30 grudnia 2008r.
Drogi pamiętniku,
Sto lat mi! A tak serio to się chyba zaraz popłaczę.
Schodzę rano do kuchni uśmiechnięty, no bo wiesz, urodzinki, a rodzice pytają, dlaczego jestem dziś taki wesoły.
Coś mnie chyba zabolało.
Powiedziałem, że bez przyczyny, bo mamy ładny dzień. Wziąłem tylko jogurt i poszedłem do siebie. A potem do Jungkooka, przy nim przynajmniej mogłem się rozpłakać, bo on wiedział, jak boli takie coś. Ale dostałem od niego prezent urodzinowy, nie jakiś wielki, ale uwielbiam go za niego jeszcze bardziej. Narysował mi kartkę urodzinową. A na niej króliczka i lisa (ja chyba jestem lisem). Przepraszał mnie, że tylko tyle, ale ja nie chciałem tego słuchać. Przytuliłem i nie chciałem puszczać.
A co do świąt... Też nie było zbyt fajnie. Niby babcia z dziadkiem przywieźli dla mnie szalik i wyściskali, ale jakoś tak smutno mi było, jak przy stole każdy chciał siedzieć jak najbliżej małej. Ostatecznie poszedłem pod choinkę i oglądałem ogień w kominku. Gdyby nie wujek, który przyjechał spóźniony i szukał mnie, żeby dać prezent, pewnie nawet by nie zauważyli mojej nieobecności.
Tae
❁ ❁ ❁
55. Mogę się przy nim wypłakać.
❁ ❁ ❁
A/n: Ogłoszenia parafialne.
Z racji tego, że jedno z moich fanfiction dobiega końca, wpadłam na pewien pomysł, który może wam się spodobać.
What u think?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top