Hell is empty and all the devils are here (26.11.2016)
Kageyama wiele nie chciał. Bo spokojny wieczór z grą komputerową to nie jest wiele, prawda?
To nie były wygórowane oczekiwania - znał swoje prawa. Wiedział, że wtargnięcie Tooru po ciszy nocnej zdecydowanie je naruszało.
Porządek być musi. A gdyby wszyscy zaczęli się zapraszać bliźnim do domów?
- Ja zawsze chętnie zobaczę cię u mnie, o dowolnej godzinie - oznajmił Oikawa, podbierając mu z miski garść chrupek.
Tobio jedną ręką zapobiegawczo przesunął kartonik mleka bliżej siebie, drugą przejął z góry władzę nad myszką. Niestrudzenie odpalił grę, nie czekając juz innych klęsk żywiołowych. Następnie wbił skoncentrowany wzrok w ekran, śledząc krew, pot, łzy, flaki i inne elementy właściwe grom o tematyce horror.
- Oł - mruknął Oikawa, spozierając mu przez ramię. - Ałć. Rany. Co za... ożesz ty. Naprawdę cię to pociąga, Tobio?
xxx
- Idź w lewo, w lewo, mówię ci... mówiłem - szepnął Tooru, opierając Kageyamie głowę na ramieniu i wypalakąc wzrokiem dziurę w monitorze.
xxx
- W LEWO, DO CHOLERY, TOBIO-CHAN, OGARNIJ SIĘ.
xxx
- To jest ohydne - mruknął, już bodaj w ogóle nie mrugając. Prawie się też nie ruszał, jeno przeżuwał ostatki przekąsek.
xxx
Na nieszczęśliwej ostatniej prostej w grze zgasło światło, jak dom długi i szeroki.
- Weź tę rękę z mojego... - zaczął Kageyama, nie zdążywszy się zastanowić, co się stało z korkami, gdy coś poważnie mu przeszkodziło.
- Jaką rękę, Tobio-chan?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top