Flo 1.1

Październik 2015, List od redaktora naczelnego

PRZYJEMNOŚĆ NOWOŚCI

To lato było gorączkowym biegiem tygodnia mody, wypoczynkowych miejscowości i męskiech kolekcji dla redaktorów Vogue'a i dla mnie. Kiedy wiosną dyskutowaliśmy nad tym wydaniem, nie mogliśmy przewidzieć poznania nowych sił podczas letnich miesięcy, którzy zainspirują nas do opublikowania wydania, które nie tylko jest inne, ale również niespotykane w historii Vogue'a. Publikacja wydania z motywem przewodnim jest wielkim wyzwaniem, ale czujemy że jest również wielkim osiągnięciem. Kiedy poruszyłem pomysł umieszczenia współczesnych, brytyjskich sił kulturowych, tych, które przesuwają granice nowości, dziewczyn i chłopców którzy są uosobieniem fajności, biuro Vogue zamieniło się w istny chaos opinii i faworyzowania. Nie każdego dnia widzę swoją załogę tak radosną i kiedy ktoś poruszył problem kogo umieścić na okładce, stanęliśmy twarzą w twarz z problemem wybrania tylko jednej osoby. Alexa Chung, ("dziewczyna, która ma to coś," strona 266) sfotografowana przezp Petera Lindbergha i Dyrektora Generalnego Zayna Malika, przemieniła się w nikogo innego, tylko samą siebie w wydaniu, które zawiera wszystko czego szukamy na minimalistyczną jesień. Jest to pierwsza okładka Petera od niemalże dekady i rzadki przykład Zayna pracującego z kimś takim jak Chung, która sama jest stylistką, dla nowego numeru. Dla Zayna, to nigdy nie jest o dialogu albo kompromisie i rzadko jest przyćmiewany przez gwiazdy, które fotografuje; dla niego ubrania i to jak one wychodzą na zdjęciach są tą rzeczą. Ale Zayn jest fanem; był tym, który jako pierwszy zasugerował Alexę na okładkę i jak sama mnie poinformowała, nawet pozwolił jej wybrać jedną lub dwie rzeczy do ubrania, kiedy spotkali się w Covent Garden. Zayn widzi w Chung to, co my wszyscy widzimy: nie tylko zadziwiająco piękną kobietę, która jest poniekąd anomalią w świecie mody, znaną za bycie wyjątkowo prostą lecz nienaganną w swoim guście modowym, ale również niezwykle zabawną osobą i wybitną business woman.

Biznes jest tym, czym są Brytyjczycy, gdy Joan Juliet Buck idzie za kulisy największej modowej historii tego wieku ("London Affair," strona 311), odwiedzając londyńskie biuro Net A Porter i poznając od środka prace najbardziej dochodowego przedsięwzięcia ostatniej dekady. I mówiąc o historiach sukcesu, Hadley Freeman bada imperium Victorii Beckham, jej osobiste starania razem z rodziną i biznesem, razem z historią jak wzniosła siebie samą i swoją firmę, by była niczym innym, tylko wybitną obecnością na światowej scenie. Jest pieczątką nienagannego designu na każdej rzeczy wychodzącej z fabryki Beckham i to właśnie zostało sfotografowane przed Davida Simsa na Dover Street w Londynie, gdzie rok temu firma otworzyła swój jedyny sklep ("Fashion Transformer", strona 342).

Florence Welch jest kolejną osobowością. Prerafaelicka postać złapana przez wirujący derwisz, ikona brytyjskiej muzyki, która zawładnęła światem swoimi tekstami i artpopowym brzmieniem. Flo, jak woli żeby się do niej zwracano, jest nie tylko nadzwyczajną osobowością w muzycznym świecie, ale również robi za muzę w modzie, ze swoimi wysokimi do nieba szpilkami, często zamienianymi na bose nogi i proste, białe, przezroczyste koszule od Saint Laurent zasłonięte przez niekonwencjonalne, luźne koszulki. Z wielką dumą mamy ponownie u siebie Welch. Ostatnim razem jej występ na Met Costume Institute Gala w 2011 roku rzucił na nas zaklęcie i patrząc w tył, to był tylko początek tego, co wydaje się być erą ognistowłosej bogini. Dyrektor kreatywny Zayn Malik pracował nad działem z Flo ("Królowa wszystkiego," strona 282) w którym ubrania opowiadają niezawstydzoną historię, która nie zna czasu, nawet jeśli otworzysz strony magazynu za dziesięć lat.

Louis Tomlinson

Redaktor naczelny

Całowanie Harry'ego zdawało się być najlepszą i najgorszą rzeczą, którą Louis mógł zrobić.

Po tym, co zdawało się być wiecznością jedynie wdychania Harry'ego, dłonie Louisa błądziły po torsie i plecach Harry'ego, zaplątywały się w jego włosach, wrócili z powrotem do budynku, ich uśmiechy odrobinę bardziej zauważalne, nawet dla najbardziej nieświadomych osób wokół nich.

Harry wrócił do swojego artykułu i Louis znalazł pretekst by pójść na kilka spotkań, które służyły za nic innego, tylko upragnione rozproszenie uwagi od tego, co teraz znał jako 'świat Harry'ego', który uformował się w jego głowie.

Kiedy Zayn zobaczył Louisa po raz pierwszy po pocałunkowej eskapadzie, raz na niego spojrzał i wybuchł śmiechem, ciężkie oddechy wydostawały się z jego ust.

- Nie mogę w to kurwa uwierzyć - poklepał Louisa po plecach, wstając z fotela, który ustawiony był w kącie jego biura, z widokiem na inną część miasta niż tą, którą Louis widział każdego dnia.

- Nie będziemy o tym rozmawiać. Nie tutaj. Te ściany mają uszy. I nie będę powodował żadnego dramatu w Conde Nast.

Louis odetchnął, nie był gotowy by myśleć o konsekwencjach.

- Och, już nieźle namieszałeś. Robisz z igły widły. Będziecie mieć gorący seks, wasza dwójka - uśmieszek Zayna był widoczny, chociaż obecnie był odwrócony tyłem do Louisa, szperając w papierach jakby w pośpiechu czegoś szukał.

Kiedy się odwrócił, wepchnął kartkę papieru przed twarz Louisa.

- Obmyśliłem sposób jak sfotografować Alexę i Florence za jednym zamachem. Zrobię to w następnym tygodniu. Powinno zostać ci wystarczająco czasu, żebyś wydrukował wydanie bez żadnego problemu.

Louis mógł zobaczyć jak Sabine była tą, która to obmyśliła, jej charakterystyczny sposób pisania widoczny na kartce papieru. Przypomniał sobie, że niedługo nadejdzie czas żeby pozwolić jej odejść, jej dwuletni kontrakt na stanowisku młodszego i potem starszego asystenta dobiegał ku końcowi. Uderzyła w niego fala nagłej potrzeby i przytaknął Zaynowi, mówiąc mu że byli w tyle również z listopadem i grudniem.

- Wiem. Nie myśl, że tylko dlatego, że kogoś pocałowałeś, albo pieprzyłeś się z kimś, albo broń Boże spędziłeś z kimś czas, to wszystko upadnie - spojrzenie Louisa było srogie, kiedy złapał z Louisem kontakt wzrokowy i nie osłabł, robiąc kilka kroków, zanim zatrzymał się przed swoim najlepszym przyjacielem.

- Zawsze jest gorączkowo. Nigdy tak nie będzie. To nie znaczy, że powinieneś utrzymywać tę maskaradę, gdzie udajesz że jest tylko jeden wymiar dla Louisa Tomlinsona.

- Nie wiem czy mogę utrzymać to tempo.

- Nie musisz niczego utrzymywać. Dwieście ludzi dla ciebie pracuje. Do tej pory poznali twoje metody. Wiedzą jaki jesteś wymagający. Wydanie nie będzie ani trochę mniej imponujące, jeśli Harry Styles będzie pieprzył cię po godzinach.

Kiedy zdawało się, że Louisowi brakowało słów i odpowiedzi, Zayn pokonał dystans pomiędzy nimi, kładąc swoje dłonie na ramionach Louisa.

- Poznałeś Harry'ego Stylesa i zmieniłeś całe wydanie, by było pierwszą tematyczną publikacją od wieków. To coś wielkiego.

Louis przytaknął. Jego umysł jest jeszcze większym chaosem niż kiedykolwiek był, ale zepchnął swoje wątpliwości na bok i po tym jak cmoknął Zayna w policzek, przez co Zayn melodramatycznie udawał, że mdleje, wrócił z powrotem do swojego biura.

Harry stał przed ogromnym oknem po prawej stronie, jego sylwetka pasowała bardziej do biura Louisa, niż powinna.

Wyglądał potężnie i na zagubionego w myślach. Umysł Louisa powędrował do słowa 'dom', ale nie rozwodził się nad tym, w zamian odchrząknął.

Harry wyprostował plecy i odwrócił się w stronę Louisa. Jego twarz malowała łagodny obrazek.

- Skończyłem to, o co mnie poprosiłeś - Harry zdawał się ustępliwy i w jego głosie była nutka niepewności.

- Zatem zobaczmy to - Louis uśmiechnął się, rzucając wzrokiem na laptop Harry'ego.

Wydrukował pracę Harry'ego i usiadł na swoim krześle, biorąc okulary by przygotować się do czytania.

Było to ekscytujące, pisarstwo Harry'ego. Interesujące i łatwe w odczycie; wypełnione inteligentnym humorem. Skupiało się na tym, dlaczego Brytyjczycy uważani byli za zimnych, ale wyluzowanych i w tym samym czasie współczesnych. Widział miłość Harry'ego do swojego kraju pomiędzy wierszami, ale również była nutka czegoś niepokojącego, zagubiona dusza w tekście. Louis nie mógł znaleźć tego przyczyny, ale zdecydowanie było to coś więcej niż pochwała miejsca, w którym został urodzony.

- Czy kiedykolwiek mieszkałeś poza Londynem, Harry?

Mogło być to pierwsze osobiste pytanie, jakie zadał Louis.

- Sztokholm, L.A, Melbourne. Wszystkie od sześciu miesięcy do roku. Również spędziłem kilka miesięcy w Tokio.

Ach tak, ten, który nigdy się naprawdę nie osiedla.

- To dlatego masz ptaki wytatuowane na swojej klatce piersiowej? Bo również nie możesz pozostać w bezruchu?

Harry spojrzał na niego, długo i dociekliwie. Po tym jak Louis wypuścił kilka oddechów, Harry usiadł na przeciwko niego. Nie odpowiedział.

---------------------

Był to pierwszy raz, kiedy Louis stanął twarzą w twarz z tym konkretym problemem, pytaniem co dokładnie ubrać na potańcówkę.

Harry dotrzymał swojego słowa i napisał do niego wczoraj wieczorem, by podać mu szczegóły gdzie się wybierali.

Była to nieznajoma nazwa, klub Subrosa w dzielnicy Meatpacking, co po konsultacji z internetem Louis odkrył było klubem z latynoską muzyką, znanym z 'dzikich występów na żywo i żywej atmosfery'.

Louis spodziewał się czegoś jak Up&Down albo The Happy Ending, jedne z najbardziej ekskluzywnych adresów na Manhattanie, ale najwyraźniej kiedy Harry powiedział, że idą potańczyć, naprawdę miał na myśli kręcenie biodrami i łapanie się za ręce w rytm muzyki.

Naprawdę miał na myśli tańczenie.

Louis zdecydował się na niemalże nieśmiały strój, coś, przed czym zazwyczaj powstrzymywałby się podczas większości wieczorów. Lubił, kiedy jego strój wyróżniał się, tak wyróżniał się i każdy wzrok skupiony był na nim.

Dzisiaj postawił na czerń i kiedy spojrzał na siebie w lustrze zdał sobie sprawę, że mógł nie przyciągać spojrzeń głośnymi nadrukami, albo wyjątkową stylizacją, ale po prostu faktem, że wyglądał dobrze.

Miał na sobie czarną koszulę od Givenchy, srebrne ćwieki działały cuda na miękkiej bawełnie wokół jego kołnierza i ramion. Była na nim ciasna, dobrze pasując do jego ciała i włożył ją w dopasowane, dżersejowe spodnie Lanvin. Zazwyczaj nie zdecydowałby się na półbuty w tym scenariuszu, botki były o wiele lepszą opcją, ale poddał się kiedy pomyślał o fakcie, że bardzo prawdopodobnie będzie tańczył.

Po tym jak zostały naniesione poprawki przez zespół jego fryzjerów i makijażystów, który składał się z dwóch blond mężczyzn, którzy pracowali tylko dla niego od kiedy przeszedł do Vogue i zagwizdali kiedy wstał by wyjść, niemalże wybiegł ze swojego apartamentu, gdzie czekał na niego kierowca.

Louis zdał sobie sprawę, że emocje płynące przez jego żyły były pozytywne: roztrzepanie i przypływ podekscytowania. Żadnego strachu, czy niepokoju.

Nie mógł sobie przypomnieć kiedy ostatni raz był na randce, ale dzisiejszego wieczora czuł się bezpieczny wiedząc, że z Harrym zawsze będzie miał tematy do rozmów i wewnętrznie wiedział, że również będzie się dobrze bawił.

Nerwy wciąż nie nadeszły, nawet kiedy zobaczył przed klubem Harry'ego, jego długie nogi skrzyżowane przed nim, gdy opierał się o balustrade przed jednym z budynków. Również wyglądał na spokojnego i opanowanego, pasując do postawy Louisa, chociaż jego strój był raczej potężny.

Louis wyskoczył z auta, próbując być poważnym jak tylko mógł i podszedł do miejsca, gdzie stał Harry, szeroki uśmiech widoczny na jego twarzy.

- Masz na sobie Westwood? - powiedział Louis zamiast przywitania.

- Pasowała.

Louis nie mógł się nie zgodzić. Jeśli naprawdę zamierzali poruszać się w rytmach samby, głośne nadruki Vivienne Westwood były dobrym początkiem.

- Wyglądasz jak wytworny wąż - po sekundzie ostentacyjnego patrzenia się na Harry'ego, dodał - seksowny wąż.

Na to usta Harry'ego uniosły się i patrzył na Louisa z osobistym uśmiechem. Jego dłonie powędrowały po plecach Louisa i położył je na wgłębieniu, tuż nad krzywizną tyłka Louisa.

- Och, w moich spodniach jest wąż, Tomlinson. Możesz być tego pewny.

Louis był na randce z pierwszej klasy idiotą.

Idiotą, który wyglądał jakby dopiero co zszedł z wybiegu, jedwabne spodnie w bordowym kolorze z pomarańczowymi detalami luźno zwisały z jego umięśnionych nóg. Miał na sobie koszulkę bez rękawów z białymi nadrukami, plamy zieleni i pomarańczy zmieszane razem.

Louis z opóźnieniem zaśmiał się na zalotny wybuch Harry'ego, ale nie skomentował tego dalej, wskazując głową w stronę wejścia.

- Naprawdę to robimy? - spojrzał na neonowy szyld klubu, głośna muzyka wydostawała się na zewnątrz.

- Powiedziałeś mi, że mogę zabrać cię na potańcówkę - Harry złączył ze sobą ich palce i żartobliwie zaczął kołysać ich złączonymi dłońmi. - Więc idziemy potańczyć.

Weszli do niezwykle małego miejsca jak na klub, przyciemnione światła i znajoma wilgoć, z którą Louis kojarzył nocne życie uderzyły w nich, gdy tylko postawili krok w środku. Po prawo był długi, drewniany bar i ustawiona przed nimi scena, stoły porozrzucane dookoła, ale w większości rozciągał się tam parkiet do tańczenia.

Kilka osób już tańczyło, spoceni i uśmiechnięci ze swoimi głowami odrzuconymi w tył i rękami luźno splątanymi, gdy dziko poruszali swoimi ciałami w rytm muzyki.

Louis mógł poczuć jak Harry już zaczął poruszać swoimi biodrami obok niego, ale Louis zaprowadził ich obu do baru, w desperackiej potrzebie przynajmniej jednego kieliszka tequili w swoim organizmie, zanim ośmieszy siebie samego.

Dostali podwójne shoty i wznieśli toast ku niezwykłej nocy i barman doradził im, żeby spróbowali ich specjału, Cuba Libre z dodatkiem. Louis nie był typem lubiącym rum, ale Harry przytaknął zanim mógł się odezwać i wkrótce w jego ustach był posmak coli i rumu.

- Jeśli wypijesz to za jednym razem, to mógłbym cię pocałować - wymamrotał Harry do jego ucha i położył swoją dłoń wysoko na udzie Louisa.

Ten mężczyzna zdawał się znać każdą wadę Louisa. Główną było powiedzenie nie, gdy zostało mu rzucone wyzwanie.

Podniósł swój kieliszek i czekał aż Harry zrobi to samo, zanim zaczął odliczać i zaczęli połykać swoje drinki dużymi łykami. Skończył przed Harrym, bo zawsze był najlepszy w tym, co miał zrobić.

Oczy Harry'ego były wygłodniałe, kiedy przyciągnął Louisa i jego usta jeszcze bardziej wygłodniałe, kiedy posmakował warg Louisa na swoich. Tequila i rum zmieszały się z nutką mięty.

Głowa Louisa wirowała, kiedy Harry rozchylił wargi, ich otwarte usta przyciśnięte do siebie i poruszały się gorąco i niespokojnie. Harry nie marnował czasu, atakując Louisa i smakując jego warg, zanim wsunął swój język pomiędzy jego usta.

Kolana Louisa się pod nim ugięły, gdy został postawiony w obliczu takiego pocałunku, fale nagromadzonej energii i frustracji uderzyły w niego i ścisnął ramię Harry'ego, zanim mocniej zaczął poruszać wargami.

Odsunęli się od siebie tylko dlatego, bo ktoś niechcący na nich wpadł. Parkiet wypełniony był ludźmi, którzy nie zwracali na nich uwagi.

Harry obscenicznie zamlaskał, jego język wysunął się, by zwilżyć wargi i szeroko uśmiechnął się do Louisa, ponownie odnajdując jego dłoń i złączając je ze sobą.

Udał się prosto na środek parkietu, poruszając biodrami, gdy przedostawał się przez tłum. Był to śliczny widok, biodra Harry'ego wąskie i jego tors tworzył idealną linię V, rozciągając się do najdłuższych nóg, jakich Louis kiedykolwiek widział.

Kiedy byli otoczeni przez dwie, starsze pary i dwie dziewczyny, które zdawały się być profesjonalistkami, Harry blisko się przysunął, ukazując kolejny ze swoich dzikich uśmiechów. Uniósł dłoń, którą trzymał Louisa w odpowiedniej, tanecznej pozie, a drugą położył pewnie na jego talii, delikatnie ściskając, by Louis również się do złapał.

Kiedy dłoń Louisa została ułożona na ramieniu Harry'ego, Harry rozpoczął pół taniec-pół bieg, prowadząc Louisa pomiędzy innymi parami i obracając ich dookoła.

Louis nie miał nawet czasu by złapać oddech i tańczyli, rytm był wysiłkiem dla ich obu. Kontynuowali, Harry kompletnie nie miał pojęcia co powinien robić, ale nadrabiał entuzjazmem.

Kiedy Harry ich obracał, głośny bas bębnił w uszach Louisa, ten zastanawiał się czy Harry wcześniej wszedł na YouTube i oglądał tutoriale 'jak tańczyć'.

To by wyjaśniało, cóż, wszystko. Złe stawianie stóp i fakt, że prawie się przewracali do kilka kroków.

Ale rzecz w tym, Louis nie miał nic przeciwko bycia częścią idiotyzmu, nawet jeśli to było bardzo prawdziwe i Harry naprawdę improwizował. Bawił się zbyt dobrze, jego głowa odchylona do tyłu z zasapanym śmiechem i ciało Harry'ego gorąco przyciśnięte do jego.

Złapał ramię Harry'ego odrobinę mocniej i przekręcił swoją głowę w lewo, wypuszczając oddech, który zdawał się zawierać cały niepokój i zmartwienia, które trzymał w sobie od ostatnich kilku dni. Każdy strach co do jego następnego wydania, o tym jak zostaną odebrani. Niedoskonałości w zdjęciach. Pisanie i przepisywanie jego listu od redaktora naczelnego. Wypuścił to wszystko z siebie podczas kolejnego obrotu. W zamian skoncentrował się nad zielenią oczu Harry'ego, jasne tuż przed nim.

Robili to przez kilka rund, każda piosenka jeszcze bardziej żywa od poprzedniej i tłum zrobił się luźniejszy, ludzie wymieniali się partnerami i miło się do siebie uśmiechali.

Louis czuł, jakby nie bawił się tak dobrze od Rzymu i nocy, którą spędzili na upijaniu się i graniu w licealne gry, ale tym razem było to inne, alkohol był niczym innym, tylko pomocą na rozgrzanie się, który dawno wydostał się z ich organizmów w postaci potu.

Było to ekscytujące i serce Louisa było łomoczącym bałaganem, jego włosy przyklejone do czoła i koszula przesiąknięta potem na plecach.

Dostali nową kolejkę drinków i Harry ponownie go pocałował i Louis miał przeczucie, że teraz robił to bo wiedział, że mógł.

Tym razem nie było to tak dzikie, bardziej żartobliwe i Louis pozwolił sobie na zagryzienie wargi Harry'ego i ssanie jego języka, dopóki nie stała za tym siła i zrelaksował się po wysiłku, by nadążyć za basem i magnetyczną obecnością Harry'ego obok niego.

Byli tak blisko, że Louis czuł jakby byli jednością, brzuch Harry'ego poruszał się naprzeciw niego, kiedy tylko brał oddech.

- Z przyjemnością zatańczyłbym kolejną rundę.

Louis mógł z pewnością pomyśleć o innych rundach, które chciałby wkrótce zrobić i zdecydował, że nie powstrzyma się przed powiedzeniem tego.

Żadnych przeszkód. Nie dzisiaj.

- Zanim zabiorę cię do łóżka? - przybliżył się i wsunął dłoń pod koszulkę Harry'ego, czując tę cholerną skórę.

Oczy Harry'ego były szerokie, kiedy Louis na niego spojrzał.

- Kurwa, tak.

To wszystko było potem grą wstępną, gdy pognali z powrotem na parkiet.

Teraz stawiali mniej kroków i robili mniej obrotów, Louis przysunął się bliżej, żeby Harry mógł poczuć jak podniecony był każdym ruchem, który robili.

Im więcej tańczyli, tym mniej skoordynowane to było; dłoń Louisa błądziła po bokach Harry'ego i co jakiś czas zaplątywał je w jego włosy i ciągnął za nie sprawiając, że Harry drżał.

Obaj byli spoceni i Louis mógł poczuć, że Harry był twardy pod swoimi jedwabnymi spodniami, podniecając Louisa jeszcze bardziej.

Uderzyło w Louisa to, jak naturalne to było z ich dwójką, niemy postęp od całowania do dotykania i co Louis wiedział, że będzie potem dobrym pieprzeniem.

Nie spodziewał się, że ta randka skończy się jako cokolwiek, ale teraz było to oczywiste, że nie mogli oderwać od siebie swoich rąk, jakby to było jakieś prawo natury.

Harry nisko go przechylił, kiedy piosenka się skończyła i Louis pocałował go z siłą, natychmiast wsuwając swój język w usta Harry'ego i złączając swoje dłonie na karku Harry'ego żeby się podtrzymać.

Kiedy Harry z powrotem go podniósł, pozwolił jednej ze swojej dłoni błądzić po klatce piersiowej Harry'ego i w dół do jego brzucha i złapał jego twardego penisa, delikatnie kładąc otwartą dłoń na jego długości.

Stali obscenicznie blisko i nie było mowy żeby ktoś mógł dostrzec co robił, chyba że spojrzałby na twarz Harry'ego. Rozpadał się na kawałki, jego oczy zamknięte, gdy wypuścił drżący oddech we włosy Louisa.

Louis musiał kontynuować to show.

- Po prostu do cholery chodźmy.

Przesunął swoją dłoń z penisa Harry'ego, by złapać jego dłoń i pociągnął go w stronę wyjścia.

W jakiś sposób skończyli dociśnięci do ściany na zewnątrz klubu, wokół nich nie było ani jednej duszy i wiatr majstrował przy ich ubraniach, gdy Harry dyszał w szyję Louisa, podczas gdy ten ssał jego płatek ucha i jego dłonie kreśliły kształty na torsie Harry'ego.

Louis zdecydował, że nie mógł czekać aż przyjedzie po nich kierowca, więc złapał taksówkę i całowali się całą drogę do jego mieszkania, Louis zostawił kierowcy sto dolarów, żeby mógł wyjść z auta bez odrywania się od skóry Harry'ego.

W oczach portiera widoczny był uśmieszek, kiedy otworzył im drzwi, ale Louisa to nie obchodziło.

Czuł się, że jakby w tej sekundzie było trzęsienie ziemi i ziemia rozpadłaby się na kawałki, byłoby w porządku. To, czego potrzebował w tej chwili było obok niego, więc po prostu szedł dalej, wpychając Harry'ego do windy i ponownie atakując jego wargi.

Stali w progu, zanim było więcej czasu by robić cokolwiek, oprócz niechlujnego całowania się i Louis otworzył dla Harry'ego drzwi, osaczając go w salonie, przyciemnione światła włączyły się, gdy Harry wszedł do środka.

Louis uniosą wzrok, gdy Harry górował nad nim i przez chwilę się po prostu na siebie patrzyli. Harry uśmiechał się, jakby znał sekret a Louis nie, ale było to bardziej żartobliwe niż złośliwe i to było łatwe dla Louisa, by pochylić się i otworzyć swoje usta, by jego oddech podróżował po wargach Harry'ego.

Kiedy Harry zamknął dystans pomiędzy nimi i przycisnął krótki, szybki pocałunek, to było jakby eksperymentował i było to niewinne i przypominało Louisowi o pierwszych pocałunkach, jakie dzielił z chłopcami w liceum.

Harry odsunął się, zaledwie lekki ruch jego głowy i oblizał swoje wargi.

- Kurwa.

Louis mógł zobaczyć gwiazdy w jego oczach i zastanawiał się co Harry mógł dostrzec, kiedy patrzył na niego z taką uwagą i był na takim haju od adrenaliny i nie bał się zapytać. Był twardy, ciasne spodnie doprowadzały go do szaleństwa.

- Co widzisz w moich oczach, Harry?

- Wszystko.

Po tym to było jak głęboki, głęboki skok do wody, Louis złapał głowę Harry'ego w swoje dłonie i przyciągnął go do pocałunku, tym razem z zamiarem, otwierając swoje usta i ssąc język Harry'ego.

Harry wydał zdyszany jęk i jego prawa dłoń objęła tyłek Louisa i ścisnęła go i to powędrowało prosto to penisa Louisa. Płonął i spadał w dół w tym samym czasie i kiedy druga dłoń Harry'ego znalazła się pod podbródkiem Louisa i pociągnął go w górę używając opuszków swoich palców by zdobyć lepszy kąt, niemalże zaczął pieprzyć usta Louisa swoim językiem.

Było to szybkie i gorące, dłonie Louisa błądziły po torsie Harry'ego i jego podbrzuszu, to wszystko podczas gdy wirował językiem wokół tego Harry'ego i Harry już dyszał, pozbawiony oddechu przez intensywność tego wszystkiego.

W jakiś sposób skończyli dociśnięci do drzwi i Louis poczuł jak Harry zadrżał, kiedy jego plecy uderzyły z hukiem w drewno. Oczy Louisa powędrowały do klatki piersiowej Harry'ego i jego silnych ramion i było mu tak niezwykle gorąco, jakby wygrał loterię i ten mężczyzna, który był chodzącym seksem był zrujnowany od warg Louisa na swoich.

Harry był cholernie piękny i chciał Louisa i nie było nic, co bardziej go podniecało od świadomości, że podniecał Harry'ego.

Jego ego szybowało w chmurach i był twardy. Tak, tak twardy, że mógł dojść od ocierania się o nogę Harry'ego.

- Jasna cholera, jesteś gorący. Lepszy od każdego modela.

Dłoń Louisa powędrowała w dół z miejsca, gdzie była pewnie położona na klatce piersiowej Harry'ego, do jego rozporka i lekko go ścisnął. Harry był ogromny, nawet jak materiał porno i to sprawiało, że Louis czuł się jakby byli w jednej z piosenek The Weeknd, tylko że oni byli na haju przez to, że wdychali siebie nawzajem, żadna substancja nie była tak dobra jak to. Przysunął swoje ciało bliżej i mógł poczuć jak mięśnie brzucha Harry'ego kurczyły się, kiedy wypuścił oddech i wszystko o czym mógł myśleć to to, jak cholernie twardy był.

- Ty byś to wiedział.

Powieki Harry'ego były w połowie przymknięte, ale jego wzrok był przeszywający, jego twarz wykrzywiona w pragnieniu. Wyglądał erotycznie, nie można było inaczej tego ująć. Jakby miałby zgiąć Louisa w pół od tego jak bardzo go potrzebował.

- Pokaż mi jak bardzo.

To była cała zachęta jakiej potrzebował Harry i docisnął swoje dłonie po bokach szyi Louisa, mocno ściskając i to było szalone jak mocno naciskał, ale to spowodowało u Louisa dreszcze.

Mógł szczerze dojść na polecenie od Harry'ego.

Louis pomyślał, że powinien się bać od tego jak jak wiele Harry'ego tutaj było, jak większy od niego był, ale Louis czuł się nawet jeszcze bardziej w kontroli, ostre ukłucie bólu napełniło jego penisa. Już przeciekał preejakulatem.

Kiedy Louis zdał sobie sprawę, że wciąż byli ubrani, nigdy nie był tak niepoekscytowany na myśl o ubraniach w całym swoim życiu.

- Ściągaj. Teraz.

Lekko gryzł szyję Harry'ego i kiedy ten jęknął, cholernie zajęczał jedynie od zębów Louisa ocierających się pomiędzy jego ramieniem a obojczykiem, Louis mocno ugryzł i nie puszczał.

Harry wiercił się, ale uspokoił się jak tylko Louis wsunął swoją dłoń, by objąć jego boleśnie twardego kutasa i Louis sprawił, że było to powolne, dokładnie pracując dłonią, gryząc skórę Harry'ego i potem przejeżdżając po niej swoim językiem, dźwięki odbijały się echem w pomieszczeniu.

Zrobił to trzy razy, zanim w ogóle spojrzał na swoją pracę i po tym jak zobaczył czerwonego siniaka formującego się w tamtymi miejscu, pociągnął za koszulę Harry'ego i guziki się odpięły, dłonie Louisa zsunęły ją z jego ramion i potem zdjął swój sweter przez głowę i teraz stali z przyciśniętymi do siebie klatkami piersiowymi, Louis pochylił się do kolejnego, silnego pocałunku, przygryzając dolną wargę Harry'ego,

Wtedy Harry stracił rozum i złapał dłońmi za spodnie Louisa, nie był niewystarczająco skupiony by je rozpiąć, więc sięgnął by zdjąć swoje.

Zsunęły się po jego nogach gdy tylko rozpiął guzik, jedwab przesuwał się po włoskach na nieskończonych nogach Harry'ego.

- Powinieneś mnie pieprzyć.

Było to otwarte i szczere, sposób, w jaki Louis spojrzał na Harry'ego kiedy to powiedział, Harry ściągał swoje buty i skarpetki i po prostu otwarcie patrzył na Louisa z podziwem, kiedy ten robił to samo.

Czekał, dopóki Louis nie uniósł swojej głowy, by złapać go obiema dłońmi, obejmując jego policzki i dziko go całując, jakby czas miał się skończyć i nie mieli nic do stracenia.

Dłonie Harry'ego powędrowały w dół pleców Louisa i nacisnął otwartą dłonią, delikatnie kierując Louisa, więc był rozłożony na podłodze.

- Rzeczy. Potrzebujemy... tak.

Był zdyszany. Całkowicie poza kontrolą i jego penis był bałaganem opierającym się o jego brzuch, wściekle czerwony.

- Szafka nocna - wydyszał Louis i jego głowa uderzyła o dywan. Uniósł swoje ręce nad swoją głowę i mocno wplątał je we włosy wiedząc, że palce Harry'ego go zrujnują i nie chciał jeszcze dotykać swojego kutasa, bo mógł dojść w tej chwili.

Harry wrócił i nie marnował czasu, zginając kolana Louisa i rozszerzając jego nogi, żeby miał dobry kąt dostania się do jego dziurki, kiedy wsunął jeden, śliski palec.

- Już jesteś lepszy od każdego, z kim kiedykolwiek byłem. I jeszcze cię nie pieprzyłem - głos Harry'ego był niski i zachrypinięty i gdy te słowa opuściły jego usta, wsunął kolejnego palca sprawiając, że Louis czuł się pełny. Tak, tak pełny.

- Arrrrrghhh - stłumiony dźwięk był wszystkim, co Louis był w stanie z siebie wydobyć.

- Kurwa, jesteś taki ciasny.

Harry pochylił się, żeby mógł objąć usta Louisa swoimi, jego język niechlujnie się poruszał i zęby przejeżdżały po wargach Louisa.

- Taki gorący.

Wsunął trzeci palec aż po swojego trzeciego knykcia i zgiął wszystkie trzy, poruszając nimi, dopóki nie znalazł tego punktu który sprawiał, że Louis wariował, wiercąc się na podłodze, jego penis ciężko odbijał się o jego brzuch.

- Jesteś taki gorący, Louis.

Louis jęknął głośniej, kiedy Harry ponownie nacisnął na jego prostate i na jego twarzy wypisany był głód.

Harry wziął to za znak i podniósł Louisa, gdy tylko nałożył prezerwatywę i Louis owinął nogi wokół jego talii, jakby to było jego drugą naturą, ręce mocno owijając wokół szyi Harry'ego sprawiając, że Harry skrzywił się z bólu, kiedy nacisnął na miejsce, gdzie Louis pozostawił siniaka.

Louis wyglądał na wypieprzonego, a nawet jeszcze nie zaczęli.

Harry zrobił dwa, długie kroki w stronę ściany, ale zmienił zdanie, odwracając się i idąc w stronę ogromnego okna z widokiem na światła miasta pod nimi.

Jego penis podskakiwał, lekko trącając wejście Louisa z każdym krokiem i Louis otarł się o niego, niecierpliwy.

- Taki potrzebujący, kurwa.

- Pieprz mnie, Harry. Zniszcz mnie nad najpotężniejszym miastem na świecie.

Harry syknął i podciągnął go trochę w górę i kiedy docisnął Louisa do szkła, nie czekał, po prostu wsunął się do końca.

Był wielki, wypełniając Louisa w sposób, który było tak dobrze czuć. Odrobinę bolało, ale Louis nie miał nic przeciwko, nie kiedy to Harry trzymał jego tyłek tak mocno i rzucał nim niczym zabawką.

- Kurwa, Harry, pieprz mnie.

Harry ponownie wsunął się do końca, mocno, bez powstrzymywania się i Louis cholernie zwariował, wydając z siebie głośne jęki.

- Pieprzona cholera.

Louis podążał za ustami Harry'ego, by się uciszyć, gdy Harry wykonywał szybkie ruchy, łapiąc tempo, wsparcie okna sprawiało, że mógł wsunąć się głęboko i uderzać w punkt Louisa za każdym razem.

Obaj byli spoceni, gdy Harry wykonywał pchnięcia i plecy Louisa ślizgały się po oknie z każdym pchnięciem i było to bolesne dla nich obu, Harry trzymał Louisa w górze i nogi Louisa paliły od wysiłku. Louis mógł poczuć zimny nacisk szkła na jego plecy i ciepło Harry'ego przed sobą, wokół niego i wewnątrz.

Było to najbardziej niesamowite uczucie, palenie i ból przytłaczał Louisa i to wzmacniało przyjemność. Harry wsuwał w niego swojego kutasa i czuł się taki pełny, jego własny penis uderzał o mięśnie brzucha Harry'ego.

Louis przewrócił oczami, kiedy Harry zatrzymał się po szybkim, długim pchnięciu i został w jego wnętrzu. Powoli zaczął pieprzyć go bardziej i bardziej, niemalże wcale się z niego nie wysuwając, jedynie wchodząc głębiej z każdym pchnięciem, dopóki Louis nie mógł tego wytrzymać i jego uda drżały od napięcia.

Krople potu spływały po ramionach Harry'ego, gdy jego biceps napinał się z każdym pchnięciem i wydawał z siebie te niskie, zwierzęce dźwięki, jakby nie mógł się powstrzymać.

- Spraw, że dojdę, teraz.

I Harry nie mógł przesunąć swoich rąk by mu obciągnąć z miejsca, gdzie trzymał tyłek Louisa, więc ponownie pchał mocno i szybko i zagryzał szczękę Louisa.

- Taki gorący dla mnie.

Plecy Louisa bolały od twardego szkła i jego nogi się poddawały, ale to zostało zapomniane, kiedy Harry kontynuował niskim głosem.

- Pieprzę najpotężniejszego mężczyznę Nowego Jorku. Spójrz na siebie, sprawiasz, że czuję się słaby przez to jak piękny jesteś.

To i mocny, mocny pocałunek Harry'ego zepchnął go z krawędzi, kiedy Harry pchnął ostatni raz i Louis wydał z siebie łańcuszek przekleństw, podczas gdy jego brzuch został pomalowany na biało ciężkim ładunkiem spermy.

Harry jedynie patrzył na niego, wciąż płytko się w niego wsuwając, gapiąc się na pogryzioną twarz Louisa i ciężkie powieki, jego oczy straciły jakiekolwiek odcienie niebieskiego koloru. Twarz Louisa była zaczerwieniona i spocona, jego policzki zapadnięte, gdy zasysał powietrze do swoich płuc i Harry nie przeżyje tego, gdy ten mężczyzna będzie ujeżdżał go w stojącej pozycji.

Louis zabrał jedną rękę z karku Harry'ego i wsadził dwa palce w jego usta, Harry ssał je jakby od tego zależało jego życie, pogryzione wargi zaczerwienione wokół palców Louisa, podczas gdy ten poruszał się na jego penisie i potem Harry również doszedł, wewnątrz Louisa i mógł to poczuć, jego wnętrze zrobiło się gorące od tego jak dobrze było to czuć.

Znaleźli się na podłodze, gdy tylko Harry skończył ujeżdżać swój szczyt i drżał obok Louisa. Jego nogi całkowicie się poddały i Louis swoich również nie mógł swoich rozprostować, więc po prostu tam leżeli, dysząc przez, jak się zdawało, wieczność.

Światła migotały za oknem i Louis próbował zsynchronizować swój oddech ze sposobem, w jaki się poruszały.

Odwrócił swoją głowę w lewo, gdzie obok niego leżał zdyszany Harry i jego włosy były rozrzucone wokół jego głowy niczym aureola, oczy zamknięte. Wyglądał tak spokojnie, wypieprzony i marzycielski i Louis desperacko chciał go zatrzymać.

W zamian odchrząknął i Harry leniwie się odwrócił i kiedy otworzył swoje oczy, jego usta były jednym, wielkim uśmiechem, zęby schowane i wargi rozciągnięte.

- Powinniśmy przenieść to do łóżka - powiedział Louis.

To była niespodzianka, bo nie był typem, żeby jego przygodny seks zostawał na noc. Ostatnią osobą która spała w jego łóżku był Zayn, ale Zayn był inny i daleki od skomplikowanej sytuacji.

Ale już spał z Harrym i od tamtej pory każdej nocy wyobrażał sobie ręce Harry'ego wokół jego talii, trzymające go i chroniące go.

Byłby głupcem rezygnując z tego.

- Pozwolisz mi się znowu poprzytulać? - Harry był śpiący, jego słowa były powolne i w nieregularnych odstępach czasowych.

Zamiast odpowiadać, Louis podniósł się używając swoich podstawowych mięśni, podpierając się o łokieć, kiedy odwrócił się w stronę Harry'ego. Przycisnął swoje wargi do tych Harry'ego, szybko i bez otwierania ich.

- Tak.

I potem podniósł się z podłogi i udał się do łóżka, ściągając dodatkowe poduszki i umieszczając je na sofie i położył się po prawej stronie łóżka, pościel o kolorze kości słoniowej pochłaniała go.

Harry bez słowa go obserwował i czekał, aż głowa Louisa uderzy w poduszki i podszedł do drugiej strony łóżka. Od razu porzucił wszystkie pozory odległości, przywierając do pleców Louisa i przyciągając go za talię, więc leżeli na środku wielkiego łóżka i biel otaczała ich z każdej strony.

Harry ujął dłoń Louisa i złączył ze sobą ich palce, więc były ułożone na podbrzuszu Louisa.

- To był najlepszy seks w moim życiu.

Louis jedynie się uśmiechnął i Harry mógł to poczuć, policzki Louisa uniosły się, kiedy jego usta się wykrzywiły, więc zacieśnił uścisk i Louis całkowicie się poddał.

Umysł Louisa był zawieruchą i powiedział ciche: - sprawiłeś, że dzisiaj złamałem tyle swoich zasad. Wciąż nie jestem pewny jak to zrobiłeś - w poduszkę, ale wiedział, że Harry go usłyszał kiedy pocałował jego ramię, jedynie wilgotne pociągnięcie jego warg po nagiej skórze.

Może, tylko może, są momenty w twoim życiu, kiedy zdajesz sobie sprawę, że kilka zmian nie może już tego naprawić. Może czasami musisz wziąć burzę w objęcia i rzucić swoje życie w chaos, by zrozumieć różne rzeczy.

Może Harry był chaosem Louisa.

Odpłynął w sen z rytmem równych oddechów Harry'ego i myślami odtwarzającymi uczucie Harry'ego w jego wnętrzu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top