10. Cyrk na stogu siana

*^*^*

Po tylu uderzeniach w głowę, każdy normalny człowiek powinien skończyć na szpitalnym oddziale ratunkowym, w dodatku z notką o pilnym sprawdzeniu czynności życiowych, ale Taehyung najwidoczniej miał łeb ze stali. Na szczęście wszystkich, a najbardziej Jeongguka, celebrycie poza kolejnym guzem nie dolegało zupełnie nic.

Influencer wybudzał się powoli. Jak to miał w zwyczaju, chciał się przeciągnąć, przytulić do podusi i lenić  przez parę godzin. Jednakże coś mu na to nie pozwalało. Nie mógł poruszać rękami. Jedyną rzeczą, którą miał wolną, były nogi, więc przeraził się, że właśnie poznał kolejny z fetyszy Jeongguka. Związywanie partnera i zajmowanie się jego nieprzytomnym ciałem było bardzo niefajne i Taehyung już zdecydował, że wyjaśni rolnika oraz zmusi go do oglądania Królowych Życia, skąd powinien się nauczyć jak należy traktować mężczyznę z klasą. Otworzył gwałtownie oczy, chcąc się wydrzeć na (jak podejrzewał) siedzącego przy jego łóżku bruneta, ale zamarł widząc, że znajduje się sam na środku jebanego pola ziemniaków. Nie dowierzał, że ten zboczeniec się do niego dobierał na zewnątrz. Nie w łóżku, ale na polu. Warknął pod nosem i spróbował się wykaraskać, ponieważ ten królikopodobny stwór przywiązał go do stogu siana!

Ale zaraz... Dlaczego Jeona tu nie było? To w końcu się do niego dobiera na swój upośledzony sposób, czy nie?

 Niech go tylko dorwę! Co za jebany kolekcjoner porypanych fetyszy! — warczał pod nosem denerwując się coraz bardziej, kiedy więzy  zaczęły obcierać mu nadgarstki.

No nie mogło być gorzej. Wspomnienia zaczęły go zalewać razem z rozrywającym bólem głowy. On zginie pod protekcją Jeongguka, to pewne, dlatego już w głowie spisywał testament, w którym praktycznie wszystko oddawał Jinowi. Jedynie model zasługiwał na jakikolwiek spadek po nim. 

Wewnętrzny lament Taehyunga został przerwany przybyciem Namjoona i Changbina z jedzeniem. Przywitał ich morderczym spojrzeniem nic nie mówiąc. Dopiero kiedy podeszli ze szczerymi uśmiechami i podali mu widelec z pierogiem, Taehyung pokazał co sądzi o całej tej sytuacji. Posłał im niewinny uśmiech i jak najbardziej intencjonalnie kopnął w ten posiłek, po czym spróbował ich opluć. Krzyczał, że jeśli zaraz Jeon do niego nie przyjdzie, to cała wioska dostanie darmowy koncert zdenerwowania Kim Taehyunga. Mężczyźni spojrzeli po sobie nie wiedząc co zrobić. W końcu Jeongguk był właśnie zajęty oglądaniem swojej kolekcji pojazdów i nie wolno było mu przeszkadzać. Taehyung widząc ich reakcję, wziął głęboki oddech i wydarł się tak, że bociany urzędujące na polu obok spierdoliły do sąsiedniej, bardzo tajemniczej wioski. Po tym okropnym odgłosie, Nam już wiedział, że woli oberwać widłami od zdenerwowanego Jeona, niż słuchać  kakofonicznego krzyku gwiazdki, który prawdopodobnie przekraczał ilość decybeli, jakie był w stanie wygenerować człowiek. 

Właśnie dlatego parobek z garażowym wzięli nogi w te pędy i pobiegli do domu, aby zadzwonić po gospodarza (niestety Jeon nie pozwalał im na posiadanie telefonów osobistych przy sobie w trakcie pracy, bo mogły ich rozpraszać i odciągać od roboty). W tym czasie wszyscy w wiosce dalej mogli podziwiać wyczyny wokalne naszej gwiazdki. Aż dziw, że dopiero po telefonie przerażonego Namjoona Jeongguk zrozumiał, do czego doprowadził. Nie minęło dużo czasu nim pojawił się on na polu, biegnąc, jakby sam Dziki Gon deptał mu po piętach. Dopiero kiedy stanął przed kimowskim obliczem, Taehyung skończył swój potworny wrzask.

— W końcu — powiedział tylko nim wygłosił brunetowi litanię. 

— Coś się stało? Strasznie krzyczałeś — zapytał zmartwiony rolnik, chcąc dotknąć jego policzka.

Nie spodziewał się, że Taehyung będzie próbował go ugryźć.

— Coś się stało? TY SIĘ JESZCZE PYTASZ? Do cholery jasnej, Jeon! Ty nie masz lepszych miejsc na spełnianie swoich fantazji seksualnych? Przyjemności ci brak od twoich rąk, więc postanowiłeś w końcu dobrać się do mojego tyłka? DO TEGO NA POLU? Ty nie wiesz, że tak nie wolno? Christian to przynajmniej jakieś luksusy Anastasii zapewnił, a ty? Te tanie erotyki o sycylijskim mafiozie miały większy potencjał niż twoje pomysły! Pole i stóg siana, no naprawdę! Wielki gospodarz i tylko na to cię stać, nie czujesz żałości, jak patrzysz w lustro? Na stogu by było niewygodnie uprawiać stosunek, bo nie wiem, jak ty to sobie wyobrażasz, kiedy to całe gówno mi się wbija wszędzie, podczas gdy coś innego powinno mi się wbijać!

Jeongguk przechylił głowę w bok i wytrzeszczył oczy. Jakim cudem jego owieczka wiedziała o takich rzeczach? Przecież on był czysty i niewinny jak łza!

— Twoje fetysze robią się coraz gorsze i dziwniejsze. Jeszcze się dowiem, że te wszystkie moje omdlenia, to twój niecny plan. Spójrzmy na to całe cholerne grzybobranie, czy poszukiwanie jakiegoś gównoptaka! No przecież kurwa... — w tym momencie Taehyung się zatrzymał, bo przypomniał sobie jak to wyglądało.

Tak, wypadek w lesie był winą strachu blondyna przed pająkami. Nie mógł tego wyrzucać Jeonowi, bo ten akurat nic nie zrobił. Zamknął więc usta i wydymał policzki zdenerwowany, że właśnie sam sobie odebrał argument do wyrzucenia Jeonggukowi. Wewnętrznie jednak cieszył się, że sam się wtedy zgubił, bo oznaczało to, że nie został porzucony. Gospodarz widząc w tym swoją szansę do rozmowy i wytłumaczenia się, powoli podszedł do swojej gwiazdki.

— To kara za bratanie się z Sam Wiesz Kim. Dlaczego tak uciekłeś z lasu? Czy to ta kurwa cię namówiła? Kazała ci, prawda? Zajebię tego fanatyka koni! — powiedział zaciskając pięść i mówiąc do niej jak zawodowy bokser. — Bracia Passivo, jak ja ich kurwa nienawidzę!

Taehyung po prostu przewrócił oczami na ten wywód, bo na tak upartego rolnika nie było rady. Pozostawała jedynie litość.

— Więc twoją kara jest przywiązanie mnie do stogu siana, aby dostać się do mojego tyłka? Naprawdę nie umiesz podrywać — zadrwił chcąc dopiec Jeonowi za tak głupie pomysły. — Poza tym, uwaga, wiadomości z ostatniej chwili! Nie jestem twoją własnością, abyś mnie karał za rozmowę z kimś, więc masz mnie uwolnić, ale to już, bo się pogniewam i tyle mnie słyszałeś do zaorania 365 hektarów — zagroził mu, bo miał już dość tych zagrywek.

Na początku Jeon myślał, że ten żartuje, ale widząc zacięcie w oczach blondyna i jego poważną minę, zrozumiał, że tym razem skończyły się żarty. Z nie tęgą miną sięgnął do jego sznurów, ale wtem przybył posłaniec.

— Gospodarzu! — usłyszeli.

Jeon odwrócił się i spostrzegł mężczyznę biegnącego do nich w swoim służbowym ubranku.

— Oh, listonosz Park! — zawołał zdziwiony rolnik.

Zdyszany mężczyzna otarł pot z czoła i podał mu kopertę - całą czerwoną, ze złotym młotem i podkową. Na widok tego znaku Jeon zbladł, a Taehyung zmarszczył brwi, gdyż taki koloryt twarzy porywacza nie był codziennym widokiem. Miał poza tym jakieś niejasne deja vu. Powoli, jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie spowolnienia, rolnik otworzył list i przeczytał jego zawartość. Przy tym wszystkim nadal obecny był listonosz Park, którego nie obchodziły te wszystkie wydarzenia. Chciał po prostu pokwitowanie, aby mógł pójść do swojej ukochanej poczty i posegregować znaczki.

— Gospodarz podpisze i się rozstaniemy — powiedział zniecierpliwiony.

Farmer mechanicznie wykonał prośbę i już zaraz listonosz Park zniknął im z oczu.

— Jeon? — zapytał Taehyung, tylko trochę zmartwiony. — Co to za ważny list, że stoisz i gapisz się jak cielę na malowane wrota, zamiast mnie uwolnić?

Jeongguk uniósł wzrok i przybrał poważny wyraz twarzy.

— Zostałem wyzwany na pojedynek — odpowiedział tylko i zamilkł ponownie wpatrując się w papier.

Taehyung powinien był pozwolić mu to poprzeżywać albo chociaż dać chwilę w samotności, ale niestety obecna sytuacja mu na to nie pozwalała, a wręcz wymagała, aby przypomnieć o swojej obecności.

— Dobra Jeon, pojedynek jak pojedynek, dostaniesz w manto i heja, a teraz z łaski Wonho rozwiąż mnie, TERAZ — rozkazał krzycząc zniecierpliwiony.

Jeon chwycił za sznury i począł rozwiązywać węzły, ale robił to z tak zmartwioną miną, że Taehyung zaczął mieć naprawdę złe przeczucia, które nie zelżały nawet kiedy stanął przed Jeonggukiem już oswobodzony z więzów. Cała złość wyparowała z jego wnętrza, gdy uświadomił sobie jak wstrząśnięty był mężczyzna przed nim.

— Czekaj, ty tak na serio? Pojedynek, jak w Lalce? Taki na śmierć i życie? — zasypał rolnika pytaniami. — Nie możesz tego olać?

Influencer naprawdę się wystraszył. Jeon nie mógł teraz umrzeć! Nie zdążył mu przecież powiedzieć, że go polubił, a Jeongguk nie zdążył go przele... Znaczy, co?

— To ten parszywy koniarz mnie wyzwał! I nie mogę odmówić, bo pojedynek został zatwierdzony przez Honorowy Kongres Rolników! Cała rada złożyła podpisy na tym dokumencie... — machnął Taehyungowi listem przed oczyma. — W dodatku jeżeli przegram, będę musiał spełnić żądanie Jimina.

— Jakie żądanie? — zapytał przejęty blondyn.

— Chodzi o ciebie. Nie mogę sobie pozwolić na przegraną!

Taehyung zamarł. Czuł się w tym momencie, jak Helena Trojańska - nie dość, że był pożądany przez wszystkich, to jeszcze skończył jako przyczyna wojny. To było dość podniecające, ale choć z trudem przychodziło mu, by się do tego przyznać, to bał się o Jeongguka.

A co, jeśli to ostatnia szansa, aby go pocałować? Co, jeżeli rolnik zginie pojedynkując się o swoją owieczkę? Może to jedyna szansa na ten krok?

Jeongguk wpatrywał się tępo w papier, cały czas przetwarzając to, co się stało. Taehyung spojrzał na niego, na jego trzęsące się ręce i wiedział już co musi zrobić. W mgnieniu oka wyrwał mu kopertę z ręki i cisnął ją z impetem na ziemię.

Jeon patrzył na niego zaskoczony, gdyż nie wiedział, dlaczego Kim tak się zachowuje. Przeniósł wzrok na pogniecioną kopertę leżącą obok.

— Ździebełko, coś się stało? Źle się czujesz? — zapytał zmartwiony.

Tae nie wytrzymał.

Chwycił policzki zaskoczonego Jeongguka w swoje smukłe dłonie i przycisnął swoje wargi do tych jego. Przechylił głowę w bok, tak by ich usta miały do siebie lepszy dostęp. Zamknął oczy i mimo, że dawno się nie całował i zapomniał, jakie to przyjemne uczucie, nie wyszło mu to całkiem źle. Jeon zupełnie nie spodziewał się takiego ruchu ze strony swojej owieczki, na początku nie wiedział co ma robić, nawet nie zamknął oczu podczas pocałunku, jednak po chwili zreflektował się i oddał całusa. Tae pomyślał, że zaraz zemdleje z tych emocji, a ten głupi cep w ogóle nie chce tego buziaka (przecież na początku nie poruszał nawet wargami!), toteż próbował się odsunąć, jednak tym razem Jeon przejął pałeczkę. Naparł na usta Tae, przy okazji oplatając go ręką w talii. Drugą rękę położył na szyi influencera, aby przyciągnąć go bliżej siebie, w końcu marzył o tym od tamtego wydarzenia. Blondyn z kolei oparł dłonie na jego umięśnionej piersi, próbując złapać oddech. Po chwili delikatnego muskania i gładzenia Tae po jego złotych jak pszenica włosach, Jeonowi znudziło się takie okazywanie uczuć.

— To teraz może spróbujemy czegoś innego — powiedział tajemniczo, odrywając się od wilgotnych warg swojej miłości.

Kim spojrzał na niego pytająco, jednak już po chwili siedział na stogu siana, do którego wcześniej był przywiązany. Jeon usadowił go na nim, tym samym zajmując miejsce między jego nogami. Taehyung jak na zawołanie oplótł go nimi wokół bioder, przysuwając do siebie. Chciał, żeby byli jak najbliżej. Gospodarzowi bardzo się to spodobało.

— Słoma mi się wbija w dupę — powiedział Tae wiercąc się na niewielkiej bali siana. 

Nigdy nie sądził, że podczas pocałunku będzie czuł wszędzie wbijające się siano. Nie dodawało to romantyzmu, a na pewno nie podniecało, jak zapewne w umyśle rolnika miało.

Jeon zaśmiał się, gładząc wewnętrzną stronę uda swojego zawstydzonego słońca.

— To nie słoma, to siano — odparł rozbawiony. — Musisz nauczyć się je rozróżniać.

Czar prysł.

Tae po prostu nie wierzył, że już i tak mało romantyczna scena mogła stać się kompletnie gównianą.

— Serio, Jeon? Jesteś beznadziejny! My tu całuski, ale ty oczywiście musisz mnie poprawiać. Zjebałeś — żachnął się, wielce obrażony.

Odsunął bruneta od siebie. Chciał zejść z tego stogu słomy, siana, czy czegokolwiek i pójść do księdza. Może Yoongi dałby mu wodę święconą, aby mógł zmyć z siebie wydarzenie sprzed chwili. Skoro ten pan mądrala był taki inteligentny, to mógł całować siebie samego na stogu SIANA.

Jednak Jeongguk ponownie się do niego przybliżył. Pogłaskał go po rękach mrucząc uspokajające słowa.

— Owieczko moja kochana! Siano, czy słoma - nieważne, bo to ty jesteś zbożem, pszenicą i żytem — powiedział chcąc skraść mu kolejnego całusa.

Taehyung zaczerwienił się i poczuł zawstydzony jak nigdy. Takie wyznanie sprawiło, że jego serce wykonało drift w klatce piersiowej. Z tego wewnętrznego zakłopotania Kim schował twarz w zagłębieniu szyi Jeona, a starszy delikatnie głaskał go po plecach, dobrze myśląc, że influencer schował twarz przez zawstydzenie.

— Niewygodnie mi. Weź mnie na ręce, Ggukie.

Jeon po raz pierwszy słyszał, że Kim się tak do niego zwrócił. To była jego wielka chwila! Z prędkością światła wykonał polecenie. Wziął złotowłosego na ręce, i trzymał go tak, że jego męskie dłonie znajdowały się tuż pod tyłem Tae. Spojrzeli na siebie, a między nimi ponownie zaiskrzyło. Gwiazdka spojrzała na usta Jeona o parę sekund za długo, przez co ponownie złączyli swoje usta. Pocałunki zeszły nawet na szyję Taehyunga, który czuł jak robi mu się naprawdę gorąco. Uchylił delikatnie oczy i spostrzegł pole. Wtedy go olśniło.

Co on właśnie robił? Czy on pocałował tego farmerskiego mafioza? Nie, to nie mogło się wydarzyć, przecież to nienaturalne! Tu musiała maczać palce jakaś wioskowa magia.

— O kurwa — powiedział Tae, gdy wreszcie po 1) oderwał się od zachłannych warg Jeona po 2) olśniło go, że został omamiony sianem albo jego mięśniami.

Dlaczego Jeon cały czas go całuje? Czy to tak powinno wyglądać? Oczywistym było, że Tae chciał mu dać tylko szybkiego buziaka, aby móc poczuć jego usta, ale tak na spróbowanie i zapomnienie o tym. Dlaczego więc nagle połączyli się śliną? I TO NIE JEDEN RAZ? On musiał spierniczyć. Ten fetyszysta kombajnów był naprawdę niewyżyty! Chciał go wykorzystać i sobie ulżyć, na pewno. No nie mógł powiedzieć, że mu się to nie podobało, bo piekielnie mu się to podobało! Ale to nie było odpowiednie. Jego cnota poczuła się zagrożona.

 I właśnie z tego powodu użył całej swojej siły i odepchnął nic nie rozumiejącego Jeongguka, zeskoczył na ziemię i pognał w kierunku posiadłości. Ratowanie swojego dziewictwa uznał za priorytet. Nie bał się, że go rolnik go skrzywdzi, bał się, że sam chętnie by mu się podłożył. Musiał to wszystko przemyśleć. Wcale nie miał zamiaru rozpamiętywać sposobu, w jaki dotykał go fetyszysta kombajnów. Ta przyjemność musiała przejść do radości. Nie mógł pozwolić, aby jego głowę zaprzątały mięśnie i usta Jeona.

Rolnik za to stał i patrzył w kierunku odbiegającego chłopaka, myśląc sobie, że niezła z niego cnotka niewydymka. Po chwili jednak przypomniał sobie o czekającym go za dwa dni pojedynku i zrobiło mu się słabo.

W końcu Jimin zawsze lepiej jeździł od niego konno. Jakie mógł mieć szanse w tym wyścigu? Jednakże nie miał zamiaru pozwolić, aby ktokolwiek tknął jego gwiazdkę.

— Byłeś serca biciem, zbożem, pszenicą i żytem — zanucił i pogwizdując poszedł do domu.

*^*^*

Witajcie zagubione owieczki!

Przy pisaniu sceny pocałunku trzeba było pilnować Seok, bo prawie jebnęła nam tu smuta. Ale spokojnie! W tagach jest smut, więc kiedyś się pojawi. Wait for it (◠‿・)—☆

Kiedy będziemy publikować następny rozdział, rozpocznie się już sesja. Trzymajcie za nas kciuki

Do zobaczenia w następnym rozdziale!

Wasze Kim, Seok i Jin

Ps. Kim i Tae to jedność:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top