Nadopiekuńczość
Numer sześć: Nadopiekuńczość
Lokalizacja: Sala treningowa UA
Ocena Gejozy: Ponownie sprawili, że coś jest gejowe
— Jako herosi, będziecie musieli walczyć oraz ochraniać bezbronnych cywili - powiedział Aizawa całej klasie, która aktualnie tworzyła wielkie koło w samym środku pomieszczenia treningowego. - Ochrona inaczej oddziałuje na wasz styl walki i właśnie dzisiejsze zajęcia pozwolą nam przetestować, czy jesteście gotowi działać w takich warunkach. Podzielimy was w pary. Pierwsze wasze zadanie będzie polegało na szybkości, po tym zmienicie partnerów.
— Proszę pana! — Iida wtrącił, na co Bakugou przewrócił oczami.
Za każdym pieprzonym razem, pomyślał.
— Jak dokładnie będzie wyglądało owe zadanie? — Aizawa także miał dość chłopaka. Bakugou mógł to stwierdzić, nawet jeśli czarnowłosy nauczyciel utrzymywał swój normalny wyraz twarzy.
— Iida, pozwól mi proszę skończyć, zanim zaczniecie zadawać pytania. Będziecie ze sobą walczyć parami. Tylko jedna z osób będzie mogła użyć Daru, druga natomiast będzie 'bezbronną ofiarą'. Jeśli zobaczę, że osoba określona mianem 'ofiary' użyje swojego Daru, zakończę ćwiczenie i oblejecie, rozumiecie? — ostrzegł uczniów.
— Tak, proszę pana! — wszyscy w klasie odpowiedzieli jednocześnie. Bakugou wiedział jednak swoje; za chuja nie będzie grać ofiary.
— W każdej drużynie 'ofiara' trzyma kulę. Celem przeciwnej drużyny jest jej zdobycie, jednocześnie zapewniając, iż 'ofiara' poniesie minimalne obrażenia — kiedy nauczyciel zaczął wyczytywać z listy nazwiska, Bakugou się wyłączył. Jedynie czekał aż jego imię zostanie wyczytane. Poza tym, nawet nie podobało mu się to zadanie. Oczywiście, nie było to dla niego wyzwaniem, zwyczajnie nie lubił pracować z debilami ze swojej klasy. Może poza Kirishimą, czasami. Jednak mogli nie zostać razem dobrani. — W pierwszej turze Bakugou razem z Midoriyą, kontra Todoroki i Aoyama. Sero będzie... — tak Aizawa dalej wyczytywał.
Pieprzyć to. Do cholery, pieprzyć to, oczywiście, że musiał mieć cholernego Deku i jego pieprzonego chłopaka.
— Wam zostawiam zdecydowanie kto zagra 'ofiarę' , a kto 'bohatera'. Zważając na to, że są dwie rundy, preferowałbym, by zagrać jedną rolę taką i taką, jednak to jak już wy sobie chcecie. Wybierzcie swoje kule z tego pudełka — poinstruował ich mężczyzna. — Znajdźcie sobie miejsce, gdzie wy i wasi przeciwnicy mogą walczyć i jeśli będziecie gotowi, zaczynajcie. Zniszczcie kulę, gdy już ją zdobędziecie, w ten sposób poinformujecie mnie o zakończeniu rundy. Wszyscy mają po dwadzieścia minut czasu, zaczynając od teraz.
Bakugou zauważył jak mniejszy chłopak podszedł do pudełka i wybrał kulę, która pasowała idealnie do jego poharatanych dłoni. Blondyn nieznacznie drgnął, gdy Deku gestem ręki poprosił go, by podszedł bliżej.
— Pomyślałem, że chciałbyś bym to ja zagrał ofiarę? — mruknął zielonowłosy od razu, gdy Bakugou podszedł do niego.
— To raczej oczywiste, Deku — blondyn prychnął pod nosem. — Lepiej nie wchodź mi w drogę.
Deku nerwowo pokazał mu kciuki w górę i podbiegł, do czekających już na nich, Todorokiego i Aoyamy. Aoyama siedział na ziemi, a Todoroki stał tuż przed nim, gotowy do walki. Po chwili poczuł jak Deku pojawił się tuż za nim, co znaczyło, że są gotowi.
I nie zrozumcie go źle, jednak Bakugou nie marnował ani sekundy. Todoroki nawet nie zauważył, gdy blondyn ruszył na niego. Inni mogliby być zaskoczeni, jednak Todoroki szybko zareagował i odrzucił Bakugou ścianą lodu.
Słabsza niż zwykle, zauważył Bakugou z łatwością ją rozwalając. To musiał być pewien wysiłek, aby utrzymać Aoyamę w bezpiecznym miejscu. Todoroki bardziej skupił się na jego sile, zamiast całkowicie się skupić na pokonaniu Bakugou. Dzięki czemu ułatwił chłopakowi zadanie.
Jebać ochranianie tego pieprzonego nerda, pomyślał.
Szybciej się to skończy, kiedy w końcu dorwie tą pochrzanioną kulę. Bakugou wycelował swój wybuch w kierunku Todorokiego, który przez to odskoczył na bok, odsłaniając przy tym Aoyamę. Doskonale. Jednak jeszcze przed jego drugim wybuchem, kolejna ściana lodu pojawiła się tuż przed nim w doskonałym momencie, by zneutralizować szkody. Mimo tego blondyn był pewien, że drasnął chłopaka, co nie było jednak wystarczające. Bakugou przygotował się do kolejnego ataku, kiedy ściana zaczęła znikać. Nie wiedział dlaczego Aoyama był aktualnie bez obrony, jednak to wszytko koło chuja mu latało. Miał zamiar wyrwać tę kulę z rąk Aoyamy, gdy usłyszał jak ktoś go woła.
— Kacchan! Pomóż mi! — chłopak odwrócił się tylko po to, żeby zobaczyć Todorokiego wznoszącego się nad zielonowłosym, ten wpatrywał się w Bakugou z szeroko otwartymi oczami. Blondyn zatrzymał się, a wtedy Deku z łatwością przejrzał jego plan - zostawić go na łasce Todorokiego, mając nadzieję, iż uda mu się pochwycić kulę, trzymaną przez Aoyamę, by zapobiec prawdziwym zniszczeniom. Lewa strona Shouto zapłonęła ogniem, gdy chłopak ruszył w kierunku zielonowłosego.
— Skarbie, proszę — chłopak powiedział, dzięki czemu płomienie Todorokiego zawahały się na moment. Właśnie wtedy Bakugou wybrał moment, żeby wyrwać Aoyamie kulę i rzucić nią o ziemię, rozwalając.
— Czekaj, nie! — Aoyama krzyknął, gdy z kuli został jedynie niebieski dym.
— Mamy cię, pieprzony gnoju - wyśmiał Todorokiego, ten nie zwrócił na niego, kierując się do Deku, w końcu wyszeptał coś zielonowłosemu na ucho, przez co ten zrobił się cały czerwony.
— Nie miałem tego na myśli przysięgam, że...— Midoriya zaczął bełkotać, idąc za Todorokim, gdy ten ruszył przed siebie. Bakugou mógłby przysiąc, że usłyszał coś podobnego do 'proszę, nie możemy zrobić tego dzisiaj.' W pewnym momencie zwyczajnie musiał przestać słuchać, bo szczerze, nie chciał wiedzieć jakich sprośnych pogróżek dopuścił się Todoroki.
Zamiast tego wrócił do Aizawy, idąc inną trasą i usiadł po drugiej stronie ławki niż wyżej wspomniana dwójka, czekając aż pozostali skończą. Boże, byli tak cholernie powolni z tym wszystkim.
Spróbował wypatrzeć Kirishimę, żeby pooglądać jego walkę, aczkolwiek Shitty Hair nie był w zasięgu jego wzroku.
Jeśli ten idiota sobie coś zrobi, to Bakugou osobiście go zabije, czy tam jakkolwiek miałaby wyglądać opieka nad tym durniem.
****
— Większość z was musi nauczyć się bardziej uważać na osobę, którą chronicie. — Aizawa poinformował uczniów, na co przytaknęli.
Bakugou był zadowolony, widząc że Kirishima zdawał się wyjść bez zadrapania, jak jeszcze pięć minut przed zakończeniem pierwszej rundy, usiadł obok niego, by przybić mu piątkę. Mina wykonała wspaniałą robotę chroniąc go. Może gdy następnym razem będą rozmawiać, będzie krzyczeć na nią nieco mniej, mimo tego że dziewczyna ma niesamowicie wkurwiający nawyk do widzenia wszystkiego zbyt dwuznacznie.
— ... i dodatkowe lekcje będą obowiązkowe dla wszystkich, którzy nie zaliczą tej rundy. — Iida uniósł swoją dłoń.
— Tak, Iida? — spytał Aizawa. Bakugou czekał na dzień, w którym nauczyciel w końcu się złamie, to byłoby cholernie komiczne.
— Co jeśli żadna z drużyn nie będzie w stanie zdobyć kuli?
— To proste pytanie, Iida. W takim przypadku, będziecie oceniani, patrząc na to która 'ofiara' otrzymała najmniej obrażeń. Teraz, pary do tej rundy to...
Podczas czekania aż jego nazwisko zostanie wywołanie, blondyn rozejrzał się po grupie, by zobaczyć kto został ranny, jednak jego spojrzenie nie poleciało daleko, ponownie zatrzymując się na Kirishimie, przejechał wzrokiem po swoim najlepszym przyjacielu.
Kostium czerwonowłosego ma sens, jednak to nie znaczy, że Bakugou potrafił go zrozumieć. Czy jest w ogóle dozwolone, by pokazywać tyle skóry? Powinien ją, do kurwy, zakryć nieco bardziej, bo jeśli nie, to będzie dekoncentrował osobę, z którą będzie pracował, gdy już zostanie profesjonalnym bohaterem.
Blondyn podniósł swój wzrok z Kirishimy, słysząc swoje nazwisko.
— Tokayami i Mina będą razem przeciwko Bakugou i Kirishimie, Iida z Midoriyą będą...
Według chłopaka, był to najlepszy scenariusz, patrząc na to, że i tak chciał być z Kirishimą.
No i sam może załatwić Minę i Tokoyamiego, to będzie cholernie łatwe nieważne, które z nich będzie atakować.
— Mam nadzieję, że nauczyliście się czegoś ze swojej pierwszej rundy i po wyciągnięciu wniosków tym razem zastosujecie dobre taktyki. Zacznijcie, kiedy będziecie gotowi. Czas to znowu dwadzieścia minut, które zaczynam odliczać od teraz.
Kirishima od razu stanął przy Bakugou, dając mu delikatne uderzenie w ramię.
— Mam szczęście, że ochrania mnie najsilniejszy koleś, huh? - Kirishima spytał, doskonale wiedząc, że to Bakugou chciał walczyć.
— Żebyś kurwa wiedział.
****
— Co, do kurwy? — Bakugou warknął, gdy przeskoczył nad jednym ze skrzydeł Tokoyamiego.
Zjeb stał się silniejszy, blondyn zdał sobie sprawę, podskakując nad niekończącym się ramieniem. Od czasu ich walki na Festiwalu Sportowym musiał sporo pracować nad czymś, skoro światło tak nie oddziaływało na Dark Shadow.
Więc musiał się jebaniec zjednoczyć z tym cholernym cieniem.
Bakugou nadal mógł z łatwością zniszczyć tego skurwysyna, jednak Kirishima był zaraz za nim i chłopak nie miał zamiaru pozwolić, by ktokolwiek go zadrapał.
— Dark Shadow, z lewej! — Tokayami krzyknął, a ptak odsunął się od ataku Bakugou, by chwilę później skręcić w stronę, gdzie znajdował się Kirishima.
— Spierdalaj od niego! — Bakugou wrzasnął, celując eksplozję prosto w ptaka, który niemal rozdarł się na pół.
Moc wybuchu była tak potężna, że ziemia zatrzęsła się, a podmuch odrzucił Minę do tyłu, na pewno zadając dziewczynie jakieś obrażenia. Dark Shadow zamortyzował jej upadek, dzięki czemu nie były one niebezpieczne. Fala wiatru poleciała w zupełnie odwrotnym kierunku, niż ten, gdzie znajdował się Kirishima, co było jebanym szczęściem, ale chłopak musiał być bardziej ostrożny.
Dwoje przeciwników było zwróconych twarzami do siebie, powoli krążąc. Jeśli blondyn nie ochraniałby Kirishimy, ten gnojek już dawno by przegrał. Jednak było, jak było, Bakugou musiał pokonać przeciwnika, tak by czerwonowłosy nie ucierpiał.
Jednak Tokayami nie myślał w ten sam sposób. Ruszył, chcąc zaatakować na pełnej bombie, przy okazji zostawiając Minę zupełnie bez ochrony.
Bakugou mógłby zrobić tak samo jak z Deku i biec po kulę, mając nadzieję, że uda mu się zdążyć, zanim Kirishima zostanie ranny.
— Idź po kulę, stary! Wszystko będzie okej! — czerwonowłosy krzyknął tuż za nim. Kirishima ze swoim zdeterminowaniem na twarzy, wyglądał jak ktoś, kto mógłby się poświęcić sprawie.
Ufał Bakugou.
Ale kurwa, jeśli zostawi Kirishimę bez ochrony...
Dark Shadow nadlatywał do jego przyjaciela i Bakugou uwolnił kolejną eksplozję, doskakując prosto na linię ataku i wypuścił jeszcze jeden wybuch, odrzucając Tokoyamiego z powrotem do Miny.
Jednak resztki Dark Shadow zostały, a to oznaczało, że chłopak musiał bronić Kirishimę swoim ciałem. Kiedy cień uderzył w jego plecy, obaj chłopcy potoczyli się po ziemi, jednak Bakugou przyciskał Kirishimę do swojej piersi, więc to blondyn obrywał za każdym ciosem i kiedy czas się skończył, Bakugou zawisnął nad chłopakiem i nie czekając ani sekundy, spytał:
— Wszystko gra, Shitty Hair? — czerwonowłosy przytaknął, uśmiechając się przy tym niemal oślepiająco.
— Czuję się zajebiście bro, jesteś tak szalenie męski! — właśnie w tej chwili ten drań przytulił go, a siła jaką w to włożył spowodowała, że Bakugou ponownie wylądował na pieprzonej podłodze.
Gdyby blondynowi tak bardzo nie ulżyło, mógłby przerzucić chłopaka przez cały plac treningowy.
Prawdopodobnie.
Wyglądając jak idioci, leżeli na ziemi i właśnie w takiej pozycji znalazł ich Aizawa, który odchrząknął zaraz, kiedy do nich podszedł.
— Panowie — powiedział, znów dwójka od razu się od siebie odkleiła.
Kurwa, kurwa, kurwa, ich nauczyciel zdecydowanie nie miał tego zobaczyć.
Chociaż Bakugou zaskoczony mógł dostrzec mały cień uśmiechu na twarzy Aizawy. Tokoyami z Miną podeszli bliżej by także mogli usłyszeć nauczyciela.
— Żadna z drużyn nie była w stanie zdobyć kuli, więc każda z par będzie oceniana, sprawdzając stan 'ofiary'. Tokoyami i Mina będą musieli zaliczyć dodatkowe lekcje na następny tydzień, skoro Kirishima został nietknięty.
Obie grupy spojrzały się na nauczyciela z niedowierzaniem.
— Nietknięty? — Tokoyami zaprotestował. — Ale on był razem z Bakugou, ze wszystkich tych ludzi, no i wysłałem przeciw nich Dark Shadow! Chyba, że Bakugou ochronił Kirishimę swoim...- zamilknął, gdy zdał sobie sprawę z tego co się wydarzyło.
— Bakugou był dość lekkomyślny z Midoriyą — Mina zamyśliła się. — Jednak ten sam koleś, który uwielbia wygrywanie instynktownie ochronił Kirishimę...
Chłopak mimowolnie się zaczerwienił.
— Kurwa, to nie tak...
— Kirishima, masz zarąbistego przyjaciela! — Mina dokończyła, a Bakugou postanowił się przymknąć. Nie będzie się kłócić z takimi argumentami. Tym bardziej nie wtedy, gdy Kirishima objął go ramieniem, radośnie potwierdzając.
— Najlepsi bro mają się na oku, a Bakugou zdecydowanie jest najlepszy! — blondyn zamrugał i spojrzał na Kirishimę, który łagodnie mu się przyglądał.
Kurwa, uwielbiam jego piękne oczy, pomyślał Bakugou tuż przed tym, zanim panika zawładnęła jego myślami.
Czekaj... co?!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top