Dzień 25 [Gość - PruAus]

Dzień 25 - o fanarcie 👆🏻

Ale ja wam sram tymi moimi OTP... Przepraszam zwłaszcza tych, którzy tego shipu nie trawią...

✧*.✧*.✧*.✧

Nie minęło nawet pięć minut odkąd ten nieproszony gość pojawił się w domu jego i Elizki, a już miał ochotę porzucić wszelkie swoje dobre maniery i po prostu wyrzucić go za drzwi. Ten irytujący śmiech, totalny brak wychowania, doprowadzały go do czystego szału i tylko świadomość, że nie zostanie tutaj na długo, i już zaraz będzie mógł zasiąść do fortepianu, trzymała jego emocje na wodzy.

Tak, to zdecydowanie go uspokajało...

Jednak zaraz znowu poczuł, że krew się w nim gotuje, kiedy usłyszał dźwięk tłuczonej porcelany... Nie musiał długo zastanawiać się nad tym, co właśnie zostało bezczelnie zniszczone, bo zauważył kawałki swojego ukochanego wazonu leżące na marmurowej podłodze.

Już miał dać upust swojej wściekłości, ale powstrzymała go ręka Elizavety na jego ramieniu. Spojrzała na niego ze współczuciem, a następnie obrzuciła Gilberta gardzącym spojrzeniem, lecz ten tylko uśmiechnął się niewinnie i rozwalił na skórzanej kanapie, pijąc resztkę drogiej herbaty Rodericha, którą zostawił na stoliku kawowym.

Zacisnął pięści tak mocno, że jego paznokcie boleśnie wbiły się w dłonie zostawiając niewielkie ranki. Był już coraz bliższy wyrzuceniem go przez drzwi... I szczerze, nie miał pojęcia, dlaczego w ogóle go tu wpuścił. Ten człowiek zawsze oznaczał problemy i wprowadzenie w stan wyższej wściekłości.

Głośno wypuścił powietrze, obserwując jak Eliza zmiata podłogę co jakiś czas spoglądając nienawistnie na swojego gościa.

Ruszył w stronę kanapy, siadając na jej brzegu, byle dalej od Gilberta. Ten tylko się zaśmiał i przysunął bliżej, ignorując słowa sprzeciwu ze strony Austriaka. Spokojnie...

- No więc, mały mistrzu... Brzdąkanie na tych klawiszach jeszcze ci się nie znudziło, co? Elizka wspominała, że całymi dniami przesiadujesz przy tym klocu...- znowu ten irytujący śmiech.

Roderichowi powieka zadrżała z wściekłości, ale zdobył się na w miarę spokojny ton głosu.

- Jeśli chcesz wiedzieć to nie jest to "brzdąkanie", a gra... Chociaż zapewne twój umysł nie będzie w stanie przyjąć tego do informacji... A coś co nazwałeś "klawiszami" to mój cenny fortepian, dla twojego ograniczonego rozumu "kloc"...- mrugał nerwowo powiekami, ignorując głos w głowie, który mówił mu żeby w tej chwili poderwać się z kanapy i opuścić ten dom.

Gilbert uśmiechnął się wrednie, widoczne zadowolony z tego, do jakiego stanu doprowadził opanowanego muzyka. Przybliżył się do niego jeszcze bardziej, obejmując ramieniem.

Tego Austria już nie mógł wytrzymać...

- Czy łaskawie dasz mi moją przestrzeń osobistą ty niewychowany kretynie?! - wykrzyczał, podrywając się z kanapy tak gwałtownie, że niemal stracił równowagę.

- Nie będziesz mi rozkazywać, eleganciku. Nie masz nade mną żadnej władzy - zaśmiał się złośliwie, przeczesując ręką białe włosy.

I tutaj Roderich już nie wiedział co powiedzieć... To prawda, nie miał nad nim żadnej władzy i nawet jeśli chciał go od czegoś powstrzymać, to nigdy nie dawał rady. Gilbert i tak robił swoje, nie zważając na dobre rady ze strony innych.

- Co prawda ty i tak nie słuchasz nikogo mądrzejszego od ciebie, ale nie pozwolę żebyś zabierał mi moją przestrzeń osobistą! Jesteś naprawdę niewychowanym idiotą, który irytuje wszystkich dookoła! Wiesz o ile łatwiej by tu było bez ciebie?!

Ale słowa ugrzęzły mu w gardle kiedy całkiem niespodziewanie został przyciśnięty do jednej z białych ścian salonu.

Podniósł wzrok wpatrując się w czerwone tęczówki przesiąknięte złością i ledwo widocznym... Żalem? Nie chciał sprawić mu jakiejkolwiek przykrości, przecież to nie było w jego stylu...

- Sądzisz, że było by beze mnie łatwiej, tak?! To po co mnie tu wpuszczasz, co? Po jaką cholerę? Przecież to dla mnie żadna łaska przychodzić tu w odwiedziny! Czemu pozwalasz takiemu "kretynowi" przesiadywać na swojej drogocennej kanapie? Odpowiedz mi!

Roderich bezskutecznie próbował zachować między nimi dystans. Oparł dłoń na jego klatce piersiowej, starając się go oddalić...

Bez skutku, a zimna ściana już dotykała jego pleców, powodując dreszcze na całym ciele.

A najgorsze jest to, że nie znał odpowiedzi na żadne z tych pytań. To prawda, za każdym razem kiedy tylko Gilbert pojawiał się za drzwiami domu, ten otwierał mu, niewiele myśląc o tym, że poraz kolejny będzie musiał zmagać się z tym irytującym gościem.

- Ja... Ja... Odsuń się ode mnie natychmiast! - to jedyne słowa, które przyszły mu do głowy.

Miał nadzieję, że zabrzmiało to choć trochę groźnie...

- Wypuszczę cię jak odpowiesz mi na te pytania! Czy naprawdę uważasz, że nie zasługuję nawet na otrzymanie jakichkolwiek wyjaśnień? Jeśli tak, to po prostu mi to powiedz!

Roderich próbował wyrzucić z siebie cokolwiek oprócz cichego pisku zaskoczenia, kiedy Gilbert zbliżył się jeszcze bardziej. Teraz czuł jego każdy oddech omiatający twarz, ciepło bijące od jego ciała i słyszał dźwięki jego serca, które wywoływały dziwne uczucie.

Starał się zatrzymać ciepło, które spłynęło do jego policzków, próbując zignorować te szkarłatne oczy, wpatrujące się w niego badawczo.

Zbyt blisko... Zdecydowanie za blisko...

Musiał coś zrobić żeby tylko się odsunął. Cokolwiek żeby tylko poskutkowało...

- Nie zamierzam ci udzielić odpowiedzi, bo nie mam pojęcia jak mogły by one brzmieć... Mogę ci jedynie powiedzieć, że nie wiem dlaczego tu cię wpuszczam. Czy teraz możesz się ode mnie odsunąć?

Gilbert wydawał się całkowicie zbity z tropu, a Roderich wykorzystał tą sytuację żeby wydostać się z niekomfortowej pozycji.

I co teraz? Wyrzucić go z domu czy udawać, że nic się nie stało? Obie opcje wydawały się w tej chwili bardzo absurdalne...

Zwalczył całe swoje zawstydzenie i wściekłości, zdobywając się na bezemocjonalny ton głosu, i spowrotem wracając do swojej wyniosłej postawy...

- Gilbercie... Zechcesz napić się herbaty?































Hej!

Zgadnijcie kto znowu nie zdążył z tekstem!

I w ogóle potrzebuję waszej pomocy...

Ktoś mi podpowie jakieś tytuły? Raczej nie będzie z tym problemu, bo nie oglądam filmów...

Do zobaczenia jutro!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top