Dzień ósmy

-Od zawsze uważałem cię za dzieło sztuki. Nawet wtedy, kiedy jeszcze nic między nami nie było, zachwycałem się twoim idealnie szczupłym ciałem, wyraźnie zarysowaną szczęką, trochę zadartym noskiem i błękitnymi jak bezchmurne niebo oczami. Pamiętam jak stawałeś przed lustrem, przyglądałeś się sobie, a wtedy kręciłeś głową z niezadowoleniem. Wciąż tak robisz i wiem o tym, choć próbujesz to przede mną ukryć. Chciałbym, żebyś wiedział, że kocham cię. Kocham twoje piękno jak i niedoskonałości. Tak, te same niedoskonałości, których ty nienawidzisz. Nie musisz się zmieniać, Luke. Dla mnie jesteś niesamowicie i niezaprzeczalnie najprzystojniejszym mężczyzną na kuli ziemskiej. Jedyną osobą, która musi się zmienić jestem ja. Jednak nie chodzi mi tu o wygląd. Chociaż, tak nawiasem mówiąc, byłbym cholernie szczęśliwy, gdybym zrzucił kilka kilo. Miłość do słodyczy… - zaśmiał się - Co ja ci będę mówił, skoro przecież wiesz. Ale o czym to ja… a no tak. Zawiodłem. Zawiodłem na całej linii. Obiecuję ci, że stanę na nogi. Jeśli nie sam, to z pomocą Noaha. Wszystko naprawię. Wszystko.

××

Coś nie czuję tego ff. Nie wiem, dlaczego :/

Ostatnio dużo myślałam nad moją działalnością tutaj. Lubię pisać, sprawia mi to ogromną przyjemność, a zwłaszcza, jeśli piszę o moich idolach. Ale może trzeba w końcu dorosnąć. Zająć się innym tematem. Do czego zmierzam, czytacie najprawdopodobniej ostatnie ff mojego autorstwa. Prawdopodobnie, ponieważ zastanawiam się nad drugą częścią T-shirt, ale stoi ona pod ogromnym znakiem zapytania. Mam nadzieję, że rozumiecie moją decyzję.

Lots of love ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top