Bonus
Dziękuję za ponad 1000 wyświetleń. ❤️
Łapcie bonusik z tej okazji. Sope 💜
[2009, luty]
Yoongi obejmuje dłońmi filiżankę z jaśminową herbatą i wciska się bardziej w fotel, chcąc uniknąć zaciekawionych spojrzeń ludzi, których zainteresowała wymiana zdań nastolatków.
Lubią takie historie, przypominają im beztroskie czasy młodości, kiedy takie zmartwienia były ich jedynymi.
Yoongiego denerwują współczujące spojrzenia. Między tymi wyłapuje też kilka par oczu wpatrujących się w niego z nieukrywanym zniesmaczeniem i obrzydzeniem. Wzdycha cicho, wyciągając drobne z kieszeni i w momencie, kiedy kładzie je na stolik, krzesło naprzeciwko zajmuje chłopak, w wieku zbliżonym do jego.
– Hello, I'm your hope – wita się po angielsku, patrząc na zdezorientowanego Yoongiego, który woli trzymać obcych na dystans.
– Pomyliłeś stoliki, tak? – pyta z nadzieją.
– Nie poznajesz mnie, prawda? – w oczach nowoprzybyłego błyszczy iskierka smutku. – Jung Hoseok, kiedyś mieszkałem w mieszkaniu naprzeciwko twojego.
Yoongi kręci głową.
– Szkoda, zawsze chciałem się z tobą zaprzyjaźnić.
– Słuchaj, to nie jest najlepszy moment – Yoongi zerka na wielkie okno, przez które widzi kłócących się Jimina i Taehyunga. Hoseok podąża za jego spojrzeniem.
– Przysłuchiwałem się waszej rozmowie. Przykro mi z powodu twojego chłopaka, ale nie byłeś w porządku – mówi nieśmiało Hoseok.
– Nie wtrącaj się, nie znając całej sytuacji – Yoongi wstaje – I to raczej nie jest mój chłopak – zaciska usta w cienką linię.
– Ja tylko chciałem pomóc, też miałem na pieńku z rodziną Jeonów, a w walentynki nikt nie powinien być sam, Yoongi…
– Do nie zobaczenia.
Yoongi wychodzi, zostawiając Hoseoka smutnego.
Wieczorem Hoseok otrzymuje wiadomość, a widząc nadawcę, który zapewne musiał się natrudzić, aby zdobyć do niego kontakt, jego serce wywija mnóstwo koziołków.
[2011, zima]
– Jesteście nieodpowiedzialni – pani Min beszta Yoongiego i Hoseoka, którzy odpowiedzieli jej całą sytuację. – Co byście zrobili, gdyby ten chłopak zginął?
– Mamo… – Yoongi przewraca oczami. – Nic się nie stało, to najważniejsze, tak? Poza tym, jesteśmy prawie dorośli…
– Jeszcze rok, Yoongi – pani Min wzdycha. – Z drugiej strony jestem z was dumna, że pomogliście. Zrobię wam coś ciepłego do picia – uśmiecha się do chłopaków i znika w kuchni.
Yoongi splata palce swojej dłoni z tymi Hoseoka i ciągnie go do swojego pokoju przez długi korytarz.
Siadają na łóżku. Hoseok podciąga nogi pod brodę, a Yoongi kładzie się wygodnie, zostawiając Hoseokowi zaledwie kilka centymetrów miejsca.
– Suń trochę tyłek, Yoongi.
– Nie – odpowiada, rozpychając się jeszcze bardziej.
– Nie mam miejsca – marudzi Hoseok, chcąc wstać.
Yoongi łapie go za łokieć i ciągnie w swoją stronę, przez co Hoseok ląduje na klatce piersiowej Mina, z ustami blisko jego ust i zaróżowionymi policzkami.
– Ym… – chce się odsunąć, ale Yoongi obejmuje go mocno, nie pozwalając mu na najmniejszy ruch, mimo że sam był mocno zawstydzony.
– Możemy tak leżeć – szepcze i nim Hoseok zdąży się zorientować, muska delikatnie jego usta.
– Yoongi…
– Ciiiii, nic nie mów – Yoongi zakrywa twarz poduszką. – Gorąco mi, to stąd te rumieńce. A twoje ustka mają kolor jak czereśnie, a właśnie mam ochotę na wiśniopodobne owoce, okej?
Hoseok śmieje się głośno, zabierając poduszkę i siadając na Yoongim.
– Głuptas z ciebie – cmoka go – Czekałem na to bardzo długo, wiesz? Kocham cię, Yoongi. Chyba.
– Mhm.
– Mogę cię nazywać swoim chłopakiem?
– Yhym.
Yoongi przytula Hoseoka tak, by jego twarz schowana była w koszulce Yoongiego, aby już więcej nie gadał i nie widział rumianych policzków swojego świeżo upieczonego chłopaka.
Serce Hoseoka bije szybko, jest pewny, że zaraz wyskoczy mu z piersi. Jest przeszczęśliwy, że może nazywać Yoongiego swoim.
– Hobi? – zagaduje Yoongi po chwili leżenia i tulenia.
– Hm? – Hoseok podnosi głowę, patrząc w oczy Yoongiego.
– Dla ciebie w moim łóżku zawsze znajdzie się miejsce.
[2012, grudzień]
Hoseok siedzi na kanapie w małym, przytulnym salonie, czując roznoszący się zapach maślanego popcornu. Słyszy delikatne kroki i obok niego pojawia się miska po brzegi wypełniona pyszną przekąską. Dłonie z długimi palcami obejmują jego szyję, a wąskie usta dają buziaka w czuprynę.
– Zaczęło się? - pyta Yoongi, zjeżdżając dłońmi na ramiona Hoseoka.
– Tak, ale już są reklamy – uśmiecha się Hoseok, a Yoongi przewraca oczami i siada przy nim, biorąc miskę na kolana. Wpycha sobie garść popcornu do ust, na co Hoseok głośno się śmieje.
– Ale zostaw mi trochę.
– Nie! – odsuwa miskę jak najdalej, żeby Jung nie mógł jej dosięgnąć. Po chwili odkłada ją na stolik, a Hoseok zaczyna go łaskotać.
– Hobi! – wydziera się Yoongi, zwijając na kanapie.
– Hooobiii – przedrzeźnia go przesłodzonym głosem.
Po chwili Hoseok daje spokój Yoongiemu. Patrzy na niego uważnie, na jego roześmianą twarz i wzdycha cicho.
– Co jest? – Yoongi podpiera się na łokciach, zmartwiony spogląda na swojego chłopaka.
– Nic takiego, po prostu… – Hoseok ucieka spojrzeniem, ale zaraz znów patrzy w oczy Yoongiego. – Zawsze mnie zastanawiało, czy go kochasz.
– Oh.
Yoongi zaciska usta, wiedząc, że Hoseokowi chodzi o Jimina.
Chce móc mu odpowiedzieć, że nie, ale wie, że byłoby to kłamstwem.
Obaj wiedzą.
[2014, grudzień]
Hoseok nie może już patrzeć na to, jak bardzo Yoongi angażuje się we wsparcie Jimina w chorobie Taehyunga. Gdy widzi Yoongiego tulącego Parka, szeptającego mu słowa pocieszenia, w oczach ma łzy, obawiając się najgorszego.
Tego, że jeśli Taehyung umrze, Yoongi zostawi go i pójdzie do Jimina.
Może jest to egoistyczne ze strony Hoseoka, zwłaszcza, że bardzo polubił parę i nie posądzałby Jimina o zabranie mu Yoongiego.
– Yoongi – podchodzi do chłopaka, narzucając mu koc na ramiona – Przeziębisz się. Zamknij chociaż okno – Yoongi nawet nie drga. Hoseok wzdycha i zamyka okno, po czym przytula Mina.
– Nie myśl teraz o tym.
– Jesteś zazdrosny? – Yoongi wpatruje się w rozświetlone miasto. – Zupełnie niepotrzebnie. Zawsze wiedziałem, że go nie zdobędę. Że nie będzie mój. Odkąd tylko mu pomogłem – uśmiecha się smutno – Jego serce od samego początku należało do Taehyunga.
Hoseokowi łzy napływają do oczu, lecz Yoongi zdąża je dostrzec, nim zostają otarte.
– Nie płacz, skarbie.
– Jak mam nie płakać, skoro mój chłopak przyznaje, że kocha kogoś innego? – Hoseok kręci głową. – To widać, Yoongi, ale czymś innym jest usłyszeć to z twoich ust. Boli cholernie mocniej.
Yoongi podnosi Hoseoka i sadza go na parapecie.
– Ufasz mi? – pyta, odgarniając mu włosy.
– Ufam, ale… Nie chcę być zamiennikiem. Nie chcę być tym drugim – wymamrotał płaczliwym tonem.
– Hoseok – mówi Yoongi poważnie, wpatrując się w jego oczy. – Jesteś najważniejszy. Nie poradzę nic na swoje uczucia, na to, że kocham was obu. Jego sobie odpuściłem, nigdy nie było mi dane z nim więcej niż przyjaźń, jednak moje serce tego nie rozumie. Wie natomiast, że to z tobą chce spędzić kolejne lata, to tobie chce się oddać, z tobą iść przez życie. Jestem z tobą, Hoseok, jesteśmy razem. My, bez żadnej konkurencji. Nie zamieniłbym ciebie na nikogo, nawet na Jimina, bo Jimin to mój najbliższy przyjaciel, którego po prostu kocham, jak ciebie. To z tobą przy boku będę najszczęśliwszy.
Hoseok nie wytrzymuje i rozpłakuje się rzewnie. Dociera do niego, że kocha Yoongiego tak mocno, że dla jego szczęścia gotów byłby zaakceptować jego związek z Jiminem.
[???, święta]
Cmoknięcia i mlaśnięcia wypełniają salon. Nie potrzebują wykwintnej kolacji, ogromnej choinki czy mnóstwa prezentów. Wystarczą im swoje ciała złączone w jedno i tysiące pocałunków, którymi się obdarowują.
– Hoseok – sapie Yoongi, gdy Jung odrywa się od jego szyi, zostawiając po sobie znaczny ślad. – Jak wytłumaczysz dziecku, skąd się to wzięło? – cicho zachichotał.
– Pokażę mu w praktyce – szczerzy się Hoseok, łapiąc za dół jego koszulki. – Myślę, że Jimin nie będzie miał nic przeciwko.
– Mhm – Yoongi pomaga pozbyć się koszulki i cmoka Hoseoka – Zacznie zabierać ze sobą Taemina na randki.
Hoseok śmieje się, popychając Yoongiego i zawisając nad nim.
– Może jeśli dowiedzą się o dziecku, każdy kandydat na ewentualnego partnera Jimina zniknie.
Yoongi obejmuje szyję Hoseoka, przyciągając go bliżej.
– Niech znajdzie miłość. Jest młodym, atrakcyjnym ojcem… Zobaczysz, niedługo na świat przyjdzie kolejne bachorzysko to piastowania.
Hoseok śmieje się, sunąc dłońmi po torsie Yoongiego.
– Musi być mu ciężko, patrząc w oczy Taemina, widząc oczy Taehyunga…
– Ułoży sobie życie, zobaczysz. Może nigdy nie podniesie się do końca, ale właśnie dla Taemina musi. Musi żyć dalej… Ah, Hobi – Yoongi wygina się delikatnie, czując zręczne palce obejmujące jego członka.
– Nie mówmy teraz o Jiminie – cmoka go w pępek.
Po kilkunastu (a może kilkudziesięciu?) minutach leżą, czerpiąc przyjemność ze swojej bliskości i odbytego przed chwilą stosunku. Yoongi przeciąga się, mrucząc przy tym jak kot i cmoka Hoseoka w ramię.
– Kocham cię, Yoongi – szepcze Jung.
– Ja ciebie też – uśmiecha się jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów, a swój wzrok zawiesza na ołtarzyku.
– Wszystko w porządku? – Hoseok podpiera się na łokciu, również patrząc w tamtym kierunku.
– Widzisz? – Yoongi wskazuje na delikatną, połyskującą poświatę, która przysłania mu zdjęcie Taehyunga. Ma wrażenie, że wstążka na ramce delikatnie się porusza.
– Taehyung…? – szepcze Hoseok, ale brokatowa aura zdążyła już zniknąć.
Yoongi wtula się w Hoseoka i chowa twarz w jego klatce piersiowej.
– On przyszedł… Pamięta o nas – mamrocze wzruszony.
– Wątpiłeś w to? – Hoseok przeczesuje jego włosy. – Czuwa nad nami, nad wszystkimi.
Yoongi podnosi głowę, patrząc przez chwilę w oczy Hoseoka. Splata swoją dłoń z jego dłonią i łączy ich usta z niemą prośbą, by nigdy nie odchodził przedwcześnie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top