Cela

 (A/n: wszelkie pseudonimy z ekipy 5-min Crafts (Photo, Fresh, Cool, itp.) nie są przeze mnie wymyślone. Pomysł na nie jest bardzo prosty: skoro jest to ekipa 5-minute Crafts, to każda osoba oprócz youtuberów nazywa się losowym słowem z tytułów filmów tegoż kanału. Mam nadzieję, droga Prostracjo, że teraz już pseudo Hacki jest jasne :) Amen)



W siedzibie 5-minute Crafts wrzało.

– SPOKÓJ! – ryknęła wreszcie Lifehack.

– Popieram – mruknęła Prostracja, patrząc z nienawiścią na Awesome.

– Dobra. Hacki, Kitchen, Makeup i Terrifying zostali wysłani miesiąc temu na misję w okolicach siedziby Troom Troom. CISZA! – wrzasnęła kapitan, skutecznie uciszając komentarze – Jak wiemy, żadne z nich nie wróciło w wyznaczonym terminie, a od Slime i Art, którzy wyruszyli na poszukiwania, dalej nie ma żadnej informacji o ich stanie. Halloween?

Ruda wstała.

– Jak wiecie, towarzyszyłam Slime i Art przez część ich podróży, konkretnie do Ukrainy. Na granicy celnicy zgarnęli nam broń, dodatkowo przetrzepali wyjątkowo starannie Art. Nie wiem, co było dalej, ale... – zacisnęła powieki i wzięła głęboki wdech – Wczoraj pocztą przyszło do mnie... to – wydusiła i wyciągnęła z torby małą paczkę, blada jak ściana. Powoli ją otworzyła, a wszyscy nachylili się w jej kierunku.

– Kurwa! – wyrwało się Fashion. Kropka zwymiotowała, Awięc zaklął, Lifehack z trudem powstrzymała krzyk, Smart przytrzymał się stołu, Occasion, Simple i Magic zrobili się fioletowi, Grail i Fresh zemdleli, cała reszta, z Photo na czele, równocześnie zaczęli wrzeszczeć.

W pudełku znajdowało się ludzkie ucho i ręka.

– Na początku byłam zbyt zszokowana i przerażona, by dostrzec jeden szczegół. Na płatku tego ucha – Halloween bledła coraz bardziej z każdym swoim słowem – Widać kilka czarnych listków. Nie wiem, czy pamiętacie, ale Slime ma wytatuowany bluszcz na szyi i skroni. Przebiega przez ucho. No i ta... ręka ma zrobione tipsy ze wzorkiem kwiatów. Art kilka dni przed misją zrobiła sobie identyczne.

Niedopowiedziany wniosek z tych obserwacji zawisł w powietrzu.

– W porządku. Pamiętajmy, że to nie pierwsza i nie ostatnia akcja tego typu ze strony Troom Troom. Chyba nie muszę wspominać chociażby wypchania brokatem Costumes? – wszyscy zebrani wzdrygnęli się. Lifehack, jako kapitan, miała niesamowity dar motywowania ludzi – Ale mimo wszystko, to nam daje ważną informację: potrzebujemy wsparcia. Prostracja.

Tym razem youtuberka wstała.

– Niewielu z was pewnie pamięta, jak wiele lat temu polsatowe paradokumenty zaprowadziły to samo, co Troom Troom teraz, aczkolwiek Polsat działał bardziej z ukrycia. W każdym razie, czoła stawiło im wtedy wiele osób, ale najzacieklej i najdłużej walczył mało znany bohater – Niekryty Krytyk. Wraz z innym, teraz też mało znanym bohaterem, Naruciakiem, udało mu się pokonać działającą w podziemiach organizację. Z Naruciakiem, niestety, nie da się już nawiązać kontaktu – najprawdopodobniej wzięto go do niewoli – ale z Niekrytym złapałam jakąś nić porozumienia. Powiedział, że może pomóc, chociaż niczego nie obiecuje.

Po tych słowach atmosfera zrobiła się jakby lżejsza.

– W porządku – uśmiechnęła się Lifehack – Zwiększamy intensywność działań. Prostracja, Awięc, Dramcia – nie róbcie ze sobą collabów. Najlepiej w ogóle nie wspominajcie o tym, że znacie pozostałych. Utrzymujcie wrażenie, że łączy was tylko typ kanału na Youtubie. Mniej Troom Troom, więcej 123 Go! oraz Bright Side, na Słodką Adę w sumie też możecie coś nagrać. Najważniejsze, żebyście nie robili tego równocześnie. Dogadajcie się między sobą, kto nagrywa co i kiedy. Więcej poważnych filmów. Kropka308 – dziewczyna wyprostowała się odruchowo i poprawiła kapelusz – Mniej filmów z twoim bratem, mniej story time'ów. Więcej animacji, może coś o 123 Go!. Painting, Incredible – więcej psychologicznych filmów na kanałach Girly oraz Teens. Proffesional, Unbelievable i Cooking – skontaktujcie się z Clothes i załatwcie więcej broni. Cała reszta – wiecie, co macie robić. Rozejść się!

Wyszli z Kwatery Głównej Zakonu Kleju, jak z ponurą satysfakcją określali to pomieszczenie niektórzy członkowie, i skierowali się w sobie znane kierunki.

* * *

Hacki skrzywiła się. Łańcuchy, którymi przywiązana była do ściany, nieprzyjemnie obcierały jej nadgarstki, a w dodatku sypał się z nich brokat.

Cela, w której ją trzymano, mieściła się gdzieś pod ziemią. Pomieszczenie wyłożono tapetą, śliską i pozbawioną choćby minimalnej grudki, po której można by się wspiąć. Zbudowano je na kształt kwadratu, gdzie jedną ścianę zastępowała krata – tak, aby uwięzionego w środku było zawsze widać, niezależnie od tego, gdzie by się ulokował. Wzdłuż niej biegł korytarz. W ścianę naprzeciwko kraty wbito uchwyt, na którym zamocowano dwa brokatowe łańcuchy choinkowe, które teraz uniemożliwiały dziewczynie ucieczkę.

Nie pamiętała drogi do celi. Wspomnienia urywały się jej na mocnym uderzeniu w tył głowy. Nie była też pewna, ile czasu już tu siedzi.

Z korytarza dobiegał odgłos kroków. Hacki przestała się szarpać. Kroki zbliżały się, aż przed jej celą nie stanął wysoki, łysy mężczyzna w garniturze i okularach w towarzystwie strażnika.

– Więc to jest ten szpieg, którego złapaliście wczoraj, tak? – zapytał mężczyzna, a jego głos był tak zimny, że można by nim zamrozić klej na gorąco.

Strażnik skinął głową, po czym otworzył wejście, odpiął łańcuchy z nadgarstków dziewczyny i zamienił je na kajdanki. Złapał ją od tyłu za kołnierz i wyprowadził z celi.

Szli we trójkę przez korytarz. Mężczyźni dyskutowali o czymś. Hacki czuła się zbyt przerażona tą sytuacją.

Obserwowała mijane cele, w większości puste. W jednej lub dwóch dostrzegła nieznanych jej ludzi.

Po bliżej nieokreślonym czasie korytarz wreszcie się skończył, a strażnik uwolnił jej ręce z kajdan. Mężczyzna podał jej złożone w kostkę ubrania.

– Załóż to – warknął.

Ubraniami składającymi się na, jak sądziła, strój więzienny, była beżowa koszula z czarnym numerem 67 na plecach oraz beżowe, luźne dresy z jeszcze innymi cyframi na nogawce.

Bez problemu wciągnęła je na siebie. Teraz zauważyła, że dalej miała ubranie z misji – szara bluza z Troom Troom i czarne legginsy.

Ledwie dopięła ostatni guzik koszuli, a już została pociągnięta za ramię do góry. Strażnik dość brutalnie poprowadził ją do metalowych drzwi. Otworzył je i wepchnął Hacki do środka.

Pokój miał ściany zrobione z lustra weneckiego oraz brokatową podłogę. Na środku stał plastikowy stół z napisem „Make it easy", siedziały przy nim dwie kobiety i dwóch mężczyzn.

– Wstań – mruknął jeden z nich. Podniosła się z kolan i zerknęła szybko na swoje odbicie w ścianie. Nie wyglądała tragicznie, chociaż zdecydowanie nie dobrze.

– Czego ode mnie chcecie? – zapytała od razu.

– Niewiele – odpowiedziała kobieta. Blondynka o psychopatycznym uśmiechu z wygrawerowanym imieniem „Mia" na przyczepionym do eleganckiej marynarki identyfikatorze – Zacznijmy od tego, jak się nazywasz. No już, gadaj!

– Jestem Hacki – odpowiedziała. Nie była pewna, czy chce wiedzieć, co się stanie, jeśli nie odpowie.

Ale „Mia" popatrzyła na nią z politowaniem.

– Imię i nazwisko – wyręczył ją pan w okularach. Popatrzyła na jego identyfikator - „Sebastian".

– Nie znam go – skłamała.

Czerwonowłosa „Ruda" uniosła brew.

– Nie?

– Nie.

– Nie?

– No nie.

Spojrzały na siebie złowrogo. Mierzyły się spojrzeniami przez chwilę spojrzeniami, aż nie przerwał im „Sebastian":

– Myślę, że jest prosty sposób na to, abyś je poznała.

A po tym był już tylko brokatowy ból.




Ooooogłoszenia parafiaaaaalne!

Po pierwsze, wiem, krótko (tylko 1118 słów), ale najprawdopodobniej właśnie tak to będzie wyglądało - krótkie rozdziały, do 1500 słów. 

Po drugie - nie lubię tłumaczyć dowcipów w moich książkach, ale po filmie Prostracji zdałam sobie sprawę, że to może nie być jasne. Otóż wszystkie te podniosłe i patetyczne porównania, typu "zrywała pluszowymi pazurami jej skórę" są tam w ramach pewnego dowcipu, abstrakcyjnego humoru, tak samo "brokatowy ból"- to ma być swego rodzaju abstrakcja, że mówimy o torturach wykonanych przy użyciu brokatu. Czy to jest zrozumiałe? Dziękuję, lecimy dalej.

Po trzecie i chyba najważniejsze - dziękuję wszystkim Wam za to, że tu przyszliście. Wiem, że to Prostracji zawdzięczam te niebotyczne jak na mój profil wyświetlenia, ale i tak dziękuję Wam, bo to Wy tworzycie naszą małą ławicę Łososi. Dziękuję, naprawdę, jesteście kochani!

Koniec ogłoszeń, miłej niedzieli, aha, i zostawiajcie więcej komentarzy, bo dają mi one mega radochę przy czytaniu. Chociaż te o tym, że jesteście od Prostracji możecie już sobie darować, bo i tak wszyscy wiemy, że to dzięki niej tu przyszliście.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top