Gacie dla Zgredka
Najpierw kilka zdań wstępu!
Owa książka będzie składała się z dwunastu one-shotów o tematyce Harry'ego Pottera.
Jako pierwsze macie tutaj opowiadanie - nominację.
***
Ten (nie)zacny shot jest dla -Gagi-. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
UWAGA!
Poniżej kilka rzeczy, które chciałabym dodać na temat tego konkretnego shota:
‣ pewna wypowiedź zamieszczona w opowiadaniu jest dziwna i może zniesmaczyć i w ogóle ten shot zawiera dużo absurdalnego humoru, więc jeśli ktoś ma obawy, pomińcie go;
‣ shot nie odnosi się dokładnie do fabuły „Harry'ego Pottera", zmieniłam niektóre wątki na potrzeby mojej wyobraźni i fabuły, ponadto postacie są zniekształcone - jeśli nie lubicie takiego zabiegu, również zapraszam do drugiego shota;
‣ występujące postaci niepochodzące z uniwersum Harry'ego Pottera to: -Gagi- (jako Graża, Czarownica za dobra na Hogwart), CzwartaFata - ja (jako Fanta/Sylwia, Sowa Ziemna).
Shot może się wydać dość specyficzny, więc proszę, nie zniechęcajcie się od razu po tym opowiadaniu. Z góry dziękuję!
I tyle... Zapraszam, jeśli jesteś pewny/a.
~***~
Było już ciemno. Ulica Pokątna opustoszała. Gdzieniegdzie, po kamiennym chodniczku, przechadzały się małe grupy czarodziejów. Faktem było, że o tej godzinie spacerują tylko ci najpotężniejsi. Ale także ci, którzy najbardziej zbliżyli się do Czarnego Pana...
Jednak pewna czarownica musiała kupić sobie nową miotłę. Nie obchodziło jej, kogo może spotkać. Latający przedmiot był jej natychmiast potrzebny! Jak inaczej pokona swoje znajome w meczu quidditcha?!
Och... Taka właśnie była Gagi - czarownica za dobra na Hogwart... Odważna...
Chociaż... Jej Sowa Ziemna - Fanta - uważała ją bardziej za pieprzniętą optymistę... Może dlatego, że Fanta sama nie była zbyt normalna? Czy sowę, która po upadku na podłogę zaczęła tytułować się „Sową Ziemną", można uznać za zdrową psychicznie? Co najlepsze, była ona człowiekiem. Konkretnie czarownicą, animagiem. Gdy miała dziesięć lat, stwierdziła, że lepiej czuje się jako ptak.
Obecnie dziewczyna rzadko przyjmowała swoją normalną formę. Tylko pod namową swojej przyjaciółki.
Teraz obydwie dziewczyny przechadzały się po ulicy Pokątnej, szukając sklepu z miotłami.
Tym razem Fanta postanowiła pobyć przez jakiś czas człowiekiem. Jej sięgające ramion, cynamonowe włosy, łagodnie falowały na wieczornym wietrzyku. Gdzieniegdzie wplecione w nie były szare, sowie pióra... No cóż... Nikt nigdy nie nazwał jej dobrym animagiem. Bystre, bursztynowe oczy przeczesywały teren, śledząc też każde poczynanie Gagi.
Odkąd dziewczyny się zaprzyjaźniły, brązowooka mianowała się osobistym ochroniarzem czarownicy za dobrej na Hogwart. Trudno się jej dziwić. Gagi była jedną z nielicznych osób, które w ogóle były dla Sowy Ziemnej miłe.
Tuż obok Fanty kroczyła jej przyjaciółka. Brunetka z nieco dłuższymi włosami niż „kudły" Sowy. Jej zielone oczy aż promieniowały radością i wiecznym optymizmem.
— Możemy już wracać do domu? Nie sądzę, żeby o tej porze którykolwiek sklep był otwarty. Tym bardziej ten z miotłami — narzekała Fanta. — Po cholerę tu w ogóle przyszłyśmy!
— Nie! Ja potrzebuję tej miotły! — odparła Gagi.
— Ale Grażaaa....
— Chodź, Sylwia! Tam coś się świeci! — Dziewczyna pociągnęła przyjaciółkę do sklepu naprzeciwko.
Ogromna, rozwalająca się rudera sprawiała, że Sowa miała złe przeczucia. Fakt, że na wystawce leżała cudowna miotła, a sklep był otwarty, wcale nie łagodził podejrzeń. Coś tu śmierdziało. Może to dlatego, że za miotłą znajdowały się jakieś gadżety dla Śmierciożerców? Tak, to chyba przez to...
Przez szybkę Sylwia dostrzegła znajomą blond czuprynę.
— Kogo my tu mamy? — szepnęła kpiąco. — Graża-chan, co powiesz na wkurzanie Malfoya?
Czarownica uśmiechnęła się tak szeroko, jakby miała ADHD i pokiwała głową.
Rzuciły na siebie zaklęcia niewidzialności (no bo po co komu Peleryna Niewidka?) i weszły cicho do budynku.
Wszędzie walały się zdechłe szczury. Dziwna, zielona maź oblepiała ściany. Obrazy wykrzykiwały wyzwiska pod adresem wszystkich mugolaków - to zdenerwowało Gagi i Fantę. Obie pochodziły z mugolskich rodzin.
Sowa Ziemna już chciała odkrzyknąć portretom kilka niecenzuralnych słów, ale szybko zorientowała się, że to mogłoby je zdemaskować. Zatkała sobie usta dłonią, żeby w razie czego, nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
Dziewczyny przeszły w głąb sklepu.
Zastały tam niemal całą ferajnę osób, które wręcz uwielbiały denerwować. Na miejscu obecna była cała rodzina Malfoyów oraz Bellatrix. Zgromadzeni stali wokół jakiegoś dziwnego przedmiotu i rozmawiali, szepcząc.
Gagi udało się podsłuchać tylko pojedyncze słowa: „zniszczyć", „przeszkodzi". Doszła do wniosku, że pewnie jak zwykle rozmawiają o wrogach Czarnego Pana.
Zignorowała ich i podeszła do półek, na których znajdowało się kilka mioteł.
Oj, zacne one! — powiedziała w myślach.
Tymczasem Sowa Ziemna dostrzegła w kącie skuloną sylwetkę. Przyjrzała się jej dokładnie. No tak! Przecież to Zgredek. Skrzat kiwał się w przód i w tył, mrucząc wyzwiska, które kierował do samego siebie. Ramiona miał posiniaczone i pokryte bąblami, jakby wylał na siebie wrzątek... A może naprawdę to zrobił?
Fancie zrobiło się go żal. Od dawna chciała mu jakoś pomóc, ale nie wiedziała jak...
Zrezygnowanym wzrokiem zaczęła szukać swojej przyjaciółki. Nie mogąc jej nigdzie dostrzec, zaczęła panikować wewnątrz swojej główki. Dopiero po chwili przypomniała sobie, że przecież oby dwie są pod wpływem działania zaklęcia. Przybiła sobie piątkę z czołem i zaczęła po omacku szukać Gagi.
Kręciła się wokół zgromadzonych z rękami wyciągniętymi do przodu, aż wreszcie... Usłyszała głośny huk i krzyk:
— MAM MIOTŁĘ!
— Graża! — Sylwia rzuciła na siebie i znajomą antyzaklęcie i kręciła głową z niedowierzaniem.
Lucjusz i Draco Malfoy utkwili w dziewczynach swoje zdezorientowane spojrzenia.
— Sylwia, patrz! Mam miotłę! — Brunetka trzymała w dłoni ów przedmiot i uśmiechała się triumfalnie.
— Tak, tak, bardzo się cieszę. — Fanta skanowała wrogów i całe pomieszczenie wzrokiem, obliczając przy tym, jakie są szanse, że wyjdą z tej sytuacji cało oraz szukając najszybszej drogi ucieczki.
Teleportacja? Odpada. Kiedyś ręka Gagi trafiła do Chin, podczas gdy reszta ciała znalazła się w Egipcie. Tłumaczyła się tym, że jest tak dobra w teleportacji, że może przenosić się do kilku miejsc jednocześnie. Bo przecież jest za dobra na Hogwart!
Wylecenie ze sklepu za pomocą miotły? Odpada. Dziewczyny musiałyby przebić głową sufit albo ścianę. Obydwie opcje wydawały się Sylwii dość bolesne.
Bieg na chama i wywrócenie przy okazji Bellatrix? Eh... Niech będzie.
Szatynka pociągnęła Grażę za rękę z zamiarem wyprowadzenia przyjaciółki w bezpieczne miejsce.
— Zgredek! Zatrzymaj te szlamy! — wykrzyknął starszy Malfoy.
Problem w tym, że dwie rozpędzone czarownice trudno jest zatrzymać.
Skrzatowi udało się jedynie wybiec naprzeciw dwóm dziewczętom. Nie chcąc zrobić mu krzywdy, przyjaciółki próbowały go wyminąć, potykając się przy okazji nawzajem o swoje nogi. Graża padła tuż przed nim, jedną ręką kurczowo trzymając miotłę, a drugą szukając czegoś, co pomogłoby się jej podnieść. Natrafiła jedynie na szatę Zgredka i przypadkowo zdarła mu ją z ciała.
Miny wszystkich obecnych przy tym zdarzeniu były bezcenne. Ich twarze zastygły w osłupieniu pomieszanym z obrzydzeniem. Nie ukrywajmy - skrzat nie miał przecież ciała modela.
Pierwszy otrząsnął się najmłodszy Malfoy, który bezmyślnie rzucił słudze bokserki z działu bielizny, którą sprzedawano w tym sklepie, krzycząc przy tym:
— UBIERZ SIĘ! JESTEŚ OHYDNY!
— Pan dał Zgredkowi majtki. — Skrzat uśmiechnął się szeroko z melancholią w oczach. — Zgredek jest wolny... I taki podniecający!
Teraz otrząsnęła się już także reszta towarzystwa.
Gagi i Fanta zrobiły jednocześnie minę, którą można by zatytułować „WTF?! WHAT DID YOU SAY?!"
Lucjusz Malfoy przetarł dłonią czoło i zaczął besztać syna za pozbawienie rodziny sługusa.
Dziewczyny pozbierały się po upadku i wybiegły ze sklepu, śmiejąc się jak wariatki.
Graża wsiadła na swoją nową miotłę, a Sylwia zmieniła się w sowę. Obie wzbiły się w górę, by poszybować do jakiegoś baru, w którym mogłyby jeszcze raz na spokojnie przeanalizować to, co się właściwie wydarzyło tej nocy...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top