15 lipca 2014r.

Taehyung sam nie wiedział, jakim cudem o godzinie dziewiątej rano był już na nogach. Przeważnie jego pobudki miały miejsce w godzinach około-południowych, dlatego czuł się dziwnie z faktem, że praktycznie cały dzień przed nim, a on już nie zaśnie. Zrezygnowany podniósł swoje cztery litery z nad wyraz miękkiego łóżka i ruszył prosto w stronę łazienki. 

Nie tylko on nie wstawał o tak skrajnych porach, dlatego raczej nie spodziewał się nagłych odwiedzin. Zapalił lampkę przy wielkim lustrze i spojrzał w swoje odbicie. Wodził wzrokiem od jasnych, rozczochranych włosów, przez lekko podkrążone oczy, które okalała masa grubych rzęs, kończąc na swoich lekko spierzchniętych wargach. Jednak jego wzrok został nagle przyciągnięty na jedno miejsce. Wręcz wytrzeszczył oczy, widząc na własnej brodzie kilka nieco ciemniejszych włosków. 

Oczywiście nie mógł pozwolić, aby rosły sobie dalej, za bardzo uwielbiając swoją gładką cerę, dlatego od razu sięgnął po materiałową opaskę z kokardą, która była prezentem urodzinowym od Jungkooka, a następnie w jego dłonie trafiła również tubka z kremem do golenia i jednorazowa maszynka jego taty. 

W ogóle nie przejmował się, że może się skaleczyć, w końcu tyle razy widział na filmach, jak mężczyźni się golą. 

Wsmarował w swoją buzię dość grubą warstwę pianki, mimo że włoski wyrosły mu jedynie na podbródku, a następnie rozpoczął zabieg. Jednak zdążył przejechać maszynką zaledwie po brodzie, kiedy drzwi łazienki otworzyły się z głośnym hukiem. 

– Akuku! – krzyknął Jungkook, wywołując tym samym głośny pisk młodszego, który ani trochę nie zabrzmiał męsko. Obrócił się od razu do niego tyłem, nagle zawstydzając się przez to, co robił.

– Skąd się tu wziąłeś? – zapytał nadal piskliwym głosem, nie chcąc odwrócić się w jego stronę, jednak szatyn postanowił zrobić to za niego. – Jungkook zostaw! – zdołał jeszcze wykrzyknąć, jednak ten nie chciał go słuchać i już po chwili stali przed sobą twarzą w twarz. 

Starszy  cudem powstrzymał się przed śmiechem, jednak uśmiech nie chciał zejść z jego ust. 

– Mój mały mężczyzna się goli? – zapytał, unosząc jedną z brwi, na co policzki Taehyunga pokryły się czerwienią (choć przez piankę Jungkook nie był w stanie tego zauważyć). – W takim razie dam ci jeszcze chwilkę. Uszykuj się, a potem idziemy na piknik, hm? –  Schylił się nieco, aby ucałować jeszcze swojego chłopaka w czoło. 

– Piknik?

– Tak, przygotowałem przekąski. A tak w ogóle to... uroczo wyglądasz, kruszynko.


  ❁ ❁ ❁  

88. Uwielbiam, kiedy mnie tak nazywa.

  ❁ ❁ ❁  


A/n: Ja musiałam, ja musiałam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top