Spring 2016 1.2
Skończyli zamawiając sushi i asortyment pełen słodyczy z pobliskiej piekarni, która robiła świetne babeczki, muzyka leciała w tle.
Był to pierwszy raz od dłuższego czasu, kiedy drewniany stół w jadalni Louisa widział jakąkolwiek akcję i serce Louisa było wypełnione, szczęśliwie bijąc. Było to jak rodzina, ciepłe uśmiechy i głupie żarty, rozmawianie o czymkolwiek.
Louis zakradł się do swojego pokoju by zadzwonić do Sabine, żeby sprawdzić co działo się w biurze i czy wszystko zostało dostarczone na czas. Również dzisiaj potrzebował dostawy książki i polaroidów na grudzień.
Rozbawiła go, odpowiadając na wszystkie pytanie w odpowiedni sposób, zanim pozwolił jej iść, usatysfakcjonowany kiedy powiedziała, że wszystko zostanie dostarczone do jego mieszkania około 23, kiedy książka będzie gotowa.
Miał właśnie wracać do mężczyzn czekających na niego na dole, kiedy dłonie objęły go od tyłu, ciasno trzymając.
- To takie dziwne nie całować cię, kiedy cię widzę.
Jakieś dwadzieścia alarmów uruchomiło się w głowie Louisa, każdy głośniejszy od poprzedniego. Powoli się odwrócił, więc stanął twarzą w twarz z Harrym, który pachniał jak kokos i droga woda kolońska i jego loki łaskotały szyję Louisa.
- Cóż, nie jesteśmy razem.
Nie byli. Misja niemożliwa.
Na to, twarz Harry'ego pociemniała, jakby jego umysł gonił demona przez kilka sekund, zanim przybrał minę która przypominała obojętność, ale również determinację. Mruknął, ale nie skomentował tego, w zamian obejmując twarz Louisa swoimi dłońmi. Jego oczy były duże i ciemne i pocałował Louisa z pasją, zderzając ze sobą ich wargi. Nie marnował czasu i szturchnął wargi Louisa swoim językiem i kiedy Louis otworzył swoje usta, ekspercko nim poruszył. To było jakby Harry pieprzył jego usta, na zmianę ssąc i goniąc za językiem Louisa i kiedy przestał to tylko po to, by przejechać swoim językiem po zębach Louisa.
Stali na środku sypialni Louisa, obaj wciąż ubrani w to w czym byli na pokazie, z wyjątkiem ich marynarek. Louis czuł jakby jego nogi się poddawały, więc odnalazł biodro Harry'ego, ściskając je by się uziemić. Jego druga dłoń powędrowała do włosów Harry'ego, drapiąc jego czaszkę i potem lekko za nie ciągnąc. Harry wydyszał obsceniczny dźwięk w jego usta i przyciągnął go bliżej, jego dłoń znajdowała się na dole pleców Louisa, druga naciskała na jego szyję.
Louis mógł poczuć jak stawał się twardy od napływu tego wszystkiego, pocałunki Harry'ego naglące. Nie przestawał, z wyjątkiem tego by złapać oddech, ale potem atakował Louisa z innego kąta i ten ponownie tracił kontrolę, idealny język Harry'ego sprawiał, że jego głowa wirowała. Harry przyciągnął go jeszcze bliżej, jego dłonie powędrowały nisko na tyłek Louisa i ścisnął go i mógł poczuć jak penis Harry'ego był całkowicie twardy, kiedy ich biodra się złączyły. Louis rozszerzył swoje nogi, zanurzając twarz w szyi Harry'ego i wdychając jego zapach. Harry lekko zassał jego ucho, dysząc.
- Twój tyłek jest najbardziej idealną rzeczą, jaką kiedykolwiek widziałem. Widziałeś siebie w tych spodniach, kochanie? Tracę panowanie nad sobą.
Louis mógł poczuć jak jego dłoń opuściła jego szyję i potem Harry złapał jego tyłek dwiema, dużymi dłońmi, mocno ściskając i wciągając ciało Louisa na swoje. Jego tyłek idealnie pasował do dłoni Harry'ego i to przyprawiało go o zawroty głowy, jak do siebie pasowali i jak łatwo stawał się całkowicie twardy jedynie od pocałunków, jakimi obdarowywał go Harry.
Niemalże został rzucony na łóżko, Harry patrzył na niego z miejsca, gdzie stał obok sąsiadującej kanapy. Penis Harry'ego był naprężony w jego spodniach, widocznie zwinięty przy jego prawym biodrze i kiedy Louis uniósł wzrok, napotkał nikczemny uśmieszek, oczy Harry'ego dzikie od żądzy, źrenice w pełni rozszerzone. Harry z łatwością zdjął swoją koszulkę i potem zsunął spodnie, w międzyczasie również zdejmując buty. Nie miał na sobie bielizny i kiedy jego spodnie zebrały się wokół jego kostek wszystko, co mógł zobaczyć Louis to zaczerwieniony kutas Harry'ego, czekający na niego.
Harry po prostu stał tam, czekając aż Louis weźmie się w garść, ale on gapił się i mógł poczuć jak jego penis drgał przez pożądanie na widok mężczyzny stojącego przed nim. Wyglądał smakowicie i Louis chciał go ujeżdżać i pozwolić Harry'emu się pieprzyć i zrobić to na boku, chciał go zniszczyć. Przypomniał sobie ostatni raz kiedy Harry go pieprzył, siniaki, jakie okno pozostawiło siniaki na jego łopatkach i jak nie mógł normalnie usiąść przez pierwszy dzień po tym, jak Harry wyjechał.
Potrzebował Harry'ego na sobie, by poczuć go teraz i prędko zdjął swoje ubrania, rzucając je na podłogę, dźwięk śmiechu Harry'ego przywrócił go z powrotem do rzeczywistości.
- Nie śmiej się ze mnie do cholery i chodź tutaj.
Louis potrzebował go jak potrzebował mody, albo bycia szefem i było to czuć, jakby była to kolejna z tych rzeczy które potrzebował i nie mógł wyjaśnić, ale i tak były one częścią jego.
Harry z łatwością podszedł bliżej, wspinając się na Louisa i jego mięśnie ud napinały się z każdym ruchem. Powinien być nagi przez cały czas. Idealne ciało, miękkie krawędzie z perfekcyjnie wyrzeźbionym torsem i brzuchem i nogi, które ciągnęły się w nieskończoność. Louis pomyślał, że mógłby dojść od patrzenia jak Harry dotyka siebie i umieścił to na swojej mentalnej liście rzeczy do zrobienia. Na później.
- Wzywałeś - Wyszeptał Harry, gdy umieścił miękki pocałunek na brzuchu Louisa, tuż nad linią włosków i potem zassał jeden z sutków Louisa. Był obsceniczny, jego włosy dzikim bałaganem jedynie od pocałunków. Spojrzał na Louisa, mocno ssąc jego sutek, jego ręce napięte od utrzymywania się nad Louisem.
Louis pociągnął za jego włosy, zmuszając go do poruszenia się, cierpliwość poszła w zapomnienie. Harry jęknął na to, wysyłając wibracje do skóry Louisa i ich usta się ze sobą złączyły, opadając na materac. Symfonia 'kurwa' uchodziła z ust Harry'ego umiejscowionych naprzeciw warg Louisa i Harry spojrzał na niego jakby był skarbem, albo może nagrodą.
- Jak mnie chcesz? - Harry odetchnął przy obojczykach Louisa i zanurzył się, przejeżdżając po skórze Louisa, zanim ugryzł ją tuż pod jego ramieniem, gdzie bolało. Był niechlujny i nieskoordynowany, jego oddech nieregularny, ale to było jeszcze lepsze dla Louisa wiedząc, że Harry już był zrujnowany.
Ramiona Harry'ego blokowały go na materacu, podczas gdy jego usta lizały i gryzły skórę Louisa. Wszystko w Harrym było duże, struktura jego ramion, wypukłość jego rąk, długość jego penisa trącającego Louisa, wysyłając elektryczne iskry przez jego ciało.
Louis przejechał nosem w zagłębieniu szyi Harry'ego, kiedy ten przesunął się by ponownie go pocałować i obaj byli zdyszani, pogrążając się w ich złączonych wargach i sposobie, w jaki dobrze było to czuć, pośpiesznie i wolno w tym samym czasie.
- Myślę, że dzisiaj będę cię ujeżdżał.
Zanurzył swoje zęby w bicepsie Harry'ego, krągłość mięśni idealnie odpowiadał na dotyk Louisa i krew pojawiła się pod powierzchnią niemal natychmiast.
- Mmmmmph - Harry przewrócił się na plecy i jego oczy powędrowały w stronę Louisa, wzrok pełen wyczekiwania. Louis mógł odczytać zachwyt wypisany na jego twarzy, mięśnie zrelaksowane i była również tam nutka niegrzeczności.
- Dlaczego nie rozciągniesz się dla mnie, kochanie?
Louis uniósł głowę i odwrócił się w prawo, gdzie Harry leżał rozłożony na plecach, jego klatka piersiowa zaczerwieniona i mięśnie brzucha napięte. Lekko przejeżdżał po sobie dłonią, jego penis zaróżowiony.
Pyszny.
W tym momencie nie było rzeczy, o którą poprosiłby Harry i Louis powiedziałby nie.
Zaczął szukać lubrykantu i prezerwatywy, otwierając szufladę w szafce nocnej którą wczoraj napełnił, teraz zaopatrzony w cztery różne smaki lubrykantu i asortyment prezerwatyw. Wybrał cynamonową buteleczkę, zastanawiając się jak będzie to czuć na jego palcach.
Rzucił to w stronę Harry'ego i prezerwatywę również i usiadł na kolanach, by pomyśleć jak to zrobi. Harry obserwował go z szerokimi oczami, zagryzając wargę.
Louis odwrócił górną część swojego ciała, więc klęczał i przerzucił jedną ze swoich nóg nad Harrym. Jego tyłek był przy twarzy Harry'ego, a on patrzył na jego kutasa.
Był conajmniej sumienny. I Harry poprosił.
- Zabijesz mnie, Tomlinson - głos Harry'ego był niski i poczuł lekkie uderzenie w pośladki. Zadrżał, jego ciało zelektryzowane.
- Zrób to jeszcze raz - obniżył swoją głowę i wziął penisa Harry'ego do buzi, język wirował wokół główki. Cholernie pyszny.
Harry niekontrolowanie wypchnął swoje biodra w górę i Louis zaśmiał się wokół jego długości, kutas Harry'ego gruby i ciężki na jego języku. Ponownie dał mu klapsa, tym razem mocniej. Na to, Louis obniżył swoją głowę, jęcząc, jego umysł był rozmytym stanem euforii. To było lepsze niż jakikolwiek narkotyk, jaki kiedykolwiek brał.
Nie mógł mówić i nie chciał wyjmować Harry'ego ze swojej buzi, więc przejechał językiem pod główką Harry'ego, gruba żyła pulsowała pod jego dotykiem. Harry zdawał się wkrótce przejść do sedna sprawy i ponownie dał mu klapsa, zmieniając dłoń. Tym razem było to lżejsze, ale wciąż paliło. Louis wiedział, że będzie to czuł, kiedy będzie ujeżdżał Harry'ego i potem, kiedy wyjdą z domu i co najlepsze z tego wszystkiego, jutro, gdy będzie siedział w pierwszym rzędzie.
Cholernie sprośny.
Uniósł głowę i podniósł się, więc był na swoich dłoniach i kolanach nad Harrym, penis Harry'ego uderzył o jego brzuch, pokryty śliną i preejakulatem.
Na ślepo sięgnął po lubrykant i Harry wcisnął go mu w dłoń. Nawilżając swoje palce, przysunął się bliżej nóg Harry'ego, więc mógł oprzeć się o jego klatkę piersiową, wsuwając środkowy palec. Zapach cynamonu rozniósł się po pokoju.
Harry syknął i klął pod nosem i Louis mógł poczuć ciepło jego oddechu na swoim wejściu.
- Wyglądasz idealnie, Louis. Chciałbym, żebyś mógł siebie zobaczyć - długie, szczupłe palce Harry'ego otarły się o skórę na jego biodrze. - Nie przestawaj.
Wsunął kolejnego palca, poruszając nim powoli i ostrożnie. Poruszył swoim nadgarstkiem, by zyskać lepszy kąt i po poruszaniu nim do środka i na zewnątrz by przyzwyczaić się do tego uczucia, zaczął wykonywać nożycowate ruchy, nie będąc w stanie wytrzymać ani trochę dłużej, by mieć Harry'ego w sobie. Dał sobie trzy palce, powoli je wkładając i zginając, by znaleźć swój punkt. Było to jak fajerwerki i jego głowa opadła na biodro Harry'ego, obok jego penisa, więc poruszał językiem jak tylko mógł z pozycji, w jakiej się znajdował. Już czuł się pełny, jego usta zajęte długością Harry'ego i jego tyłek rozciągnięty od jego palców.
Harry szybko oddychał. - Myślę, że wystarczająco się rozciągnąłeś. Teraz sprawmy, że będziesz mokry.
Złapał nadgarstki Louisa i wyciągnął z niego jego palce, pozostawiając malutkie pocałunki na pośladkach Louisa. Wysunął swój język i przejechał nim po wejściu Louisa i Louis nie mógł już się powstrzymywać, więc głośno zajęczał.
- Kurwa, czuć to dobrze - docisnął swój tyłek do twarzy Harry'ego jedynie na sekundę i Harry go wylizywał, ślina ciekła po jego podbródku. Dźwięki wydostające się z jego ust były sprośne i głośne i Louis nigdy nie czuł się bardziej potrzebujący w całym swoim życiu.
Louis ponownie odnalazł lubrykant i nawilżył Harry'ego, zanim znalazł prezerwatywę i nałożył ją i potem odwrócił swoje ciało, więc patrzył Harry'emu w oczy. Jęknął, kiedy zobaczył Harry'ego, jego oczy zamknięte, ślina i lubrykant rozsmarowane na jego twarzy, klatka piersiowa falowała. Kiedy go pocałował, Harry smakował jak cynamon i to prawdopodobnie była najgorętsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobił, sposób, w jaki mógł posmakować siebie na języku Harry'ego. Przejechał językiem po zębach i wargach Harry'ego, jego dłoń mocno spoczywała na jego ramieniu, a drugą ustawił się i powoli obniżył.
Kutas Harry'ego był tak duży i w tej pozycji rozciągał go jeszcze bardziej. Louis zapomniał jak się oddycha i mógł zobaczyć iskry przed swoimi oczami, pieczenie niemalże nie do zniesienia. Harry potarł jego sutek i potem kolejny i potem jeszcze raz, bo właśnie to robił Harry, czytał z Louisa jak z otwartej książki i sprawiał, że unosił się przez cały czas, uśmierzając pieczenie.
Wsunął się do końca i po prostu tak został, patrząc na Harry'ego spod przymkniętych powiek. Był tak piękny i Louis nie chciał, żeby to kiedykolwiek się kończyło.
- Tak dobrze mnie wypełniasz - przesunął swoje biodra w prawo i poruszył nimi zgodnie z ruchem wskazówek zegara, kreśląc ósemki nad biodrami Harry'ego. Mógł poczuć jak penis Harry'ego poruszał się w jego wnętrzu i kiedy uderzył w jego punkt, był zniszczony, jego głowa opadła do tyłu. Jęki, które z siebie wydał były głośne, ale nie mógł ich dłużej powstrzymywać.
- O mój Boże - powiedział powoli Harry, jego usta rozwarte i wargi pogryzione, że w kącikach znajdowały się ślady krwi. Na to Louis obniżył się, wysyłając kolejną iskrę przez swoje ciało i wypuszczając kolejny jęk sprawiając, że Harry zajęczał i wypchnął swoje biodra. - Kurwa, jesteś taki ciasny - dłoń Harry'ego przejechała po torsie Louisa, ściskając jego biodro. To sprawiło, że Louis zwariował i kolejny, głośny jęk wydostał się z pomiędzy jego warg. - Cholernie gorący - ręka Harry'ego powędrowała niżej i wziął Louisa w swoją dłoń, powoli nią poruszając.
- Tak. Tak. Tak - Louis zaczął podskakiwać w górę i w dół, zdesperowany dla tarcia. Obniżał się odpowiednio, kutas Harry'ego uderzał w jego prostatę z każdym ruchem i nabrał tempa, jego tyłek uderzał w skórę Harry'ego. - Kurwa, Harry. Sprawisz, że dojdę tak mocno.
Harry uśmiechał się do niego. - Lubisz to ostro, prawda? - przekręcił swój nadgarstek, wysyłając Louisa niemalże ponad krawędź, ale potem przestał, trzymając dłonią za jego podstawę. - Lubisz to szybko i mocno - ponownie zaczął pracować ręką, jego uścisk to było niemalże zbyt wiele, ale Louis był śliski od jego śliny i lubrykantu i preejakulatu i tracie było odpowiednie, więc niemalże krzyknął i ponownie mocno odpadł w dół.
Mógł stwierdzić, że Harry był blisko, gdyż jego oczy traciły skupienie i jego uda drżały za każdym razem, kiedy Louis w nie uderzał. Louis pozwolił swojemu ciału podskakiwać w górę i w dół, kręcąc biodrami kiedy tylko się unosił, jego penis poruszał się w ciasnym uścisku Harry'ego. - Wiedziałem, że ujeżdżałbyś mnie - achhh tak dobrze - Louis złączył ze sobą ich wargi, uciszając go. Było to niechlujne i dzikie, ich podbródki mokre od śliny. Harry przejeżdżał dłonią po penisie Louisa i uniósł swoje biodra, by pchać w Louisa, tracąc kontrolę.
- Cholernie bezwstydny - jego oddech był gorący na szyi Louisa. - Zaraz dojdę, Louis. Taki dobry, achhh cholernie idealny - na to Louis obniżył się, mocno i wiedział, że jutro na biodrach Harry'ego pojawią się siniaki. Obraz Louisa siedzącego dumnie na jego kutasie wysłał go poza krawędź i doszedł w Louisie.
Harry płonął i i wychrypiał - nie przestawaj, nie waż się kurwa przestawać - do Louisa sprawiając, że ten opadał w górę i w dół, ciepło go wypełniało i Harry wił się pod nim, jego mięśnie brzucha zaciskały się. Dłonie Harry'ego mocno ściskały jego biodra i wyglądał idealnie, jego twarz zrelaksowana i spocona. Louis przejeżdżał swoim tyłkiem nad biodrami Harry'ego w kolistych ruchach, uczucie kutasa Harry'ego wypełniającego go było tak dobre. Jego dłonie odnalazły penisa Louisa i to zajęło jedynie jedno, dwa mocne pociągnięcia, zanim Louis został zepchnięty z krawędzi, ciało stało się rozluźnione i biała sperma pokrywała brzuch Harry'ego. Harry obciągał mu podczas jego orgazmu i kiedy Louis otworzył swoje oczy, powoli zlizywał spermę ze swoich palców, usatysfakcjonowany uśmieszek gościł na jego twarzy.
Louis opadł na niego, po tym jak Harry wyciągnął z niego swojego penisa i niechlujnie się całowali, smak cynamonu był teraz słonawy od spermy Louisa.
- Tym razem przeszliśmy samych siebie - wymamrotał Louis w skórę Harry'ego, gdzie wytatuowane były jaskółki pod jego obojczykami.
- Jesteś pieprzoną magią - odpowiedział Harry, jedną ręką przyciągając Louisa bliżej swojej piersi, drugą zanurzając w jego włosach. - Pachniesz tak dobrze.
- Mmmmm, sam źle nie pachniesz.
Tak dobrze było pod nim czuć klatkę piersiową Harry'ego i pomyślał o nie ruszaniu się stąd do końca dnia. Jednie całowanie Harry'ego było wystarczające, by wypełnić jego plan zajęć, prawda?
Mały, szybki pocałunek został przyciśnięty do jego włosów i potem Harry wymamrotał - powinniśmy zejść na dół. Chłopaki czekają od jakiegoś czasu.
Kiedy wygrzebali się z łóżka, doprowadzając się do porządku w łazience Louisa i licząc ich kończyny i strzelając stawami by odzyskać jakąś samokontrolę, zeszli na dół. Zostali powitani trójką mężczyzn siedzącą na wypoczynkowych fotelach na balkonie, dym unosił się wokół nich, gdy planowali gdzie udać się dzisiaj po afterparty. Niall był szczególnie głośny, próbując przekonać pozostałą dwójkę by pójść do miejsca, które kochał i gdzie grywał, Liam przytakiwał głową i Zayn robił zdjęcia miastu swoim telefonem.
- Kup sobie własny widok, by robić zdjęcia, Malik - było sposobem Louisa na danie im wszystkim znać, że on i Harry wrócili i nikt nawet na nich nie spojrzał.
- Miło z waszej strony, że w końcu do nas dołączyliście. Posiadasz świetne cechy gospodarza, Tomlinson.
I zdecydowanie odwoła uprawnienia Zayna co do szafy. Irytujący skurwysyn.
- Nie widzę, żeby któremuś z was czegoś brakowało. W waszych dłoniach jest alkohol, a w ustach papierosy. Cały Nowy Jork przed wami i leniwie sobie gawędzicie. Co za ciężkie życie, prawda? Całkowicie się zgadzam.
Śmiech Nialla mógłby zostać usłyszany w Queens.
- Powinniśmy prawdopodobnie niedługo iść, wciąż musimy się przygotować - Liam wstał, gasząc swojego papierosa i przechylając swój kieliszek, by dopić resztę Moet. - I radziłbym waszej dwójce przebrać się w oddzielnych pokojach.
Harry, zadowolony, cicho uśmiechający się obok niego, przycisnął głośnego, ohydnego buziaka na twarzy Liama i zarzucił rękę wokół jego ramion.
- Chodźmy się z tobą uporać, Payne. Będziesz dzisiaj wyglądał jak niezłe ciacho z tym, co dla ciebie przygotowałem.
Po tym wyszli, Harry już poruszał się po mieszkaniu Louisa, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie. To cudowne jak łatwo się wpasowywał, wypełniając dziury w duszy Louisa, o których nawet nie wiedział, że istniały. Jeśli Louis stanąłby bez ruchu jedynie na minutę, może byłby w stanie stwierdzić, że nie było to jedynie cudowne, ale również, że był najbardziej przerażony w całym swoim życiu.
Jednakże, Louis nie wiedział jak się zatrzymać.
W zamian, posłał mały uśmiech tam, gdzie Harry znikał za rogiem, by pójść na górę do pokoju gościnnego i odpalił papierosa.
Zayn poprosił Louisa o zrobienie czegoś wyjątkowego na ten tydzień mody, tak, jak zrobili to na poprzedni, może seria stylizacji na Instagrama i Vogue.com, wyjaśniając, że podniosłyby sprzedaż na październik i listopad i również przyciągnęłyby więcej uwagi na platformy internetowe.
- To bardzo mądre, Louis. Robię to z moimi fanami przez cały czas, utrzymuję ich zainteresowanie, sprawiam, że są naprawdę zaangażowani - Niall zamienił papierosy na coś mocniejszego. Później będzie okropnie pachniał.
- Tak, może nasza piątka. Wasza czwórka, może ja też dołączę. Możemy zrobić dziś grupową sesję. W duchu wydania o brytyjskiej tematyce i takie tam.
Myślał o tym od kilku dni, już przedyskutował to z redaktorem online, który towarzyszył mu na pokazach. Był to zatwierdzony interes i Zayn to wiedział, inaczej nie wspominałby o tym. Wykonawcze decyzje należały do Louisa. Kochał Zayna za dawanie mu finalnego pchnięcia, jak robił to z wieloma innymi rzeczami.
Dwa papierosy później i rozmawiali o spotkaniu Nialla z Obamą kilka dni temu, Louis komentował świetny styl Michelle Obamy, kiedy Liam do nich dołączył, ubrany w Ann Demeulemeester.
Miał na sobie skórzane spodnie, które wyglądały jak namalowane i Louis nigdy wcześniej nie zauważył jak dobrze zbudowany był Liam, jego mięśnie widoczne pod ciasną skórą. Miał na sobie cały strój z wybiegu i marynarkę z odwróconymi klapami nad kaszmirową koszulą bez guzików. Wszystko co miał na sobie było czarne i wyglądało to silnie i awangardowo i Louis miał zaprotestować, że nie miał nic na sobie od Givenchy na imprezę Givenchy, kiedy zauważył, że Liam miał na stopach ich czarne w kwiaty tenisówki.
Cholera, Harry Styles naprawdę znał się na modzie.
- Liam, wyglądasz jak ciacho - Louis ponownie przejechał po nim wzrokiem i potem szeroko się uśmiechnął.
Naprawdę mógłby się do tego przyzwyczaić, piękni mężczyźni w pięknych ubraniach. Jedzenie i drinki i pokazy mody zamieniające się w imprezy. Pomiędzy tym seks.
Niall i Zayn przytaknęli swoimi głowami, mamrocząc na znak zgody i całkiem otwarcie gapiąc się na Liama. Louis zastanawiał się kto w ich grupie nie będzie pieprzył przynajmniej jednego z pozostałych do końca tygodnia mody.
Było dwoje z pięciu na obecną chwilę, Niall i Liam już na obmacującym się terenie kiedy byli pijani i oczy Zayna były obrazkiem pożądania w stosunku do Liama.
- Lepiej idź, Niall. Chce cię ubrać, potem on się przygotuje. I powiedział, żeby wasza dwójka ruszyła tyłki. Mamy pół godziny.
Kiedy zdali sobie sprawę która była godzina, wszyscy się rozeszli, pozostawiając Liama samego sobie. I z alkoholem.
Louis już wiedział co ubierze, więc poszedł najpierw pomóc Zaynowi, widząc, że nie przyniósł niczego ze sobą i bezczelnie zmierzał do garderoby Louisa, bez uprzedniego zapytania go.
- Tak właściwie, to mam coś dla ciebie, bo wiedziałem, że będziesz kradł. Spodnie Comme Des Garcons i biała koszulka. Wybierz marynarkę i buty.
Louis podszedł do wieszaków, które postawił w rogu pomieszczenia, obecnie wisiały na nich cztery rzeczy. Dwie były dla Zayna i garnitur z koszulą od Givenchy dla niego.
Podał Zaynowi ubrania i wziął swój garnitur, wyjmując go z pokrowca i delikatnie kładąc na łóżku, zanim rozebrał się do bokserek.
- Nie wiem czy powinienem wziąć prysznic - wymamrotał do Zayna, ale zdecydował przeciwko temu przypominając sobie, że nie mieli dużo czasu.
Wkrótce Zayn wyszedł z garderoby, ubrany w tweedowe, szare spodnie z ombre, niebieskim wykończeniem i zwykłą, białą koszulkę z wyrazistą, czarną kieszenią Des Grancos. Wziął ulubione, czarne, sznurowane botki od Givenchy z białymi koralikami.
Louis nie widział go ubranego w tak prosty strój od jakiegoś czasu, ale pasowało mu to. Budowa ciała Zayna sprawiała, że ten strój wyglądał lepiej, niż na kimkolwiek innym.
- Przywracasz je - kiwnął głową w stronę butów i poszedł znaleźć niebieską, jedwabną bandanę, by zawiązać ją wokół szyi Zayna. Wręczył mu kilka masywnych, srebrnych bransoletek od Margieli, które niedawno dostał i wskazał w kierunku, gdzie znajdowała się jego szuflada z zegarkami.
- Weź ten od Burberry, czarny, skórzany pasek.
Zayn jedynie przytaknął i zniknął w garderobie, iPhone ściśnięty w jego dłoni. Kilka sekund później słychać było dźwięk migawki i Louis jedynie zaśmiał się pod nosem, zapinając swoją koszulę i nakładając marynarkę na ramiona.
Spodnie były gładkie wokół jego nóg, dobrze otulając go, ale wciąż nie za ciasno, długość odpowiednia. Nie miał na sobie białej koszuli od jakiegoś czasu, ale tym razem pasowała, robiąc miejsce dla marynarki, by to ona lśniła, piękne, skórzane wykończenie w kolorze koniaku. Wybrał pantofle z podwójnymi paskami i białą podeszwą, by przytępić sztywność garnituru.
Po tym, jak Zayn wydawał się zrobić tysiąc zdjęć, razem ułożyli swoje włosy. Trzech Brytyjczyków już na nich czekało na korytarzu, gdy byli gotowi do wyjścia i przed tym jak wyszli, Louis zmusił ich wszystkich do pozowania do grupowych zdjęć na Instagrama, Sabine wpadła na chwilę, by zostawić książkę i została wykorzystana jako improwizowany fotograf.
Harry stał po jego lewej stronie, gdy się ustawili, piękny i wysoki, cały na czarno i w białej koszuli od McQueena z nadrukiem dłoni. Miał ją zapiętą do samego końca i przyodziane bordowe spodnie, wyglądając jakby wyszedł ze starego, Hollywoodzkiego filmu.
Dłonie w kieszeniach i podbródki uniesione wysoko, ramiona proste. Sabine zrobiła więcej niż kilka zdjęć, zanim Niall w końcu przestał gadać i jak tylko zobaczyli, że Louis posłał im kciuki w górę, wszyscy wybuchli histerycznym śmiechem.
Pomieszczenie pachniało jak trawka i Chanel Eau De Blue i Sabine podejrzliwie im się przyglądała.
Louis powiedział jej, że może iść, ale zdecydowanie powinna wpaść z nimi na imprezę i zaakceptowała ofertę chociaż ten jeden raz, oferując zabrać kilku z nich swoim samochodem, żeby nie było tak tłocznie.
Rozeszli się, Zayn i Liam udali się z Sabine i Harry i Niall zostali z Louisem, Niall kazał im słuchać All Of The Lights, przekonując kierowcę do podłączenia jego iPhone do radia samochodowego i puszczał piosenkę na cały regulator.
Niall był wesoły, oczy zmarszczone, pasujące do wzorzystej koszuli i spodni od Christophera Kane'a. Już zrobił z siebie bałagan, wiercąc się na swoim siedzeniu, ręce w powietrzu i głos dopasowany do Rihanny. Miał na sobie czarną, kurtkę motocyklową z jagnięcej skóry od Saint Laurent i klasyczne, czarne botki za kostkę od Givenchy.
W ogóle nie wyglądał jak DJ, ale to i tak do niego pasowało, jego spodnie z wysokim stanem uwydatniały jak szczupły był i czarna, skórzana kurtka nadawała temu wyluzowany efekt.
Po drugiej stronie, Harry śmiał mu się do ucha. Jeśli tak będą wyglądać następne cztery tygodnie, Louis był zadowolony.
Oślepiające światła kamer rozbłysły na Madison Avenue i była tam imponująca ilość osób biegająca dookoła. Louis mógł stwierdzić, że większość z nich nie miała zaproszenia i byli tam tylko licząc na szczęście, albo na świetne selfie z celebrytami.
Louis zastanawiał się czy powinien wbiec lub wejść niezwykle szybko, nie był w humorze na dawanie wywiadów. Zanim mógł wykonać swój plan, Niall wysiadł z samochodu i zebrany tłum wybuchł histerią. Jedynie życzliwie się zaśmiał i Louis zastanawiał się jak w ogóle widział gdzie stawiać swoje stopy z głową uniesioną wysoko do góry, patrząc prosto w światła.
- Jest do tego przyzwyczajony, po prostu przejdźmy obok. Zayn i Liam już wchodzą do środka - Harry złapał go za łokieć, by go poprowadzić i fala paniki pojawiła się od palców u stóp Louisa, aż do jego klatki piersiowej
Spojrzał w kierunku, gdzie Zayn miał właśnie zacząć iść i wyłapał jego wzrok, dłonią pokazując gest podcinania gardła, głową pokazując w kierunku Harry'ego. To byłoby niezwykle nierozsądne, by wejść na imprezę z Harrym. Nigdy nie był materiałem z szóstej strony i teraz nie zacznie nim być.
Zayn w ciągu sekundy zdał sobie sprawę co się działo i dość zgrabnie zaciągnął Liama, łącząc go w parze z Harrym.
- No dalej na przód, ech? - zwrócił się do Harry'ego i twarz Louisa nic nie wyrażała, kiedy Harry na niego spojrzał, znaki zapytania wypisane na jego twarzy.
- Cholernie głupi. Pieprzona cholera, myślałem, że zna granice. Mogłem dać mu w twarz, Zayn. Również mogłem go pieprzyć, ale w większości nie chcę mieć z tym teraz do czynienia.
Dłoń Zayna była kojąca na jego plecach, kreśląc nieskończone kółka. - Poniosło go. Nikt nie zauważył, wszystko jest dobrze. Po prostu wejdźmy do środka, rozproszmy napięcie, wypijmy zbyt dużo białego wina.
To jakby ktoś wylał lodowatą wodę na jego głowę i ostre szarpnięcie klarowności przeszło przez jego ciało. To dlatego Louis nie randkował.
Podążył za Zaynem do środka i udawał, że dobrze się bawił, dołączając do Brytyjczyków po rozmowie z Tisci, która zdawała się trwać wieki. Projektant zawsze z nim flirtował, dłoń w jakiś sposób kończyła na łokciu Louisa, gdy odrzucał głowę do tyłu i śmiał się z żartów Louisa.
Louis kochał jego włoski akcent i był zabawny i mądry, więc zostawił to tak, jak było, słowa podążały za słowami i insynuacje wkradały się do rozmowy.
Rozeszli się dopiero wtedy, kiedy zbyt wielu ludzi czekało w kolejce by z nimi porozmawiać, ich cierpliwość kończyła się.
Louis zostawił Tisci z pocałunkiem i obietnicą, że porozmawiają więcej później i odwrócił się do ludzi z wyczekującym wzrokiem i sztucznymi uśmiechami przyklejonymi do ich twarzy. Szybko się z tym uporał, mówiąc wszystkie prawidłowe rzeczy i informując ich o tym, czym mógł się podzielić bez zdradzania zbyt wielu szczegółów, pragnąc wrócić do czwórki osób w tym pomieszczeniu, z którymi naprawdę chciał porozmawiać.
Spotkał się z uśmiechami i zmartwionymi spojrzeniami od Harry'ego, Zayn wepchnął kieliszek wina w jego dłonie. Wszyscy byli podpici, ale wciąż dobrze się zachowywali.
- Jesteś zły. Przepraszam - wyszeptał Harry do jego ucha, kiedy uwaga pozostałej trójki przeszła na kogoś innego i stali blisko siebie, Beyonce i Jay Z szeptali sobie czułe słówka, stojąc po ich lewej stronie.
- Tak.
Nie miał wiele do dodania, naprawdę.
- I właśnie flirtowałeś - kontynuował Harry, biorąc łyk czegoś w rubinowym kolorze, pozostawiając odbarwienie na jego wargach, kiedy przełknął.
- Tak.
- Nie podobało mi się to - kolejny łyk i jego wzrok parzył Louisa, czekając na reakcję.
- Tak.
Louis wypił kolejny kieliszek, zabierając go jednemu z kelnerów chodzących dookoła i spojrzał w oczy Harry'ego. Był obrazkiem spokoju i Louis powiedziałby, że był obojętny, gdyby nie wiedział tego lepiej. Zgadywał, że naprawdę poszukiwał jedynie potwierdzenia.
Louis przysunął się bliżej niego, wciąż go nie dotykając, ale mógł poczuć Harry'ego kiedy tylko poruszył się nawet o milimetr i mężczyzna wyraźnie się rozluźnił.
Louis ponownie przypomniał sobie dlaczego był tam, gdzie był i dlaczego nie było nikogo lepszego na jego miejsce od niego. Sprawianie, że ludzie wierzyli w to co chciał żeby wierzyli było jego specjalnością. Z Harrym, to zdawało się działać jedynie czasami. Był wdzięczny za teraz spokojnego Harry'ego obok siebie i za zażegnany kryzys.
Miał dużo na swoim talerzu i humorzasty Harry nie był tym, którego był gotów zaatakować.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top