03.02.16 ♥
Louis budzi się po południu tego dnia. Jego oczy pieką, a kark umiera, przez niewygodny sen. Zasnął na zagłówku łóżka z telefonem w ręku. Pisał z Harry'm do późna i potrzebował kilku kaw, żeby wytrwać tyle, ile jego adresat. Przeciera zmęczoną twarz dłonią i zerka na ekran swojej komórki. Ma zaledwie 10% i decyduje, że znajdzie ładowarkę zaraz po tym, jak odpisze H.
[13:18]
Od; Harry
Hej, Lou! Wstałeś już? :)
Od otrzymania wiadomości minęła ponad godzina, ale nie było kolejnych, więc L. stwierdza, że Haz domyślił się, że ten jeszcze śpi.
[13:26]
Do; Harry
Cześć ;) Wybacz Harry, ale właśnie wstałem. Kark mnie bardzo boli :(
Szatyn udaje się do łazienki, uprzednio podłączając telefon. Poświęca piętnaście minut na "poranną" toaletę. Wraca i jest bez koszulki, a na jej nagi tors kapie kropla, po kropli woda ze świeżo umytych włosów. Chwyta telefon w dłoń, widząc trzy nowe wiadomości od H.
[13:28]
Od; Harry
Może spotkamy się i Ci go rozmasuję? ;)
[13:29]
Od; Harry
Nieważne.
Nie zwracaj uwagi na tę wiadomość!
[13:39]
Od; Harry
Louis, jesteś tam?
I wow, Louis nie wiedział, że Harry jest taki... śmiały. I wow, Harry zasugerował kolejne spotkanie. I po raz trzeci, wow Tomlinson chce tego. Chce się spotkać z loczkiem. Chce zobaczyć te zielone oczy i dołeczki.
[13:42]
Do; Harry
Byłem w łazience, przepraszam :) Wizja masażu jest bardzo przekonująca... O której masz czas?
Odpowiedź przychodzi szybciej, niżeliby się spodziewał.
[13:42]
Od; Harry
Poważnie chcesz się spotkać?
[13:43]
Do; Harry
Czy to źle??
[13:43]
Od; Harry
Nie! Mam czas o 15. Pasuje Ci? ;)
[13:43]
Do; Harry
Tak, pasuje mi. Może być park w centrum?
[13:44]
Od; Harry
Idealnie. Do zobaczenia H. ;)
Louis potrzebuje chwili, aby dotarło do niego, że oh kurwa, właśnie umówiłem się z Harry'm!!! Biegnie do szafy i rozpoczyna poszukiwanie ubrań. To głupie, że się stresuje, bo przecież zna zielonookiego zaledwie dwa dni. Ba! Mało tego, oni wymienili zaledwie KILKA słów, a ma wrażenie, że to jego crush, do którego wzdycha kilka miesięcy, jak nie lat. Śmieszne.
Ostatecznie Louis kończy w kremowym, wełnianym sweterku nałożonym na białą koszulę, z której widoczny jest tylko kołnierzyk. Zakłada obcisłe, jasno brązowe rurki i zaczesuje już suche włosy na bok. Rozważa chwilę założenie okularów, ale odrzuca tą opcję, uważając swój wygląd za wystarczająco dobry. Używa swoich ulubionych perfum i posyła swojemu odbiciu niepewny uśmiech. Jest gotowy.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Harry przechodzi z jednej nogi na drugą. Zawsze to on był tym, który się spóźnia i już rozumie zdenerwowanie swoich znajomych na jego osobę. Styles czuje się, jak kretyn stojąc przy głównym wejściu do parku z dwoma kubkami gorącej czekolady w ręku. Nie wie, czy Louis ją lubi, ale hej! Jej się nie da nie lubić, to niemożliwe.
-Harry! -słyszy, kiedy odwraca się do kosza z zamiarem wyrzucenia kubków. Wraca do poprzedniej pozycji i widzi biegnącego Louisa. Jest szczelnie opatulony, ale twarz i tak ma czerwoną zimna.
Dobiega do Harry'ego i pochyla się, opierając dłonie na kolanach. Musi chwilę odpocząć, jak i wykupić karnet na siłownie, a wiosną powrócić do treningów.
Harry jest rozczulony tą małą istotką przed nim.
-Tak bardzo przepraszam, -wydycha i prostuje sie- autobus mi uciekł.
-Nic się nie stało. Na pewno masz siły na spacer?
-Tak, już jest dobrze.
Harry wyciąga dłoń w kierunku Tomlinsona, podając mu czekoladę. Tommo nieśmiało ją przyjmuje.
-Dziękuję, nie musiałeś.
-Ale chciałem. Idziemy?
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
-Tak naprawdę, Babi nigdy nie zasługiwała na Hache. Najgorsza postać w całym filmie.
-Zaraz po swojej matce.
Żaden z nich nie jest w stanie powiedzieć, jak to się stało, że od tematu uporczywego śniegu dobrnęli do oceniania ckliwych filmów. Rozmawiali o wszystkim, mając wrażenie, że znają się od kilku lat.
-Harry, ja muszę już iść. Za 10 minut mam autobus.
-Podwiozę Cię. -rzuca Styled szybko, nawet się nad tym nie zastanawiając.
-Nie trzeba, dam sobie radę.
-Nie Lou, nie chcę, żebyś tłukł się po ciemku, zatłoczonym autobusem, z obcymi Ci ludźmi.
I okej, Harry też jest mu nadal obcym, ale wizja powrotu w ciepłym, pachnącym samochodzie, z bogiem seksu u boku jest lepsze, niż śmierdzący autobus. Do tego, świadomość, że Harry się martwi, jest urocza, bo Lou nie pamięta, kiedy ostatnio ktokolwiek to robił.
-W takim razie, dobrze. -twarz Harry'ego pokrywa uśmiech, a Louisa, no cóż... rumieniec.
Błądzą po parku przez jeszcze pół godziny, aż wreszcie mróz staje się nie do wytrzymania. Wybierają, jako kolejny cel chińską knajpkę, gdy ich brzuchy zaczynają grać mini koncert.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Louis i Harry są pod wrażeniem tego, jak długo spać nie potrafią. Są pod wrażeniem tego, jak ich telefony wytrzymują taką "aktywność". Są pod wrażeniem tego, jak bardzo trzydniowa znajomość może namieszać w ich głowach. Tego, jakie uczucia potrafi wywołać jeden, u drugiego.
♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
Cudowny dzień, cudowny! Kocham Wattpada ♡
Mam nadzieję, że u Was też wydarzyło się coś miłego! ^^
Lots of Love ♡ x
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top