Dzień dziewiętnasty

-Prawie trzy tygodnie, Luke. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio nie widzieliśmy się tak długo. Prawdopodobnie jeszcze w liceum, podczas wakacji, kiedy ty wyjeżdżałeś na obozy sportowe, a ja w tym czasie pomagałem mamie w jej kwiaciarni. Wtedy ten czas dłużył mi się koszmarnie, jednakże wymienialiśmy wiadomości, czasem dzwoniliśmy, mimo wszystko mieliśmy stały kontakt. Dokładnie wiedziałem, gdzie jesteś i doskonale zdawałem sobie sprawę, że na pewno do mnie wrócisz. Teraz jest inaczej. Nie piszemy, nie dzwonimy. Nie mówiąc już o braku znajomości twojego aktualnego miejsca zamieszkania, a także życiu w niepewności, bo wciąż nie wiem czy do mnie kiedykolwiek wrócisz. Tak bardzo tęsknię za twoim głosem. Tak bardzo pragnę usłyszeć jak wypowiadasz moje imię. Chciałbym, żebyś jak zwykle dziś wieczorem wrócił do domu, zjadł ze mną obiadokolacje, ponarzekał, że jestem okropnym leniem, a później spędzilibyśmy czas wspólnie w sypialni. Być może chciałbym zbyt wiele, ale bez twojego głosu, dotyku, zapachu mam wrażenie, że wariuję. Puste dni gnają galopem po kalendarzu, a ja czuję, że z każdą chwilą tracę cząstkę ciebie.

××

Uwielbiam, kiedy pod rozdziałami pojawia się wasza aktywność w postaci komentarzy, dlatego możecie mi zrobić tą przyjemność i zostawić chociaż jeden. Napiszcie o czymkolwiek chcecie. Przeczytam wszystko 😈

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top