#6

Chłopak zasnoł a ty z Jungkookiem wyszłaś z jego pokoju.
-i co zrobisz z tym faktem że będziesz ciocią?-chłopak delikatnie się zaśmiał
-weź mnie nie denerwój...-wyminełaś go i poszłaś się napić wody. Stałaś przy blacie w kuchni i poczułaś oplatające cię ręce odwruciłaś się i był to Jungkook, wpatrywałaś się chwile w jego oczy i po 5 minutach pocałował cię. Całowaliście się jusz dobre 15 minut ale przerwał wam dzwonek do drzwi. Poszłaś otworzyć a za drzwiami stała kobieta po 40-stce, była ubrana w szarą spódnicę do kolan i tego samego koloru marynarkę pod spodem miała niebieską koszulę.
-Dzień dobry...-mówiłaś przyglądając się kobiecie
-Nazywam się Kim MiJin- kobieta poprawiła marynarkę
-Park Jisoo miło mi...- uśmiechnełaś się do kobiety
-Ja do Parka Jimina... Jest w domu?-kobieta zaglądneła ci przez ramię
-Tak jest... Zapraszam-wpuściłaś ją do środka i poszłaś do Jimina
-Jimin jakaś kobieta do ciebie...-powiedziałaś podchodząc do chłopaka ale on spał, dlatego szturchnełaś go w ramię- wstawaj Jimin
-Co?-mówił przecierając oczy
-Jakaś kobieta do ciebie
-Jak się nazywa-było widać że tak średnio kontaktował co się do niego mówi
-Kim MiJin...-chłopak odrazu się podniusł i usiadł na łóżku. W jago oczach widziałaś strach
-coś nie tak?-spytałaś siadając obok niego
-to jest matka Misaki...-poklepałaś go po plecach
-nie bój się... Ja bede przy tej rozmowie
-no dobra ale ona mnie zabije...-poczochrałaś chłopaka po włosach
-nic się nie stanie choć-wstałaś z łóżka i podałaś ręke chłopakowi
-Ehh no okej-wstał i poszedł w strone drzwi-albo jednak nie...
-nie denerwój mnie... Nie wycofasz się już a ta rozmowa cię nie ominie
-to powiec że mnie nie ma w domu...-podeszłaś i otwożyłaś drzwi
-powoedziałam już że jesteś-wyszłaś z pokoju a chłopak za tobą. Poszliście do salonu gdzie czekała mama Misaki
-D-dzień d-dobry...-wyjąkał Jimin siadając na przeciwko kobiety
-Dla kogo dobry dla tego dobry...-kobieta uważnie przypatrywała się chłopakowi
-coś nie tak?-spytał Jimin
-to ty jesteś Park Jimin-kobieta dalej się mu przyglądała
-t-tak-widać było że się jeszcze bardziej zestresował
-Więc to ty spłodziłeś mojej córce bachora!-kobieta krzykneła a chłopak delikatnie się skulił-Jak można był tak nieodpowiedzialnym!
-Ale prosze nie krzyczeć...-prubowałaś uspokoić kobietę
-będe krzyczeć! Wasi rodzice o tym wogule wiedzą?!-Tobie jak i Jiminowi napłyneły łzy do oczu
-N-nasi rodzice nie żyją...-Powoedział Jimin jeszcze bardziej się kuląc
-Świetnie! W dodatku sierota! Jak ty prace znajdziesz?! Jak dziecko utrzymasz?!-kobieta nadal krzyczała
-Ale prosze się uspokoić! Jimin to dobry chłopak i pracę znajdzie...-powiedziałaś spoglądając na Jungkooka stojącego w kuchni i przyglądającemu się zaistniałej sytuacji
- Tak pewnie! Ja wiem swoje! Tacy to tylko piją, ćpają i palą!-mówiła wstając z kanapy
-Jimin nie pali nie pije i nie ćpa! Wiem jak go wychowuje!-zdenerwowałaś się
-Co ty możesz wiedzieć o wychowaniu?! Do tego potrzebny jest rodzic a nie dziecko!-kobieta wzkazała na ciebie
-Prosze wyjść!-pokazałaś na drzwi- nie ma pani prawa obrażać mnie i mojego brata!-Podszedł do ciebie Jungkook i cię przytulił
-Nie denerwój się nie warto-szepnoł si do ucha
-Prosze wyjść...-powiedziałaś kobieta jeszcze raz spojżała na was i wyszła z domu, a Jimin się rozpłakał.
-Ej nie płacz-Jungkook podszedł do niego
-Jak mam nie płakać? Będę ojcem a matka mojej dziewczyny mnie nienawidzi, a ja nawet nie jestem pełnoletni.-Rozpłakał się jeszcze bardziej na co ty i Jungkook go przytuliliście
-Ja ci pomoge...-poczochrałaś chłopaka po włosach
-Ja też-Jungkook szeroko się uśmiechnoł co ty i Jimin odwzajemniliście
-Ide spać...-Powiedział Jimin wstając z fotela
-Okej... Obudze cię jak będzie jedzenie, czyli za jakieś 3 godziny...-Jimin się uśmiechnoł i poszedł na górę
-To co kończymy to co zaczeliśmy w kuchni?-Jungkook dwuznacznie się uśmiechnoł
-no chyba cię powaliło-chłopak przybliżył się do ciebie-nie-ty odsunełaś się od niego na co on się jeszcze bardziej pszysunoł-no powiedziałam coś...-odsunełaś się jeszcze bardziej ale spotkałaś się z końcem kanapy prawie spadłaś ale Jungkook złapał cię i posadził na swoich kolanach-nie-chciałaś zejść ale on ci na to nie pozwolił i cię pocałował.
__________________________________
Przepraszam za błędy ale nie sprawdzałam!
Bay!😘

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top