08:00

Kiedyś zapewniono mnie, że nadzieja była mocniejsza niż strach, przytłaczała go, gładziła niewidzialną ręką po plecach i zamykała ociężale powieki, które dostrzegały jedynie ciemne i paskudne negatywy.

I nie wiem czemu nie zaprzeczyłem wtedy pijackim bełkotem; gówno prawda. Może uparcie starałem się przekonać do tego zdania, może próbowałem przełknąć palący w gardło alkohol, może zwyczajnie się p o d d a ł e m.

Poddaję się również teraz, kiedy nie ma we mnie krzty nadziei, strach czeka uśpiony, a w głowie piętrzą mi się jedynie wątpliwości w ilościach niemożliwych do zliczenia na palcach u jeden dłoni.

Spoglądam na śpiącego obok Domena; z kapturem niedbale zarzuconym na głowę, roztrzepanym włosami, delikatnie rozchylonymi ustami, kuli się obok, stękając przy każdym nieznacznym poruszeniu, każdym zetknięciu obolałych kości i skóry z czymkolwiek innym. Wiem, że obudzi się za godzinę, by przepić tabletki przeciwbólowe wodą, ponarzeka na jej smak i ponownie uśnie. Znów mamrocze przez sen, krzywi się znacząco, otwiera załzawione oczy, i duka:

— Boli. — Więc podaje mu te tabletki i szklankę z wodą, chowam go w swoich ramionach najdelikatniej jak potrafię, wsłuchując się w jego rozkołysany oddech.

Nie obchodzi mnie Peter zasypujący moją skrzynkę pytaniami, dlaczego jego brat jest ze mną, a nie z nim. Anja dzwoniąca co kilka minut również jest zbywana, podobnie jak i trener oczekujący mojej obecności na treningu, bo wiem, że miną dni, dwa, może cztery, aż wszystko wróci do n o r m y; Domen odizoluje się, być może wróci do rodzinnego kraju, zniknie, odejdzie, zapomni.

I wiem, że tym razem nie będę cierpliwie czekał, by prowadzić go za rękę przez własne życie. W i e m.

Gdy wybija ósma, a Prevc hamuje łzy bólu, gładzę jego posiniaczoną skórę, delektując się bliskością i czułością, póki jeszcze tli się we mnie ta nic nieznacząca, zupełnie błaha nadzieja.

***
Obliczyłam, ze zostało jeszcze sześć rozdziałów 💅🏻

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top