16.

W tym opowiadaniu Yuri ma siedemnaście lat i jest wyższy. Cóż... Zaczynajmy!

*******************************************

Specjalnie przyszedłem dziś na lodowisko wcześniej by ją zobaczyć. Dowiedziałem się z pewnych źródeł, że zaczyna dość wcześnie i kończy wtedy kiedy ja zaczynam. Rozejrzałem się po lodowisku. Była tam. Tańczyła na lodzie. Pochłonięta we własnych myślach sunęła po mroźnej tafli. Była jak delikatny płatek śniegi, który wznosił się i upadał wraz z podmuchem wiatru. Jej ruchy wywoływały we mnie dziwne, lecz przyjemne uczucie. Poczułem ciepło na sercu. Po chwili zeszła z lodowiska i siadła na ławce. Jej trenera nie było w pobliżu, więc podszedłem. Zaszedłem ją od tyłu i powoli nachyliłem się nad jej uchem.

-I jednak się dowiedziałem- powiedziałem spokojnie, na co ona podskoczyła. Szybko obróciła się w moją stronę. Patrzyłem w jej jasnoniebieskie oczy. Z bliska wydawała się jeszcze bielsza. Włosy, skóra, jedyne co się wyróżniało to lekko zaróżowione policzki. Patrzyła na mnie zaskoczona.

-Y-Yuri?- powiedziała- Skąd ty...-

-Nieważne skąd wiem. Ważniejsze jest to, dlaczego nie odpisujesz?- 

-Cóż... Ja...- jej twarz spłonęła mocnym rumieńcem. Nie sadziłem, że jest aż tak nieśmiała- T-Trener zabrał mi telefon-

-Niby dlaczego?-

-Zobaczył, że z kimś piszę i mi go zabrał. Mówił, że powinnam się bardziej skupić na treningu i teraz nie daje mi żyć-

-Nawet nie próbowałaś mu go zabrać?-

-Próbowałam, ale...- urwała. Spuściła głowę- On...- dusiła w sobie płacz.

-Coś ci zrobił?-

-Nie... Nieważne- wstała. Chciała odejść. 

-Czekaj- złapałem ją za rękę. Popatrzyła na mnie zaskoczona. Sam byłem w szoku. Nie wiedziałem co powiedzieć. Zbliżyłem się do niej. Patrzyłem w jej piękne jasne oczy. Zacząłem powoli zbliżać swoją twarz to jej twarzy. W momencie kiedy miałem ją pocałować coś mi przerwało.

-Anastazja!- krzykną jej trener. Od razu od siebie odskoczyliśmy- Co to ma znaczyć!? Miałaś ćwiczyć! Idź na lód!- Dziewczyna bez słowa skierowała się w stronę lodowiska- A ty gówniarzu, masz dać jej spokój-

-A co, jest pan jej ojcem?- prychnąłem.

-Odczepisz się od niej albo inaczej porozmawiamy- odszedł. Mam bardzo złe przeczucia co do tego gościa. Ana musi się chyba go bać. Jeżeli naprawdę coś jej zrobił to zatłukę dziada. Ona nie zasługuje na takie traktowanie.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top