24 hours

4:22

— Co za debil wymyślił to, by jeździć o tej porze na wycieczki?

Ciche westchnięcie bruneta dotarło do stojącej obok niego przyjaciółki. Sunmi wywróciła teatralnie oczami, kierując spojrzenie na swojego rozkapryszonego towarzysza.

— Jimin, przesadzasz — mruknęła szatynka. — Jak raz w życiu wstaniesz wcześniej, to ci dupy nie urwie.

Słońce rozpoczynało dopiero swoją dzisiejszą podróż, a jego promyki łaskotały delikatnie skórę zgromadzonych przed szkołą uczniów. Chłodny, poranny wiatr bił o ich skórę, przez co połowa z nich żałowała, że zaufała czerwcowej pogodzie i nie ubrała czegoś grubszego. Również i Jimin pocierał swoimi drobnymi dłońmi ramiona, które były pokryte jedynie cienkim sweterkiem. Zimne i nieprzyjemne dreszcze przechodziły przez jego ciało, a wiatr sprawiał, że jego włosy wpadały w jego kasztanowe oczy, które przymykały się przez niedobór snu. Jimin nigdy nie był rannym ptaszkiem, a częściej zdarzało mu się o tej godzinie chodzić spać, niż wstawać.

Pomimo tego, że szkolny plac był już częściowo zapełniony, nadal brakowało wielu uczniów. Do zbiórki zostało jedynie osiem minut, a jak na złość, dwójka przyjaciół czekała jeszcze na dopełnienie ich trójki, Jungkooka.

Ich przyjaźń była niezwykle dziwna, gdyż każdy z nich pochodził z innego świata. Jungkook był przystojnym brunetem, który interesował się fotografią i wszędzie biegał z aparatem. Miał dobrze zbudowaną sylwetkę, błysk w oku, a wszystkich wokół zarażał optymizmem. Sunmi była ładną szatynką we wzroście Jimina, która w szkole zdobywała jedynie najlepsze oceny. Nie lubiła imprezować, nie uganiała się są chłopakami i prowadziła na ogół spokojne życie. Mimo wszystko zaskarbiła sobie szacunek u uczniów, dzięki czemu została wybrana na przewodniczącą szkoły. Za to Jimin...

Jimin był mieszaniną wielu charakterów. Z zewnątrz wyglądał na niezwykle delikatnego chłopca, który jedynie na pozór wygląda na świętego. Jimin miał bowiem dwie strony i nikt nigdy nie wiedział, jaką stronę mu okaże. Raz był tym delikatnym, cukrowym chłopcem, a raz pokazywał tą drugą stronę, która cechowała się zamiłowaniem do ostrego seksu, dziwnych fetyszy i zdzirowatego zachowania. Bowiem Jimin miał na swoim koncie wiele przygód na jedną noc. I choć na pierwszy rzut oka bardziej przypomniał Sunmi, jednak tak naprawdę uwielbiał imprezować.

I choć wydawać by się mogło, że wszyscy są inni, tak ich przyjaźń wywiązała się w drugiej klasie gimnazjum, kiedy znający się jedynie z widzenia Jungkook i Sunmi musieli oprowadzić po szkole nowego Jimina. Lata minęły, a oni kończyli drugą klasę liceum, będąc nierozłączną trójką.

Kiedy do zbiórki zostało jedynie pięć minut, na placu pojawił się najwyższy z całej trójki. Biegł w ich stronę, a z jego szyi jak zwykle zwisał pokrowiec, w którego środku krył się aparat. Jego ciemne włosy latały we wszystkie strony za sprawą chłodnego wiatru, który jak na złość nie ustawał. Zawieszona na jego ramieniu torba podróżna, obijała się o jego biodro, przez tempo, w jakim się poruszał. Jimin uśmiechnął się na widok przyjaciela w takim nieładzie.

— Wiem, że zaspałem, sorry! — mruknął z oddali, witając się w ten sposób z przyjaciółmi.

Brunet uścisnął po kolei szatynkę i blondyna, jednak to ten drugi na dłużej wtulił się w ciało wyższego.

Jimin zawsze uważał Jungkooka za niezwykle pociągającą osobę, jednak hamował swoje fantazje, ze względu na ich przyjaźń.

— Masz szczęście, bo nie darowałbym ci, gdybyś porzucił mnie na pastwę losu na tej wycieczce — fuknął, w końcu odrywając się od ciała bruneta. I to właśnie był idealny przykład, jak szybko Jimin potrafi zmienić się z malucha, w pyskatego nastolatka.

Brunet roztrzepał jedynie włosy niższego, który zmarszczył uroczo nos na ten gest.

— Jeszcze raz dotkniesz moim włosów, a ci kurwa wyrwę tą rękę — warknął, odpychając od siebie rękę Jeona, co spotkało się z falą śmiechu Jungkooka i Sunmi.

Taki właśnie był ich Jimin. Maly, pyskaty, rozwiązły, ale to granic możliwości rozkoszny i uroczy.

6:42

Jechali już od przeszło dwóch godzin. Słońce zdążyło już wzejść nad horyzont, a oni znajdowali się już wiele kilometrów za miastem. Zielone krajobrazy rozciągały się wokoło, kiedy mknęli autostradą w stronę nadmorskiej miejscowości. Taki bowiem był cel ich podróży — nieduże miasteczko, które rozciągało się nad brzegiem cudownie niebieskiego morza.

Jimin nigdy nie krył się z tym, jakiej jest orientacji. Lubił również pokazywać to ludziom, kiedy przechadzał się po szkolnym korytarzu, kręcąc przy tym zalotnie biodrami. Był on mistrzem w flirtowaniu, doskonale wiedział, jak należy się poruszać, by uwieść kogo się chce. Jednak nie musieli nawet oddawać się jego flirtowi, by paść ofiarą jego uroku. Jedynym, co wystarczyło, by zdobyć kogo chciał, był jego uśmiech, który powalał na kolana każdego, nawet Sunmi i Jungkooka.

Jednak Jungkook nie potrafił się tak odtworzyć na świat, jak parę lat temu zrobić to jego najlepszy przyjaciel. Chłopak od dłuższego czasu bił się ze swoimi myślami, które jak na złość były przepełnione niższym chłopakiem. Brunet nie rozumiał, czemu widząc jego szeroki uśmiech, ma ochotę słyszeć jego śmiech cały czas. Czemu jego dołeczki sprawiały, że miał ochotę pocałować każdy kawałek jego puchatych policzków. Starał się pojąć, czemu każdy, nawet drobny kontakt cielesny z blondynem wywoływał u niego dreszcze. Jednak największą zagadką było dla niego to, czemu jego wzrok coraz częściej zawisał na wielkim tyłku Parka, który był niezaprzeczalnie jego największym atutem, i czemu miał ochotę wtedy olać wszystkie laski, które się do niego przystawiały, by tylko móc ściągnąć z Jimina te obcisłe i zarazem niepotrzebne ciuchy. I choć te myśli gnębiły go coraz częściej, doprowadzając nawet to gejowskich poradników o seksie, brunet nadal był przerażony tym, co się z nim działo, i co coraz ciężej było wypierać z jego głowy.

Nikogo nie zdziwiło, że Jimin siedział razem z Jungkookiem, bo choć ten pierwszy był znany ze swoich nocnych przygód, tak mimo wszystko w tej dwójce było widać dla ludzi tylko przyjaciół. Dla wszystkich, poza Sunmi, która z uwagą przyglądała się relacji jej przyjaciół. Zauważyła, że najwyższy z całej trójki przestał sypiać z losowymi dziewczynami ze szkoły, a jego wzrok z coraz większą uwagą i zatroskaniem zaczął śledzić każdy ruch Jimina. Obserwowała, jak zazwyczaj odważny Jeon, peszy się na widok promiennego uśmiechu Jimina, który choć nieświadomie, zakręcał Jungkooka coraz bardziej wokół własnej osoby.

Sunmi siedziała tuż przed nimi razem ze swoją koleżanką z klasy. Ukradkiem obserwowała swoich przyjaciół, którzy wcale nie przejmowali się tym, w jakiej pozycji się znaleźli.

Jungkook przysnął, z głową opartą o tą Jimina, która spoczywała na ramieniu wyższego. Powieki blondyna były przymknięte, przez co wygląd, jakby również usnął, jednak on siedział tam bezczynnie, z każdym oddechem zaciągając się wonią perfum przyjaciela. Oboje nie wiedzieli, jak to się stało, że ich dłonie odnalazły siebie i spoczywały teraz splecione na kolanie Jeona.

Blondyn westchnął, rozchylając powieki i spoglądając na aparat, który jak zwykle zwisał zawieszony na szyi Jungkooka. Jimin wiedział, jak bardzo Jeon kocha robić zdjęcia wszystkiemu, co go otaczało, w końcu sam często był obiektem, na który padało światło lampy błyskowej. Brunet potrafił dostrzec piękno w najmniejszym liściu czy zwykłej chmurce i uwiecznić je na na pozór zwykłym zdjęciu, które kryło w sobie piękno tego świata.

— Psst, obciągaro — delikatny głos Sunmi wybudził go z rozmyślań. Wywrócił teatralnie oczami, słysząc przezwisko, jakim uhonorowała go przyjaciółka, która obróciła się na fotelu, spoglądając pomiędzy dwoma z nich na Jimina.

— Czego, kujonie? — fuknął, prostując się przy tym, przez co głowa Jeona opadła na jego ramię. Dzieliło ich wiele centymetrów wzrostu, przez co pozycja, w jakiej obecnie znalazł się Jungkook musiała być dla niego dość niewygodna.

Szatynka zeskanowała wzrokiem przyjaciół, po czym uśmiechnęła się chytrze pod nosem.

— Co powiesz na kolejny zakład?

Oj tak, Jimin uwielbiał się zakładać. Zakłady, układy i inne umowy były częścią jego życia. I nie były to zakłady, których stawką było parę wonów czy puszka coli. To, o co zakład się blondyn musiało sprawiać, że w jego żyłach buzowała adrenalina. Lubił, gdy bał się tego, o co się zakładał. A zakładał się o różne rzeczy, które rozciągały się od pierdół, po poważniejsze rzeczy.

Jednak prawie wszystkie zakłady, które miał na swoim koncie, były wygrane, przez co pokiwał głową, na znak, by szatynka kontynuowała. Był przekonany, że dziewczyna nie wymyśli czegoś, co było dziwniejsze od ich ostatniego zakładu, podczas którego Jimin musiał zacząć jęczeć przy ich nauczycielu matematyki. I zrobił to, przez co dziewczyna musiała przyjść do szkoły w koszulce z zaszczytnym napisem „mój przyjaciel jest wspaniały". No cóż, zakład to zakład.

— Masz dwadzieścia cztery godziny na to, by udowodnić, że Jungkook jest gejem. Co ty na to? — zapytała. Blondyn spojrzał na bruneta, który nadal spał oparty o jego ramię, pochrapując przy tym cicho.

— Że on? — prychnął, wskazując głową na przyjaciela. — Przecież na niego lecą prawie wszystkie dziewczyny z naszej klasy.

— To, że na niego lecą, nie znaczy, że on na nie też — odparła. — Widziałeś kiedyś, by Jungkook poszedł z kimś na randkę. Albo, że w ogóle miał dziewczynę?

— Nie, ale słyszałem o jego nocnych podbojach — rzucił z obojętną miną, choć tak naprawdę to, o co mieli się założyć, wprowadzało go w zaciekawienie.

— Może i przeleciał parę lasek, ale z żadną się nigdy nie związał — odpowiedziała pewnie, a dumny uśmiech nie schodził z jej twarzy. — Co ci szkodzi, przecież ty akurat jesteś gejem — dodała, przechylając kokieteryjnie głowę.

— Dobra — zgodził się, choć nadal miał wątpliwości. — Ale o co?

Szatynka spojrzała w zamyśleniu na okno, przelatując możliwości, które mogłyby być stawką ich zakładu.

— Jeśli wygram, masz się przejść korytarzem w tej twojej koronkowej bieliźnie — powiedziała po chwili, na co blondyn uniósł w górę brwi.

— Niby skąd taka pewność, że wziąłem ją ze sobą? — odparł, choć doskonale wiedział, że czarna, istotnie koronkowa, bielizna spoczywa w jego torbie podróżnej.

— Oj kochany, za dobrze cię znam. Dobrze wiem, że nie odpuściłbyś takiej okazji, by ktoś cię pożądanie zerżnął. Jesteś zbyt przewidywalny — stwierdziła, jak zwykle z pewnością siebie, która była dla niej charakterystyczna. — Musiałbyś być cicho, bo w końcu za ścianą będą koledzy i nauczyciele. Chodzi o adrenalinę, nie? Tak lubisz, prawda? — dodała, a na policzki blondyna wstąpiły dorodne rumieńce. Nie myliła się, a takie słowa potrafiły zawstydzić nawet jego.

— Okey, masz rację, wziąłem ją — odparł. — Ale to tylko dlatego, że jest bardzo wygodna — dodał skołowany, choć wiedział, że gada w tym momencie bzdury. — Dobra, zgadzam się, ale jeśli ja wygram, to ty wbijesz do pokoju Woomina w samym staniku — Szatynka wbija w niego spojrzenie, w którym tliła się nuta przerażenia, po czym pokiwała twierdząco głową. Jak widać oboje nie byli tacy święci, na jakich wyglądali. — Stoi?

— Stoi — Chwyciła wyciągniętą w jej stronę dłoń Jimina i potrząsnęła nią delikatnie, na znak zawarcia układu.

— Tylko jak mam ci to udowodnić? — dopytywał blondyn. — Zrobić mu zdjęcie, jak wali sobie konia do zdjęcia jakiegoś chłopaka? Pocałować go na twoich oczach?

— Nie obchodzi mnie jak, masz po prostu to zrobić i jakoś udowodnić — odparła, nie do końca odpowiadając na pytanie chłopaka. — Inaczej czeka cię spacer po korytarzu w tej twojej ulubionej koronkowej bieliźnie.

— No dobra — mruknął. — Która jest?

— Szósta pięćdziesiąt — odpowiedziała, sprawdzając godzinę na telefonie. — Jutro o tej godzinie chcę widzieć dowód. Cokolwiek by to miało być.

I w tym momencie Jimin zdał sobie sprawę, że będzie to najdziwniejszy zakład w jego życiu.

10:17

Do niewielkiej miejscowości dotarli około godziny ósmej trzydzieści. Słońce wzeszło już wysoko ponad horyzont, a oni odłożywszy bagaże do hotelowego schodowa, udali się na spacer nad plaże. Pokoje, do których przydział odbył się już w Seulu, mieli dostać dopiero po dwunastej, gdyż o tej właśnie godzinie zaczynała się doba hotelowa. Jimin dopiero w tym położeniu zdał sobie sprawę, jak przydatny w jego zakładzie będzie fakt, że pokoje będą dwuosobowe, a on tą noc miał spędzić w pokoju razem z Jungkookiem.

Nie nagrzany jeszcze piasek drażnił jego bose stopy, a chłodna bryza uderzała w jego lekko umalowaną twarz. Jimin uważał, że niedoskonałości trzeba kryć, a właśnie to miała na celu cienka warstwa makijażu. Niósł w dłoni swoje buty, o niedużym jak na mężczyznę rozmiarze, które zdjął jeszcze przed wstąpieniem na plażę, by tylko nie wypełniły się piaskiem, po którym stąpał. Ziarenka wciskały się pomiędzy jego palce, doprowadzając go do szaleństwa.

Szedł brzegiem morza, za kolumną, która tworzona była z jego klasy. Był ogarnięty myślami, dlatego nawet nie myślał, by odnaleźć w tłumie Jungkook czy Sunmi. Rozmyślał on o tym, jak udowodnić ma to, jakiej orientacji jest jego przyjaciel.

Czemu on się w ogóle na to zgodził? Jak miał udowodnić to Sunmi? Przecież nawet, gdyby sprowokował Jeona do pocałunku, nie miałby na to dowodów. Różne scenariusze przelatywały przez jego mózg, a on dokładnie rozpatrywał każdy z nich, zarazem je odrzucając.

Szli wciąż przed siebie, a on nawet nie zwracał już uwagi na otoczenie. Dlatego pisnął, kiedy poczuł, jak ktoś obejmuje go w talii, przyciągając przy tym do swojego ciała.

Jimin wpadł wprost na swojego przyjaciela, tracąc przy tym równowagę. Jednak brunet objął go swoimi, silnymi ramionami, dzięki czemu blondyn nie wylądował na piasku, a jedynie wtulony w tors wyższego. Ucierpiały jedynie jego buty, które upadły na piasek, którego przecież miały uniknąć.

Kiedy Jimin chciał odsunąć się od przyjaciela, ten zamiast poluźnić uścisk, jednie go zacieśnił, przez co blondyn przylgnął jeszcze mocniej do jego ciała. Jedna dłoń bruneta wylądowała na dolnej części pleców Jimina, zaś druga w jego puchatych, blond włosach.

— Gdzie się tak śpieszysz? — zapytał, pociągając za końcówki jego włosów. — Jeszcze przed chwilą szedłeś całkiem z tyłu i jakoś co to nie przeszkadzało.

I po tych słowach ułożył dłonie na talii niższego, a swoją głowę na tej, należącej do blondyna, której czubek znajdował się tuż pod brodą wyższego.

Ale właśnie ten moment sprawił, że Jimin zdał sobie z tego, że drobne pieszczoty, jakimi ostatnio obdarowywał go Jeon, naprawdę nie są czymś, co występowało pomiędzy każdą parą przyjaciół. Nie wiedział czemu, ale ten fakt sprawił, że zaczął obawiać się tego zakładu. Bo co jeśli wygra, ale zniszczy przy tym ich przyjaźń?

12:04

Dwójka nastolatków stała właśnie przed drzwiami numer dwadzieścia jeden. Niższy stał przed drzwiami i nieporadnie starał się wcisnąć kluczyk do dziurki, zaś jego silniejszy przyjaciel stał obok, a z jego obu ramion zwisały wypchane po brzegi torby podróżne, gdyż jako, że był tym silniejszym, to mu przypadło w działce wnoszenie bagaży.

Brunet westchnął z politowaniem, patrząc na Jimina, który nadal nie potrafił celnie włożyć klucza, po czym ułożył dłonie na tych mniejszych, Jimina i celnie włożył klucz, ówcześnie go odwracając.

Park posłał mu speszony uśmiech, po czym uchylił drzwi i przepuścił w nich obładowanego bagażami Jeona.

I jakie było zdziwienie ich obu, gdy zobaczyli, że w niewielkim pokoiku postawione jest łóżko małżeńskie, a nie dwa oddzielne łóżka.

Owszem, wiedzieli, że w wyniku niezwykłego oblężenia miasta na początku sezonu, nie starczyło zwykłych, dwuosobowych pokoi, a co za tym szło — część osób wylądowała w więcej osób lub pokojach takich jak ten, które ewidentnie przeznaczone były dla par.

— Ja biorę część pod ścianą — rzucił blondyn, nie widząc do końca, co w takiej sytuacji powiedzieć.

I nawet nie wiedział, jak wiele znaczyć miało to, którą stronę łóżka wybrał.

13:57

Na stołówce jak zwykle było głośno. Na wycieczce były w końcu cztery klasy, przy czy każda liczyła ponad dwadzieścia osób. Każdy jadł i rozmawiał, co razem powodowało, że w dużym pomieszczeniu tworzył się rumor. Nawet nauczyciele odpuścili sobie już uspokojenie uczniów.

Siedzieli przy sześcioosobowym stoliku, przy którym poza ich trójką, siedziska jeszcze przyjaciółka Sunmi i dwóch innych chłopaków z ich klasy. Jungkook siedział naprzeciwko Jimina, wsuwając już drugą porcję drugiego dania.

Jimin z kolei głowę miał opartą na ręce. Sączył jeszcze sok, który dostali do obiadu, a przed nim leżał już pusty talerz, który czekał już tylko na to, by go odnieść razem ze szklanką.

Wpatrywał się w Jeona i dokładnie śledził jego ruchy. Obserwował, jak brunet coraz nabiera za pomocą widelca kolejną porcję obiadu, po chwili ukrywając ją w swoich ustach.

I w tym momencie wpadł mu do głowy pierwszy pomysł, jak może udowodnić Sunmi, to co miał. Stoliki były małe, a oni nie siedząc nawet jakoś bardzo blisko stołu stykali się kolanami. Jimin postanowił to wykorzystać. W tym celu przysunął się maksymalnie do stołu i osunął się na krześle, tak by siedzieć na samym jego krańcu. W tej pozycji, nadal udając, że słucha rozmowy, która wywiązała się pomiędzy uczniami i wpatrując się w twarz Jungkooka, wypchnął swoje kolano maksymalnie do przodu, przyciskając je do krocza wyższego.

Jungkook dosłownie zastygł w miejscu, z widelcem w ustach. Wbił przerażone spojrzenie w blondyna, który ułożył usta w nieme „przepraszam", po czym chcąc się odsunąć, niby nie umyślnie, jeszcze raz zahaczył o jego czułe miejsce.

Brunet nie zjadł więcej, a jedynie w pośpiechu poszedł odłożyć talerz. Na jego policzkach świecił dorodny róż, a nie było to czymś częstym.

19:32

Po całym dniu zwiedzania miasta i kolacji, cała wycieczka wybrała się jeszcze na wieczorny spacer nad morze. Na klasyczne pływanie mieli się wybrać dopiero jutro, dlatego teraz uczniowie szli jedynie z kocami, piłkami i innymi rzeczami, którymi mogli zająć sobie czas, który mieli spędzić na plaży.

Jungkook taszczył ich koc, z kolei Jimin wędrował z frisbee i piłką w rękach. Mieli zamiar wykorzystać czas na plaży jak najlepiej, a nie leżąc bez sensu na kocu. Dlatego kiedy w końcu ustali, rozłożywszy koce, w dwójkę postanowili zająć płaską zabawką. Inni uczniowie siedzieli na kocach, rozmawiali, chłodzili stopy w płytkiej wodzie czy niczym dzieci bawili się piaskiem. Nawet i tu, gromada uczniów potrafiła sprawić, że cicha plaża o tej wieczornej porze, potrafiła zacząć żyć ich śmiechem, zabawą i radością.

Po ponad półgodzinie śmiechów i rzucania krążkiem, i kolejnych minutach przegadanych na kocu, postanowili razem z resztą klasy zagrać w ziemniaka. Prosta gra, która potrafiła w łatwy sposób zjednoczyć i zintegrować całą klasę.

Gra ta polegała na tym, by odbijać w kółku piłkę tak, by nie upadła. A jeśli już zetknęła się z ziemią, osoba która do tego dopuściła musiała wejść do środka i na klęczkach próbować złapać piłkę, którą pozostali nadal odbijali.

Tym sposobem obaj chłopcy po jakimś czasie wylądowali w środku. Piłka przelatywała nad ich głowami, a wyższy coraz próbował podskakiwać, tak, by ją złapać.

W pewnym momencie piłka przeleciała tuż nad głową niższego, przez co chłopak wyskoczył po piłkę, z zamiarem złapania jej. Jednak podczas lądowania na ziemię, blondyn stracił równowagę, przez co poleciał wprost na ciało Jungkooka, który pod wpływem jego ciężaru, również stracił równowagę, przez co obaj upadli na piasek. Plecy Jungkooka zetknęły się z piaskiem, a Jimin wylądował pomiędzy jego nogami.

I może gdyby nie fakt, że istotnie złapał piłkę, przez co musieli wyjść z kółka, to zwróciłby uwagę na to, gdzie dokładnie wylądował jego tyłek.

00:11

Po powrocie z plaży i kolacji, uczniowie mieli jeszcze czas dla siebie, podczas którego większość z nich przesiadywała wspólnie w pokojach. Plan na drugi dzień wycieczki nie był zbyt napięty, bo zawierał póki co jedynie wyjście na plażę, dlatego nikt nie martwił się tym, że trzeba się wyspać.

Jednak kiedy na zegarze wybiła godzina dwudziesta trzecia, wszyscy uczniowie zostali zagonieni do swoich pokojów, gdzie mieli się już iść myć, choć jak to bywa na wycieczkach, większość i tak tego nie zrobiła. A nauczyciele, którzy po zeszłorocznych wycieczkach wiedzieli, na co stać ich klasy, nie wiedzieli, jak zapobiec głupim czynom nastolatków. Postanowili dlatego na noc zamknąć ich pokoje na klucz, dzięki czemu żaden uczeń nie mógł wydostać się na zewnątrz. Genialny pomysł, nieprawdaż?

Na myśl od razu nasuwa się wiele „ale". Co by się stało, gdyby któryś uczeń źle się czuł? A co, jeśli coś by się w nocy wydarzyło? Wiadomo, że posunięcie nauczycieli było głupie, ale dało się je wytłumaczyć. W końcu żaden z nich nie chciał być oskarżany przez rodziców swoich podopiecznych o to, że na ich warcie któraś z dziewczyn zaciążyła. Myśleli, że tak rozwiążą choć ten problem i będą mieli spokój od napalonych nastolatków. No cóż, żaden z nauczyli nie przewidział jeszcze, że istnieje Park Jimin.

Chłopak był nieco poddenerwowany, gdyż zostało mu już niecałe siedem godzin, a kiedy mógł zmusić się do działania, jak nie na osobności, w zaciszu ich wspólnego pokoju?
Jednak blondyn nadal nie wiedział co począć, bo przecież nie mógł go od tak pocałować. Z resztą, nie miałby na to przecież dowodów.

Jednak wybawienie nadeszło, kiedy brunet poszedł się myć, a Jimin został w sam w pokoju. Blondyn leżał na ich również wspólnym łóżku, przeglądając coś na telefonie, a zza ściany dobiegł go dźwięk lejącej się wody. I właśnie wtedy, kiedy wsłuchiwał się w szumiącą wodę, dostał olśnienia. Uśmiechnął się chytrze i zerwał z łóżka, by wszystko przygotować.

Plan Parka nie był skomplikowany, wystarczyło wszystko po prostu dobrze rozegrać.

Podbiegł do swojej torby i wyciągnął z niej za dużą koszulkę, w której zamierzał spać. Spojrzał jedynie przelotnie na spakowane również szorty od piżamy, po czym chwycił koronkową bieliznę, która mogła się stać przedmiotem jego kary za przegrany zakład. Zawinął bieliznę w koszulkę, tak, by jego współlokator nie miał szansy jej dostrzec, po czym chwyciwszy jeszcze ręcznik, z powrotem położył się na łóżko.

Minuty minęły, a drzwi otwarły się. Jeon wyszedł z łazienki. Jego włosy były delikatnie wilgotne, a on sam był ubrany w uroczą piżamę; na błękitnej koszulce widniała małpka, a szorty były pokryte bananowym wzorem. Może i Jungkook na co dzień był chłopakiem odważnym i pewnym siebie, jednak miał też tą wrażliwą, uroczą i czułą stronę siebie, którą znało naprawdę niewielu.

Widząc wyjście chłopaka, Jimin zerwał się z łóżka i celowo zostawił na nim swój ręcznik, biorąc w dłonie jedynie koszulkę i zawiniętą w nią bieliznę.

Wyminął go i zamknął się w łazience. Zrzucił z siebie wszystkie ubrania i cisnął je na zamknięty sedes, po czym wszedł pod prysznic, mając całkowitą świadomość, że nie ma się w co wytrzeć. Odkręcił wodę i zaczął rozkoszować się tym, jak letnia woda zaczyna obmywać jego delikatną skórę, dając mu chociaż chwilowe odprężenie. Wylał na siebie swój ulubiony, waniliowy szampon, który przyniósł do łazienki przed wyjściem na plażę. Wtarł mydło w swoją skórę, zatapiając swoje włosy pod wodą. Czując, jak nieco chłodniejsza woda uderza o jego twarz, spłukał pod jej wpływem szampon, czując się niezwykle czysto. Zakręcił korek i niczym pies próbował strząsnąć z siebie odrobinę wody. Skrzywił się, patrząc na wiszący ręcznik Jungkooka, po czym pochwycił go i otarł swoje stopy, po czym całkiem nagi i mokry otwarł drzwi i wychylił głowę.

Widząc, że Jungkook jest zajęty oglądaniem filmiku na telefonie, otworzył drzwi szerzej i wyszedł z łazienki. I choć logicznym byłoby poproszenie przyjaciela o podanie ręcznika, tak to wyjście miało dać mu możliwość udowodnienia orientacji swojego przyjaciela. Dlatego pewnym krokiem ruszył przed siebie, zalotnie krążąc biodrami. Nigdy nie wstydził się swojego ciała, bo choć nie był ani wysoki, ani wysportowany, tak znał swoje atuty i wiedział, że krągła pupa stanowczo nim jest.

Gdy tylko usłyszał kroki, oderwał wzrok od telefonu, po czym przerzucił go na blondyna. Telefon wypadł z jego rąk, a usta samoistnie się rozchyliły. Wstrzymał wdech, skanując wzrokiem ciało niższego. Blondyn raził go uśmiechem, zmierzając ku swojej torbie.  Krople wody spływały z jego ciała, a mokre włosy przyklejały się do jego czoła. Plecy miał zarysowane w łuk, a jego talia odznaczała się wcięciem. To był pierwszy raz, kiedy Jungkook widział w pełnej okazałości jego słynne Jibooty, dlatego widok tyłka i tak przyprawił go o atak serca. Jimin zdawał się nie wstydzić tego, że jego niewielki penis podskakiwał z każdym krokiem. I choć od środka zżerały go zwątpienia, tak na jego twarz wstąpił zadowolony uśmiech, spowodowany miną Jeona.

— Zapomniałem ręcznika — rzucił, dochodząc do torby. Gdyby nie fakt, że był całkowicie oszołomiony, Jungkook pewnie by spytał, dlaczego jego przyjaciel nie poprosił go o podanie ręcznika.

Jednak prawdziwy gwóźdź do trumny Jeona dopiero został wbity, gdy Park nachylił się nad swoją torbą, choć doskonale wiedział, że tam ręcznika nie ma. Wypiął się w jego stronę, dzięki czemu wyższy miał idealny widok na jego jędrne pośladki. Pogrzebał chwilę w torbie, po czym wyprostował się i zaczął udawać, że zastanawia się nad tym, gdzie jest jego ręcznik. Ułożył dłoń na dolnej części swojej talii, dzięki czemu jego kciuk zahaczał delikatnie o pośladek.

Jeon nawet nie zauważył, że ręcznik leżał na łóżku, pod ścianą, na stronie Parka, gdyż był za bardzo zaabsorbowany wpatrywaniem się w jego tyłek. Dlatego kiedy niższy odwrócił się nagle, ukazując mu swój niewyrobiony, ale idealnie płaski brzuch, niemal podskoczył z zaskoczenia, a Jimin kontynuując swój plan, zbliżył się do Jungkooka, jeszcze bardziej przyspieszając jego bicie serce. Wspiął się na łóżko i przeszedł nad brunetem, by ponownie się schylić i sięgnąć po ręcznik, po czym szybko go zebrał i uciekł do łazienki.

— Wybacz za ten mały pokaz — krzyknął już za drzwi, choć na jego ustach świecił zwycięski uśmiech.

A Jungkook? Siedział wpatrując się w drewniane drzwi, czując, jak coś tam na dole unosi do życia.

Szybko wytarł się zdobytym ręcznikiem, po czym wciągnął na siebie bieliznę i zarzucił koszulkę, która po założeniu sięgała mu do połowy ud. Wykonał resztę wieczornej toalety, po czym po raz kolejny uchylił drzwi łazienki.

Teraz chciał przystąpić do poważnego działania.

Wyszedł z łazienki i zgasił górne świtało, dzięki czemu jedynym jego źródłem stała się lampka nocna, która stała obok łóżka. Nadal oszołomiony Jungkook ponownie przeskanował go wzrokiem. Może i duża koszulka zasłaniała górną część jego ciała, jednak nadal odsłaniała jego wspaniałe i długie nogi.

Jimin zdał sobie sprawę, że dzięki temu, że wybrał stronę przy ścianie, będzie musiał przejść nad Jungkookiem. Podszedł z gracją do łóżka, po czym stanął na nim i przeszedł niemal nad samą głową Jeona.

— Jimin, co ty... — jęknął, kiedy chłopak niby przypadkiem upadł na jego kolana. — Nie śpisz w gaciach?

— Ach — mruknął, usadawiając się na kolanach Jungkooka. Usiadł na nim okrakiem i ułożył swoje dłonie na klatce piersiowej chłopaka. — Ups — dodał, podciągając swoją koszulkę i ukazując brunetowi bieliznę.

Podciągnął się go góry, dzięki czemu jego tyłek opadł wprost na krocze leżącego nastolatka. Uśmiechnął się uwodzicielsko, po czym naparł dłońmi na klatkę piersiową Jeona, który delikatnie próbował się podnieść.

— Jiminnie, co się stało? Co ty robisz? — wypytywał przerażony, jednak jego pytania zostały zagłuszone ustami Parka, który przylgnął nimi do tych należących do bruneta.

Blondyn naparł na niego jeszcze bardziej, przyciskając tyłek do jego krocza, przez co brunet mruknął cicho w jego usta, które zmysłowo go muskały. Początkowo Jungkook nie odwzajemnił pocałunku, leżąc nadal przerażony i ogarnięty czułością, jaką atakowały go pełne wargi Jimina. Jednak kiedy Jimin celowo uniósł swój tyłek i upadł na jego krocze, zorientował się, co się tak właściwie dzieje i ku uciesze Parka, zaczął oddawać jego pocałunek. Każde muśnięcie nadawało ich zbliżeniu coraz więcej pożądania, które było spowodowane kolejnymi otarciami się o krocze wyższego. Brunet powoli zatracał się w miękkości ust przyjaciela, który nadawał tempa ich zbliżeniu.

Jako, że Jungkook nie protestował, Jimin wyprostował się i wsunął swoje małe dłonie pod swoją koszulkę, by po chwili ją ściągnąć. Dopiero ten gest sprawił, że Jeon zdał sobie sprawę z tego, do czego dążył jego przyjaciel i delikatnie ostudził jego rosnące podniecenie.

— Jimin, do czego ty zmierzasz? — zapytał stanowczym głosem. Niższy jedynie odrzucił na bok swoją koszulkę. Widząc go jedynie w skąpej bieliźnie, Jungkook poczuł, jak jego członek twardnieje.

— Mniej gadania, więcej ruchania — rzucił, dając mu dosadnie do zrozumienia to, do czego dąży i wpychając swoje dłonie pod koszulkę wyższego, dzięki czemu poczuł pod opuszkami palców jego twarde mięśnie.

Jungkook nie wiedząc co powinien zrobić, chwycił dłonie niższego i wyciągnął je spod swojej koszulki. W końcu nie codziennie rzuca się na ciebie twój najlepszy przyjaciel i chce, byś go przeleciał.

— Nie podobam ci się? — zapytał zawiedziony, wydymając swoją wargę w uroczym uśmiechu. — Nie chcesz, bym ci się oddał? — dodał, wprawiając Jeona w jeszcze większe zakłopotanie.

Brunet przyglądał się chwilę w ciszy twarzy przyjaciela, walcząc w duchu z tym, co ma zrobić.

— Raz się żyje — mruknął, po czym uniósł się, ponownie łącząc ich usta. 

Tym razem on przejął kontrolę nad ich pocałunkiem, przerzucając Jimina pod siebie. Zawisł nad nim, po czym przylgnął ustami do jego nagiej szyi, mocno się na niej zasysając. Na twarzy Jimina zakwitł zwycięski uśmiech. Teoretycznie mógłby teraz to przerwać, jednak po co, skoro jest mu tak dobrze?

Jego dłonie ponownie zawędrowały pod koszulkę nastolatka, jednak tym razem brunet pozwolił, by niższy ją z niego ściągnął. Jeon otarł się o niego, powodując zduszony jęk Parka.

— Musisz być cichutko — wymruczał tuż przy jego uchu, na którego płatku też się zassał. — Odwróć się na brzuch — zalecił, a niższy posłusznie obrócił się.

Wyższy usiadł na jego udach, po czym zaczął znaczyć ustami ścieżkę wzdłuż jego pleców. Jimin przygryzł własną rękę, by nie jęczeć, gdy Jungkook zasysał się na skórze blondyna. Brunet zsunął majteczki Jimina, po czym ucałował również jego pupę, przez co Jimin nie potrafił powstrzymać swojego jęku.

— W t-torbie mam... Ah! — jęknął, kiedy Jeon przygryzł skórę na jego lewym pośladku. — Lubrykant!

— Jimin i jego dupa zawsze są przygotowani — odparł, unosząc się znad jego ud.

Podszedł do torby, a Jimin przekręcił nieco głowę, by śledzić ruchy przyjaciela. Kiedy się odwrócił, razem z buteleczką w ręku, blondyn ujrzał jego dobrze zarysowane mięśnie. Stęknął i pokręcił swoją pupą, mając nadzieję, że pośpieszy swojego przyjaciela. Teraz już nie obchodziło go to, że miał wygrać zakład, a przyjemność jaką dostarczał mu Jungkook.

— Co my tak właściwie robimy? — mruknął pod nosem Jungkook, ponownie siadając na udach przyjaciela.

— Później się nad tym zastanowimy, a teraz zacznij mnie rozcią... — jednak te słowa zostały zagłuszone jękiem, który uciekł z ust blondyna, przez palec bruneta, który po uprzednim nawilżeniu, bez zapowiedzi wsunął się w dziurkę Jimina.

— A więc tak wygląda seks z wielkim królem dupy, Park Jiminem? — mruknął, niespodziewanie dokładając drugi palec. — Niby taki pewny siebie zalotnik, ale gdy ktoś ci wkłada, to stajesz się taki uległy i potulny — dodał, nachylając się nad plecami blondyna i zasysając się na jego plecach, przez co z jego ust uciekł kolejny jęk. — Ciszej Jiminnie, chyba nie chcesz, by nauczyciele nas usłyszeli — dodał, zaczynając delikatnie poruszać paliczkami.

Jimin stęknął, ponownie zagryzając swoją dłoń i wtulając swoją twarz w o dziwo miękką poduszkę. Czuł nieprzyjemny ból, jednak nie był to jego pierwszy raz, więc wiedział, że za chwilę zostanie on zastąpiony przyjemnością. Dlatego nie protestował, gdy Jungkook dołożył trzeci palec, mozolnie nimi poruszając.

— Oh, pośpiesz się! — fuknął, kiedy Jeon nadal nie wszedł w niego, a jedynie pieprzył jego wejście swoimi długimi palcami.

— Chcesz tego, Jiminnie? — zapytał, jeszcze mocniej napierając na jego wejście. Obrócił go na plecy, chcąc widzieć jego rozmarzoną twarz. — Chcesz bym ja, twój najlepszy przyjaciel, wypieprzył cię najmocniej, jak potrafię?

— W tym momencie bardziej niż czegokolwiek — Przyciągnął go do swoich ust, automatycznie wpychając do nich język. Chwilowa dominacja nad brunetem wróciła, jednak uciekła równie szybko, kiedy po jego palcach pozostała jedynie nieprzyjemna pustka. Wydał z siebie niezadowolony jęk, choć wiedział, że zaraz zastąpi je coś znacznie większego.

Jungkook rozlał żel na swoim członku, po czym spojrzał w oczy niższego, i widząc jego zgodę, naparł członkiem na jego dziurkę. Powoli się w niego wsunął. Jimin poczuł rozrywający go ból, przez długiego członka przyjaciela, który zagłębiał się w nim w całości. Rozchylił szerzej nogi, zaciskając przy tym powieki. Jungkook, chcąc odciągnąć jego uwagę od bólu, ucałował jego policzek, następnie usta i szyję. Schodził coraz niżej, zasysając się po drodze na sutkach Jimina. Kiedy z jego ust uciekł jęk, Jeon jedną dłoń przeniósł na jego policzek, a drugą podparł się na łóżku.

— Już — mruknął, czując, jak jego kochanek się w niego powolnie wbija. — Ale weź się tak nie baw, wiesz, że lubię... Ah!

— Na ostro, tak — odparł, mocniej się w nim poruszając.

Z każdą chwilą ich stosunek nabierał tempa, tak samo jak szybkość, z jaką Jeon posuwał Jimina. Brunet chcąc zagłuszyć jęki niższego, nachylił się nad nim i przycisnął dwoje wargi do tych jego. Pieprzył go coraz mocniej, a kiedy z ust blondyna uciekł jęk, który zdołał się przedostać nawet przez zaporę z jego ust, wiedział, że trafił w jego prostatę. Oderwał się od niego, czując, że coraz szybciej zbliża się do końca.

— Jimin? — stęknął, poruszając szybko biodrami. Czuł, że zaraz dojdzie, dlatego nadał sobie jeszcze większe tempo.

— Tak? — odparł, jęcząc słodko przez członka wyższego, który precyzyjnie uderzał w jego prostatę.

— Chyba jestem gejem — stwierdził, po raz ostatni uderzając w prostatę Jimina.

Rozlał się w jego środku, upadając na niego. Park doszedł chwilę po nim, a sperma rozlała się po ich brzuchach. Wyszedł z niego i ułożył się obok. Przyciągnął Parka do siebie, a ten wtulił się w niego, układając głowę na jego klatce piersiowej.

I choć na ustach Parka zagościł uśmiech, gdyż istotnie wygrał zakład, tak cieszył się również, że w końcu doszło do tego, do czego doszło.

— Ej, Jimin — mruknął nagle wyższy, który wpatrywał się w sufit, wybijając blondyna z letargu. — Czy to byłoby dziwne, gdybym powiedział, że chyba mi się podobasz?

— Nie — odparł, kreśląc wzorki na klatce piersiowej Jeona. — Bo ty mi chyba też.

Wygrał. Ale nie tylko zakład.

...................
5300 słów, yeah.
Podobało się?

~ Altrey

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top