Day #21 - buying flowers for the other
Ship; Daniel-Andre Tande x Anders Fannemel
Daniel nigdy nie należał do romantyków. Nie zależało mu na romantycznych gestach miłości czy pisaniu miłosnych wierszy. Był po prostu pragmatykiem i człowiekiem, który nie lubił publicznie okazywać czułości. Może nie przypominał legendy skoków, Janne Ahonena i jego twarzy-maski, lecz podobnie jak Fin, skupiał się na zawodach, treningach i osiągnięciu dobrych wyników, by trener był z niego zadowolony i nie wyrzucił go z drużyny. Całe jego życie prywatne było owiane tajemnicą. Nawet najlepsi kumple blondyna,Robert i Johann nic nie wiedzieli o tym, czy Daniel się z kimś spotyka. Nie spotkali też jego rodziców czy rodzeństwa. Był chodzącą niewiadomą. Do czasu, gdy do kadry dołączył Anders Fannemel. Młody, ambitny, głodny sukcesów. Stał się świeżym powiewem powietrza wsród członków teamu. Początkowo Tande ignorował chłopaka, który starał się zwrócić na siebie jego uwagę. Nie szło mu najlepiej, gdyż blondyna interesowały jedynie treningi i zawody. Lecz nikt nie wiedział ile determinacji tkwi w małym ciele Fannemela. Mijały tygodnie, a chłopak nie odpuszczał.Zapraszał Daniela przy byle okazji na piwo czy kino. Nie poddawał się. Miał nadzieję, że wysiłek się opłaci. Dostawał kilkakrotnie odmowy, lecz przełom nastąpił tuż przed Turniejem Czterech Skoczni. Po jednym z treningów, Anders i Daniel zostali sami w szatni, pakując swoje rzeczy. Panowało między nimi pełne napięcia i niezręczności milczenie. Od czasu ostatniej odmowy Anders nie proponował już wspólnego wyjścia, wręcz przeciwnie.Unikał blondyna. Była to zaplanowana strategia, żeby zdobyć serce Daniela.
- Anders? - cisza została przerwana przez wyżej wspomnianego Norwega. Siedział na ławce w swoim niebieskim dresie,gotowy, by założyć kurtkę i ruszyć do hotelu, w którym zostali zameldowani. Niższy z nich przestał pakować torbę i obrócił się, by na niego spojrzeć.
- Hm?
- Ja...chciałbym cię przeprosić i o coś spytać.
- Tak?
- Czy chciałbyś ze mną gdzieś wyjść? Po zawodach oczywiście. Widziałem taką fajną knajpkę niedaleko naszego hotelu. - Anders uniósł brwi w udawanym zdziwieniu.
- Jesteś pewien, że chcesz się ze mną umówić?Jak proponowałem ci wyjście to odmawiałeś za każdym razem. -Daniel zacisnął usta w cienką linię.
- Anders...zrozum. Nie jest to dla mnie łatwe. Niedawno odkryłem, że jestem gejem, że nie kręcą mnie dziewczyny. To jest wyjątkowo ciężkie dla mnie.Wyobraź sobie, gdyby media dowiedziały się o naszym potencjalnym związku. Nie chcę, by ten fakt zniszczył nasze kariery. Nie zasługujesz na to. I to nie tak, że mi się nie podobasz. Podobasz się i to cholernie bardzo. Jesteś dla mnie ważny i zdałem sobie sprawę, że chciałbym spróbować. Ale nie ujawniajmy się z tym przed wszystkimi, okej? - Anders w milczeniu wysłuchał Daniela, po czym pokiwał głową.
- Rozumiem i postaram się tak nie afiszować się z tym, że jesteśmy razem. To gdzie mnie zabierasz?- Fannemel zręcznie zmienił temat, delikatnie się uśmiechając.
-A to zobaczysz. Czekaj pod hotelem, mały. - Daniel szybko się ubrał, pocałował go w czoło i wyszedł.
Prawie godzinę później Daniel czekał nerwowo pod hotelem z czerwoną różą w dłoni. Była to dla niego nowa sytuacja i nie wiedział jak Anders na to zareaguje.
- Daniel? Długo na mnie czekasz? Ten gamoń Robert mnie zatrzymał. Jak zwykle zgubił ładowarkę. - chwilę później pojawił się Anders, naciągający na siebie kurtkę.
-Nie tak długo. Masz. - mruknął blondyn i wyciągnął dłoń z kwiatem w kierunku chłopaka. Ten uśmiechnął się uroczo,odbierając różę. Powąchał ją.
- Śliczna. - szepnął Fannemel. - Dzięki.
- A teraz chodź. Zimno jest. - Daniel schował dłonie w kieszenie kurtki i ruszył prosto przed siebie. Nie zauważył jak na policzki Andersa wkrada się rumieniec, a na ustach gości słodki uśmiech.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top