułoży swoją pieśń. Gdy wszystko było już gotowe, zlecił firmie sprzątającej ogarnąć swoją willę i pozbyć się wszystkiego, co zostało po mafii Tzuyu. Ze swoimi ulubionymi pracownikami wsiadł na najbardziej imponującą, złotą ciężarówkę ze swojej kolekcji i wyruszył do Doliny Bottom, by stawić czoło temu, co miało go tam czekać.
Kiedy tylko dotarł na tę obrzydliwą dla niego ziemię, na której nie był już od kilku ładnych lat, tak mu było spieszno, że zeskoczył z pojazdu nie wyłączywszy go, przez co Kai w panice musiał przeskakiwać na przednie siedzenie i zatrzymywać ciężarówkę, która i tak zdążyła już rozwalić jedną z rzeźb w ogrodzie Jimina.
Jeon nie zwracał uwagi na otaczającą go rzeczywistość, kiedy niczym taran biegł prosto na drzwi Jiminowego domu. Zaczął się dobijać do nich z taką furią, że kiedy wkurzony hałasem Passivo je uchylił, prawie obsrał się ze strachu. Pomyślał, że Jeongguk z bliżej niezidentyfikowanego powodu postanowił go w końcu zlikwidować. Może i Jimin nie miał postury Activo, ale nie był też chucherkiem, a już na pewno nie był słaby i bezbronny. Kiedy zobaczył, że Jeongguk wsadza rękę pomiędzy framugę, a lekko uchylone i przytrzymywane przez niego drzwi, zadziałał instynktownie. Uchylił je szybko jeszcze szerzej i z całej siły przytrzasnął dłoń rolnika. Ten pisnął z bólu, a obraz św. Wonho stanął mu przed oczyma.
— A masz, barbarzyńco! Spierdalaj z mojej ziemi! — zawołał zadowolony Passivo.
Po zapewnieniach Taehyunga co prawda odzyskał nadzieję, że stosunki między nim, a władcą Wzgórza Top znormalnieją, ale nie był na tyle głupi, by otwierać wkurzonemu Jeonowi. On nawet zadowolony był nieobliczalny. Już od dzieciństwa wykazywał pewien poziom agresji. Pewnego razu w przedszkolu, jakiś chłopczyk zabrał mu przez przypadek plastikowe widły. Od tamtej pory każdy bał się Jeona i jego zapewnień o wsadzaniu czegokolwiek gdziekolwiek.
— Chanbaek, chodźcie tu szybko! Trzeba ryglować drzwi! — wydarł się ponownie Jimin, a przestraszeni wezwani zaczęli zabijać wejście deskami od środka.
Nie było to jednak zbyt inteligentne posunięcie, ponieważ tylne, szklane drzwi na taras, stały zupełnym otworem, a żaden mieszkaniec willi nawet nie pomyślał o tym, żeby je zamknąć. Seokjina nawet nie obudził raban, jaki podniosła głowa rodu Passivo. Przewrócił się jedynie na drugi bok w swoim łóżku z brokatową pościelą. Hoseoka nie było wtedy przy nim, gdyż zwabiony perspektywą spędzania czasu ze stajenną Passivo, właśnie usiłował zaprzyjaźnić się z jednym z koni, który naprawdę wabił się Kasztan.
Przytrzaśnięcie dłoni otrzeźwiło Jeona. Miał gdzieś Jimina i fakt, że prawie rozwalił mu drzwi (najchętniej rozwaliłby mu coś jeszcze, ale teraz nie miał na to czasu). Jedyne, co się dla niego liczyło w tym momencie, to spotkanie i przeproszenie się z jego ukochanym Taehyungiem. Na szczęście okazja nadarzyła się bardzo szybko, ponieważ rozsierdzony hałasem influencer wyszedł na boczny balkon willi, aby sprawdzić co znowu się odwala w tej pokręconej wiosce.
Kiedy Jeon zobaczył swojego chłopaka, poczuł się zupełnie tak samo jak w momencie, w którym się w nim zakochał. Nie miał pojęcia, że Taehyung mógłby kiedykolwiek wyglądać lepiej niż zazwyczaj. Ale właśnie tak było! Decyzja influencera o przefarbowaniu się na czarno, dosłownie powaliła rolnika na kolana. Jeon klęczał i wpatrywał się z utęsknieniem w swoją owieczkę, której antracytowe włosy powiewały delikatnie na wietrze. Piękno celebryty było dla niego wręcz paraliżujące. Taehyung stał wyprostowany, trzymając w swoich rzeźbionych przez Michała Anioła dłoniach kubek z zaparzoną w torebce herbatą. Rolnik doskonale widział jego wykrzywioną w grymasie niezadowolenia hałasem twarz. Wcale go ona nie szpeciła, a wręcz dodawała mu seksapilu. Czekoladowe oczy wpatrywały się w ciemną przestrzeń intensywnie, a Jeon nie mógł oderwać od nich wzroku. Mordercze spojrzenie Kima sprawiało, że miał ochotę zrobić to tu i teraz. Ten widok, to było dla niego zdecydowanie za dużo. Kiedy Taehyung zauważył swojego gospodarza, który wpatrywał się w niego z otwartymi ustami, jednocześnie ucieszył się (ale tylko troszkę!) i zdenerwował.
— Mogłem się spodziewać, że jeśli odpierdala się jakiś szajs i jest głośno, to będzie twoja wina — zawołał do Jeongguka. — Jeżeli przyszedłeś się na mnie pogapić i po nic innego, to żegnam, nie dobranoc.
— Nie, moja królewska pszeniczko, nie odchodź! Przybyłem udowodnić ci moją miłość — odpowiedział mu Jeon, po czym zagwizdał, a u jego boku zjawili się Kai z Changbinem, niosąc jakieś wiejskie instrumenty muzyczne, których nazw Taehyung nie znał.
Byli ubrani w granatowe garnitury ze złotym haftem pszenicy, która oplatała ich ramiona. Gdy Changbin trochę przesunął się na bok, Tae mógł ujrzeć na jego plecach napis: TAE, WYBACZ JEONOWI.
— I niby jak zamierzasz to zrobić? — zapytał influencer podnosząc brew. Okej, te garniturki były nawet fancy, a ten napis mu się podobał, bo było tam jego imię, ale to za mało. On nie da się tak łatwo wywieść w pole.
A przynajmniej tak sobie wmawiał. Próbował zachować obojętną lub przynajmniej obrażoną minę, ale trudno było mu ukryć ekscytację w głosie, co Jeon wyczuł od razu i postanowił wykorzystać na swoją korzyść.
— Napisałem piosenkę o mojej miłości do ciebie, i zaraz ci ją zaśpiewam, mój piękny, ósmy cudzie wioski. — Powiedział tajemniczo i pstryknął palcami, na co jego pracownicy zaczęli wygrywać melodię jakiejś niezbyt ambitnej, polskiej piosenki.
Taehyung zupełnie nie spodziewał się śpiewającego w nocy rolnika, w dodatku pod balkonem willi Passivo, ale najwidoczniej miłość była gotowa na wiele. Sehun nigdy by czegoś takiego dla niego nie zrobił. Po kłótniach kupował mu po prostu rzeczy pokroju nowej torebki, ale nigdy nie zrobił czegoś od serca.
Kiedy Jeongguk zaczął swój popis wokalny, celebryta zachłysnął się powietrzem.
— Jak wtedy, gdy poszedłem z tobą na molo,
niczym na spowiedzi u Yoongiego, uderzam w solo.
Uraczyłem ciebie zimnym Pizdobójcą,
a ty mnie influencerską miłością.
Zgrywam ekspert, wiejskiego dżentelmena.
Polecę wierszem, pełen czad, taka na wsi wena.
Teraz na serio mam ci coś do powiedzenia:
w moim kombajnie na tylnych siedzeniach
będę brał cię.
— Gdzie? — zapytał żywo zainteresowany Taehyung.
— W kombajnie — dośpiewał Jeon poruszając sugestywnie brwiami.
— Mnie?
— Cię, ehe. Będę brał cię.
— Gdzie? — przyśpiewali Kai z Changbinem.
— W kombajnie.
— Mnie?
— Cię.
— W kombajnie?
— Ehe. Tuż po dwunastej, jak zwykle wcięty,
stoję przy barce, wyjmuję obrazek Wonho święty.
Odmawiam modlitwę, Yoongi okazję stwarza,
i że tak powiem, to ciągle się powtarza.
Gdy znów okazja mi się nadarza,
idę na nasz wiejski w Kokobop bazar.
Jest ostra jazda i ostry hazard.
Weź owieczko kluczyk, to będzie niezła faza.
Będę brał cię.
— Gdzie?
— W kombajnie.
— Mnie?
— Cię.
— W kombajnie?
— Ehe. Jestem Activo, nazwisko mam po tacie.
Sprzedawałem pszenicę przeciętnemu Azjacie.
Miałem sporo problemów z sadownikami,
jak była draka, cała wiocha szła za nami.
Skąd mam hektary? Pyta się Bomba.
Ja się uśmiecham i mówię: a kto czytał, ten trąba.
Weź daj mnie rękę, słodki jak z miodu,
wezmę Cię w kombajnie na sto różnych sposobów.
Będę brał cię.
— Gdzie?
— W kombajnie.
— Mnie?
— Cię.
— W kombajnie?
— Ehe. Ja u siebie piję Bottom Killera.
Każdy tu wie, że jestem królem rolnictwa.
Na dożynkach zbijam wszystkie rekordy,
napalonym na ciebie chłopom obijam ciągle mordy.
Taehyung, dla ciebie niech będzie cała moja kasa!
Bo z ciebie jest instagramer pierwsza klasa.
Traktorem najostrzej we wsi jeżdżę,
chodź na pole, przejedziemy się jeszcze!
Będę brał cię.
— Gdzie?
— W kombajnie.
— Mnie?
— Cię.
— W kombajnie?
— Ehe. Jestem gospodarzem na tym evencie.
Ze mną będzie ci dobrze jak na najdroższym okręcie.
Kochanie, po kłótni spotkajmy się na zakręcie,
wjadę w ciebie traktorem jak niepokalane poczęcie.
Jesteś słodszy niż jabłkowe spady,
dla ciebie porzucę mafijne układy!
Dla ciebie wbrew znachorowi wprowadzę wolny rynek,
abyś mógł nosić swoje Gucci w kolorze landrynek.
Jedyne czego mi teraz brak, to dotyk twych dłoni.
Niech cię moja miłość do pogodzenia nakłoni!
Kiedy Jeon skończył piosenkę, Taehyung bardzo szybko mrugał oczyma. To wcale nie tak, że się wzruszył tandetnym utworem pełnym podtekstów, po prostu nagle dostał alergii na czułość i oczy mu się spociły. Oczywiście, że nie płakał. Wcale. Cały czas ocierał szczypiące oczy, z których wylatywały ciurkiem łzy. Wyglądał jak ci youtuberzy - znajomi Sehuna, którzy nagrywali filmy z serii ,,Spróbuj się nie popłakać challenge" i ciągle przecierali oczy, aby nabrać publiczność, że się wzruszyli, a jednak czasem faktycznie się spłakali.
— Ździebełko, czy ty płaczesz? — zapytał zmartwiony Jeon.
W głowie już mordował Kaia i Changbina. Pomyślał, że ich fałszowanie spowodowało jakiś ból jego owieczce. Taehyung jednakże zaprzeczył, potrząsając gwałtownie głową.
— Nie płaczę! Po prostu powietrze jest suche, farmerogłowy debilu! — zawołał skrzecząco, czując jak gardło ściska mu uczucie wzruszenia, do którego nie chciał się przyznać.
Jeon uśmiechnął się seksownie pod nosem, już rozumiejąc, że jego mężczyzna nie chce powiedzieć na głos, iż bardzo podobała mu się piosenka od niego.
— Owieczko mego serca! Twoja uroda sprawia, że serce wali mi mocniej, niż silnik w kombajnie! Zejdź do mnie! — powiedział, chcąc jak najszybciej przytulić chłopaka.
Bardzo się stęsknił.
— Pff, myślisz, że jak przyjechałeś i zaśpiewałeś, to masz jakieś prawa, aby mi rozkazywać? — zapytał instagramer, ocierając policzek. — Nie w tym stuleciu, kochaniutki. Sam przyjdź.
Jeonggukowi nie trzeba było nic więcej mówić. Zaraz złapał się jakichś chaszczy rosnących na ścianie. Niczym Tarzan wspinał się po nich, a Taehyung musiał przyznać, że podniecała go wizja bycia Jane. Gdy Kai z Changbinem ogarnęli, że wszystko sprowadza się do tego, że ta dwójka zaraz będzie sobie sprawdzać uzębienie językami, postanowili się ewakuować do swoich sympatii. Póki ich pan rolnik był zajęty zmniejszeniem dystansu między palącymi się do siebie ciałami, byli całkowicie bezpieczni w okazywaniu uczuć swoim własnym ukochanym.
Kiedy Jeon w końcu złapał się balustrady, uśmiechnął się do Taehyunga i mrugnął do niego zaczepnie. Serce gwiazdki zrobiło salto w powietrzu. Gospodarz usiadł na poręczy i złapał za kark influencera, przyciągając go do siebie. Pocałował go mocno, pokazując jak bardzo się za nim tęsknił. Drugi nie pozostał bierny i również poprzez pocałunek przekazał wszystkie uczucia, jakie nim targały przez okres rozłąki. Nasi bohaterowie nie przespali całej lekcji BHP, więc Jeon zszedł z poręczy. Na całe szczęście, bo już zaczynał niebezpiecznie się odchylać i o mało nie spadł podczas tej gorącej jak ognisko chwili. Teraz, stojąc na podłodze, mógł się przybliżyć do swojego kochanka. Złapał go w pasie, by następnie przenieść dłonie na jego krągłe biodra. Kim uśmiechnął się na ten gest i prowokująco poruszył się na boki. Przyległ do wyższego, kładąc mu ramiona na szyi.
Po chwili delikatnego muskania zaczęli pogłębiać swój pocałunek. Jeon pokusił się nawet, aby przejechać językiem po dolnej wardze Taehyunga, na co ten cicho zamruczał. Lniana koszula, którą miał narzuconą na wierzch Taehyung, znalazła się poza ciałem swojego właściciela. Influencer instynktownie podskoczył i oplótł Jeongguka udami w pasie. Teraz mieli idealny dostęp do swoich ust. Mogli sobie pozwolić na coraz śmielszy dotyk i coraz bardziej grzeszne myśli. Nie przerywając czynności zaczęli się kierować w stronę wyjścia z balkonu.
Nie wiadomo, do czego by doszło, gdyby Jeon na jedną sekundę nie oderwał się od swojego słońca i nie zobaczył Changbina. Swojego pracownika, który powinien w tym momencie grzecznie czekać przy jego złotej ciężarówce, a który właśnie stał na końcu tego samego korytarza, na który rolnik wyszedł razem z Taehyungiem. W dodatku nie samotnie! Nad nim pochylał się Felix (bo Changbin ze swoim wzrostem nie był w stanie nad nikim się pochylić,kiedy stał, nawet jeśli to on w teorii był topem). I moi drodzy, nie, nie podziwiali wspaniałych rzeźb rodziny Passivo. Święty Wonho, prosimy, zamknij oczy, gdyż kolejni luzdie w tej karuzeli śmiechu postanowili aktywnie ukazać sobie uczucia.
Changbin patrzył intensywnie w piękne oczy różowej wywłoki Passivo. I to nie w taki sposób, w jaki Jeon by sobie tego życzył! On chciał go przelecieć jak nic! Gospodarz nie mógł uwierzyć w to, co widzi. Jego przyszywany syn, jego wychowanek! Pozwalał sobie wkładać język do ust jednemu z braci Jimina! I to nie było kurwa najgorsze, to wyglądało tak, jakby to właśnie Felix był dominujący! To topy powinny być nad kimś, a nie odwrotnie. Oczywiście istniały specjalne pozycje, ale to zdecydowanie do nich nie należało! T-to nie mogło dziać się naprawdę! Jeongguk Activo prawie dostał wylewu. Nie reagował na domagającego się uwagi Taehyunga, który zaczął go ciągnąć za włosy, chcąc dostać kolejnego buziaka. Oderwał się od swojego niego i z zamiarem wytłumaczenia podwładnego w mało pokojowy sposób, ruszył w kierunku pary.
— Binnie — zaczął zraniony do żywego — i ty przeciwko mnie?
Chłopak zaprzestał oddawania słodkich pocałunków i spojrzał przerażony na Jeona. Nie wiedział czy ma uciekać, czy niczym Geralt z Rivii stawić czoła burzy, jaka właśnie nadciągała. Nie musiał jednak wybierać, gdyż po kilku krokach farmer zemdlał spektakularnie.
Takiego zwrotu akcji nie spodziewał się nikt. Po prostu nikt. Przecież Jeon nigdy nie mdlał! Nawet po tamtym upadku z kombajnu nie zasłabł od smrodu. Taehyung pisnął i zaraz podbiegł do niego, upadając obok i krzycząc, aby ten go nie opuszczał.
— Jeon, masz się obudzić! Un, deux, trois! — krzyczał płaczliwie, a z wrażenia zaczął liczyć po francusku. — Quatre, cinq, six, sept...
Changbin upadł na kolana i zrozpaczony wpatrywał się w to, do czego doprowadził. Felix złapał się za serce i pochylił głowę w geście współczucia z powodu straty. Wszyscy byli w ciężkim szoku. Każdy z nich obawiał się, że to mógł być koniec dla ikony seksu Kokobop Village.
— Huit, neuf, dix — kontynuował Taehyung, ale Jeon wciąż leżał bez ruchu.
Po chwili przyszli do nich zaniepokojeni krzykami Jimin oraz Kai. Chyba nie sądzili, że zastaną taki traumatyczny widok.
— O co chodzi? — zapytał Kai marszcząc brwi i stając nad swoim prawdopodobnie nieżywym pracodawcą.
— Jestem głupcem, który zabił swojego gospodarza — wymamrotał Changbin, nadal przeżywając wydarzenia sprzed paru chwil.
— Dobra, weźcie tego idiotę do piwnicy SM Baekhyuna. — Powiedział niewzruszony tym wszystkim Jimin.
Taehyung cały zapłakany prosił, aby ratować jego farmera, bo on nie chciał, aby umarł bez dokończenia tego, co miał zrobić(oczywiście nie było to wymordowanie całego rodu Passivo a odebranie jego cennej cnoty). Pozostali mężczyźni wzięli Jeona i razem przenieśli jego ciężkie ciało. Ich podróż okraszona była płaczem Taehyunga i jękami Jimina odnośnie wagi farmera. Nie trzeba chyba wspominać, że parę razy upuścili gospodarza, więc prawdopodobnie to było przyczyną przedłużającej się utraty przytomności. Po dłuższym czasie tej wędrówki dotarli do piwnicy, która była także pokojem zabaw Baekhyuna, dzięki czemu nie musieli się martwić o żadne kajdanki lub sznury w celu powstrzymania gospodarza od ataku, kiedy by się obudził. Przywiązali go do krzesła sznurem (tym wyglądającym na najczystszy), a ręce skuli mu kajdankami dla bezpieczeństwa. Był też plan, aby wsadzić knebel do ust mężczyzny, ale Taehyung stwierdził, że nikt nic nie będzie wkładał czegokolwiek do ust JEGO gospodarza. Tylko on miał dostęp do boskich, jeonowskich ust.
Kiedy skończyli unieruchomianie Jeona, pozostało im czekać. W czwórkę stali przed nim i obserwowali jego każdy ruch. Po dobrych dziesięciu minutach, farmer w końcu otworzył oczy. Wybudzał się ledwo kontaktując i cały czas mrugając. Czerwone światło w rubinowym pokoju mocno dawało mu po oczach. Kiedy w końcu zaczął mu się wyostrzać obraz, spojrzał na swoich towarzyszy. Taehyung miał niejasne przeczucie, że on to już widział, a nawet i przeżył. Deja vu, kiedy ktoś przywiązuje cię do czegoś wbrew twojej woli.
— Co tu się...? — zapytał rolnik zachrypniętym głosem, całkowicie unieruchomiony.
— No słuchaj kurde! — krzyknął Taehyung. — Zemdlałeś na widok pięknej miłości Felixa i Changbina! Spróbuj mi tu być uprzedzony albo im nie pozwolić być szczęśliwymi, to ci już obiecuję, że naprawdę zamieszkam z Jiminem! — zagroził, chcąc wykorzystać moment jeszcze lekkiej dezorientacji Jeona.
Gospodarz wpatrywał się w twarz owieczki uważnie. Głowa go strasznie bolała, tak jak inne części ciała, tak jakby został przeciągnięty po dróżce pełnej kamieni.
— No, ale, żeby Activo z Passivo? — zaczął niepewnie, próbując wybadać, gdzie kończy się cierpliwość Taehyunga.
— No ja ci zaraz powiem co... — właśnie tu się kończyła cierpliwość gwiazdki.
W tym momencie Changbin postanowił wkroczyć do akcji.
— Gospodarzu, ja kocham Felixa, a zwłaszcza jego różowe włosy. Ja wiem, co gospodarz sądzi o Passivo, ale nic już nie mogę zrobić! Kiedy słyszę głos mojego ukochanego, to już wiem, że dzień będzie piękny! Wiem, że gospodarza rozczarowałem, ale nie sądzi gospodarz, że gorsze byłoby rozczarowanie samym sobą, jeśli pozwoliłoby się odejść ukochanemu, tylko dlatego, że nazywa się Passivo? Kocham go, i kochałbym nawet jeśli byłby garbaty i pryszczaty — powiedział poważnie i złapał mocno rękę Felixa. Następnie pogłaskał kciukiem jego dłoń, dodając mu tym samym otuchy.
Spojrzał w oczy swojego kukurydzianego chłopaka i uśmiechnął się. W tym momencie każdy widział tę czystą i piękną miłość, jaka połączyła dwie zawistne rodziny.
— Jeśli gospodarz chce, to odejdę z pracy. Tu, obok mnie, stoi powód mojego życia i szczęścia. Dla niego nawet przefarbuję się na różowo, jeśli będzie to ode mnie oczekiwane — puścił dłoń kochanka i schował twarz w dłoniach. — Zrobię to co trzeba, jeśli będzie trzeba. Sprzedam się Passivo, jeśli będzie trzeba.
Jeon chciał coś powiedzieć, ale parobek zatrzymał go gestem dłoni.
— Nie, gospodarzu! Proszę nic nie mówić, wyraz pańskiej twarzy jest najbardziej wymowny. Odejdę!
— Dobra Binnie, nie pochwalam tego, a.... — powiedział w końcu Jeon, dochodząc do głosu.
Jednakże zaraz przerwał mu spanikowany Kai.
— Skoro jesteśmy w temacie! Ja także jestem z Passivo! — zawołał łapiąc dłoń Jimina. — Kocham Jimina i nie obchodzi mnie, co gospodarz ma na ten temat do powiedzenia.
Jimin się zarumienił i zawstydził, ale mocniej ścisnął dłoń zielonowłosego. Co prawda nie byli jeszcze w związku, ale jawna deklaracja z jego strony poruszyła jego różowe serduszko.
I właśnie tak, w jednej chwili, cała nauka i próby zaszczepienia w swoich podwładnych nienawiści do Passivo, pękły jak bańka mydlana. Ktoś powinien był wtedy powiedzieć Jeonowi, że przynajmniej Namjoon nadal lojalnie trwał przy jego gospodarskich wartościach, ale jakoś nikomu do głowy to nie przyszło. Cały wszechświat Jeongguka właśnie runął jak domek z kart.
— Dobra — westchnął. — Nie zamierzałem zakazania tego związku, no... Teraz związków, bo odkąd mam Taesia, to wiem jak to może boleć, co nie zmienia faktu, że chciałem tylko zrobić wykład odnośnie trwania przy wpajanych wartościach, co...
— Utkaj siano, Gguk! — warknął Tae i pogłaskał go uspokajająco po włosach.
Sam fakt, że nie chciał tego zakazać zasłużył w oczach materialistycznego influencera na pochwałę. A ten wykład to po prostu typowy Jeon, ale wystarczył ten jeden gest Taehyunga, by mężczyzna faktycznie zamilkł i uspokoił swoje królicze hormony.
— Tylko powiem, że kocham was, chłopaki! Jesteście w moim sercu na miejscu trzecim, zaraz po Taesiu i kombajnach. Najwidoczniej za mało wam mówiłem o moich uczuciach w stosunku do was, skoro się ukrywaliście przede mną. Nie wyrzucę was, ktoś przecież musi zapierdalać w gospodarstwie — powiedział prawie udobruchany Jeon, przytulając się do głaszczącej go dłoni instagramera.
Pary wzruszyły się jednocześnie, uśmiechając się szeroko. Przytuliły się w kółeczku, wyłączając z niego naszych głównych bohaterów, ale im to nie przeszkadzało, bo mieli siebie.
— Dobra, a teraz rozwiążcie mnie do chuja ciągnika i idziemy do domu — zawołał Jeongguk już się delikatnie niecierpliwiąc, bo nie mógł dotknąć swojego aniołka.
Uwolnili go, na co ten od razu przytulił Taehyunga. Pochylił się tak, by ich czoła się o siebie opierały. Oboje cieszyli się swoją obecnością i tym, że Jeon trochę już odpuścił, stając się potulnym barankiem.
Tak oto wszystkie pary były szczęśliwe w swoich prywatnych niebiosach. Można by rzec, że obrazek jak z bajki, ale niestety Jeon, mimo zaakceptowania tych związków, nadal uważał Passivo za najgorszy sort i kurwy, co gospodarstwem zająć się nie potrafią. Sekret śmierci Topa wciąż pozostawał dla niego nieodkryty i dopóki tak pozostawało, prawdziwa radość nie mogła nastapić. Jednakże w tamtym momencie, wśród pocałunków i przytulasów nikt na to nie zwrócił uwagi. Jin z Namjoonem nawet nie wiedzieli, że coś takiego się wydarzyło. Parobek Jeona rano przyniósł Seokjinowi śniadanko (praktycznie przypalone, ale liczą się chęci), a model zasypał go całusami na całej twarzy. Hoseok romansował z uroczą stajenną. Chanyeol z Baekhyunem byli zbyt zajęci w swoim pokoju. Taka to romantyczna atmosfera zagościła w Kokobop Village.
*^*^*
Witajcie zagubione owieczki!
Mamy nadzieję, że rozdział się wam podobał, choć akurat ten miał nawet większą niż zwykle dawkę cringe'u XD
Chciałybyśmy powiedzieć, że nasza wiejska przygoda powoli zbliża się do końca. Pozostało nam 9 planowanych do opublikowania rozdziałów. Musimy przyznać, że bardzo przywiązałyśmy się do tej mimo wszystko głupiej historii, więc będziemy mieć ostrą płakuwę po jej ukończeniu.
Trzymajcie się ciepło!
Wasze Kim, Seok i Jin
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top