Rozdział 2

Nie mogąc spać wstałam i spojrzałam na godzinę w swoim złotym iPhonie. Jęknełam z niezadowolenia, kiedy zobaczyłam 5:48. Wiedząc że i tak nie zasnę wstałam i podszedłam do łóżeczka małej żeby zobaczyć czy wszystko w porządku. W łóżeczku znalazłam karteczkę zaadresowaną do mnie. Z ciekawości do niej zajrzałam: mała w nocy płakała dokładniej to o 3.15 Po jakimś czasie przyszedłem bo nie reagowałaś na płacz. Przewinołem i nakarmiłem ją.
                                               Leon
Ps. Słodko wyglądasz jak śpisz. :)  A i jeszcze jedno idż na zakupy bo nie masz już pampersów..

Jakim prawem ten facet wszedł sobie bez karnie do mojego pokoju bez pytania? Ja się pytam jak? Zła założyłam na siebie białą koszule i zbiegłam na dół. Całe szczęście że jego tam nie było bo dawno by już nie żył. Jedyną osobę którą zastałam była Alice.
-Co taka zła?-Al zaczęła się ze mnie śmiać ...
-On...
-Aa Leon.  Poprosiłam go żeby poszedł do twojego pokoju. Bałam się że coś ci się stało..-Zmroziłam ją swoim złym wzrokiem.
-A ty sama nie mogłaś- Krzyknęłam na nią jeszcze bardziej zła.. Dziewczyna widząc moją złość postanowiła szybko się ulotnić z kuchni wiedząc, że ta kłótnia może skończyć się źle. Będąca już bez sił osunęłam się po ścianie o zaczęłam płakać. Coraz częściej zdarza mi się to robić. Moja psychika ujmując delikatnie jest totalnie zryta. Nie wiem dokładnie ile siedziałam na podłodze, ponieważ usnęłam. Obudziłam się już w swoim pokoju. Przestraszyłam się ponieważ zauważyłam, że w łóżeczku nie ma Melodii. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegła szukać mojej córki. Zbiegając po schodach usłyszałam śmiech Mel w salonie, dzięki czemu nie musiałam biegać po całym domu i jej szukać. Zła weszłam do środka, od razu naskakując na niego.
-Jakim prawem wchodzisz do mojego pokoju bez pozwolenia i zabierasz Mel.
-Wyluzuj kwiatuszku. Chciałem dobrze..
-Kwiatuszku.?- Moja irytacja sięgła zenitu. - Mów tak do tej swojej suki Charlotte. - Podeszłam do niego i wyrwałam mu Mel.
-Ej nie mów tak o niej- poderwał się z miejsca i stanoł blisko mnie.  Za blisko- to dziewczyna o złotym sercu.. -Gdy to usłyszałam wybuchłam śmiechem.
-Ty sobie ze mnie kpisz czy jaja robisz.?  Char i złote serce.? Prędzej uwierzę w to, że się we mnie zakochałeś od pierwszego spojrzenia, niż w to. - W tym momencie jego twarz spowarzniała. Zaczął jeszcze bardziej wlepił swojej oczy w moje. I odpłynełam w jego oczach. Te jego intensywnie zielone oczy są takie boskie.. Rose ogarnij się. Odwróciłam wzrok i ruszyłam do wyjścia z salonu. Jeszcze tylko odwróciłam się żeby coś mu powiedzieć.

-Proszę nie rób tego więcej. Nie zbliżaj się do mnie i do mojej córki.

Na resztę dnia zaplanowałam sobie zakupy. Dawno już nie byłam na jak to się mówi "shoppingu". Potrzebuje odświeżyć swoją szafę, a nie miałam jakoś czasu. Poród, zaliczenie roku szkolnego, w którym miałam dużo zaległości przez komplikacje podczas ciąży. Więc od razu po nakarmieniu i uśpieniu mojego skarbu zaczęłam przebierać ubranie które są na mnie już nie dobre. Z pewnością mogę stwierdzić, że wylądują  w szafie Alice. Większość jest prawie nie używana nadal z metkami, albo raz założone i nic nie zniszczone. Po przebraniu wszystkich ubrań zostały mi tylko 2 pary dżinsów kilka topów i bluzek. No pięknie, czeka mnie duży wydatek . Wzięłam worki z ubraniami i skierowałam się do pokoju dziewczyny. Zapukałam lekko w powłokę dębowych drzwi pomalowanych na biało.  Od razu dostałam pozwolenie na wejście. Jej pokój był cudowny wszędzie zdjęcia, dużo książek i lustra do tańczenia.

-Kochana robiłam przegląd swojej szafy i mam dla ciebie dużo ciuchów prawie nie używanych. Chcesz czy mam gdzieś je sprzedać lub oddać. - uśmiechnęła się do mnie.

-Oczywiście, że chce. Co będą się marnować.

-To proszę. Jeszcze dwa worki są w moi pokoju. Tam są ubrania z metkami.

-Widzę, że się na zakupy wybierasz. Uprzedzam twoje pytanie tak zostanę z Melodii.-ponownie obdarzyła mnie tym swoim pięknym uśmiechem. Boju jak ja kocham tą dziewczynę.

-Kocham cię dziewczyno..

-No dobra leć już bo się rozmyśle. A i wstąp do sklepu i zrób zakupy bo Claudia i Char pojechały do spa na miesiąc. Nie wiem jak ten biedny Leonek wytrzyma bez niej. -Zaczęłyśmy się śmiać.


Po przebraniu się w czyste ubrania. Zeszłam do kuchni, żeby zobaczyć czego brakuje. Kiedy kończyłam akurat podjechała taksówka. Z zakupów wróciłam przed 21.00. Miała dużo zakupów i  nie wiedziałam jak mam się zabrać.  Na moje   nie  szczęcie na schodach domu stał nie kto inny jak Leon. kiedy mnie zobaczył od razu podszedł do mnie i zabrał wszystkie zakupy.

-Mówiłam żebyś trzymał się z daleka ode mnie.?

-Proszę cię przestań.  Nie rozumiesz, że staram ci się pomóc. Z tego co zauważyłem to tylko ja i Alice się tobą intersujemy i próbujemy ci pomóc, a ty cały czas odrzucasz tę pomoc. Rose daj sobie pomóc. Nie chce twojej krzywdy-Do końca dnia nie zamieniliśmy ze sobą słowa.


------------------------------------------------------------------------------------


Ogłoszenia parafialne:


rozdziały będą dodawane raz w tygodniu.


Przepraszam za długą nieobecność. :)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top