22 sierpnia 2014r.
Rodzice Taehyunga mieli wracać z urlopu u babci już następnego dnia. Obaj chłopcy sami nie wiedzieli, kiedy minęły im te trzy tygodnie, ale nie zamieniliby ich na nic innego. Całe dnie spędzone na wspólnym przytulaniu, oglądaniu głupich seriali (nawet udało im się obejrzeć razem cały sezon pewnej dramy), lenieniu się w ogrodzie, a w ostatnich dniach nawet kąpiel w niewielkim basenie. To były wakacje życia dla ich obu, choć jeszcze się nawet nie skończyły.
Ale młodszy na dzisiejszy wieczór zdołał przygotować plan, mający być zwieńczeniem ich wspólnych wakacji pod jednym dachem. Od samego rana chodził jak na szpilkach i nie był w stanie skupić się na niczym dłużej niż kilka minut. O ile zawsze był strasznym żarłokiem, tak dzisiaj wyjątkowo jedzenie nie chciało w ogóle w niego wchodzić, przez co Jungkook już zaczynał myśleć, że chłopak się po prostu rozchorował.
Dopiero po osiemnastej względnie się uspokoił. Ziołowe herbatki jednak potrafiły sprawiać cuda.
Najpierw do kąpieli poszedł Jungkook, a kiedy tylko opuścił już pomieszczenie czysty i ubrany w piżamę, Tae wpadł do łazienki niczym burza, od razu zamykając się w niej na klucz. Musiał się rozluźnić, bowiem wiedział, że w takim stanie wszelkie próby zbliżenia będą kończyły się fiaskiem. Po dość długiej kąpieli w wodzie z olejkami różanymi czuł się, jakby był w zupełnie innym świecie. Z dalej szybko bijącym sercem stanął przed wielkim, podświetlanym lustrem, biorąc do rąk uprzednio przygotowany balsam truskawkowy. Wiedział, że Jeon uwielbiał ten zapach. Wsmarował go dokładnie w swoje ramiona, klatkę piersiową, a także szyję, aby następnie uśmiechnąć się pokrzepiająco do swojego odbicia. Może i nie był w każdym miejscu idealnie gładki, pachnący i doskonały, ale wiedział też, że spodoba się swojemu chłopakowi taki, jaki jest. Włosy pozostawił tak, jak same się ułożyły po wytarciu ich ręcznikiem, bo tak naprawdę nie miał pojęcia, co mógłby z nimi zrobić. Makijażu też nie nakładał. Wiedział, że jeśli jego plan dojdzie do skutku, wszelkie kosmetyki spłyną z jego twarzy, a wtedy na pewno nie wyglądałby pociągająco i atrakcyjnie.
Na długie nogi nasunął swoje białe bokserki w króliczki, aby czuć pewien komfort, a do tego narzucił na siebie już tylko swój błękitny szlafrok. Sądził, że nic więcej nie będzie potrzebne.
Sam nie wiedział, ile jeszcze czasu spędził w łazience, po prostu zbierając się na odwagę, ale w końcu wziął jeszcze jeden głęboki oddech i ruszył w stronę drzwi.
Jungkook od razu zwrócił swoje spojrzenie na długie nogi mniejszego, które jako pierwsze rzuciły mu się w oczy, kiedy chłopak wyszedł już z pomieszczenia. Dosłownie zaparło mu dech w piersi. Co prawda nieraz widział Taehyunga w takiej postaci, ale za każdym razem przeżywał to tak samo mocno. Nie mógł ukrywać tego, że Kim go pociągał. Nie tylko jego charakter, ale i wygląd były dla niego jak ze snu. Jak z bajki.
– W końcu, myszko. Już się bałem, że wanna cię wciągnęła – zaśmiał się dźwięcznie, starając się oderwać swoje myśli od tego zakazanego tematu, na co jasnowłosy zawtórował mu jedynie delikatnym uśmiechem.
– Jak widać, nie zrobiła tego – odpowiedział nieśmiało młodszy, podchodząc do łóżka, na którym siedział Jeon, a następnie usiadł na wolnym miejsce obok niego.
– Już czujesz się lepiej? – Jungkook od razu wyłapał tę lekką zmianę zachowania, od samego rana martwiąc się o swoje maleństwo. Przysunął się do niego trochę bardziej, obejmując jedną dłonią w talii i składając delikatny pocałunek na jego szyi, co już stało się ich zwyczajem i od razu wyczuł ten piękny zapach, który od razu wywołał u niego lekkie dreszcze. – Ślicznie pachniesz, kruszyno.
Taehyung cicho zachichotał nie tylko przez delikatne łaskotki, które przeszły jego ciało, ale też przez to specyficzne uczucie mrowienia pojawiające się w jego podbrzuszu.
– Tak, już znacznie lepiej. – Spojrzał w stronę starszego, uśmiechając się do niego niewinnie. Jednak jego wzrok mimowolnie zjechał z tych migdałowych oczu na usta. Oblizał dolną wargę, chcąc jakby nakierować tym Jungkooka na to, czego by chciał, co oczywiście się stało, bo już po chwili ich usta napierały na siebie z wyraźną zaborczością.
Kim wzdychał co chwilę, układając dłonie na karku szatyna i przyciągnął go do siebie jeszcze bardziej. Mimo wszystko takiego rodzaju pocałunki zdarzały się już u nich, dlatego Jungkook w ogóle nie podejrzewał, że coś jest na rzeczy.
Może przez ekscytację, a może przez małą pojemność płuc, ale Taehyung zmuszony był do nieco szybszego odsunięcia się od swojego chłopaka, jednak nie miał zamiaru go tak zostawiać. Zniżył się nieco, przywierając wargami do rozpalonej skóry na szyi Jeona. Sam nie wiedział, czy go całował, czy podejmował się nieudolnych prób zrobienia malinki, ale nie obchodziło go to.
– Woah, czyli faktycznie ci się poprawiło – sapnął starszy, mimowolnie odchylając głowę do tyłu. Uwielbiał sprawiać przyjemność w taki sposób swojemu chłopcu, ale tak samo kochał, kiedy i on decydował się podjąć takie kroki w jego stronę.
W końcu Kim podniósł się ponownie, patrząc w oczy szatyna. Tak bardzo miał nadzieję, że ten zrozumie go bez słów, mimo wszystko bardzo krępował się, jeśli chodzi o TE sprawy. Ale oczywiście jak zawsze musiało być pod górkę.
– Mój słodki aniołek... To co dzisiaj robimy? Jakiś film? Gra? – I w tym momencie Taehyung poczuł, jak opadają mu ramiona. Ale postanowił się nie poddawać i po kolejnym głębokim oddechu spuścił głowę, i przysunął się do starszego jeszcze bardziej, aby zająć miejsce na jego kolanach. Nie był w stanie podnieść wzroku, bo wiedział, że przez pytające spojrzenie jego chłopaka spaliłby się ze wstydu, a już teraz czuł piekące rumieńce na policzkach.
– A może... porobimy coś innego? – zapytał ledwo słyszalnym głosem, chowając głowę w zagłębieniu szyi Jungkooka, który od razu umieścił dłonie na jego talii.
– Co takiego, perełko? – chłopak cmoknął go w dalej wilgotne włosy, kompletnie nie mając pojęcia, co może chodzić po głowie jego maleństwu.
A Taehyung nie potrafił już dłużej utrzymać tego w sobie, ale jednocześnie nie mógł zdobyć się na wypowiedzenie tych kilku, ale jak znaczących słów.
Sięgnął jedną dłonią do krawędzi swojego szlafroka i powoli zaczął odsłaniać swoje ramię, czując, jak jego oddech nagle przyspiesza.
– Tae... – Jeon zdołał jedynie sapnąć zaskoczony, a jego oczy dosłownie przybrały rozmiary monet. Tego zdecydowanie się nie spodziewał, a przynajmniej nie w tym momencie. Tym bardziej, że jeszcze tak niedawno chłopak zawstydzał się nawet przez nieco głębsze pocałunki.
– Kochaj się ze mną, Jungkookie... – te słowa również wyszeptał bardzo cicho, jednak starszy usłyszał każde słowo aż zbyt dokładnie.
– Ale... Jesteś pewien, że tego chcesz, skarbie? – dopytał jeszcze, sięgając dłonią do odkrytego już fragmentu skóry i przejechał po nim opuszkami palców, badając delikatną fakturę ciała jego chłopaka.
Naprawdę był bardzo podekscytowany i czuł się jak dziecko w fabryce zabawek. Pierwszy raz miał okazję zobaczyć coś więcej niż jedynie fragmenty jego ciała, oczywiście za pozwoleniem mniejszego. Nieraz zdarzało mu się podpatrzeć co nieco, kiedy to koszulka podwijała się mu w trakcie snu, ale nigdy nie posuwał się do czegoś więcej.
Tak, Taehyung był pewien i to na tyle, żeby pchnąć starszego nagle w tył, zmuszając go tym samym do położenia się na łóżku, a on sam zasiadł okrakiem na jego biodrach, zawisając nad zastygniętym w bezruchu ciałem. Szatyn nie miał pojęcia, skąd nagle w drugim wzięły się takie pokłady pewności siebie. Nawet sam Kim nie wiedział, dlaczego tak się dzieje, ale nie chciał nagle się zatrzymywać, kiedy udało mu się dotrzeć do tego miejsca.
– Jak nigdy... – wyszeptał, zanim ponownie przywarł wargami do tych starszego, aby następnie rozchylić językiem jego usta i samemu zainicjować znacznie głębszy pocałunek.
Już nieraz czuł uczucia, które towarzyszyły mu w tym momencie, ale dopiero teraz nie obawiał się przyznać przed samym sobą, że jest po prostu podniecony.
Jungkook wcale nie był lepszy. Kiedy tylko młodszy przypadkiem otarł się o jego krocze, mimowolnie wydał z siebie zduszony jęk przyjemności. Czuł, że powoli twardnieje, jednak wywołało to delikatne zawstydzenie. Dopiero kiedy poczuł coś równie twardego przy swoim podbrzuszu, był w stanie nieco się rozluźnić, widząc, że działa na niego tak samo intensywnie.
Dłonie Jeona zaczęły powoli sunąć wzdłuż smukłych ud mniejszego, wsuwając się również pod jego szlafrok. Taehyung mimowolnie oderwał się od jego ust, sapiąc głośno, kiedy poczuł, jak ten sam dotyk przemieszcza się na jego ukryte w bokserkach pośladki.
– Jungkook...
– Przepraszam, za szybko... – odparł skruszony, od razu cofając ręce, jednak Kim jedynie zaprzeczył kiwnięciem głowy, unosząc się do pozycji siedzącej i jednocześnie zjeżdżając na uda starszego, aby ten zaraz mógł podnieść się za nim.
– Nie. Gorąco mi... – wyszeptał, w następnej chwili czując, jak sam zostaje przerzucony na miękki materac. Jungkook znalazł się zaraz nad nim, a jego usta zdobił ten charakterystyczny uśmiech.
– Gorąco? – Zrzucił z siebie koszulkę, aby następnie zawisnąć nad młodszym i ponownie połączyć ich usta w nieco niedbałej i szaleńczej pieszczocie. Jedną dłonią sięgnął do sznurka od szlafroka, przez moment kłopocząc się z jego rozplątywaniem, ale kiedy tylko mu się to udało, odsunął się od swojego chłopca, aby móc przyjrzeć się jego nagiemu torsowi w pełnej okazałości.
Taehyung zakrył policzki dłońmi, aby ten nie widział jego rumieńców, kiedy błękitny materiał przestał osłaniać jego ciało. Spojrzenie Jeona wręcz wypalało jego skórę, przyglądając się każdemu jej fragmentowi. Pożerał go wzrokiem, jednak o dziwo to wcale aż tak nie przeszkadzało jasnowłosemu. A tym bardziej wtedy, kiedy nagle poczuł te same, słodkie usta, które co chwile szeptały, jak piękny jest, na swojej klatce piersiowej.
Wyginające się pod wpływem przyjemności ciało Kima było czymś, co Jungkook mógł oglądać bez przerwy. Tym bardziej, jeśli z przyjemności sprawianej przez jego samego. Chłopak cały pachniał truskawkami, co wcale nie pozwoliło mu trzymać swoich instynktów na wodzy. Jednak mniejszemu widocznie wcale to nie przestawało, bo nawet kiedy chłopak dotarł z pocałunkami do jego podbrzusza, jedynie wydał z siebie kolejny stłumiony jęk.
Wtedy jednak Jeon odsunął się nieco, aby pozbawić się swoich spodni, aby on również pozostał w samych bokserkach, przez które widocznie odznaczała się erekcja. Zresztą nie tylko u niego.
Taehyung czytał również o przedwczesnym dojściu i przy obecnej sytuacji naprawdę zaczął się o to martwić. Nie chciał się skompromitować przy starszym, dlatego postanowił troszkę przyspieszyć.
– Jungkookie... Krem do rąk... – Wskazał dłonią na szafkę nocną, na której stała mała tubka, a Jeon od razu po nią sięgnął. Doskonale wiedział, o co chodziło młodszemu i o ile serce do tej pory biło mu naprawdę szybko, tak teraz miał wrażenie, że wypadnie mu z piersi.
Ponownie zawisnął nad ciałem Kima, tylko tym razem zajął miejsce między jego lekko rozłożonymi nogami.
– Jesteś pewien, że ty... Może cię boleć, Taeś... Jeśli chcesz, to ja mogę być-
Jednak nie dane mu było skończyć, ponieważ napuchnięte od licznych pocałunków usta ponownie przywarły do tych jego, skutecznie zagłuszając wszelkie słowa.
Taehyung już za długo o tym myślał, żeby teraz mieć znowu wątpliwości.
– Pragnę cię, już teraz, chcę, tylko... Musisz mnie przygotować... – chłopak wyszeptał nieco speszony, kiedy już odsunął się od starszego, ciągnąc za sobą strużkę śliny. Jungkook dłużej nie pozostawał bierny, tylko ponownie położył drugiego na materacu, samemu zajmując miejsce między jego długimi nogami. Rozsunął je jeszcze nieco bardziej, a kiedy ułożył dłonie na gumce od bokserek mniejszego, spojrzał jeszcze na niego, jakby doszukując się pozwolenia.
Tae od razu posłał mu pokrzepiający uśmiech, zaciskając w tym czasie dłonie na kolorowej pościeli i nieco uniósł biodra, żeby ułatwić drugiemu zdjęcie jego bielizny. Sapnął cicho, czując ogromną ulgę, bowiem bawełniany materiał okropnie go uciskał. Ale kiedy tylko zdał sobie sprawę, że faktycznie jest teraz całkiem nagi, mimowolnie podkulił nogi, chcąc się ukryć przez wzrokiem Jungkooka. Jednak wszystko się zmieniło, kiedy poczuł delikatne pocałunki po wewnętrznej stronie jego uda, a następnie jak duże dłonie również podążają trasą, wyznaczaną przez usta starszego.
– Nie bój się mnie, skarbie. Jesteś taki piękny... Mógłbym wycałować cię całego – szeptał, nie odrywając ust od jego skóry, a to wszystko faktycznie zaczęło działać, bowiem już po kilkunastu sekundach Taehyung leżał w pozycji początkowej, pozwalając, aby chłopak powolnie pieścił jego ciało.
Zamknął oczy, oddając się mu w pełni. Czuł palący dotyk coraz bardziej schodzący w stronę jego krocza, jednak nawet nie śmiał tego zatrzymywać. Wszelkie zawstydzenie odeszło na bok, a zastąpiła je ta niby niewinna przyjemność, która pochłonęła go całkowicie.
W pewnym momencie jednak dotyk zniknął. Jasnowłosy od razu rozchylił powieki, jednak widząc, jak Jungkook wylewa sobie biały krem na palce, aż zachłysnął się powietrzem. Jego mięśnie spięły się mimowolnie, a ten lekki strach powrócił. Starszy zaraz zaczął go uspokajać, co przyniosło delikatne efekty. Oczywiście do czasu, kiedy chłopak ponownie nad nim zawisł, jedną z dłoni nakierowując między pośladki mniejszego.
Ciasne ścianki zacisnęły się na chłodnym palcu Jeona, a Taehyung wydał z siebie niekontrolowany syk, zaciskając powieki. Było to wywołane jednak bardziej strachem przed nieznanym, bowiem po dość krótkiej chwili, kiedy Jungkook pieścił ustami szyję Kima, starając się odwrócić w pewnym stopniu jego uwagę, ból zaczął jakby się zmniejszać, co pozwoliło jasnowłosemu nieco się rozluźnić.
Przeniósł dłonie z pościeli na barki szatyna, który zaczął powoli poruszać palcem w jego wnętrzu i schował głowę w zgięciu jego szyi, zmuszając go do ciasnego przytulenia.
Sam jednak nie wiedział, kiedy to lekko piekące uczucie zamieniło się na pragnienie czegoś więcej. Poruszył delikatnie biodrami, wzdychając rozkosznie prosto do ucha Jeona, który powoli dodał do rozciągania także drugi palec. Chciał przygotować swojego chłopca najlepiej, jak potrafił, żeby obaj mogli czerpać jedynie przyjemność z ich pierwszego razu.
Taehyung aż pisnął, kiedy do tych wszystkich bodźców dołączyła również druga dłoń starszego, obecnie masująca jego pulsującą męskość. Nie miał pojęcia, że mógł czerpać aż tak dużo rozkoszy z tak nieznanych mu przyjemności. Nawet nie zorientował się, kiedy znalazły się w nim już trzy palce Jungkooka. To wszystko tak go przyćmiło, że ból praktycznie zniknął, przez co zdecydował się przejść już do następnego kroku, który wcale nie musi być tak łatwy, jak teraz zdają się poprzednie.
– Jestem... gotowy – wyszeptał do ucha szatyna, który w następnej chwili nieco odsunął się od niego, aby móc spojrzeć prosto w te zamglone oczy. Pragnął go jak nikogo innego.
Powoli wysunął palce i usiadł na kolanach między nogami młodszego, powoli zsuwając swoje bokserki, a Taehyung nie mógł się powstrzymać przed zerknięciem w tamtym kierunku. Od razu jednak powrócił spojrzeniem na sufit, a jego policzki wymalowały się jeszcze większym rumieńcem niż do tej pory. Przez moment nic się nie działo, więc założył, że Jungkook używa obecnie kremu do rąk, bo za bardzo wstydził się spojrzeć w tamtym kierunku.
Dopiero, kiedy jego nogi zostały uniesione, był w stanie skrzyżować spojrzenie z wiszącym nad nim chłopakiem, który opierał się jedną dłonią obok jego głowy, drugą zapewne nakierowując swojego penisa.
Czując, jakby jego serce miało zaraz wybić dziurę w jego klatce piersiowej, Jungkook złączył ich usta w koślawym pocałunku, aby w tej samej chwili zacząć niespiesznie wsuwać się w swojego chłopca. Mimowolnie jęknął między wargi Taehyunga, który wbił paznokcie w jego łopatki, jednak starał się ignorować to lekko piekące uczucie. Wiedział, że jasnowłosy musi przez pewien czas przyzwyczaić się do jego wielkości, dlatego zatrzymał się, kiedy znajdował się w nim już cały, aby w tym czasie zamiast ust, zacząć pieścić szyję i obojczyki swojego słońca. Chłopak sapał głośno przy jego uchu, zaciskając mocno palce u stóp. Przygotował się na nie wiadomo jak rozrywający ból, a to, co czuł w tym momencie, raczej do aż takich nie należało. Nie wiedział, czy to za sprawą dobrego przygotowania, nawilżacza, czy tego, jak działał na niego jego chłopak, ale już po kilkudziesięciu sekundach sam poruszył biodrami, domagając się więcej.
A Jungkook nie miał zamiaru tego zlekceważyć, więc od razu zaczął poruszać biodrami. Co prawda powoli i najdelikatniej, jak potrafił, ale tyle Taehyungowi wystarczyło, żeby czuć się jak w niebie. Nie kontrolował swoich odgłosów i nie miał zamiaru, ale nie miał pojęcia jak one działały na jedynie sapiącego szatyna.
Do pieszczot ponownie dołączyła dłoń na jego bolącym penisie, a kiedy wszystkie te bodźce połączyły się ze sobą, Kim nie był w stanie wytrzymać. Wystarczyło kilkanaście ruchów, żeby młodszy, wbijając paznokcie w plecy chłopaka, doszedł z głośnym jękiem, brudząc tym samym ich brzuchy. Zdecydowanie nie chciał dojść tak szybko, przez co od razu poczuł się skrępowany i już miał przepraszać, jednak wtedy poczuł dziwne uczucie w swoim wnętrzu.
Nie miał pojęcia, co się stało, bo ustały także ruchy Jungkooka, który opadł zaraz na jego ciało, przytulając go do siebie i wyszedł z niego, pozostawiając po sobie nietypową pustkę. Wtedy zrozumiał, że to dziwne uczucie musiało oznaczać, że szatyn również osiągnął orgazm.
Nie mieli pojęcia, ile tak leżeli, jedynie przytulając się do siebie i obdarzając się delikatnymi całusami, ale nie mieli zamiaru tego przerywać. Pomysł spędzenia tak reszty nocy był bardzo zachęcający.
– Mam nadzieję, że nie zajdę teraz w ciążę – zaśmiał się po jakiejś chwili Taehyung, przekręcając ich tak, aby to on leżał głową na dalej szybko unoszącej się klacie Jungkooka. Ten tylko uśmiechnął się na jego wymysł, składając pocałunek na czubku jego głowy i odparł:
– Spokojnie, dzieci dopiero po ślubie i studiach.
❁ ❁ ❁
97. Miał co do mnie wielkie plany.
❁ ❁ ❁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top