Dziewiąte Życzenie - Sylwester '13

Jimin stoi w supermarkecie przed półkami z przekąskami, będąc popychanym przez mnóstwo ludzi, którzy nie przejmowali się tym, że inni także robią zakupy. Pędzili tylko do alkoholu, jakby to było najważniejsze w tym dniu, a nie spędzenie czasu z osobą, której niebawem może zabraknąć.

Zaczyna dumać nad chipsami, dopóki miła, starsza pani nie wyrywa go z zamyślenia.

– Kupuje panicz te chipsy? Jest to ostatnia paczka, a mój wnusio uwielbia ten smak. – mówi uprzejmie, wskazując na paczkę w ręku Jimina, która zawisnęła w połowie drogi między półką a koszykiem.

– Nie, może je pani wziąć. – rzecze po chwili zastanowienia, dając małemu chłopcu chipsy. – Proszę bardzo. – uśmiecha się do niego, a sobie bierze inny smak i odchodzi, dalej robiąc zakupy.

Nie tryska już energią jak kiedyś, ponieważ strasznie boi się o Taehyunga, który ostatnio nie czuje się najlepiej. I mimo, że jego chłopak wmawia mu, że może to być co najwyżej grypa, Jimin nie daje się na to nabrać. Nawet jego rodzice są zaniepokojeni.

Po jakimś czasie wraca z zakupów do domu Taehyunga i serce mu drga, gdy ten mocno go przytula i cmoka w czoło. Jimin odkłada zakupy i bierze twarz Taehyunga w dłonie.

– Nie wyglądasz za dobrze. – głaszcze go po policzku, patrząc na jego pozbawioną koloru twarz.

– Też cię kocham.

– Taehyung, mówię poważnie. Martwię się o ciebie i każdy widzi, że jesteś cieniem siebie samego. – Jimin staje na palcach i całuje go w nosek.

– Po Nowym Roku idę do lekarza. – wzdycha zrezygnowany Taehyung. Nie chciał zrobić tego wcześniej, ponieważ bardzo bał się diagnozy. Wie, że Jimin będzie go wspierał w chorobie, ale mógł sobie nie poradzić z jej świadomością i się załamać, a na to Taehyung nie pozwoli.

– Będzie dobrze, zobaczysz. – Jimin uśmiecha się, chociaż jego słowa nie brzmią przekonująco.

– Zmieńmy może temat, dobrze? Żyjmy chwilą, nie myślmy o tym, co będzie.

Jimin całuje krótko Taehyunga, po czym idzie rozpakować zakupy.

Wieczór mija im tak, jak każdy wspólny Sylwester. Opychają się, troszkę popijają, tańczą i rozmawiają na temat noworocznych postanowień.

– Wynajmijmy sobie wspólne mieszkanie. Nie musi być duże, chodzi o to, żeby się usamodzielnić. – proponuje Taehyung, poprawiając Jimina siedzącego na jego kolanach.

– Myślisz, że sobie poradzimy? Nie jest za wcześnie? – Jimin nie jest przekonany do tego pomysłu.

– Jeśli nie w tym roku, to kiedy? Nie wiadomo, co ze mną będzie, czy dożyję... – alkohol ma na Taehyunga depresyjny wpływ. Jimin myśli o tym, co byłoby w takim wypadku i jego oczy zachodzą łzami.

– Obiecaj mi, obiecaj. – zaczyna łamiącym głosem. – Nie poddasz się, choćby nie wiem co i będziesz walczył. Dla siebie, dla twoich rodziców, dla mnie. Dla nas. – łzy zaczynają spływać mu po policzkach, a Taehyung scałowuje je.

– Nie mogę ci tego obiecać, to nie jest zależne ode mnie. – mówi cichym, smutnym głosem.

– Bredzisz. Po prostu obiecaj! – Jimin szarpie jego koszulą, aż odpada jeden guzik, ale nie przejmuje się tym, tylko wpatruje w Taehyunga.

– Uspokój się, Minnie. Dobrze, będę walczył. Dla ciebie. – Taehyung uśmiecha się pokrzepiająco.

I ta noc byłaby idealna, gdyby nie kilka omdleń Taehyunga.

★彡

– Zjedz coś. – prosi Jimin od godziny, jednak Taehyung kręci głową. – Błagam cię, skarbie. Nie możesz żyć samymi prochami, którymi faszerują cię lekarze.

– Nie chcę. – mówi ledwo słyszalnie Taehyung, który leży na swoim łóżku tak słaby, że nie może zrobić kompletnie nic. – Chcę to już skończyć, Jimin. Nienawidzę tego, że raz czuję się znakomicie, a raz jak gówno.

Jimin odkłada miskę z kaszką na stolik i łapie rękę Taehyunga, głaszcząc ją.

– Jesteś silny, Tae. Przejdziesz przez to, wierzę w ciebie.

Taehyung zamyka oczy.

– Przepraszam, że sprawiam ci ból moją chorobą.

– Nie pleć głupstw. Jestem twoim chłopakiem nie tylko w zdrowiu, ale i w chorobie też. Kochanie, jeśli zjesz trochę tej kaszki, nabierzesz więcej siły. Tyle, żeby mnie przytulić. – wmawia Taehyungowi Jimin, ale Taehyung myśli tylko o śnie.

– Chcę zasnąć. Potrzymasz mnie za rękę?

– Trzymam cały czas. I będę trzymał, Taehyung. – uśmiecha się do niego lekko, gdy ten zasypia.

Jimina w takich chwilach nawiedza bolesna myśl, że Taehyung może się już nie obudzić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top