Dzień 2

~Eleven~

Otworzyłem oczy i przeciągnąłem się leniwie. Podniosłem się z łóżka i poszedłem do łazienki trochę się ogarnąć. Rany, moje plecy. Jak łóżko może być takie niewygodne? Mimo to Zhalia zawsze twierdzi, że się wysypia. Niech mi ta kopia jeszcze raz zajmie mój kochany materacyk, to przysięgam, że nie ręczę za siebie i duplikat wyleci na korytarz. Swoją drogą, ciekawe czy chociaż on się wyspał. Nie to, żebym się o niego martwił, ale widziałem Dwienkowskie warunki i za fajnie to tam nie było. Oni są przyzwyczajeni, ale mi byłoby pewnie ciężko. Może przynajmniej tutaj klon czuje się dobrze. Nie biorąc oczywiście pod uwagę zmiany wymiaru z marnymi szansami na powrót do domu. Dobra, to nie brzmi najlepiej. Muszę iść coś zjeść, bo głupoty mi do głowy przychodzą. Wszedłem do kuchni, a przy stole siedział Dark Eleven, zajadając jajecznicę. Dla mnie też była porcja. Usiadłem i wziąłem się za jedzenie, tym razem nie pytając, czy jest zatruta. To mógł być błąd, ale raczej marne szanse, ze mógł ją zatruć. A skoro już leży, ciepła a ja jestem głodny...

- Późno dziś wstałeś - zauważył klon - Już w pół do pierwszej.

Że co? Dobrze, że przełożyłem odwiedziny Erkaesa na pierwszą. Szybko dokończyłem swoją porcję i nie odzywając się do sobowtóra, wyszedłem z kuchni. Ułożyłem włosy, na tyle na ile było to możliwe, czyli wcale, bo i tak latały na wszystkie strony. Przebrałem się w jeansy i pierwszą koszulkę, jaka wpadła mi w ręce, akurat granatową. Gdy już byłem w miarę ogarnięty, zabrałem się za syf w moim pokoju. Na szczęście nie robiłem żadnej imprezy i zajęło mi to dziesięć minut. Wróciłem do kuchni, gdzie wciąż siedział duplikat, tylko zamiast piżamy (MOJEJ) miał na sobie swój standardowy ubiór. Włożyłem talerze do zlewu i akurat zadzwonił dzwonek. Poszedłem otworzyć, prosząc klona o to, by nie wychodził, dopóki go nie zawołam. Otwarłem drzwi i zobaczyłem Erkaesa i... Yasu?

- Cześć ciapciaku! - odezwała się radośnie czerwonowłosa. Jej towarzysz skinął głową na powitanie.

- Emm... cześć. Yasu, co ty tu robisz?

- Dowiedziałam się, co się tu u ciebie wyprawia i chciałam zobaczyć Darka na własne oczy, oczywiście zakładając, że rzeczywiście istnieje a ty w cale nie masz urojeń - uśmiechnęła się wesoło i wkroczyła za próg.

- Dzięki za dyskrecję - mruknąłem w stronę kciukowatego, który podążył za czerwonowłosą. Zamknąłem drzwi i wziąłem głęboki oddech - Dark, goście przyszli. Chodź tu.

Yasu i Erkaś uśmiechnęli się do siebie pobłażliwie i już mieli coś powiedzieć, gdy klon wyszedł z kuchni i stanął obok mnie. Byliśmy identyczni, nie licząc ubrań i kolorów. Wzrost, kształt twarzy, wielkość oczu, wszystko było dokładnie takie same. Uśmiechnęliśmy się równocześnie, widząc miny naszych gości.

- O cholera - tylko tyle wydusił z siebie Erkaes.

- Ale on przystojny - westchnęła Yasu, patrząc na klona rozmarzonym wzrokiem, za co została przeze mnie zgromiona spojrzeniem. Jesteśmy tacy sami, to jakim cudem on jest przystojniejszy? Nie ważne, i tak pewnie nie zrozumiem, nawet jeśli by mi wyjaśniła.

Wzruszyłem tylko ramionami i poprowadziłem ich do mojego pokoju. Usiadłem w fotelu, a cała trójka opadła na łóżko. Dark siedział po środku. Panowała cisza. Pan Kciuk wpatrywał się w niego z widocznym zaciekawieniem, natomiast Yasu wyglądała na lekko speszoną. No ludzie! Ze mną przebywała i jakoś zachowywała się normalnie, a przy nim jej policzki są prawie koloru włosów. Co on niby takiego ma? Nie żebym był zazdrosny, ależ skąd, ale jak to się dzieje?! No nieważne. Postanowiłem się odezwać jako pierwszy.

- Więc widzisz Erkaesie - ale poważnie zabrzmiało, jak nie ja - że wcale nie byłem naćpany, tylko rzeczywiście coś jest nie tak. Ty go stworzyłeś, więc miałem nadzieję, że dasz radę coś z tym zrobić.

- No nie bardzo - że co słucham? - Stworzyłem go w grze. Nawet nie wiem jak się tu dostał. Nie mam pojęcia, co mógłbym zrobić, żeby go odesłać. Przykro mi Eleven, ale obawiam się, że nie dam rady ci pomóc.

Zauważyłem, że klon lekko się uśmiechnął na tę wieść. Jego oczy błysnęły, jakby się cieszył, że nie możemy go odesłać. Zajęliśmy się więc niezobowiązującą rozmową o pierdołach, skoro i tak nie mieliśmy nic lepszego do roboty. Co prawda gadała głównie nasza trójka, Dark raczej siedział cicho. Gdy stwierdziliśmy, że obgadaliśmy z grubsza sytuację, włączyłem telewizor. Akurat leciał jakiś pseudo horror. Przyniosłem z kuchni po szklance soku dla każdego i słone paluszki. Skoro ich zaprosiłem, głupio chyba wyganiać ich tak od razu. Chociaż w sumie, zaprosiłem Erkaesa, a czerwonowłosą chętnie wyrzuciłbym za drzwi. Od początku filmu sukcesywnie zbliżała się do klona, a przy straszniejszych scenach świetnie udawała strach i niby mimowolnie chwytała go za rękę, żeby po dwóch sekundach przeprosić i znów usiąść prosto. No jak tak można ja się pytam? Jest w moim domu i takie cyrki odstawia. I jeszcze ten jej wzrok... był taki... inny. Rany, co jest ze mną nie tak? Przecież wyglądam tak samo. Chyba że zwyczajnie woli ciemną stronę. W sumie to on nawet nie był wredny. Zrobił mi śniadanie, oczywiście nikomu o tym nie powiem. Ale i tak teraz wydawał się milutki. Siedział cicho, od czasu do czasu zerkając na dziewczynę i "przypadkiem" dotykając jej uda przy poprawianiu pozycji. I to w cale nie brzmi dziwnie, opanuj się idioto. Yasu lubi klona i tyle. Fajnie...

Film dobiegł końca. Dojedliśmy paluszki i goście zaczęli się zbierać. Erkaś ponownie przeprosił za to, że nie ma pomysłu na odesłanie klona do gry, której zresztą nie odpalałem od przedwczoraj i na razie postanowiłem się powstrzymać. Wyszedłem z nim za próg, powtarzając, że to nic i jakoś przeżyję te dwa tygodnie. Zaproponowałem, że jeśli będzie chciał przyprowadzić resztę ekipy, niech wpadną, albo dadzą znać, to my wpadniemy do nich. Pozostali też chyba powinni zapoznać się z sobowtórem. A skoro o nim mowa, to gdzież on się podziewa? Odwróciłem się, ale akurat nadchodził, roześmiany i zajęty rozmową z czerwonowłosą. Dołączyli do nas na korytarzu.

- Miło było cię poznać, Yasu z tego wymiaru - mrugnął, jakby chciał powiedzieć "W moim nie jesteś taka fajna", ale wolałem nie dopytywać.

- Mnie również było miło - odparła czerwonowłosa z uśmiechem, po czym dodała trochę ciszej - Co powiedziałbyś na spotkanie jutro, gdzieś na mieście? - prawdopodobnie miałem tego nie usłyszeć.

Klon uśmiechnął się zawadiacko i cmoknął ją w policzek, chyba na potwierdzenie. Teraz policzki Yasu dorównywały kolorem jej włosom. Nie no, nie wierzę. Dark Eleven właśnie zgodził się na randkę z Yasu? Co się tu odwala? Wciągnąłem go do środka i zamknąłem drzwi, a potem bez słowa poszedłem nagrywać. Przez chwilę miałem na to rzeczywiście ochotę, ale po pół godzinie poddałem się i oparłem o fotel. On jest moją kopią z wymiaru, w którym próbuje mnie zabić, jest zły do cholery, a ona tak po prostu... A zresztą, to nie mój problem. I wcale nie jestem zazdrosny, nawet tak nie myślcie. Zwyczajnie martwię się, że on może chcieć coś z nią zrobić. Nie, chwila, coś jej zrobić, w sensie krzywdę, znaczy ten, nie z nią tylko... A nieważne, pogrążam się tylko sam przed sobą. Jeszcze wcześnie, co ja mam robić przez cały dzień? Trochę boję się spać, gdy wiem, że on nie śpi. Nigdy nie wiadomo, co może mu przyjść do głowy. Póki co chyba zostanę zamknięty tutaj, żeby nie musieć z nim rozmawiać. Nie mam zamiaru o nic go wypytywać, niech sobie robi, co mu się żywnie podoba. Może jak już go wykopię z mojego mieszkanka, Yasu go przygarnie? Jak dla mnie może być i tak. Zero przejmowania się. Usłyszałem pukanie do drzwi. Wiedziałem że to on, jednak wpuściłem go mimo wcześniejszego postanowienia o nie gadaniu. Oparł się o framugę i przyglądał mi się uważnie. Nie powiem, trochę creepy.

- Chciałeś coś? - zapytałem, nie mogąc znieść uwieszonego na mnie czujnego wzroku kopii.

- Nic konkretnego. Tak wpadłem, żeby zobaczyć jak się czujesz - uśmiechnął się beztrosko.

- Zajebiście - odburknąłem.

- Czyżby nasz Elevenek był zazdrosny? - roześmiał się - Życie. Ale wiesz, jeśli chcesz, to mogę ci pokazać parę rzeczy.

- Chwilowo chcę, żebyś wyszedł z tego pokoju i zamknął drzwi - warknąłem. Jak on śmiał?

- Jak sobie życzysz, Mati - uśmiechnął się - Chwilowo... - po czym bezceremonialnie trzasnął drzwiami. Nagle naprawdę poczułem się zmęczony. Ułożyłem się wygodniej, na ile oczywiście pozwala na to fotel, i zamknąłem oczy. Tylko dwa tygodnie.

~Dark Eleven~

I co ja mam teraz robić całe popołudnie? Wyciągnąłem telefon z kieszeni i szukałem Yasu na portalach społecznościowych. Raczej mnie rozpozna. Skoro oryginał się obraził, to chociaż z nią popiszę. Czymś w końcu muszę się zająć. Nigdy nie byłem nią specjalnie zainteresowany, chociaż muszę przyznać, że w obu wymiarach jest tak samo fajna. To wszystko część gry. Dzisiaj wieczorem kolejny mój ruch. Doprowadzę biednego Mateusza do tego, do czego chcę. On się podda, jestem pewny. Ale jeszcze czas. Na razie mogę się pobawić z czerwonowłosą. Miło się z nią rozmawia, a jak on będzie obrażony, to nie będę sam. Ciekawe, czy będzie bardzo zawiedziona. A może pociągnę to dłużej? Gdzieś będę musiał mieszkać, gdy oryginał mnie z tąd wykopie, bo obiecał przecież tylko dwa tygodnie. Tak, to będzie dobry plan. Jeszcze zniszczę twoje uczucia i postrzeganie świata Elevenie, ale później. Mamy jeszcze czas. Póki co mogę spokojnie zająć się ognistowłosą.

*time skip*

Pisze się z nią naprawdę dobrze. Jest zabawna i zawsze ma jakieś tematy do rozmowy. Niemniej jednak dochodzi dziesiąta, a Mateusz ciągle siedzi zamknięty w swoim pokoju nagrań. Pożegnałem się z dziewczyną, obiecując przy okazji, że widzimy się jutro w pobliskiej kawiarni. Blondynem też się zajmę, ale później, gdy do mnie przyjdzie. Zobaczymy, czy dalej pozostanie obojętny. Granie na dwa fronty, a przynajmniej udawanie zawsze jest zabawne. Poszedłem do jego pokoju i położyłem się w łóżku, jak wczoraj. Nakrył mnie kocem, zobaczymy co zrobi dziś. Oczywiście podejrzewam, że będzie chciał mnie zrzucić, ale na to jestem doskonale przygotowany. Niech gra trwa. Ach, jak ja lubię dobrą zabawę.

~Eleven~

Koniec tego dobrego. Niby jeszcze wcześnie, ale naprawdę jestem zmęczony. Wyłączyłem cały sprzęt i udałem się do łazienki. Wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w piżamę. Poszedłem do mojego pokoju z zamiarem spania w swoim łóżku, nie to co wczoraj, ale klon już zdążył je zająć. Dlaczego nie może spać w pokoju obok? Przecież wie doskonale, że ten jest mój. Podszedłem cicho do materaca i wpatrywałem się w niego chwilę. Jego czarne włosy były roztrzepane na całej poduszce, prawie jak moje zawsze. Tylko w dzień jemu układają się lepiej. Był zwrócony twarzą w moją stronę. Wyglądał spokojnie i odrobinę się uśmiechał, jakby śniło mu się coś pięknego. Może Yasu... Nie, Eleven ogarnij się i skop tą nędzna kopię z łóżka.

- To mój materacyk, śmieciu - szepnąłem.

Złapałem go za rękę, chcąc go ściągnąć na podłogę, ale w tym momencie poczułem, że ścisnął mocniej moją dłoń. Ta sekunda rozkojarzenia wystarczyła, żebym stracił równowagę, gdy klon obrócił się na drugi bok i sprawił, że wylądowałem obok niego. Powinienem wstać i zrzucić go, jak planowałem na początku, ale za bardzo kocham swoje łóżko. Poza tym jestem przecież leniwcem. Odsunąłem się trochę od Darka, ale on ciągle trzymał moją dłoń, więc nie dało to zbyt wiele, i tak leżeliśmy blisko siebie. To było złe, ale jednocześnie jego miarowy oddech mnie uspokajał. Pewnie będzie mnie męczył tym zdarzeniem przez następne dziesięć dni, ale trudno, jakoś przeżyję. Jestem zmęczony, nie mam na nic siły, a on jak na złość trzyma mnie za rękę. Ale jest taki spokojny, taki ciepły... Wsłuchałem się w jego oddech, patrząc na jego kark i obserwując, jak jego włosy poruszają się pod wpływem powietrza, wydostającego się z moich ust. Czułem się spokojny jak nigdy. Zasnąłem bardzo szybko, wtulony w mojego mrocznego klona z innego wymiaru.
Moje życie jest popieprzone.

~~~~

No i jest następny rozdzialik. Końcówka taka awww... chyba. Przynajmniej taka miała być. Co powiecie na Dark Elevena i Yasu? Co z tego wszystkiego wyjdzie? Jak Dark planuje nękać naszego biednego Elevenka? Wszystko już wkrótce.
Jak zwykle zapraszam do komentowania i wyrażania opinii.
Do następnego.
Ata

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top