Dzień 1 [Poranek - GerIta]

Dzień 1 : Fluffy scena

✧*.✧*.✧*.✧

Feliciano leniwie przetarł oczy. Nie chciało mu się wstawać zwłaszcza, że obok siebie miał tak wygodne źródło ciepła w postaci pewnego, blondwłosego Niemca, a poza tym, sądząc po położeniu słońca, było jeszcze bardzo wcześnie.

Włochy obrócił się w stronę śpiącego Ludwiga i zaczął przyglądać się jego spokojnej twarzy.

Jego, zwykle idealnie ułożone, blond włosy roztrzepane były teraz w nieładzie, opadając na Ludwigowe czoło niesfornymi kosmykami. Przy zamkniętych oczach było widać jego krótkie, ale gęste rzęsy wyrastające z delikatnie przymkniętych powiek. Lekko uchylone, różane usta ułożone były w błogim uśmiechu, a powietrze wydychane w spokojnym rytmie świadczyło o wyjątkowym braku koszmarów, co w przypadku Ludwiga, było wręcz niespotykanym zjawiskiem.

Feliciano ostrożnie pogłaskał dłonią jego policzek dziwiąc się, że pomimo niezbyt łagodnego wyglądu jego cera była zaskakująco gładka i delikatna o jasnej, lekko zaróżowionej barwie.

Rękę przeciągnął jeszcze bardziej w dół zaczynając od idealnie zarysowanej brody, a kończąc na wspaniale umięśnionej klatce piersiowej Niemca z tym zawieszonym, wiecznie towarzyszącym mu, czarnym krzyżem. Mógł poczuć bicie jego serca i spokojne, miarowe unoszenia klatki piersiowej.

Gdyby Ludwig nie spał Włoszek zapewne już dawno zostałby okrzyczany oraz wygoniony z pokoju... Gdyby...

Włochy przysunął się jeszcze bardziej i niepewnie przytulił do Niemca, uważając żeby tylko się nie obudził.

Zastanawiał się co Niemcy by zrobił gdyby właśnie teraz otworzył oczy... Zapewne to co zwykle... Wielką awanturę zakończoną zdaniem: "Przecież masz swój pokój to dlaczego tam nie śpisz?!" oraz odejściem rozczarowanego Feliciano. Jednak codziennie w nocy robił to samo. Brał swoją poduszkę, wchodził delikatnie na łóżko Ludwiga, a następnie przykrywał się kołdrą leżąc na drugim końcu materaca.

"- Dziadku Roma! Mogę spać z tobą? - mały chłopczyk z jednym odstającym loczkiem przytulił się do starszego mężczyzny.

- Oczywiście Feli! Kładź się obok mnie. Wygodnie?

Starszy mężczyzna przykrył chłopca kołdrą, a następnie przysunął się bliżej niego.

Zaspany Włoszek tylko pokiwał główką i przytulił się do swojego dziadka.

- Dobranoc dziadku...

Wypowiedział cichutko zanim odpłynął do krainy snów..."

Feliciano bardzo brakowało dziadka... Chciałby żeby ktoś tak jak Roma potrafił go zrozumieć i wysłuchać... Potrzebował ciepła, miłości i poczucia bezpieczeństwa, za którym tak bardzo tęsknił.

Chociaż przy Ludwigu odzyskał trochę utraconego ciepła. Był mu wdzięczny za to, że zawsze przychodzi go ratować, dba o niego, martwi się, a przede wszystkim po prostu jest...

Nie do końca myśląc nad swoimi czynami podniósł się i złożył delikatny pocałunek na jego ustach.

- Ti amo... - wyszeptał, a następnie spowrotem przytulił się do umięśnionego ciała Ludwiga.

Już po chwili zamknął oczy i nawet nie wyczuł momentu kiedy zapadł w spokojny sen w poczuciu szczęścia oraz bezpieczeństwa...

✧*.✧*.✧*.✧

Ludwiga obudziło słońce, które świeciło mu prosto w twarz. Następnie poczuł ciężar na swojej ręce oraz obejmujące go ramiona. Przyjemnie...- pomyślał, ale kiedy dotarło do niego co tak naprawdę się dzieje, gwałtownie otworzył oczy i spojrzał w stronę przytulającej go osoby.

Nie zdziwił go jakoś specjalnie fakt, że był to Feliciano, bo do jego obecności był już, można powiedzieć, przyzwyczajony... Przynajmniej po części...

Zaskakującą jednak rzeczą było jego położenie. Był blisko... Zdecydowanie za blisko...

Część jego, chciała natychmiast wyrwać się z krępującej pozycji, ale druga część rozpływała się pod delikatnym dotykiem i poczuciem ciepła.

Codziennie zastanawiał się dlaczego Feliciano tak bardzo stara się utrzymywać z nim kontakt... Nie dowierzał wręcz, że pomimo upływu tylu lat on cały czas mieszka z nim, pracuje, spędza każdą wolną chwilę... Dlaczego? Dlaczego akurat z nim? Przecież jest tyle innych, lepszych osób... Dlaczego on?

Nieświadomie skierował on swoją rękę do włosów Włocha i zaczął bawić się miękkimi, rudawymi kosmykami omijając oczywiście tego jednego, odstającego loczka.

Uśmiechnął się lekko spoglądając na pogrążoną we śnie twarz Feliciano. Jedwabiste włosy spadały mu na twarz częściowo zakrywając oczy. Na jego ustach widniał lekki uśmiech, a oddychając wydawał z siebie to charakterystyczne "Ve".

Ludwig musiał przyznać, że było to niezwykle urocze zjawisko. Nie miał serca go teraz budzić.

Może nic się nie stanie jeśli jeszcze trochę tu z nim poleżę...

Nieśmiało przyciągnął go do siebie, a następnie pocałował w głowę.

- Schlaft gut Feliciano... Ich liebe dich...

Ułożył się wygodniej na poduszce i zamknął powieki.






















Witam w pierwszym dniu wyzwania!

Wiem, że nie był to zbyt dobry tekst, ale totalnie nie miałam weny... Przepraszam ;^;

A! Chciałam wam przypomnieć, że dzisiaj (01.07) są urodziny Kanady! Wszystkiego najlepszego Matthew!

Do zobaczenia jutro!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top