Trzecie Życzenie - Święta '07
Stół wigilijny obfituje w przeróżne potrawy przygotowane przez panią Kim. Zarówno pan Kim, jak i pan Park chwalą pyszną kuchnię gospodyni, a pani Park udaje obrażoną, że nikt nie mówi dobrego słowa o jej śledziowych roladzikach. Gdzieś w tle lecą świąteczne piosenki, a Taehyung z Jiminem kopią się pod stołem i rzucają w siebie jedzeniem.
Atmosfera jest miła i święta wyczuwalne są w powietrzu; dorośli są szczęśliwi, ponieważ czują się prawie jak dzieci bogato obdarowane przez Mikołaja zwłaszcza dlatego, że ich synowie sprezentowali im weekendowy wyjazd do SPA (oczywiście, z pomocą dziadków obojga). W tym czasie obiecali rodzicom być grzeczni i ustalili, że spędzą ten czas razem, wraz z Jeonggukiem i Yoongim.
Państwo Park są przekonani, że Jimin przyjaźni się z Jeonggukiem i w czwórkę tworzą świetną paczkę. Nie wyprowadza ich z błędu i pozwala tak myśleć, przede wszystkim dlatego, że takie myślenie zainsynuował u nich Taehyung, który z dala od Jeona jest wzorem przyjaciela.
Jiminowi jest oczywiście przykro za zachowanie Taehyunga, ale wmawia sobie, że jest to kara za grzechy z poprzedniego życia. Wyczytał takie zdanie w książce, które ostatnio pochłania niczym ulubioną zupę i tego się trzyma. Łatwiej jest mu przez to wszystko przejść, a ostatnio takie dokuczanie ze strony Tae i Jeongguka zdarza się coraz częściej.
Czasami wyobraża sobie, że grają w grę. Podzieleni są na dwa obozy: obóz Yoonminów i obóz Taekooków. Zdobywają punkt, gdy uda im się dorwać osobę z przeciwnej grupy i sprawić jej przykrość.
Robi wszystko by nie dopuścić do siebie myśli, że Taehyung tylko podtrzymuje ich przyjaźń i udaje ze względu na rodziców.
Tymczasem rozmowa dorosłych schodzi na temat ich dzieci.
– Mój Taehyung zaczyna dorastać. – oznajmia dumna pani Kim. – Wypytuje mnie o wiele rzeczy związanych z dorastaniem i wydaje mi się, że wyrośnie na roztropnego mężczyznę, za którym uganiać się będą panny.
– Ale żadna nie będzie dla niego zbyt dobra. – śmieje się pan Kim i wszyscy spoglądają na chłopców.
Skończyli marnować jedzenie i teraz Taehyung siedzi na chichoczącym Jiminie, który podnosi rękę z cukierkami tak, aby Taehyung nie mógł ich dosięgnąć. Po chwili Tae sięga cukierki, a krzesło się przewraca i obaj padają na podłogę. Patrzą na siebie i wybuchają śmiechem.
– Mimo wszystko, to nadal dzieci. – odzywa się pani Park. – Nie myślę o takiej przyszłości Jimina, skupiam się raczej na tym, by rozwijał swoje pasje, aniżeli szukał sobie dziewczyny.
– Ależ oczywiście, to najważniejsze. – przytakuje pan Park i wszyscy się śmieją.
Taehyung pomaga wstać Jiminowi i dyskretnie zerkają, czy pod choinką nie ma prezentów. Pan Kim rzuca im groźne spojrzenie i chłopcy w popłochu wbiegają na górę.
– Wiesz, ostatnio dotarło do mnie, że Mikołaj naprawdę nie istnieje. – mówi Jimin, gdy wchodzą do pokoju Taehyunga.
– Ale w magię świąt nadal wierzysz? – pyta, siadając na łóżku i poklepując miejsce obok. Nie wyobraża sobie swojego przyjaciela chociażby bez odrobiny wiary w magię.
– Wierzę. – wtula się w niego. – Przez te wszystkie lata to mój tata podkładał nam prezenty... – mówi tak zawiedzionym głosem, że Taehyung nie potrafi się nie zaśmiać.
– Nie przejmuj się. – cmoka go w policzek i rozczochruje włosy. – Zagramy?
Jimin kiwa głową, lekko się rumieniąc. Taehyung wstaje i włącza konsolę, biorąc pady i wracając na łóżko. Podał pada Jiminowi.
– Zagramy w zabijanki.
– Ale...
– Nie ma ale, Jimin. Jesteś mężczyzną, zachowuj się jak mężczyzna! A mężczyzna gra w takie gry. Tak mówi...
– Jeongguk. – denerwuje się Jimin – Zawsze patrzysz na to, co powiedział Jeongguk. Nie widzisz, że to debil? Jak mnie traktuje? – mruga, aby się nie rozpłakać.
Taehyung tylko patrzy na niego ze zmarszczonymi brwiami.
– Przesadzasz. Myślę, że jesteś do niego uprzedzony, ponieważ się ze mną kumpluje. Ja się tak nie zachowuję w stosunku do Yoongiego. – kończy temat tymi słowami.
Jimin oddaje mu pada.
– Graj sobie sam. – prycha i żeby się czymś zająć, bierze sobie lizaka sopelka ze sztucznej choinki stojącej na szafce nocnej Taehyunga. Opiera się plecami o poduszki i patrzy, ssąc lizaka, jak Tae gra.
Kim rzuca mu co jakiś czas dziwne spojrzenia, ale Jimin to ignoruje, skupiając się na lizaku. Gdy go kończy, chce wziąć następnego.
– Może wystarczy? – pyta Taehyung, zabijając kilku zombie. Czując na sobie szczenięce spojrzenie Jimina, dopowiada: – Zęby ci się popsują.
Jimin wzdycha i zostawia lizaki w spokoju. Taehyung kończy grę i przysuwa się do Jimina, patrząc na niego intensywnie.
– Mam coś na twarzy? – pyta zdenerwowany.
– Nie. – śmieje się Taehyung i ciągnie go za policzki. – Dawno tego nie robiłem.
Jimin uśmiecha się lekko i ziewa.
– Zmęczony? – pyta Taehyung, kładąc się wygodnie, a Jimin opatula się kocem i przysuwa się do niego, kiwając głową. – Nawet prezentów nie doczekał – pociągnął go za nos.
Leżą tak przez chwilę i już było słychać ciche pochrapywanie Jimina. Taehyung odgarnia kosmyki włosów z jego czoła i cmoka go delikatnie, po przyjacielsku w usta. Niebawem sam zasypia.
Budzi się kilka godzin później przez krzyk. Siada gwałtownie i rozgląda się. Jimin siedzi skulony, przestraszony na drugim końcu łóżka i drży, jakby płakał.
– Minnie? – przysuwa się do niego i obejmuje go ramieniem, a ten od razu się w niego wtula.
– M-miałem zły sen. – zapłakał – Ty, Yoongi, a nawet ten twój Jeongguk... Wszyscy byliście w tej grze o zombie, i one wam pożarły mózgi i nie żyliście... – wyciera nos w jego koszulkę.
– Oj, Jiminnie... – klepie go po plecach rozbawiony Taehyung. – To był tylko sen. Przepraszam, nie powinienem włączać na noc takich rzeczy, wiedząc, jaki jesteś wrażliwy. Ale nie sądziłem, że zaśniesz. – buja nim delikatnie. – I to nie jest mój Jeongguk. Mój możesz być tylko ty.
Jimin stara się nie zacząć piszczeć, bo wie, że to najprawdopodobniej puste słowa, a Taehyungowi zależy bardziej na Jeonie, jednak nie komentuje tego, wtulając się bardziej.
– Nie powiedziałeś mi jeszcze, jakieś masz życzenie w tym roku. – Taehyung głaszcze go kojąco po plecach.
– Chciałbym, abyś zawsze uspokajał mnie po koszmarach, tak jak teraz.
★彡
Za namową Yoongiego, który obiecał go chronić, Jimin zgadza się na to, aby nocowali razem z Taehyungiem i Jeonggukiem. Początkowo niezbyt chętnie odnosi się do tego pomysłu, jednak nie chciał wzbudzać podejrzeń rodziców, którzy byli przekonani, że wraz z Jeonggukiem są dobrymi przyjaciółmi, którzy często się przekomarzają.
Jimin rozgląda się po swoim pokoju patrząc, czy wszystko jest przygotowane.
– Będzie dobrze. – Yoongi uśmiecha się do niego, podjadając winogrona.
– Oby. Kupiłem nawet tę idiotyczną grę, którą uwielbiają. – wskazuje na pudełko z płytą.
– Myślę, że to docenią. – zapewnia go i gdy rozlega się dzwonek, na prośbę Jimina schodzi otworzyć.
Po chwili do pokoju wpada Taehyung, tuląc Jimina, a za nim wchodzi, rozglądając się, Jeongguk. Yoongi przymyka drzwi od pokoju.
Zapada cisza. Jimin skubie nerwowo róg swojej koszulki, Taehyung szura nogą po podłodze, Yoongi tuli misia, a Jeongguk wygląda przez okno.
– Ładną pogodę masz za oknem. – mówi nagle Jeongguk i wszyscy się śmieją.
Później wszystko idzie jak z płatka – chłopcy jedzą, bawią się, grają, a potem, przygotowani już do snu, opowiadają sobie straszne historie.
Gdy gaszą światło i zapada całkowita ciemność, Jimin nie może zasnąć. Tuli się do swojej maskotki, jednak przed oczami ciągle ma obrazy z gry, do której zdołano zaciągnąć nawet Yoongiego.
Słyszy ciche pochrapywanie Taehyunga i mruczenie Jeongguka, którzy śpią na dmuchanym materacu. Yoongi obok Jimina śpi jak kamień i młodszy nie ma nawet zamiaru go budzić, bo wie, że ten będzie zły.
Zamyka oczy i widzi wszędzie zombie zbliżających się do niego. Nie ma wokół nikogo, kto mógłby go uratować. Jeden wyciąga do niego swoją rękę i już, już prawie go ma...
– Jimin! – ktoś nim potrząsa. Otwiera oczy i widzi nad sobą zmartwionych Taehyunga i Yoongiego. Dopiero teraz orientuje się, że krzyczy wybudzony ze złego snu. Bierze kilka głębokich wdechów i zaczyna płakać. Yoongi przytula mocno Jimina, a Taehyung głaszcze go po udzie.
Jimin szuka ręki Tae i łapie ją, mocno ściskając. Kim wie, że w ten sposób Jimin chce mu przypomnieć o swoim życzeniu.
Taehyung cofa rękę i patrzy nieco zmieszany na Jeongguka opartego o ramę łóżka, z telefonem wycelowanym prosto w Jimina, który cały zapłakany opowiada swój koszmar, wydmuchując nos w koszulkę Mina.
– Może... – zaczyna Taehyung, ale Jeongguk ucisza go ręką.
Jimin traci kolejną część serca wraz z kolejnym niespełnionym życzeniem. Kiedy już się uspokaja, Jeongguk kończy nagrywanie i publikuje filmik na grupie ich szkoły na portalu społecznościowym, który niedawno sobie założył, śmiejąc się pod nosem.
– Teraz nie będziesz miał życia. – stwierdza zadowolony i idzie się położyć. Taehyung chichocze, ponieważ tego oczekuje od niego Jeongguk. Wie, że rani to Jimina, jednak chęć zapewnienia sobie przez takie zachowanie popularności jest silniejsza niż lojalność wobec przyjaciela.
Yoongi patrzy z niedowierzaniem i odrazą na Jeongguka.
– Dlaczego to robisz?
Jeongguk nie odpowiada, wracając na materac. Jimin w tym momencie pierwszy raz nienawidzi Taehyunga.
– Nie lubię cię. – mówi, wtulając się bardziej w Yoongiego, ale widząc zranioną minę Kima, żałuje swoich słów.
Jimin postanawia, że w przyszłe święta, mimo bólu, zawiedzenia i wyśmiania także wypowie życzenie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top