1. Oh, to się kameruje!

(w mediach, cudowny Instagram Kim Taehyunga)

*^*^*

To miał być najpiękniejszy dzień w życiu Kim Taehyunga, gwiazdy koreańskiego internetu. Całą drogę na Okinawę starał się nie pokazać swojemu ukochanemu, że doskonale znał jego plany co do oświadczyn. Nie raz zerkał na Sehuna i posyłał w jego kierunku czarujące oraz pełne niewinnej niewiedzy uśmiechy, za które powinien dostać oskara. Niestety nasza gwiazdka nie była świadoma, że tego dnia, kto inny będzie laureatem tej prestiżowej nagrody.

Przez całą drogę od lotniska aż do hotelu, Sehun rozglądał się nerwowo wokół siebie. Taehyung zauważył, że jego wzrok najczęściej zatrzymywał się na białym vanie, który co jakiś czas pojawiał się w zasięgu ich wzroku. Kim założył, że musiało to mieć związek z niespodzianką, jaką dla niego przygotował youtuber, więc nie przejął się zbytnio tym faktem. Jego przyjaciel, Seokjin, który poleciał z nimi na tę wycieczkę, jedynie kręcił z politowaniem głową oraz niezmiennie prychał na każdy przejaw podekscytowania ze strony Taehyunga. Model nigdy nie lubił tego pseudo youtubera. Według niego nie był wart choćby włoska ze ślicznej główki Tae. Ale spokojnie, nie kochał swojego przyjaciela w ten sposób! Po prostu uważał Oh Sehuna za skończonego debila.

Kiedy dotarli do swoich hotelowych pokoi, Jin przystąpił do rytuału relaksującego. Mruczał pod nosem, że metoda ta ma za zadanie odstraszyć pewnych youtuberów, którymi były zafascynowane same 13 latki. Tak przynajmniej usłyszał nasz główny bohater, gdy jego przyjaciel odszedł w swoją stronę.

Kim Taehyung wiedział doskonale jakie podejście mają jego najbliżsi do Sehuna, ale kochał tego chłopaka prawie tak mocno, jak swój ulubiony krem do ciała z Gucci. Oh był dla niego kimś wyjątkowym. Bardzo dobrze pamiętał ich pierwsze spotkanie. Miało ono miejsce na przyjęciu u Seokjina, z okazji promocji jego nowej sesji zdjęciowej dla tygodnika ,,Bulletproof". Był wtedy świeżo po zerwaniu i tak naprawdę wcale nie chciał być na tym bankiecie. Właśnie wtedy na horyzoncie pojawił się chłopak z szerokimi ramionami i lekko nieobecnym uśmiechem. Podszedł do odstawionego Seokjina z butelką wody, deklarując, że pokaże mu niesamowitą, magiczną sztuczkę. Zaciekawiony model naprawdę chciał ją zobaczyć, toteż chłopak natychmiast mu ją pokazał, ściskając nagle butelkę i oblewając go od stóp do głów.

- It's a prank bro! - wykrzyknął wtedy triumfalnie Oh, zanosząc się śmiechem na widok zrujnowanego makijażu gospodarza.

W tamtym momencie Tae również zaczął się śmiać (warto nadmienić, że bardzo głośno). Był to jego pierwszy śmiech od dłuższego czasu. Pomyślał wtedy, że Sehun musi być bardzo zabawnym człowiekiem. Oh na ten gest cały się rozpromienił i od razu podbiegł do Tae, aby poprosić go o numer. Od tego wszystko się zaczęło. Taehyung był pewien, że to było przeznaczenie.

Kiedy influencer błądził myślami, nawet nie zauważył, że wokół niego po korytarzu biegają jacyś ludzie i ciągle szepczą jego imię. Był cały w skowronkach, a jego myśli zajmowały różne wizje wspólnej przyszłości z Sehunem - już jako narzeczeństwo.

- Skarbie! - youtuber złapał go za rękę. - Chcę ci kogoś przedstawić.

To mówiąc machnął ręką, aby niski chłopak do niego podszedł. Blondyn najeżył się momentalnie na widok nieznanej mu osoby.

- Kto to? I dlaczego on tu jest? - zapytał niemiło, czując jak wściekłość spowodowana tym małym niuansem, który niszczył jego obraz idealnych zaręczyn, go ogarnia.

- Słoneczko nefrytu! To jest mój nowy kamerzysta, będzie kręcił nasze wspaniałe przygody na tej pięknej wyspie!

Taehyung zmarszczył brwi w konsternacji i popatrzył na niego nic nie mówiąc przez chwilę. Jego głowa szybko kalkulowała, czy obecność nowej osoby nie wpłynie źle na jego aurę. Kamerzysta w końcu zawsze się przydaje. Pomyślał, że być może to właśnie on będzie nagrywał ich zaręczyny. Przetrzymał swojego przyszłego narzeczonego w niepewności co do jego reakcji, aby uśmiechnąć się tak, jak tylko prawdziwa gwiazda potrafi.

- Ah, no tak! Miło cię poznać. Kochanie, czy już wiesz, gdzie pójdziemy na kolację? - zapytał zmieniając temat, aby szybko powrócić do scenariusza, który już miał ułożony w głowie.

Sehun zaśmiał się, dramatycznie wymachując rękami. Kiwnął głową niczym małpka w cyrku i przepędził ręką swojego nowego niewolnika.

- Oczywiście, że tak, ale to niespodzianka dla ciebie! Ubierz się pięknie, ktoś będzie na ciebie czekał przed wejściem do hotelu. - odparł szczerząc się tak, że nie było pewne, czy przypadkiem nie zamknął oczu.

I to była odpowiedź jakiej oczekiwał Taehyung. Z radością kazał mu wyjść z pokoju. Podskoczył kilka razy, piszcząc jak nastolatki, które po raz pierwszy zobaczyły Jay'a Parka bez koszulki. Następnie sam wpadł w szał manipedi, makijażu i maseczek. Musiał wyglądać na większe bóstwo niż zazwyczaj. TO BYŁ JEGO WIELKI DZIEŃ. Zapamięta go do końca życia.

Z pierścionkiem czy bez...

Błędem Sehuna było nie zawiadomienie swojego ukochanego o tym, ile ma czasu na robienie się na bóstwo. Z tego powodu osoba, która miała go eskortować zamiast godzinę, była zmuszona czekać trzy. Jednakże jako wytrawny youtuber, niezbyt się tym przejął i biegał od człowieka do człowieka, nagrywając różne filmiki w międzyczasie. Nie obchodziła go przestrzeń osobista innych ludzi. Jego kamerzysta natomiast przyglądał się wszystkiemu z obojętnym wyrazem twarzy.

Taehyung wypachniony i odwalony, w końcu skierował swoje wyrzeźbione nóżki do wyjścia z pokoju, a następnie hotelu. Wiedział jak przyciąga spojrzenia, dlatego puszczał oczka na prawo i lewo, w końcu fanservice to bardzo dobry marketing. Był kochany i lubił to czuć.

Po wyjściu przez główne drzwi, rozejrzał się uważnie w poszukiwaniu swojego szofera, który miał go zaprowadzić do restauracji. Zauważył go przed alejką niedaleko hotelu, machającego z takim brakiem energii, jakby naprawdę nie chciał być w tym miejscu. Nasz kochany influencer dziarskim krokiem skierował się w jego stronę. Nie wiedział, że za przeciwległym rogu budynku, Sehun z szatańskim uśmiechem mówi do krótkofalówki "TERAZ", a na jego rozkaz z uliczki nieopodal wyjeżdżają trzy vany z napisem "To wcale nie jest zorganizowana grupa przestępcza".

Prankster przygotował się mentalnie do tego, co miało nastąpić i jak najprawdziwszy aktor wlał sobie krople do oczu, aby łzy poleciały mu po policzkach. W tym czasie auta otoczyły skołowanego influencera, który nieporadnie próbował je ominąć, ale po tym, kiedy wyskoczyli z nich zamaskowani panowie, spanikował i zamarł w bezruchu. Mężczyźni przebrani na czarno nie należeli do najdelikatniejszych. Złapali Taehyunga, dali mu worek na łeb i chwytając go jak worek ziemniaków, wrzucili do bagażnika.

Jak rodem z filmu akcji, zza zakrętu wyleciał Sehun z już przygotowanymi łzami, krzycząc:

- OH NIE, TAE! PORYWAJĄ CIĘ! CO JA BEZ CIEBIE ZROBIĘ! ZOSTAWCIE GO WY BARBARZYŃCY!

Jego krzyki na nic się nie zdały, bo już po chwili panowie w czerni odjechali w siną dal. Kiedy auta zniknęły, Sehun zatrzymał się raptownie. Otarł twarz z łez i uśmiechnął się rozbrajająco, mówiąc:

- I tak się zdobywa wyświetlenia, leszcze.

Ludzie wokół spojrzeli na niego przerażeni, ktoś zaczął coś krzyczeć po japońsku, co chyba miało znaczyć, że zadzwoni na policję, ale Sehun zaraz sprostował.

- Oh, ale to się kameruje! - zawołał pokazując sprzęt do nagrywania i kłaniając się nisko.

Zza jego pleców, niczym najprawdziwszy akrobata, wyskoczył kamerzysta, z nadal obojętnym wyrazem twarzy. Ukazał wszystkim gapiom sprzęt do nagrywania.

Na moment zapadła niezręczna cisza. Ludzie patrzyli, Sehun pochylał się oczekując oklasków, a operator kamery wyglądał tak, jakby miał zaraz uciec (naprawdę nie chciał tutaj być). Rozległy się oczekiwane oklaski, a jakiś starszy pan podszedł do dumnego z siebie prankstera, aby poklepać go po ramieniu. Oh nigdy nie był dobry w językach, ale uznał, że to jego fan.

-Jednak nie tylko trzynastolatki! - krzyknął do kamery przytulając staruszka, któremu nie spodobało się takie rzewne ukazanie miłości do jego osoby.

- Hai, hai, not gay. - odparł mężczyzna i szybko odszedł.

Parę minut wystarczyło, aby całe zbiegowisko się rozeszło.

- I jak? Jak wypadłem? - Sehun zapytał swojego podwładnego prężąc muskuły do nieistniejącego lustra.

Młody zbierał wtedy sprzęt, więc puścił mimo uszu pytanie swojego słabo płacącego pracodawcy.

- Kiedy oni zwrócą pana Taehyunga? - zapytał za to.

Sehun dalej kontynuował swój pokaz mięśni i odpowiedział spokojnie.

- A w miesiąc.

Za miesiąc, do miesiąca, w miesiąc. Drodzy kochani. To nie to samo. 

*^*^*

Witajcie zagubione owieczki!
Dziękujemy bardzo za SPECJALNĄ liczbę wyświetleń i gwiazdek (Ps. Sehun byłby dumny) T.T
Wleciał pierwszy rozdział, pierwsze koty za płoty (Ha!...) 
Oczekujcie następnych i niezgubcie się w międzyczasie.

Wasze Kim Seok Jin <3 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top