1 września 2013r.
Drogi pamiętniku,
Jest już coś koło 22, a ja dopiero teraz czuję się na siłach, żeby cokolwiek napisać, mimo że wróciłem do domu jakieś dwie godziny temu.
No więc wstałem rano koło 9, od razu ubrałem się i umyłem, i po prostu zrobiłem na błysk. Kolor z włosów już mi się zmył i zostały tylko takie jasne blond na całej długości. Strasznie mi się podobają, Jungkookowi też, bo ciągle się nimi bawił. A no właśnie, kiedy już byłem cały śliczny i pachnący (a przynajmniej próbowałem), poszedłem do Jungkooka z prezentem. Jego mama mnie wpuściła, więc jak wszedłem do jego pokoju, jeszcze spał. Nawet nie wiesz, jak uroczy jest, kiedy śpi. No ale nie dałem mu za długo pospać, bo wskoczyłem na niego i zacząłem śpiewać "Sto lat", a przynajmniej próbowałem zaśpiewać, bo ten głupek zaraz mnie przytulił i położył obok siebie. Nie otwierał nawet oczu, więc obstawiałem, że spał. Leżeliśmy tak chyba godzinkę, a potem poszliśmy na dół na śniadanie i wtedy w końcu rozpakował prezent. Wiedziałem, że ten taki wielki, granatowy sweter, któremu ostatnio tak się przyglądał na wystawie, będzie dobrym pomysłem. Do tego jeszcze narysowałem mu nas, co prawda trochę ułomnie, ale się starałem. Powiedział, że przywiesi go nad łóżkiem, uroczy.
No i teraz zaczyna się akcja.
Zaproponowałem, że zabiorę go w ciekawe miejsce, a ten od razu się zgodził. Ty już wiesz, że chodziło mi o łąkę.
Przez jakiś czas serio myślałem, że się zgubimy, ale w końcu tam doszliśmy. Tak jak myślałem, nie było tam już praktycznie kwiatów, ale wysoka, zielona trawa i koniczyny dosłownie wszędzie i tak wyglądały ślicznie. Widziałem ten uśmiech na jego ustach. Tak stał w miejscu i tylko się rozglądał, a ja nie mogłem zareagować inaczej, niż rzucić się na niego z łaskotkami. Chyba się tego nie spodziewał, bo runął na ziemię, a ja za nim. W sumie było bardzo zabawnie i pewnie tak też wyglądało, bo siedziałem na nim i gilgotałem go tak długo, aż zmęczyły mi się palce.
Patrzyliśmy sobie w oczy tak długo, próbując wyrównać oddechy. I wtedy on się odezwał.
" – Mogę odebrać mój drugi
prezent?
– Ale... Ja nie mam dla
Ciebie nic więcej..."
Nie miałem pojęcia, o co mu chodzi, trochę się zestresowałem, bo myślałem, że go zawiodłem i przygotowałem za mało...
Ale on tylko się uśmiechnął i przekręcił nas tak, że teraz ja leżałem na trawie, a on był nade mną. Moje serce biło tak szybko, że do tej pory czuję, jak boli mnie klatka piersiowa. Cały czas patrzył mi prosto w oczy, jeszcze nigdy nie otrzymałem od niego takiego spojrzenia.
Był tak blisko... I z każdą sekundą zdawał się być coraz bliżej mnie.
Nawet sam nie wiem, kiedy zamknąłem oczy, czując jego usta na swoich.
Były takie... Miękkie i słodkie. Teraz co chwilę dotykam moich warg, bo dosłownie bez przerwy czuję na nich te Jungkooka.
Ah, zapytał mnie jeszcze o coś.
"Będziesz moim prezentem?"
Przytaknąłem.
Tae
❁ ❁ ❁
70. Jestem jego prezentem.
❁ ❁ ❁
A/n: Miłego dnia, kruszynki! Nie mogłam się przed tym powstrzymać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top