Epilogue 1.2

Harry wyciągnął ich z powrotem na powierzchnię i wziął szybki wdech, zanim pocałował go wygłodniale, ssąc jego dolną wargę i smakując sól na jego języku. 

- Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi - powiedział mu Harry kiedy się od siebie odsunęli i wymamrotał ciche 'ja też', zanim zostawił go na płytkich wodach i pośpieszył, by pójść popływać. Mało brakowało żeby stał się twardy i obiecali sobie poczekać do wieczora i jeśli istniało coś, co szanował Louis, były to obietnice, więc rzucił się na wodę i skupił na oddychaniu i fakcie, że mógł zobaczyć dno morza, zamiast myśleć o dławieniu się na kutasie Harry'ego.

Niall przyniósł im ręczniki i nazwał potworami, kiedy w końcu zdecydowali się wyjść z wody i potem pośpieszyli coś zjeść. Taras w hotelu był pusty, z wyjątkiem ich gości. Ich najbliższych przyjaciół i rodziny i zbyt dużej ilości osób z przemysłu modowego. To było zabawne widzieć Kate Moss i Alexę Chung obracające się w towarzystwie jego mamy i Niall na całego flirtował z kuzynkami Harry'ego, ale w jakiś sposób to wszystko pasowało. To były ich wszystkie, małe wszechświaty. 

Zjedli śniadanie i potem poszli na masaż i potem zjedli lunch i w zasadzie jedynie całował Harry'ego przez cały dzień, z Zaynem krzyczącym na różnych ludzi w tle.

Louis myślał, że to był bardziej ślub Zayna niż jego, cała rzecz całkowicie poza kontrolą Louisa. Kiedy Louis się oświadczył pierwszą rzeczą, jaką powidzał mu Zayn było to, że nie będzie miał nic wspólnego z ceremonią, ani z planowaniem. 

- A nie mówiłem, a nie kurwa mówiłem, tego dnia w samochodzie. I ja to robię, to jest moje. Ja jestem redaktorem naczelnym tego ślubu i wszystko wybieram. To będzie ślub Vogue i wiem, że chcesz żeby wszystko było białe i wielkie i surowe zasady ubioru i Harry będzie chciał najlepsze jedzenie, ale żadne ostrygowe gówno, nie słucham ludzi, którzy ssą coś na takiej okazji.

Więc Louis mu pozwolił i to była najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjął. W dzień swojego ślubu mógł się zrelaksować i siedzieć obok Harry'go na schodach przy murach miasta, na słońcu i mieli widok na praktycznie całe miasto. Zayn zdołał sprawić, żeby miasto zostało całkowicie oddzielone na ślub i nie było nikogo, oprócz ich świty robiącej spustoszenie przez ostatnie kilka dni. Jessica była zasypana telefonami od ludzi z Nowego Jorku pytających dlaczego nie zostali zaproszeni, odkąd cała załoga Vogue zaczęła wstawiać zdjęcia z przygotowań na Instagrama. 

Zaśmiał się, kiedy zauważył Zayna, Jessicę i Sabine chodzących dookoła i miał notatnik i swój telefon w drugiej ręce, podczas gdy rzucał rozkazami każdemu, kto napatoczył się na ich drodze. Całe miejsce ożywiło się, kwiaty były umieszczane wszędzie przez ręce ludzi, którzy zazwyczaj dekorowali wybieg Diora. Zayn włączył wszystkich do procesu, żeby to się wydarzyło, od władz miasta Dubrownik, do Beyonce and Jay Z co do afterparty. Ten ślub również będzie tym z największą ilością fotografów, niemalże wszyscy współpracownicy Vogue byli obecni i wyposażeni w aparaty, by uchwycić tą wyjątkową chwilę. 

Louis był pod wrażeniem i powiedział to Harry'emu, po tym jak wziął łyka swojej truskawkowej lemoniady.

- Myślę, że po tym Zayn nigdy nie poprosi o podejmowanie kierowniczych decyzji do końca swojego życia - Harry zaśmiał się i wskazał na wspomnianego mężczyznę, który teraz próbował pokierować jednego z lokalnych pracowników, by przesunął instalację kwiatową tam, gdzie powinna być. - Patrz, tak bardzo się poci. Prawdopodobnie zaśmie, zanim to wszystko się skończy.

- Cóż, sam się o to prosił.

Louis był tym, który wybrał lokalizację i Harry był odpowiedzialny za wybranie daty i razem wybrali listę gości, zdołając zmniejszyć ją do dwustu osób, po wielu nocach spędzonych na wpatrywaniu się w imiona i próbując wymyślić kogo wykreślić, kiedy zaczęli z liczbą osiemset.

 I potem pozostała kwestia garniturów. Najpierw całkowicie to pominęli, kiedy Zayn wykrzyczał, że obaj nałożą Toma Forda i to było to, zero dyskusji, ale potem leżli w łóżku jednego deszczowego, niedzielnego poranka i Harry kreślił wzorki na skórze Louisa, kiedy spytał - ale co jeśli wybierzemy swoje własne garnitury, ja wybiorę twój i ty wybierzesz mój?

Więc teraz to był jego dzień ślubu i nie miał pojęcia co na siebie założy w jakiś sposób był wobec tego w porządku. Był odmienionym mężczyną.

Ceremonia była zaplanowana na wczesny wieczór i Zayn nalegał, by wymienili przysięgi na wielkich murach miasta, z morzem rozciągającym się bez końca po jednej stronie i miastem po drugiej. Razem się ubrali, każdy z nich przyniósł wybrany dla drugiego garnitur i obserwowali jak magia się ożywiała, gdy zapinali marynarki i prostowali nogawki od spodni.

Mama Louisa już płakała drzwi obok i Louis zaśmiał się, gdy otworzył pokrowiec na garnitur, który przyniósł mu Harry. Harry czekał na jego reakcję i Louis mógł stwierdzić, że zapomniał o oddychaniu, bo w pomieszczeniu nie rozlegał się żaden dźwięk.

- Kurwa, czy to, czy ty znalazłeś dla mnie garnitur od Givenchy? - spojrzał na Harry'ego, kiedy wziął jednorzędową marynarkę z szerokimi klapami i piękną, głęboką linią v w swoje ręce.

- Chciałem znaleźć coś, co było całkowicie tobą. I Givenchy jest twoje. Jest tak samo zacięte jak ty i wiem jak bardzo to kochasz - Harry kołysał się na swoich stopach gdy mówił, pomagając Louisowi wyjąć spodnie i koszulę. Przyniósł prostą, czarną muszkę i parę perłowych spinek do mankietu, kładząc je na łóżku obok garnituru. - I wiesz jakie są ich kolekcje, nie są do końca materiałem na taką okazję. Ale potem przypomniałem sobie, że Tisci miał tą małą kolekcję z trzema garniturami, więc zadzwoniłem do niego, spytałem czy może zrobić jeden dla ciebie i tak, tak to się stało.

Louis naprawdę, naprawdę go kochał.

- Moja historia będzie brzmieć całkowicie głupio, ale po prostu poszedłem do archiwum Hermesa i znalazłem ten garnitur. Jest z 2012 roku i nigdy go nie wyprodukowali, był jedynie użyty na wybiegu. Jest jedyny w swoim rodzaju i sprawdziłem wymiary i powinien pasować idealnie, jedynie dopasowaliśmy brzegi do tych garniturów, które posiadasz.

Rozpakował swój wybór dla Harry'ego, dopasowaną marynarkę z dwoma guzikami i pasującymi spodniami i zwykłą, czarną muszkę. Garnitur był klasyczny i ponadczasowy i wszystkim, czym chciał, żeby był ich ślub i wiedział, że Harry będzie wyglądał w tym idealnie.

Harry rozpromienił się w jego stronę i przejechał dłoniami po gładkim materiale i potem przybliżył go do swojej twarzy i zaciągnął się zapachem.

- Wypraliśmy go chemicznie, ty psycholu - Louis zaśmiał się z niego i naprawdę wychodził za kompletnego idiotę.

Harry wydął wargi, jakby to była najgorsza wiadomość, jaką słyszał tego dnia i potem pocałował go, w zamian zaciągając się zapachem Louisa.

- Wiesz, to mogło okazać się katastrofą, ale jest perfekcyjnie - wymamrotał w szyję Louisa.

- Wiem, po części podsumowuje to nas całkiem nieźle, racja?

Garnitury wyglądały jeszcze lepiej, kiedy je założyli i co najwiażniejsze, wyglądali razem dobrze.

Założył spinki do mankitu od Harry'ego i jako ostatni krok przygotowań, ich pokój wkrótce wypełnił się makijażystami i fryzjerami, którzy robili ostatnie poprawki i jego mama zmieniła pokój, więc teraz płakała stojąc przed nim, zachwycając się jak stylowo razem wyglądali.

Cały czas stroił głupie miny do Harry'ego i Harry upewnił się, by dać mu trochę czekolady zanim pójdą bo wiedział, że cukier go uspokoi. 

Tego dnia czas mijał szybciej, szybciej niż w jakimkolwiek dniu w życiu Louisa. Wszyscy zostali wyproszeni z pokoju przez Zayna, który wyglądał nieziemsko w białym garniturze od Givenchy i jedynie kilka całusów i obietnic później wrócił, by zabrać ich na mury.

Kiedy Louis uniósł brew na biały garnitur, wyrzucił ręce w powietrze, pryskając ich trójkę Chanel.

- Cóż, ktoś musiał i nie widzę tu żadnej panny młodej!

Głośny dźwięk wydobył się z kieszeni Zayna i wkrótce po tym przyszli Niall i Liam, obaj wyglądali niezwykle. Uśmiechali się tak szeroko i Liam wręczył Zaynowi chusteczkę, kiedy nagle łzy zaczęły wydostawać się z jego oczu. 

- Wiecie chłopaki, cieszę się waszym szczęściem. Prawdopodobnie dam bardzo pijaną, bardzo dobrą przemowę, która skończy na każdej relacji w mediach społecznościowych, ale tylko dla naszej piątki, najpotężniejszej piątki, naszej małej grupy - Zayn podszedł do jednego ze stołów i przyniósł tackę z szampanem, każdy z nich wziął po jednym. - Chciałem wznieść nasz własny toast i powiedzieć jak szczęśliwy jestem, że znaleźliście swoje własne szczęśliwe zakończenie. Wszyscy jesteśmy na szczycie swojej własnej gry i wypijmy za więcej kolacji i imprez i za was chłopaki, żebyście byli nadmiernie rozkoszni przez następne lata.

Teraz naprawdę szlochał i kiedy skończył mówić, dostał czkawki i cała ich piątka się zaśmiała, stukając się kieliszkami.

Ich trójka wyszła w pośpiechu, by zająć swoje miejsca przy stole najbliżej ołtarza i Louis z Harrym powoli udali się z hotelu do szeorkiej, głównej ulicy w stronę schodów prowadzących do murów, które obecie mieściły ich ukochane osoby.

Harry wyjął swój telefon gdy stali na zazwyczaj zastłoczonym placu, czekając aż dwudziestocztero osobowa orkiestra zacznie grać, ich kolej by zaczęli iść.

- Co powiesz na to, że uwiecznimy to porządnie, tylko dla naszej dwójki? - uniósł telefon, antyczne mury i marmurowa podłoga rozciągała się za nimi. Louis uśmiechnął się, szeroko i dumnie, przyciskając pocałunek do policzka Harry'ego. Zrobili jedno i potem dwa i potem tuzin zdjęć, na przemian jedynie uśmiechając się, aż do całowania się. Porobili po kilka zdjęć każdej pozy, Louis rozciągał swoje ramiona niczym ptak i Harry obracał się na pustym placu i poprosili gospodarza by zrobił im kilka zdjęć gdy się przytulali, tylko dla ich dwójki.

Niezliczoną ilość zdjęć i dni później, kiedy wszystko się skończyło i siedzieli w domu, przeglądając ślubne wspomnienia, zdjęcia, które Harry zrobił swoim telefonem były tymi, które lśniły najjaśniej.

Orkiestra zaczęła cicho grać, głos Eda Sheerana dominował, gdy śpiewał pierwsze linijki Photograph. Louis ciasno trzymał dłoń Harry'ego, uśmiechając się do niego, gdy zaczęli wspinać się po schodach. Orkiestra zaczęła grać głośniej, gdy szli między murami i mógł dostrzec morze ludzi siedzących przy długich, białych stołach i tysiące kwiatów przyczepionych do murów, które ustawione były za stołami sprawiając, że to całe miejsce wyglądało jak z bajki. W powietrzu nad ludźmi wisiały światełka, już podświetlone i dźwięk fal zagłuszał piosenkę w najpiękniejszy sposób.

So you can keep me

Inside the pocket

Of your ripped jeans

Holdin' me closer

'Til our eyes meet

You won't ever be alone

Wait for me to come home

Loving can heal

Loving can mend your soul

And it's the only thing that I know (know)

I swear it will get easier

Remember that with every piece of you

And it's the only thing we take with us when we die

We keep this love in this photograph

We made these memories for ourselves

Where our eyes are never closing

Our hearts were never broken

Time's forever frozen still

Wciąż mieli do pokonania kilka stopni, zanim dotrą do białego dywanu, który umieszczony był pomiędzy dwoma głównymi stołami, gdzie siedzieli ich najbliższi przyjaciele i rodzina i Louis już był bałaganem zaledwie od tego jak pięknie to wyglądało i przez fakt, że to nie był tylko sen, ani projekt, ani sesja, ale prawdziwe życie i to w dodatku jego. Życie, gdzie poślubi swoją największą miłość ponad morzem i pod światełkami, otoczony kwiatami.

Spojrzał na Harry'ego i mógł dostrzec, że jego oczy również były załzawione i w jakiś sposób wciąż zdołali iść w prostej linii i dostrzeć do ołtarza bez potknięcia się. Zostały im wręczone chustki z monogramem, gdy stanęli do siebie twarzą i otarł swoje oczy, nie chcąc przegapić żadnego momentu. Kapłan mówił jak się tutaj spotkali i spojrzał głęboko w oczy Harry'ego i jedynie się uśmiechnął, tak szeroko jak tylko mógł, ściskając jego palce w swoich dłoniach, nie będąc w stanie stać bez ruchu. Muzyka w tle była cicha i piękna i skupił się na sposobie, w jaki wiatr bawił się włosami Harry'ego, które opadały na jego ramiona i sposobie, w jaki jego oczy lśniły od światełek rozwieszonych nad nimi.

Potem kapłan spytał ich obu by wypowiedzieli swoje intencje i Harry był pierwszy w kolejce, kąciki jego ust wykrzywiły się w uśmiechu. Harry powiedział 'tak', z determinacją w głosie i pasją w oczch i potem była kolej Louisa i powiedział to szybciej i pewniej, niż kiedykolwiek wcześniej. Harry skinął do niego głową, ponownie płacząc i potem odwrócił swoją głowę na sekundę by spojrzeć na swoją mamę i mamę Harry'ego, które cicho płakały w swoich ramionach i Zayn szybko mrugał, walcząc ze łzami, obok Liama i Nialla, którzy trzymali swoje polaroidy i głośno pociągali nosami.

Miłość, którą mógł poczuć w powietrzu była zaraźliwa i była wszędzie. Odchrząknął i wrócił wzrokiem do Harry'ego, nie był pewny co zamierzał powiedzieć, gdy jego plany co do napisania swojej przysięgi skończyły niemalże w dwudziestu wersjach, każde szło w innym kierunku. Porzucił je wszystkie i zdecydował mówić prosto z serca, czerpiąc inspirację z zieloności oczu Harry'ego i ciepła jego dłoni złączonych z tymi Louisa.

- Harry Stylesie, jestem dzisiaj taki szczęśliwy. Skrócę to, bo już zrobiłem wielką przemowę kiedy ci się oświadczyłem i drugą niemalże dwa lata temu kiedy myślałem, że cię straciłem, więc myślę, że mamy już ich dość - zaczął i Harry głośno się zaśmiał, gdy wziął oddech. - Jestem dzisiaj tak szczęśliwy, będąc tutaj z tobą, ponieważ sprawiasz, że każde wspomnienie jest tysiąc razy bardziej warte zachowania. Jestem szczęśliwy i nie widzę, żebym kiedykolwiek nie był u twojego boku i to mi wystarcza, żebym umieścił całą swoją stawkę w tym wielkim ryzyku, jakim jest życie i postawił na naszej dwójce - przerwał, przez sekundę zbierając swoje myśli.

- Ludzie myślą, że partner, bratnia dusza musi być idealnie do ciebie dopasowana. Wszyscy szukają swojej brakującej części, kiedy w rzeczywistości twoja prawdziwa bratnia dusza jest twoim lustrem, kimś, kto pojawia się w twoim życiu i pokazuje ci wszystko, co cię zatrzymuje. Bratnia dusza nie jest twoim przeciwieństwem, ani twoją repliką, to ktoś, kto odzwierciedla ciebie, ktoś, kto sprawia że możliwym staje się dla ciebie zmiana twojego życia. I to jest to, co dla mnie zrobiłeś i co wciąż dla mnie robisz, Harry. Jesteś moim lustrem i sprawiasz, że jestem lepszą osobą w każdy możliwy sposób. Kocham cię i nie mogę sobie wyobrazić że kiedykolwiek miałbym tego nie robić.

Z oczu Harry'ego płynął teraz wodospad i przytakiwał gwałtownie, jakby próbował powiedzieć jak bardzo się z nim zgadzał. Zajęło mu chwilę żeby się wystarczająco uspokoić, zanim ponownie przemówił i jego głos był chrapliwy sprawiając, że Louis chciał pominąć resztę i po prostu na zawsze całować go do nieprzytomości.

- Louis, kiedy po raz pierwszy cię spotkałem, czuć jakby to było wieki temu i również jakby to było wczoraj, naprawdę, tak bardzo cię podziwiałem, myślałem, że nawet nie mogę się do ciebie odezwać. Dwa lata później i nic się nie zmieniło, poza faktem, że zdołałem zobaczyć, że to nie jest tylko to jak ciebie spostrzegam, ale również jak ty widzisz mnie. To bardzo potężna rzecz, kiedy ktoś uważa cię za osobę, którą ty chcesz być i do tego dążysz. I to jest to, co mi podarowałeś, czas i jeszcze raz czas. Pokazujesz mi, że nie jestem tylko tym i tamtym, widzę w twoich oczach jak ty widzisz mnie i wierzę ci o to sprawia, że jestem potężny, to sprawia, że jestem silny. Chciałem ci powiedzieć jak dzisiaj ciebie widzę, ale to nie jest łatwe zadanie. Nie możesz opisać kogoś, kogo kochasz. Kiedy kogoś kochasz, ten ktoś jest wszystkim, nie tylko kilkoma słowami splecionymi w całość. Żadne zdanie, żaden ciąg słów nigdy nie będzie wystarczający. Więc w zamian chciałbym powiedzieć, że cię kocham i że planuję kochać cię tak długo, jak mi pozwolisz, Louis, bo my, my jesteśmy ponad nasz czas na teraz i zawsze.

Uśmiechnęli się do siebie na dźwięk szlochów z widowni i potem do Eda dołączyła Christina Peri, by zaśpiewać Be My Forever.

We're on top of the world

We're on top of the world

Now darling, so don't let go

Can I call you mine?

So can I call you mine now, darling

For a whole lifetime?

My heart finally trusts my mind

And I know somehow it's right

Zamiast pierścionków, zdecydowali się na zrobione na zamówienie, platynowe, miłosne bransoletki od Cartier, które raz założone mogą być ściągnięte tylko przez osobę, która miała kluczyk. Grawer na bransoletkach był współrzędnymi Dubrownika, nic więcej, to było wystarczające. Kiedy założyli swoje bransoletki, wymienili się kluczykami i wyrzucili je do morza. I tak nie będą ich potrzebować.

Louis był tak szczęśliwy, kiedy jego wzrok napotkał ten Harry'ego, że nie miałby nic przeciwko, jeśli ten dzień miałby być jego ostatnim dniem na Ziemi. Zaliczał ten moment do swoich największych osiągnięć. Zaliczał ten moment jako początek ich wieczności.

Koniec.



Mam nadzieję, że tłumaczenie się podobało:)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top