Dla świętego spokoju (07.12.2016)
Nadwrażliwość? Oikawa i nadwrażliwość?
Ależ nie. On nie był nadwrażliwy.
Nie za bardzo przynajmniej, nie na każdym polu, tylko trochę, czasem, w niektórych sytuacjach. Ale tyle to przecie można, to tak każdy...
Nie sądził, żeby w najbliższej przyszłości czekał na niego wypadek ani cokolwiek na podobieństwo tego.
Przymykający tuż szybko samochód, pisk opon, amator motorów w akcji czy inne czynniki z owej kategorii dreszcz sprowokować jednak mogły - i właśnie powodowały ów, okropny, przebiegający jakby wiazką prądu podług kręgosłupa.
Zawsze lepiej być trochę dalej od krawężnika. Najdalej.
Trzymał się tak zawsze, ilekroć był sam.
Zło tym niemniej, prawda znana, niestety się stopniuje. Jest mniejsze. Jest większe. W związku z tym bywa lepiej albo gorzej - i gorzej było na przykład widzieć Iwaizumiego w tej strefie, którą zmysły wyznaczały jako bardziej narażoną.
Nie widział pod powiekami scenariuszy filmów katastrofalnych. Po prostu odbierał to ustawienie jako niepokojące gdzieś na granicy podświadomości.
xxx
- Iwa-chan! - rzucił, by zwrócić uwagę bruneta, który zatopił się w myślach.
Nie wskórawszy nic, zerknął ukradkiem przed siebie i za siebie, by upewnić się, że są tu tylko oni, a normalnym ludziom nie zakłóci spokoju, po czym gwizdnął głośno a przenikliwie.
Hajime, którego ucho znajdowało się w boleśnie małej odległości od ust szatyna, złapał się za głowę.
- Poprzestawiało ci się coś we łbie? Jak psa mnie będziesz...? - wycedził.
- Iwa-chan - mruknął Oikawa przymilnie i uplasował dłoń na ramieniu swojego towarzysza, by pociągnąć go bliżej ku sobie.
Po chwili namysłu i ustawił się u jego drugiego boku, od strony ulicy.
- Co znowu? - spytał Hajime, mrużąc oczy podejrzliwie.
- Ależ nic. Kocham cię.
- W dziwny to sposób wyrażasz - odparł Iwaizumi, dotykając boku głowy.
- Tak sądzisz?
- Twoja miłość rozsadza mi bębenki.
Tooru uśmiechnął się lekko.
Nic się nie stanie, to wykluczone. Ale im Iwa-chan był potencjalnie bezpieczniejszy, tym jemu lepiej na duchu. Opcja nieidealna, jednakże zawsze lepsza.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top