Rozdział 6
Zgodnie z decyzją Ligii Złoczyńców - i Midoriyi - podzielili się na trzy grupy, do trzech różnych zadań. Pierwsza grupa składała się z Shigaraki'ego, Togi i Mr. Compressa, a ich misja polegała na porwaniu ucznia Kursu Ogólnego, Hitoshi Shinsou, bez żadnych świadków. Na szczęście Midoriya ich nie pośpieszał, tylko dał łatwy i otwarty przedział czasu w ciągu całego dnia.
Następna była grupa wybrana do gromadzenia danych i informacji, na temat każdego złoczyńcy, którego znali lub, który był dostępny w, lub w pobliżu miasta Musutafu. Z tego powodu, Twice, Magne, Spinner i Dabi, dość wcześnie zaczęli działać. W końcu, jeśli zamierzają zebrać jakieś informacje, będą potrzebować danych na temat wielu złoczyńców. A to wymagało czasu.
Wreszcie, Midoriya i Kurogiri odeszli do swojego zadania, o którym nie mieli pojęcia. Kurogiri nie znał ciemnej strony tego chłopca tak dobrze lub wcale, więc ciągle się zastanawiał. Co mieli zrobić? Dlaczego akurat on? I dlaczego nie powiedział reszcie Ligi?
Oczywiście wszystkie jego pytania miały zostać wyjaśnione. I to już niedługo. Naprawdę niedługo.
~O~
W UA zaś, był to zwyczajny kolejny dzień, z tą kompletną ciszą. Ciężar w ich sercach nie chciał ich opóścić. Ani nauczycieli, jak i uczniów.
Nie mieli żadnego tropu, co do miejsca, gdzie znajdowało się ciało ich zielonowłosej bułki cynamonowej. W oczach bohaterów, ani policjantów, nie było oznak podejrzeń. Dwie pięgniarki, które zastali nieprzytomne, prawdopodobnie straciły swoje wspomnienia przez czyiś quirk. Nie było żadnej wskazówki, która mogłaby dać im jakąś drogę.
To wszystko było tak okropne...
Było strasznie cicho i dziwnie bez Midoriyi w klasie, w akademiku, jak i podczas treningów.
Ciężkie uczucie winy ciągle otaczało uczniów klasy 1-A.
Po prostu nie umieli... Nie umieli stawić czoła rzeczywistości. Nie miało to dla nich sensu.
Midoriya odszedł....
- NIE MOGĘ TAK DŁUŻEJ!!! - wykrzyczał Kirishima, wstajac z krzesła. Reszta uczniów spojrzała na niego zza stołu, przy którym jedli obiad.
- .... Kirishima, proszę... Uspokój się-! - Iidzie przerwał ponowny krzyk czerwonowłosego.
- USPOKOIĆ SIĘ?! CHCESZ, BYM SIĘ USPOKOIŁ?!! - znow się wydrał.
Uczniowie spóścili wzrok, odpowiadajac ciszą na jego wybuch. Kirishima zaś usiadł na swoim krześle, zaciskając ręcę w pięści, a w koncikach jego oczu pojawiły się łzy.
- Nie mogę tak dłużej... Jestem zmęczony udawaniem, że wszystko jest w porzadku, cholera! - wykrzyknął, powstrzymując łzy.
- Nie możecie tego zobaczyć...? Midoriya... Nie zasłużył na to... Proszę przestańcie się tak zachowywać.... Proszę... Przestańcie tacy być... - dodał, trochę ciszej niż przedtem.
- Co masz przez to na myśli? - spytał Todoroki z końca stołu, zaciskajac zęby i posyłając mu pioronujące spojrzenie.
Todoroki nie był taki sam, jak wtedy gdy był z nimi Midoriya. Po stracie swojego pierwszego przyjaciela, coś się w nim zmieniło. Po dowiedzeniu się o śmierci chłopaka, nie było momentu, podczas którego nie obwiniałby się. Był na siebie wściekły.
Dlaczego nie mógł nic zrobić? Dlaczego nie był w stanie mu pomóc? Midoriya mu pomógł, nawet gdy wszystko chował w sobie. Ale znał Midoriy'ę aż za dobrze, więc dlaczego nie mógł powiedzieć że cierpi? Dlaczego nie mógł mu pomóc? Wszystkie te pytania przywiodły go do jednej rzeczy...
Nie był wystarczająco dobry...
- Mam na mysli to, że mieliśmy być jego przyjaciółmi... Poradził sobie ze swoim złym odpowiednikiem... On... On się zabił... Jego ciało zaginęło... Nie mówcie mi, że czujecie się z tym dobrze... - odparł Kirishima, a jego zaciśnięte pięści zaczęły drżeć.
Znów zapadła cisza. Dopóki nie przemówiła Yaoyorozu.
- Oczywiście, że nie. Nikt z nas nie czuje się dobrze... Ja nie jestem... Nie łapię tego... Co chcesz nam zasugerować? - czarnowłosa dziewczyna spojrzała na niego ze zmartwioną miną.
Kirishima popatrzył w przestrzeń, a zaraz potem na swoje dłonie. Ponownie zacisnął pięśći i otarł wciąż zbierajace się łzy.
- Mówię, że powinniśmy zrobić coś wiecej, niż tylko siedzenie tu i udawanie, że wszystko jest okej! - krzyknął. - Pamietam, że gdy Bakugo został porwany przez złoczyńców, Midoriya, mimo swojego stanu, nie zastanawiał się dwa razy przed wyruszeniem mu na pomoc!
Wybuchowy blondyn się wzdrygnąl i cicho odwrócił głowę.
- Powinniśmy go ocalić...!! Powinniśmy p-przyanjmniej spróbować...!! Wiem. On zrobiłby to samo dla każdego z nas, prawda? Więc proszę... - powiedział Kirishima, znirzając głowę.
Cisza...
- Przepraszam... Ja tylko... - chłopak nie dokończył zdania.
- Dobrze więc.
Wszyscy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
- Znajdźmy go - powiedział Bakugo.
~O~
Przed wyjściem ze stołówki, Hitoshi Shinso obserwował ciężką aurę, rozprzestrzeniającą się po uczniach klasy 1-A.
Wiedział oczywiście o całej tej sytuacji, będąc szczerym, on także był niespokojny i smutny.
To było dla niego dziwne.
Midoriya odszedł.
Nigdy o tym nie myślał, ale teraz, widząc wszystkich tak przgnębionych, nie mógł im z tym pomóc. Z tym dziwnym uczuciem.
To było dla niego inne. Jakby wiedział, że w jakiś sposób, gdzieś, Midoriya nie umarł. Jeszcze nie. Tak, czuł jakby znikał. Lecz był tu. Czuł to.
Ale wzruszył na to ramionami.
Przyjaciele Midoriyi znali go lepiej. Jeśli nie mogli powiedzieć, to jakie znaczenie miały jego odczucia?
Żałował jedynie, że nie był w stanie powiedzieć, czy to uczucie było prawdą, czy nie.
Nagle został wyrwany ze swoich myśli, gdy z roztargnieniem szedł w pobliżu terenów treningowych UA. Poczuł, jak ktoś stuka go w ramię i instynktownie, odwrócił się tylko po to, by zobaczyć znajomą twarz.
-Tak, panie Aizawa? - zapytał Shinso, patrząc na Pro bohatera.
-Chodź ze mną. Chcę ci coś pokazać - powiedział nauczyciel, sygnalizując chłopakowi, by poszedł za nim. Fioletowowłosy skinął głową i zrobił, co mu kazano.
Wkrótce obaj wyszli z UA, kierując się na stacje kolejową. Gdy ją jednak minęli, Shinso zaczął się martwić.
- Um, panie Aizawa, gdzie dokładnie idziemy? - zapytał.
- Po prostu chodź za mną. Jesteśmy już blisko, nie martw się - odpowiedział Eraserhead, gdy razem weszli do pustej uliczki.
"To nie wygląda dobrze...." pomyślał chłopak.
Wtedy Aizawa się zatrzymał.
- Uh, panie Aizawa? Jest pan pewny, że to tutaj? Nie.... nie widzę tu nic specjalnego... - powiedział niepewnie Shinso, rozglądając się.
- Tak jest?
Podwójny głos wystraszył chłopaka, ktory odwrócił się w strone topniejącej twarzy Aizawy.
Nie. Całe jego ciało topniało.
- Co do diabła?! - wykrzyknął fioletowowłosy, cofając się.
Chwilę później ukazała mu się Toga, lecz gdy spróbował uciec, zobaczył dwójkę złoczyńców, która blokowała mu przejście.
Shigaraki i Mr. Compress.
- Nie było tak źle, wiesz. Mogę nawet powiedzieć, że było dość łatwo! Ten dzieciak wyraźnie mnie nie docenił, mówiąc nie śpiszecie się, Hah! - zaśmiał się Shigaraki.
"Oh, cholera! Co powinienem zrobić?!" Pomyślał Shinso. Wtedy wpadł mu do głowy plan.
- Co? Myślicie, że łapiąc mnie w jakiejś alejce wygraliście? Hah! Żałosne! Sądzę, że ten 'dzieciak', o którym mówicie miał rację. Złoczyńcy są strasznie głupi! - krzyknął, czekając na jakąś odpowiedź, by mógł zrobić im pranie mózgu i uciec.
Lecz nie zadziałało. Nikt z nich, nie odpowiedział. Bo już wiedzieli. Midoriya dał im kilka wskazówek, co do Shinso. I przydały się im.
Natomiast Mr. Compress, podszedł do niego z zamiarem schwytania go swoją indywidualnością.
Shinso kilka razy go uniknął, lecz w końcu został przez niego pojmany. Lub przez jego cyjanowe, niebieskie kulki.
- Prościzna! - powiedział Compress, przypatrując się kulce w swojej dłoni.
______________________________
Chcę sie tylko pochwalić, że niedługo skończę oglądać 4 sezon bnha i nie będę musiała się martwić o spoilery
A przynajmniej o te z anime
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top