Powód 4 cz. 2
Czy tak się czują dziwki po nocy z klientami? Czy zastanawiają się nad tym, jakie ich życie jest beznadziejnie? Czy czują do siebie obrzydzenie i nienawiść? Czy mają ochotę ze sobą skończyć? W tym momencie ja, tak właśnie się czułem. Louis nienawidził Nicka z jakiegoś powodu, którego nie chciał mi zdradzić. Dopiero teraz się dowiedziałem. On po prostu był zazdrosny. Z powodu swojej niskiej samooceny, stwierdził, że nie jest dla mnie wystarczająco dobry, a Nick jest. Starszy, bogaty, posiadający dobrą pracę. Czego chcieć więcej? W tamtym okresie nawet nie przyszłoby mi do głowy, aby zdradzić Louisa z Nicholasem, a teraz? Wystarczyło kilka drinków i czułe słówka, abym rozebrał się przed nim. Boże. Złapałem się za głowę. Czuje do siebie takie obrzydzenie. Nie wiem, czy dam radę wysłuchać tego nagrania do końca. Wyrzuty sumienia prędzej mnie zjedzą, niżeli dotrwam do ostatniej sekundy. Wściekły, zacząłem ciągnąć za moje kręcone włosy krzycząc sam do siebie. Bałem się, że Nick zejdzie z góry zaniepokojony moimi okrzykami i zobaczy nagranie z Lou. Tak się jednak nie stało. Zapewne zdawał sobie sprawę, że właśnie tego potrzebowałem. Musiałem się oczyścić z negatywnych emocji. Co by Louis na to powiedział? Co powiedziałby, gdybym wyznał mu, że omal nie przespałem się z jego wrogiem? Czy patrzyłby na mnie tak samo jak wcześniej? Czy kochałby mnie tak samo? Czy wciąż chciałby być częścią mojego życia? Pieprzyć to. Louis mnie nie kocha i nie chce być częścią mojego życia, ale w mojej głowie, wciąż znajdował się ten Lou sprzed roku. Ten, który zrobiłby dla mnie wszystko. I takiego Lou chcę pamiętać i tego chcę kochać.
- Wiem, że to nie twoja wina, iż dwie bardzo ważne osoby w twoim życiu się nie znosiły. Ale życie nie zawsze układa nam się w sposób jaki sobie życzymy. Tak, jak to było z moim i Eleanor dzieckiem i faktem, że musiałem od ciebie odejść. Nauczyłem się przez ten czas jednego: jeżeli nie możesz czegoś zmienić, postaraj się to zaakceptować. I z tej zasady korzystam i staram się iść z nią u boku przez życie. Nie mogłem zmienić tego, że przyjaźnisz się z Nickiem, ale wtedy jeszcze nie potrafiłem tego zaakceptować. Moje niskie poczucie wartości niszczyło wszystko i sprowadzało nasz związek powoli na dno. Może nie chcesz dopuszczać do siebie tej myśli, ale on z każdym dniem sypał się coraz bardziej. Owszem, mieliśmy kilka wspaniałych chwil, a nawet więcej niż kilka, ale to nie mogło nam zastąpić bólu i płaczu, jaki nam sprawiał nasz związek. – Louis wziął głęboki oddech. – Nick jest od ciebie starszy i na pewno bardziej pewny siebie ode mnie, a żeby nie powiedzieć dużo bardziej pewny. I chyba to mi najbardziej w nim przeszkadzało. Najgorsze było to, że był człowiekiem sukcesu. Osiągnął wiele i nie zamierzał się tym z nikim dzielić. Był dla mnie zadufanym w sobie dupkiem, który myślał tylko o własnych potrzebach i nigdy nie liczył się z innymi. Każdego dnia zastanawiałem się: co takiego w nim widziałeś? Może kręciło cię to, że był starszy? Bogaty? Pewny siebie? Arogancki? Że był zdolny do wszystkiego, aby osiągnąć swój cel? Nie miałem pojęcia, ale teraz już wiem.
To byłeś ty Harry. Ty go przyciągałeś, nie na odwrót.
Byłeś tylko małym, naiwnym pionkiem w tej chorej grze. Nick owinął sobie ciebie wokół palca, a ty tańczyłeś tak, jak ci zagrał. I proszę, nie wyłączaj teraz tej taśmy. Zapewne Nicholas był dla ciebie wielkim wsparciem, po tym jak cię zostawiłem i jesteś przekonany, że nie mam prawa mówić o nim tych wszystkich oszczerstw. Ale miałem wiele, naprawdę wiele czasu do namysłu. Po za tym rzadko się mylę, sam zresztą wiesz najlepiej. To zabrzmi egoistycznie, ale mam nadzieje, że nie zostaliście parą, ani nie spaliście ze sobą.
Moje serce stanęło z chwilą, gdy to usłyszałem. Boże, dlaczego nie obejrzałem tej cholernej płyty, zanim zaprosiłem Nicka do mojego domu? Omal się z nim nie przespałem... gdybym to zrobił, jestem pewien, ze czułbym do siebie niewyobrażalny wstręt. Cieszyłem się, że skończyło się na drobnych „gestach".
- Może ci się wydawać, ze Nick jest w tobie zakochany, że chcę twojego dobra, ale to wszystko gówno prawda. Jesteś młody, przystojny, niedoświadczony. Prawdziwa gratka dla kogoś takiego jak on, znudzonego biznesmena, któremu brak wrażeń w życiu. Pozwól, że cofnę się do pewnego momentu. Pamiętasz, kiedy po kolejnej imprezie w jego towarzystwie wróciłeś do domu kompletnie pijany, a Nick musiał cię prawie trzymać na rękach, ponieważ nie mogłeś ustać w pionie? Zapewne nie, skoro byłeś pijany. – Louis roześmiał się. – W każdym razie, wtedy uświadomiłem sobie jaki jest naprawdę. Mogłem sobie wmawiać, że tylko się przyjaźnicie, a fakt, że on również jest gejem i w dodatku patrzy na ciebie jakby chciał cię przelecieć tu i teraz, nic nie znaczy. Ale prawda była inna i gdzieś w środku to wiedziałem. Tamtego dnia byłem podłamany też tym, że Eleanor nie odbierała moich telefonów. Zrozumiałem, że wyraziła się jasno, iż nie chce, abym uczestniczył w życiu dziecka, dlatego kiedy otworzyłem drzwi i zobaczyłem jak Nick trzyma cię kompletnie pijanego w pasie, dodatkowo mnie zirytował. Byłem wściekły, ze ten dupek w ogóle cię dotknął, chodź mogłem sobie wyobrazić, gdzie jego ręce lądowały kiedy nie patrzyłem. – Louis ponownie się roześmiał, jednak ten śmiech był gorzki, nie radosny jak za pierwszym razem. – Mam nadzieje, ze nigdy nie zmuszał cię do robienia czegoś, na co nie masz ochoty, wiem jak to jest, ale o tym w następnym powodzie.
- Co... - zdołałem tylko wyszeptać. Ktoś zmuszał mojego Lou do robienia rzeczy, których nie chciał? W jakim kontekście? Tego było za wiele. Cholernie za wiele. Nie wyrabiam psychicznie.
- Kazałem Nickowi cię puścić, mówiąc, że dalej ja się tobą zaopiekuje. I gdy chciałem cię przejąć od niego ty wymruczałeś:
- Zostaw mnie.
Przewróciłem oczami. Nie miałem zamiaru słuchać kompletnie nawalnego chłopaka. Ponowiłem próbę, jednak gdy złapałem cię w pasie, ty odepchnąłeś mnie. Poczułem się urażony i odtrącony.
- Harry... - westchnąłem. – Ktoś musi cię zaprowadzić do pokoju.
- Wiec niech zrobi to Nick. – wybełkotałeś, ale zrozumiałem każde słowo, co do jednego. Zobaczyłem kątem oka jego wredny uśmieszek zwycięstwa. Miałem ochotę przyłożyć mu w gębę, ale powstrzymałem się. Jutro zgrywałby biednego i pokrzywdzonego przez „złego" Louisa. Nick przepchnął się przeze mnie do środka, specjalnie szturchając mnie w ramię. Ten koleś zdecydowanie starał się mnie sprowokować, ale na szczęście byłem ponad to. Ja miałem ciebie, a on miał tylko swoje pieniądze.
Potem złapał cię za nogi i trzymając nadal w pasie zaniósł po schodach na górę. Zacisnąłem dłoń w pięść. Nie mogłem znieść tego widoku. Zachowywał się, jakby miał do ciebie większe prawa niż ja, a tak nie było. To ja byłem twoim chłopakiem i wkurzało mnie, że Nick nic sobie z tego nie robił. Tak, jakby mógł mnie usunąć z drogi za pstryknięciem palca, gdyby tylko chciał. Poszedłem oczywiście za wami na górę. Nie mogłem przecież zostawić mojego pijanego chłopaka z Nickiem sam na sam. Kto wie do czego by doszło? Tym bardziej, że tak kleiłeś się do niego. Gdy znalazłem się w pokoju, stanąłem w progu i oparłem się o futrynę w drzwiach. Nick akurat zdejmował ci buty. Przy drugim, złapałeś go za dłoń i powiedziałeś:
- Zostań.
Widziałem jak Nick zesztywniał, pod wpływem twoich słów. Był tak samo zaskoczony jak i ja. Spojrzał na mnie przez ramię, chcąc zobaczyć moją reakcję. Ja tymczasem stałem z rękami skrzyżowanymi na piersi i udawałem, że mnie to nic nie obchodzi, chodź tak naprawdę w środku krwawiłem. A gdyby mnie dzisiaj nie było w domu? Czy przespałbyś się nieświadomie z Nickiem? Owszem, wiedziałem, ze na trzeźwo nie posunąłbyś się do czegoś takiego, ale alkohol robi swoje, a ty lubiłeś imprezować, szczególnie z nim.
- Przykro mi Harry, ale nie mogę zostać. – uśmiechnął się w twoją stronę, trochę zmieszany, zapewne faktem, ze stałem za nim. – Louis się tobą zajmie.
- Dlaczego nie ty? – jęknąłeś. Nick westchnął.
- Chciałbym, ale... Louis to twój chłopak. – powiedział i chciał cię przykryć kołdrą, ale złapałem go za ramię, mówiąc:
- Ja to zrobię.
Nick spojrzał na mnie jak mi się zdawało z wyrzutem, ale kiwnął głową i wycofał się. Myślałem, że opuścił nasz dom, ale gdy zgasiłem światło w naszej sypialni i wyszedłem z pomieszczenia zamykając jak najciszej potrafiłem drzwi, on siedział w salonie na naszej kanapie. Zmarszczyłem brwi na ten widok.
- Nie masz własnego domu? – zapytałem schodząc po schodach.
- To tylko kwestia czasu, Tomlinson. – rzucił od niechcenia i podniósł się z niej.
- Co masz na myśli?
- Pijany Harry już wolał mnie od ciebie. To tylko kwestia czasu jak prześpi się ze mną na trzeźwo. – na jego usta wdarł się zadziorny uśmieszek. W tym momencie miałem ochotę go zabić. Poważnie. Miał czelność mówić mi takie coś? Nie mogłem uwierzyć w to, jakim potrafił być bezczelnym dupkiem.
- Więc o to ci chodzi? Chcesz go tylko wykorzystać? – zakpiłem, idąc w stronę kuchni i nie dając się wyprowadzić z równowagi.
- Seks za obustronną zgodą nie jest wykorzystaniem. – stwierdził, przyglądając mi się uważnie jak nalewam sobie coli do szklanki. – Zresztą przyjmiesz go z powrotem po zrobieniu mi dobrze?
Zakrztusiłem się piciem, które właśnie miałem w ustach.
- Myślałem, że przyjaciele trochę bardziej siebie szanują. Ciekawe. – mruknąłem. Nick roześmiał się swoim donośnym głosem. Przeszedł mnie dreszcz po całym ciele.
- Harry w końcu przejrzy na oczy. Co ty mu możesz dać? To małe i tanie mieszkanko? Czy może wycieczki do wesołego miasteczka? – zadrwił. – Harry potrzebuje prawdziwego mężczyzny, a nie chłopczyka takiego jak ty.
- Na całe szczęście Harry ma dobry gust. – uśmiechnąłem się sztucznie. – Teraz, jeżeli już skończyłeś swój nudny wykład, który wniósł do mojego życia kompletnie nic, to możesz z łaski swojej opuścić nasz dom i nie pojawiać się w nim, no nie wiem... już nigdy więcej? – powiedziałem przechodząc obok niego i teraz to ja szturchnąłem go celowo ramieniem. Mogłem sobie wyobrazić jego minę. Po kilku sekundach usłyszałem trzask frontowych drzwi. Uśmiechnąłem się do siebie. Mój dobry nastrój jednak nie trwał długo, ponieważ przypomniałem sobie twoje zachowanie względem niego. Westchnąłem głęboko i oparłem się plecami o ścianę. W tamtym momencie naprawdę bałem się, że zostawisz mnie dla niego. Bo w końcu, co ja mogłem ci dać? Nie miałem pieniędzy na wycieczki po świecie, na wystawne kolacje, ani nawet na piękny dom. Nick mógł ci to zapewnić. Byłem wtedy przerażony. Chciałem cię na siłę zatrzymać przy sobie. Tylko nie wiedziałem jak? Moje życie to była ruina. Wtedy jeszcze bardziej utwierdziłem się w przekonaniu, że nie powinienem mówić ci o moim i Eleanor dziecku. Wściekłbyś się i pod wpływem chwili ze mną zerwał, a potem poszedłbyś zapewne do Nicka gdzie wyżaliłbyś się mu, a on wmówiłby ci, że nie byłem ciebie wart i dobrze się stało. Może byś mu uwierzył? Może nie? Nie miałem pewności, a życie w niewiedzy by mnie wykończyło, dlatego wolałem cię okłamywać, niż być z tobą szczery. Mam nadzieje, że teraz to zrozumiesz trochę bardziej i postarasz mi się nawet wybaczyć? – Louis wziął głęboki oddech. Widziałem jaką trudność sprawiło mu powiedzenie tego wszystkiego. Ale to w nim kochałem. Udawał, że jest odważny, a w środku był małym zagubionym Lou. – Potem poszedłem do naszej sypialni i patrzyłem jak śpisz. Jesteś taki piękny gdy twoje oczy są zamknięte, usta lekko rozchylone, a pojedyncze kosmyki loków wpadają ci do oczu. Nie mogłem powstrzymać się przed uśmiechem. Ale tamtą noc spędziłem na kanapie. Teraz znasz moje powody. Nie mogłem tam być wiedząc, że... mnie nie chciałeś. Wiedząc, że wolałbyś, aby obok znajdował się Nick.
Oczywiście rano niczego nie pamiętałeś, a ja nie zamierzałem ci przypominać. Gdy piłem przy stole poranną kawę, wszedłeś do kuchni na bosaka w samych bokserkach i białej koszulce, przecierając oczy.
- Mam takiego kaca... - jęknąłeś, na co się roześmiałem. – Hej Lou... - powiedziałeś, gdy otworzyłeś lodówkę.
- Tak, kocie?
- Dzięki, że zaniosłeś mnie do pokoju. – mówiąc to spojrzałeś na mnie z lekkim uśmiechem.
- Ja... - zdałem sobie sprawę, że głupotą byłoby zaprzeczanie. – Nie ma za co. - powiedziałem biorąc łyk kawy. – Czyli nie pamiętasz nic z wczoraj?
Zamknąłeś lodówkę, trzymając w ręce karton soku i spojrzałeś na mnie.
- Kompletnie nic. – potrząsnąłeś głową śmiejąc się. – Ale zakładam, że znalazłem się w łóżku dzięki tobie. Przecież nie pozwoliłbyś Nickowi mnie dotknąć, prawda? – puściłeś mi oczko i wyszedłeś z pomieszczenia.
- Prawda. – kiwnąłem głową.
Znasz już całą historię z tamtego wieczoru. Przepraszam, że zniszczyłem ci wyobrażenie o nim, a także wyobrażenie o twojej przyjaźni z Nickiem. Ale musisz się nauczyć, że ludzie nie zawsze są tacy jak myślimy. Każdy popełnia błędy i każdy płaci za nie w inny sposób. Jeżeli to dla ciebie za dużo to przestań oglądać te płyty, bo potem będzie tylko gorzej. A nie chcę ci zniszczyć najważniejszej rzeczy: wyobrażenia o mnie, jako o cudownym chłopaku, który zawsze o ciebie dbał i troszczył się, który nigdy nie zrobiłby nic co by cię zraniło. Ukrywanie przed tobą ciąży Eleanor to nie jedyny błąd, który popełniłem...
Pojawił się przede mną czarny ekran, mówiący o tym, że video dobiegło końca. Siedziałem w tym samym miejscu, nie poruszając się i patrzyłem w jeden punkt. Z trudem przychodziła mi tak prosta czynność jak oddychanie. Najpierw straciłem Louisa, potem w jakimś sensie również moich rodziców, a teraz również Nicka... zrozumiałem, że chciał mnie zaciągnąć do łóżka, aby zrobić na złość Louisowi. Tu chodziło o jakąś chorą rywalizuję pomiędzy nimi. A ja byłem nagrodą. Byłem zły na Lou, że nie powiedział mi wcześniej, co tak naprawdę wydarzyło się tamtego wieczoru. On po prostu zostawił mnie z kimś, komu nawet na mnie nie zależało i na co miał nadzieje? Że sam domyślę się jaką jest osobą? A gdybyśmy teraz byli parą, a ja dowiedziałbym się tego? Nie wiem na kogo byłem bardziej wściekły, na Nicka, Louisa czy siebie.
Położyłem się na kanapie, patrząc w sufit. Jeśli przerwę dalsze oglądanie płyt to wszystko zostanie po staremu, nie dowiem się o dalszych szokujących sekretach Louisa i nie znienawidzę reszty osób w moim otoczeniu. Ale jednocześnie będę się zastanawiał, co znajduje się na kolejnych płytach? Jakie tajemnice skrywał? A jeżeli coś mu grozi i potrzebna mu moja pomoc? Nie mogę go zostawić, nie po tym, co razem przeszliśmy. Pod koniec naszego związku nie układało nam się. Gdzieś w środku czułem, że to koniec, ale wolałem siebie pocieszać. Jednak nigdy nie spodziewałbym się, że zostanę porzucony z dnia na dzień. Czyż nie należały mi się od razu wyjaśnienia? Dlaczego po roku Louis zdecydował się nagrać te płyty? Czy to znaczy, że on gdzieś jest i nadal żyje? Może czeka na mnie? A być może ma już kogoś i jest szczęśliwy i nie chce mnie więcej widzieć... tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Nim się zorientowałem moje powieki zrobiły się tak ciężkie na tyle, że nie mogłem dłużej powstrzymywać się przed snem. Bałem się, tak cholernie się bałem powodu piątego, a jednocześnie czułem chorą ciekawość na to, co może się tam znajdywać. Wiedziałem tez, że jutro będę musiał rozprawić się z Nickiem raz na zawsze.
*
Powiem wam jako ciekawostkę, że do końca nie wiedziałam jak zakończyć historię Nicholasa (to takie ładne imię, o wiele lepsze niż Nick) i Harry'ego (brzmi tak jakby byli parą, lol, bez obaw) i w sumie pisząc 9 rozdział w ostatniej chwili zmieniłam mój początkowy zamysł.
I w sumie patrząc obiektywnie to w aktualnej sytuacji: Nicholas wychodzi na tego dobrego, a Louis na złego:D
Dziękuje za komentarze, które zawsze poprawiają mi humor ♥
+ Skarby moje, już druga osoba mnie zablokowała, którą informowałam, także jeżeli nie macie na to ochoty to napiszcie "nie musisz mnie informować" czy coś:-) Bo takie zachowanie jest dla mnie mega chamskie:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top