Zarwane noce (17.12.2016)

Niewyspany Iwa-chan to Iwa-chan do kwadratu - pod względem złego humoru. 

Biada tym, którzy wejdą mu w drogę.

Biada tym, którzy schodzą z niej zbyt wolno.

Biada żywym. Biada Oikawie. 

Tak to było i miało być, gdyby nie zdrada Hajime, który poszedł na inny uniwersytet, drań jeden. 

Wtedy jego humorki odbijały się w głównej mierze na kolegach z roku, bo z takim chociażby Tooru widywał się nie tak często. 

I - dobrze mu tak - sechł Iwaizumi z tęsknoty. I nie tylko on z ich duetu, nie tylko. 

Ale cóż z tego? Jakieś ckliwe rozmowy przez komunikatory internetowe? W życiu. 

Chociaż, o ile tak to nazwać można, rozmawiali. Co dzień, zwykle pod wieczór. Niezbyt ckliwie jednakowoż. 

Zaczynało się od marudzenia Iwaizumiego: najpierw na rzeczy ogólne, potem na Oikawę, jakby ów na odległość mógł być czemukolwiek winny. (Był, a owszem.)

Potem kłócili się na inne sposoby. Potem czasem byli dla siebie mili. To ostatnie raczej rzadko. 

Rozmawiali.

Pod wieczór i do późna, by potem Hajime znów obudził się niewyspany, a koledzy z roku obrywali. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top