Yukio Okumura x reader
For Misaki_Kato__
To mój pierwszy raz pisania xreadera
I chyba w ogóle damskiej postaci
So
Be kind to me
Myślniki będę podwójne, ponieważ nie mam siły ich usuwać. TAK, ZERO JEST WE MNIE PROFESJONALIZMU, NO WYBACZCIE PROSZE, ŻE SIĘ PANOSZĘ
Następny xreader będzie w 2 osobie bo chciałabym zobaczyć jak to jest pisać w innej perspektywie~
Mam rozkminę czy powinnam tu oznaczać tkaczkę, czy nie
Ale ya know what?
Walić to
Shot bez tkaczki to nie shot
Od razu lepiej
Żegnam, i przepraszam jeśli jest on nawet gorszy niż w mojej głowie :'>
______________
(T/I) - twoje imię
(K/W) - kolor włosów
(K/O) - kolor oczu
(T.I) oparła się ręką o stolik i rozejrzała po pokoju. Większość osób zawzięcie o czymś dyskutowała, podczas gdy reszta wzięła sobie ten czas za idealny, by odespać nieprzespaną noc. (T/I) wtrącała się co jakiś czas do rozmowy Shiemi i Rina, choć przez większość czasu wolała jedynie się przysłuchiwać radosnej wymianie zdań dwójki przyjaciół oraz obserwować szczęście wypisane na twarzy blondynki.
Pokój w którym przebywali wyglądał niemal jak pozostałe w akademiku, w których przyszło im się tego dnia uczyć - prawie cały pusty, nie licząc niskiego stołu na samym jego środku. Na początku wszyscy nienagannie przy nim siedzieli, lecz gdy po jakimś czasie Yukio nie przychodził, dali sobie z tym spokój. Znudzeni nicnierobieniem zaczęli zajmować się własnymi sprawami.
(T/I) widziała, jak bardzo młodszy Okumura był tego dnia zmęczony. Jako nową uczennicę dyrektor przydzielił ją do mieszkania w akademiku i choć z początku nie bardzo była z tego zadowolona, teraz bardzo cieszyła się z jego decyzji. Jakoś dawała radę przeżyć, zamieszkując go wraz z braćmi, choć to cud, że wciąż utrzymywała się przy życiu, zważywszy na umiejętność Rina pakowania siebie, jak i innych w kłopoty.
Całe szczęście, że był tam też z nimi Yukio.
Dziewczyna sądziła, że chłopak prawdopodobnie zawalony pracą, nie miał czasu przyjść na swoją lekcję na czas. Poprzedni nauczyciel, z którym mieli lekcję i który przekazał im, że to właśnie do akademika mają się skierować, prawdopodobnie to wiedział.
Starała się nie zamartwiać o chłopaka, którego minęła w drodze do szkoły przeszło kilka godzin temu, bo wiedziała, że gdyby ten wiedział, nie byłby zbytnio zadowolony, że (T/I) przejmuje się takimi błahostkami jak zwykłe zmęczenie.
-- Kiedy ten idiota zamierza się w końcu pojawić… - (T/I) usłyszała burknięcie Rina. Zerknęła na niego kątem oka, jak i na milczącą Shiemi.
-- Pewnie niedługo przyjdzie, nie musisz się tak oburzać - parsknęła (K/W)włosa, a chłopak zrobił niezadowoloną minę. - Czemu tak się nim przejmujesz? - Uniosła brew.
-- Bo ten idiota robi z siebie niewiadomo kogo! - Rin prychnął, uderzając pięściami o stół niczym małe dziecko. - Niech się pospieszy i przestanie wreszcie sprawiać, że za każdym razem coraz bardziej odczuwam, jak dużo większe ma ode mnie doświadczenie - dodał ciszej, z determinacją wgapiając się w drzwi.
To była ta część relacji dwójki braci, której (T/I) nie rozumiała. I chyba nikt nie rozumiał. Z jakichś powodów nie trafili oni do Akademii Prawdziwego Krzyża w tym samym czasie, i teraz to Yukio był tym, który uczył Rina, zamiast siedzieć razem z nim w ławce. Szczerze, nie dziwiła się, że tak to Rina frustrowało. Pewnie często był porównywany do swojego brata.
Ale z drugiej strony, nie była to wina Yukio.
Rin znów mamrotał coś do siebie.
-- Jeśli on zaraz tu nie przyjdzie to…
-- Cokolwiek planowałeś zrobić, myślę, że niestety już się to nie ziści.
Cała klasa raptownie odwróciła się w stronę drzwi, gdzie z teczką w dłoni stanął Yukio, patrząc uważnie na swojego brata.
-- Wreszcie jesteś! - wykrzyknął Rin, opierając się na ręce i zerkając na niego zza ramienia. Młodszy westchnął, poprawiając swoje okulary.
-- Przepraszam was za spóźnienie. - Ignorując brata, wkroczył w głąb pomieszczenia. Wszyscy prędko zdążyli już wrócić do swoich miejsc przy stole, jedynie Rin nie wyglądał, jakby było mu do tego spieszno.
Shiemi pociągnęła go za materiał koszulki, patrząc na niego prosząco. Chłopak niechętnie ruszył się w stronę stołu, obdarowując dziewczynę delikatnym uśmiechem. Kiedy jednak jego wzrok powrócił do Yukio, gwałtownie złapał się za głowę, marszcząc brwi.
(T/I) ucieszyła się, widząc, że Yukio wyglądał o wiele lepiej niż rano. Na jego twarzy wypisane było zmęczenie, spowodowane prawdopodobnie pracą, jednak worki pod oczami nie były już tak bardzo widoczne. Chłopak podążył w stronę stołu. Położył na nim swoją teczkę i sam przysiadła przy jednym z krańców.
Westchnął, patrząc uważnie na wszystkich obecnych, włączając w to już nieco mniej narzekającego Rina oraz zagadującą go Shiemi. Gdy jednak odchrząknął, nawet ta dwójka raczyła na niego spojrzeć.
-- Dzisiaj z racji mojego spóźnienia oraz zbliżającego się końca roku…
-- Nie ma jeszcze nawet drugiego semestru…
Yukio zgromił Rina wzrokiem.
-- Tak jak mówiłem, zajmiemy się dzisiaj waszymi specjalizacjami. - Chłopak odchrząknął, zaczynając wyjmować papiery ze swojej teczki. - Wszyscy już swoje wybraliście, bądź wahacie się pomiędzy dwoma wyborami. - Popatrzył na wszystkich uważnie. - Te dokumenty zawierają w sobie ważne informacje o waszych frakcjach, jednak dyrektor poinformował mnie także, że znajduje się w nich coś na wzór testu, który chciałby abyście wypełnili - wyjaśnił, a kilka osób przeraziło się, słysząc słowo "test". - Ale spokojnie - dodał szybko uspokajającym tonem. - Myślę, że polegać to będzie bardziej na dziwnie skonstruowanych przez niego pytaniach. Nie spodziewałbym się raczej czegoś skomplikowanego.
Kilka osób spojrzało na niego z nadzieją, gdy zaczął rozdawać wszystkim odpowiednie dla nich arkusze. (T/I) Złapała za kartki należące do niej, patrząc na pozostałych, którzy po otwarciu swoich odetchnęła z ulgą. Sama nie mogła zdecydować się na swoją specjalizację, dlatego też przed jej twarzą leżały dwa inne pliki kartek.
Zauważyła, jak Yukio garbi się przy stole, ignorując tak naprawdę wszystkich wokoło, którzy pomału z powrotem powracali do swoich rozmów oraz jednoczesnego wypełniania arkuszy.
Niby nie byli aż tak blisko siebie, by się o to pytać, ale…
Lekko go szturchnęła. Chłopak odwrócił się w jej stronę z pytaniem wypisanym na twarzy.
-- Czujesz się już lepiej? - spytała.
Yukio uśmiechnął się blado.
-- Trochę - wymamrotał. - Przyzwyczaiłem się do zmęczenia, nie masz się o co martwić. - Machnął lekceważąco ręką.
(T/I) Spojrzała, na niego niepewnie. Przyciągnęła w swoją stronę papiery, uważnie patrząc na obie frakcje, pomiędzy którymi się wahała. Zanim jednak w ogóle mogła złapać za długopis, lub odpowiedzieć Yukio, jej myśli zostały przerwane przez głośny trzask.
-- Spadaj, kretynie!
Odwróciła się w stronę odgłosów. Rin rozdrażniony patrzył na Rujiego. Ten natomiast odpowiadał mu zirytowanym spojrzeniem.
Ach, a więc to tylko oni.
-- Pfft, to ty czegoś ode mnie chciałeś - parsknął opierający się o swoją rękę Suguro.
Oboje popatrzyli na siebie wrogo, a na czole Rina pojawiła się żyłka.
-- Chłopaki, spokój. - (T/I) uśmiechnęłą się pod nosem, widząc ich sprzeczkę. Ci tylko wymamrotali coś niewyraźnie.
Już pierwszego dnia szkoły zdołała poznać ich dziwną relację, i choć wszyscy wiedzieli, że ta dwójka zakopała już topór wojenny, wciąż bez przerwy się kłócili. Już chyba wszyscy zdążyli nauczyć się ich ignorować.
Dziewczyna dostrzegła, jak Rin się wzdryga, a zaraz jego ciemne oczy ogarnęły gwałtownie otoczenie, jak gdyby wyczuł tam czyjąś nieproszoną obecność. Brew Ryuujiego drgnęła na widok, że chłopak tak szybko i łatwo odwrócił od niego swoją uwagę.
(T/I) pochyliła się obok Okumury, kładąc mu rękę na ramieniu. Gdy otwierała usta, by coś powiedzieć, kątem oka zobaczyła, jak Kamiki gwałtownie zwraca swoją twarz w stronę sufitu, a potem rozgląda się po ścianach. Przemówiła, zanim mogła to zrobić (K/W)włosa.
-- Też macie to dziwne uczucie obserwowania? - zapytała beznamiętnie, z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Ci, którzy kompletnie nie zignorowali jej słów, wzruszyli tylko ramionami. Dziewczyna cicho westchnęła i bez słowa wróciła do wypełniania swojego arkuszu. (T/I) zdołała jednak dostrzec, jak zaciska lekko pięści i przygryza wargę.
Siedzący obok (T/I) Yukio zdawał się być kompletnie skupionym na leżących przy nim dokumentach. Niechętnie, dziewczyna sama w końcu przewróciła pierwszą stronę swojego pliku kartek. Nie do końca wiedziała, co ma tam napisać. Wciąż nie podjęła decyzji, jakiej specjalizacji chce się uczyć. A to w pewien sposób wiązało jej ręce, jeśli chodziło o pełne rozwijanie swoich umiejętności.
Westchnęła pod nosem. Czy naprawdę musiała dokonywać wyboru?
Wgapiając się w ścianę, toczyła w swojej głowie walkę. Zacisnęła usta w cienką linię, a palcami zaczęła niekontrolowanie stukać o stół, dopóki Kamiki nie popatrzyła na nią ostro, upominając się o ciszę. Jakby miało to jakiekolwiek znaczenie.
Wtem (K/O) oczy (T/I) się zwęziły, a po plecach przeszedł dreszcz. Potrząsnęła głową, chcąc odegnać od siebie to dziwne uczucie, ale na nic się to zdało. Poczuła się, jakby była… obserwowana.
Była jednak pewna, że to wrażenie dotknęło ją w tej chwili dużo silniej niż wcześniej Izumo, czy też Rina. Podrapała się po karku i instynktownie zaczęła rozglądać się po pokoju, sprawdzając czy naprawdę ktoś ją obserwuje. Stety czy niestety, wszyscy w klasie skupieni byli na swoich kartkach.
(T/I) zamarła, marszcząc brwi. Uczucie nie ustępowało.
Po przeciwległej ścianie, przez szparę z korytarza, wydobywał się jakby spleśniały, jasny śluz, z każdą chwilą plamiąc i powolnie żrąc jasnobrązowe deski. Przypominało to połączenie grzyba z białym glutem, który pokrywał teraz już nie tylko ścianę, a i również podłogę. (T/I) wciąż nie dostrzegła, z której strony pochodziło to dziwne uczucie obserwowania, ale straciło to nagle znaczenie. Przygryzając wargę i nie odrywając wzroku od pochłaniającego pokój grzyba, szturchnęła Yukio w ramię. Nie czekając na jego reakcję, zaczęła mówić
-- Yukio… - wymamrotała, a w jej głosie zabrzmiał niepokój. Nawet nie zauważyła, że zapomniała zwrócić się do niego, jak do nauczyciela. - To chyba nie powinno tak wyglądać, nie? - Niepewnie wskazała ręką na ścianę.
-- Hm? O co cho… - Okumura zaniemówił, a jego oczy się rozszerzyły. Zerknął kątem oka na dziewczynę, zanim zerwał się na równe nogii. - Wszyscy - powiedział głośniej, zwracając na siebie uwagę swoich uczniów. Z determinacją popatrzył na rozprzestrzeniającą się substancję. - Cofnąć się!
Klasa uniosła zdziwiona głowy, ale mimo to, nim nawet mogli zobaczyć zagrożenie, zmieszani powstali, odchodząc od swoich miejsc. Yukio stanął przed nimi, rozkładając i ręce i zmuszając ich, do cofnięcia się na drugi kraniec pokoju.
(T/I) patrzyła jak drewniana ściana zostaje wyłamana, a ich nauczyciel wyciąga zza płaszcza swoje pistolety. Małe, ciemno-białe kończyny zaczęły torować sobie drogę, natomiast skażenie zaczęło sięgać coraz dalej. A więc to był demon. Cóż, dość oczywiste, choć (T/I) nie pomyślała o tym od razu. W swojej głowie zaczęła wertować wszystkich znanych sobie mieszkańców Gehenny.
Stworzenie zdolne do wytwarzania dziwnego, szybko rozprzestrzeniającego się śluzu, podobnego do grzybu. Liczne krótkie kończyny oraz…
Rozległ się strzał spluw, i w tej samej chwili deski nie wytrzymały już nacisku ciała demona.
...Oraz dwa dziwne wzory na potencjalnej głowie, będące potencjalnymi oczami, wgapiającymi się w swoich wrogów. Podłużne ciało, pokryte miazmą.
Tylko jaki demon tak wyglądał? (T/I) kojarzyła, naprawdę rozpoznawała te cechy, jednak żadna nazwa nie chciała pojawić się w jej umyśle. Przygryzła wargę.
-- Nieczysty Baron… - usłyszała za sobą szept Kamiki. Raptownie zerknęła w jej stronę, ale ta nie zdawała się zwracać uwagi na nic innego prócz demona.
Po pokoju rozeszły się rozjuszone odgłosy zdziwienia i zaniepokojenia uczniów. Yukio wojowniczo odgrodził ich od wroga.
-- Uciekajcie! - krzyknął, nie odwracając się w ich stronę. - Ja zajmę się…
-- Chyba śnisz, skoro myślisz, że sobie tak po prostu pójdę! - przerwał mu jego brat. Wyszedł przed niego, a w rękach miał już swoją katanę, gotowy do ataku. Yukio zacisnął wargi, patrząc ostro na Rina. Złapał go za nadgarstek, zatrzymując przed wyjęciem z poszewki Kurikary.
Rin spojrzał na niego zirytowany, szarpiąc za swoją własność.
-- On nie jest czymś, z czym powinieneś spierać się akurat ty. A raczej w szczególności ty.
-- Ale przecież jest tu po mnie - Rin uniósł wysoko podbródek. (T/I) nie do końca wiedziała, czemu demon miałby chcieć dopaść chłopaka, postanowiła jednak na razie przemilczeć tę sprawę. - Więc daj mi walczyć.
Zamiast słów, w odpowiedzi dostał kolejny odgłos strzału..
-- Powiedziałem, uciekajcie! - Głos Yukio przybrał formę rozkazu.
-- Ale…
Kamiki pociągnęła Rina za ramię. Część osób stała już w progu drzwi, pospieszajac resztę.
-- Jeśli tak bardzo chcesz pomóc, kretynie, to idź może sprawdzić, czy nie ma tu jego koleżków. - Skinęła głową na miazmowego demona i bez uprzedzenia, szarpnęła chłopaka mocniej.
(T.I) zobaczyła jak rzuca ona Yukio ostrzegający spojrzenie.
-- Co, jakich koleżków? - Rin zmarszczył brwi.
Izumo w skrócie mu odpowiedziała, choć pierw przewracając oczami.
Ale (T.I) nie musiała słuchać jej słów; już wiedziała, z czym mają do czynienia.
Nieczysty Baron. Był on najmniej silnym demonem z nieczystego plemienia, jednak nie czyniło go to wcale słabym. Posiadał jedynie mniejsze ciało od swoich “krewnych”, mniej kończyn oraz mniej niszczycielską miazmę, niż oni - nieczysty król oraz księżniczka, którzy to potencjalnie mogli być teraz jego towarzyszami.
W tym wypadku, Rin naprawdę przydałby się, gdyby zajął się choć jednym z nich.
Ataki barona rozpoczęły się powolnie, ale (T/I) ze zmarszczonymi brwiami i lekkim błyskiem zainteresowania oczami tylko czekała, aż jego natarcie nieco przyspieszy.
W chwili jednak, gdy demon w całej okazałości przedostał się do pokoju, a w powietrzu rozległy się odgłosy kolejnych strzałów, pożałowała swojej ciekawości.
Jej oddech przyspieszył; była niemal pewna, że reszty też.
Yukio na kilka sekund obrócił głowę w stronę wciąż sparaliżowanych uczniów.
-- Uciekajcie - powiedział dobitnie. - A jeśli tak ci zależy na pomocy - zwrócił się do brata. - Wezwij też jakieś wsparcie, najlepiej jakiegoś pogromcę.
Rin chciał zaprzeczyć, to było pewne. Mimo jednak, że zaczął już protestować, Izumo zdążyła stanowczo złapać go za ramię.
Shiemi natomiast z żarliwością kiwnęła głową i obie wyciągnęły Rina z pomieszczenia, który niechętnie zaczęła biec po posiłki, w zamiarze mając tak naprawdę później samemu rozprawić się z bestią.
Istniało małe, maciupeńkie prawdopodobieństwo, że w ten sposób Rin chciał się trochę dowartościować, bohatersko ratując swojego bliźniaka, ale to nie było teraz ważne.
Yukio walczył, a jego pistolety w potyczce z potworem może i dawały jakiś skutek, jednak ani trochę nie były w stanie pohamować rozprzestrzeniającego się po podłodze grzyba. Cofając się coraz bardziej, nie zauważył wciąż obecnej w pomieszczeniu (T/I). Dziewczyna sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła z niej kawałek papieru z wymalowanymi na nim czarnymi wzorami. Zawahała się przed wypowiedzeniem słów przywołujących demona.
-- (T/.I) co ty tu jeszcze robisz?! - Nagle przy jej boku pojawił się Yukio. Chłopak złapał ją za nadgarstek, zmuszając do uchylenia się. - Kazałem wam uciekać! - Pociągnął ją w swoją stronę, wypuszczając kolejne kilka strzałów. Demon był dziwnie powolny i spokojny, w porównaniu do innych. - Idź do reszty - nakazał.
-- Nie, czekaj! Nie dasz sam sobie rady…! - Dziewczyna spróbowała się wyszarpnąć z jego uścisku. Mały kawałek papieru wyciągnęła przed siebie, trzymając go między dwoma palcami, jednak Yukio prędko zakrył jej dłoń tą swoją.
-- Ja sobie poradzę, bo jestem wyszkolony. Ty dopiero zaczęłaś uczyć się na egzorcystę. Nie wiesz, w co się pakujesz - powiedział, i tym razem prawie udało mu się wypchnąć (T/I) z pokoju. Dziewczyna dalej protestowała, lecz w chwili, gdy chciała wyrwać mu papier przywołania, ten rozerwał się na dwie części. - Proszę, idź - Yukio zmienił ton głosu na bardziej błagalny. - Nie martw się, zaraz ktoś przyjdzie mi z pomocą.
Dziewczyna przygryzła wargę. Nie chciała iść. Chciała zostać i się wykazać. Czy naprawdę nie mógł jej na to pozwolić?
Nagle wstrzymała oddech, widząc niewielki ruch za plecami Yukio.
-- Uważaj! - Mało się zastanawiając, popchnęła go na bok, sama jednak ledwo uchroniła się przed ciosem Nieczystego Barona.
Leżąc na klatce piersiowej chłopaka, momentalnie poczuła zawstydzenie, dopóki jej uwagi nie odwrócił paraliżujący ból w łydce. W jednej chwili straciła całe powietrze w płucach. Zacisnęła tak mocno pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę. Gdy popatrzyła na swoją nogę, zobaczyła białą miazmę skażającą jej skórę jak jad niektórych demonów. Nie przypominał on jednak niczego, z czym dotąd miała do czynienia.
Nie wyglądało to źle, ale za to piekielnie bolało. Wydała z siebie głuchy okrzyk.
Kątem oka, zarejestrowała jak Yukio zwinnie wstaje i strzela do demona. Sięgnął po coś do kieszeni, prawdopodobnie, by móc w końcu zawalczyć z nim na poważnie.
(T/I) zakręciło się w głowie i ledwo dała radę wstać. Ból zdawał się wnikać jej do kości. Czuła, jakby jej kończyna była oblewana na zmianę lodowatą wodą i wrzątkiem, mając za parę chwil eksplodować.
Niekontrolowanie zaszlochała, chwiejnie opierając się o ścianę.
Przez sekundę miała wrażenie, że złamała nogę, a kość zamiast na dwa, rozkruszyła się na miliony kawałeczków. Chciała nabrać powietrza, ale oddech ugrzązł jej w gardle, gdy ledwo powstrzymywała się przed przymknięciem powiek.
Choć w rzeczywistości mroczki przed oczami i tak już sprawiały, że ledwie cokolwiek widziała.
Zatoczyła się.
-- (T/I)! - krzyknął Yukio, a zaraz potem poczuła przy sobie silne ramię, chroniące ją przed upadkiem. Tuż przy uchu usłyszała jego ciężki oddech. - Nie zasypiaj! - rozkazał, lecz było już za późno.
Dziewczyna zdążyła tylko wymamrotać coś niezrozumiale i ostrzec go przed kolejnym atakiem, nim ciemność nadeszła ze wszystkich stron. Na sekundę straciła pewność, czy grzyb na pewno obrósł tylko jej nogę. Była w przekonaniu, że po zemdleniu ból wciąż drażnił każdą komórkę jej ciała.
- (T/I), wytrzymaj jeszcze trochę!
Głos Yukio odbił się echem w jej głowie. Nie mogła już jednak niczym na to odpowiedzieć.
***
Gdy (T/I) się obudziła, wokół niej panowała kompletna cisza. Powoli oparła się na łokciach, jęcząc przez poczucie odrętwienia w kończynach. Przetarła oczy, przyzwyczajając się do jasno świecącego słońca i rozglądając się wokoło. Znajdowała się w… szpitalu? Tak to przynajmniej wyglądało, zważywszy na charakterystyczny wystrój i zapach.
Kiedy spróbowała się podnieść, zorientowała się, że nie czuje lewej nogi. Momentalnie zamarła, a jej puls przyśpieszył. Znów rozejrzała się po pomieszczeniu, lecz wzrokiem nie odszukała żadnej żywej duszy. Za pomocą swoich rąk zdołała oprzeć się o wezgłowie szpitalnego łóżka, a następnie odchyliła koc, by móc spojrzeć na swoją nogę.
Jej kończyna była cała owinięta cienkimi bandażami, uniemożliwiając jej jednak poruszenie nią. (T/I) marszczyła brwi, przejeżdżając po materiale dłonią. Nic nie poczuła i choć chyba powinna się z tego cieszyć, nie bardzo ją to uszczęśliwiło.
Zamknęła oczy, wzięła głęboki wdech, po czym znów je otworzyła. I nagle zorientowała się, jak się tam znalazła, a jej serce na moment stanęło.
Nagle od strony, gdzie potencjalnie znajdowało się wyjście sali, usłyszała kliknięcie, a zaraz potem odgłos otwieranych drzwi.
-- Tak, oczywiście, zajmę się tym. Zaczekam i wtedy was poinformuję - rozległ się spokojny głos Yukio. Chłopak najwyraźniej skinął głową w stronę jakiejś osoby, po czym - zważając na odgłos jego kroków - skierował się w stronę łóżka (T/I).
-- Yukio…?
Chłopak raptownie przystanął.
-- (T/I), już się obudziłaś? - Okumura zamrugał kilkukrotnie, a następnie już szybszym krokiem dostał się do dziewczyny. Usiadł na stojącym przy jej łóżku krześle.
-- Nic ci nie jest! - Zanim Yukio mógł coś odpowiedzieć, dziewczyna zarzuciła mu ręce na szyję, opadając na niego całym swoim ciałem. - Jak dobrze, że nic ci się nie stało… - powiedziała, a w jej głosie zabrzmiała ulga.
-- Hej, to chyba ja powinienem to teraz mówić. - Yukio położył rękę na głowie (T/I), podtrzymując jej ciało. Dziewczyna lekko się od nie niego odsunęła z zawstydzonym uśmiechem na twarzy.
-- Przecież widać, że ze mną wszystko w porządku - mruknęła, pokazując na siebie i podnosząc się znów na łóżku. Okumura lekko się skrzywił.
-- Cóż… twój wygląd nie daje wrażenia "w porządku" - powiedział i uśmiechnął się lekko, widząc jak dziewczyna szuka wokół siebie czegoś, w czym mogłaby zobaczyć swoje odbicie. Kiedy sięgnęła po swój telefon, leżący na szafce koło łóżka, Yukio delikatnie zakrył go dłonią, oddalając go od twarzy dziewczyny. - Może na razie tego nie sprawdzaj, co? - Zaśmiał się nerwowo, a (T/I) poczuła jak róż oblewa jej policzki.
- Okej… - odpowiedziała przeciągle, odkładając telefon na bok. - Na pewno nic ci nie jest? - zmieniła temat, a przejęcie powróciło na jej twarz. Yukio lekko się uśmiechnął.
-- Nic a nic. - Pokręcił głową. - Po tym jak zemdlałaś, przyszli ludzie odpowiedzialni za likwidowanie demonów takich, jak Nieczysty Baron. Nie masz się co obawiać, to ty tu ucierpiałaś najbardziej.
Dziewczyna lekko się speszyła na te słowa.
-- Wiesz… wybacz, że byłam taka uparta - wymamrotała pod nosem, mając nadzieję, że Yukio zdoła ją jednak usłyszeć. - Powinnam była od razu cię posłuchać i dać zająć się nim profesjonalistom. - Spojrzała na niego z poczuciem winy w oczach.
-- Ważne, że nic ci nie jest - Chłopak położył jej dłoń na czubku głowy. - Poza tym, zachowałaś się jak prawdziwy egzorcysta i nie pozwoliłaś mi walczyć samemu, mimo przewagi demona. To jest coś, czym powinnaś się szczycić.
-- Nawet jeśli kompletnie zawaliłam?
-- Nawet wtedy - zaśmiał się Okumura, a (T/I) dała mu zaraz kuksańca w ramię. - Chociaż to nie zmienia faktu, że zachowałaś się niebywale głupio - zbeształ ją.
-- Wybacz… - Dziewczyna ukryła swoją skrępowaną twarz za zasłoną (K/W) włosów. Uśmiechnęła się, zaciskając dziwnie zęby, jednak w jej uszach zabrzmiał zaraz śmiech Yukio. Brunet przejechał dłonią po jej głowie. Było to naprawdę miłe uczucie.
Tak miłe, że najchętniej przytrzymałaby tam jego dłoń i już nigdy nie puszczała.
-- Nie mam czego ci wybaczać. Wystarczy, że nic ci nie jest. A przynajmniej względnie. - Krytycznie spojrzał na jej nogę. - Masz szczęście, że nie zaatakowała nas Nieczysta Księżniczka lub Król. Wtedy twoja rana byłaby o wiele poważniejsza. Teraz to na szczęście jedynie coś podobnego do niewielkiego oparzenia, więc lekarze łatwo zdołają je uleczyć. - Westchnął ciężko. - W innym przypadku, mogłabyś pożegnać się z nogą.
Nastała cisza, spowodowana brakiem pomysłu (K/W)włosej na odpowiedź. W przyjemnym milczeniu oboje wpatrywali się w okno po przeciwnej stronie sali. Yukio przemieścił swoją dłoń z głowy dziewczyny na jej ramię, a ta nie protestowała.
-- A co z resztą? - Głowa (T/I) poderwała się nagle ku górze. - Nic im nie jest?
Yukio zmarszczył brwi.
-- Nie, wszyscy na czas zdążyli opuścić budynek i wyjść z tego bez szwanku. - Pokręcił głową. - No chyba, że liczyć Rina, który wrócił się tam, kiedy już poskromliśmy Barona, i przez swoją nieuwagę wszedł w jego miazmę. Pracownicy poskarżyli się mi o bóle głowy wywołane jego wrzaskami. A potem i tak mi jeszcze narzekał, że tobie pozwoliłem walczyć, a jemu nie. - Wywrócił oczami, choć w jego oczach zamigotały iskierki rozbawienia.
-- Myślisz, że Rin będzie miał mi to za złe?
-- Że zachowałaś się okazjonalnie bardziej głupio niż on? - Zaśmiał się chłopak, unosząc rozbawiony brew. - Spokojnie, raczej tylko mnie o to wini. No i w takim razie chyba by się o ciebie aż tak nie martwił. Tak samo reszta.
-- Ile tu leżałam? - (T/I) zadała wreszcie najważniejsze pytanie.
-- Niewiele. - Yukio uśmiechnął się uspokajająco. Nie podał jednak dokładnego czasu.
Od prawej strony sali rozległy się nagle jakieś krzyki, a zaraz potem drewniane drzwi zostały zamaszystym ruchem otwarte na oścież. Oboje odwrócili się w tamtą stronę, gdzie z początku nic nie dostrzegli, ale zza rogu wyłonił się zaraz próbujący wślizgnąć się do pomieszczenia Rin. Starszy Okumura sarknął coś do osoby za sobą, wyraźnie będąc powstrzymywanym przed pełnym wejściem do sali.
-- Nie, idioto! Daj jej może odpocząć? - wrzasnął Ryuji, który pokazał się tuż za nim, łapiąc go w pasie i wciągając z powrotem na korytarz.
Chuderlawe, w porównaniu do tych jasnowłosego, ręce złapały się za próg, z którego sekundę później wyłoniła się także ciemna czupryna. Ryuji spiorunował chłopaka wściekłym wzrokiem.
-- Przestań! Chcę tylko zobaczyć, czy czuje się już lepiej!
-- Nawet jeśli, to twoje przybycie z pewnością wszystko spartaczy. - Chłopak zdołał odsunąć szamotającego się Rina od drzwi. Wyjrzał zza nich, patrząc przepraszająco na zdezorientowanego Yukio oraz pozdrawiając skinieniem głowy obudzoną (T/I). Brunet odpowiedział mu niezręcznym uśmiechem, a zaraz potem drzwi zostały zatrzaśnięte z głośnym hukiem.
(T/I) i Yukio spojrzeli na siebie. Dziewczyna parsknęła, znów zerkając na drzwi, a zaraz potem zaczęła chichotać. Okumura popatrzył na nią zdziwiony, wywołując w dziewczynie jeszcze większą salwę śmiechu.
-- Cóż - zaczęła, ocierając swoje oczy z niewidzialnych łez. - Chyba nie mam się co obawiać.
Brunet spojrzał na nią z uniesionymi brwiami, a na jego ustach błąkał się uśmiech. Ryuji prawdopodobnie poszedł powiadomić lekarzy o przebudzeniu dziewczyny, więc sam nie musiał się już o to martwić.
Zapatrzył się na chichoczącą dziewczynę. Pomyślał, że wygląda ładnie w takim wydaniu, a sekundę później już się za to karcił.
Od początku dnia był niesamowicie zmęczony, jego myśli zaczęły iść w niechcianym przez niego kierunku. Zwalił je na nadmiar pracy i obowiązków.
A mimo to, gdy wychodził z sali, wyproszony przez lekarza, nie mógł powstrzymać się przed posłaniem (T.I) uśmiechu otuchy, ani poczucia żalu, że już ją opuszcza.
Natomiast dziewczyna się zarumieniła, gdy tylko on wyszedł, spojrzała za okno i wstrzymała oddech, by powstrzymać krzyk.
Zbeształa się za swoją głupotę, ale nie była w stanie żałować tego, co wcześniej zrobiła. I jakoś nie było jej z tym źle.
_______________
Okay
Sori
Ostatnio mówiłam o tym, jak fajne są rzygowe pocałunki, nie?
No to teraz powiem, że chodzenie przez 8 lat po świecie jako płonący człowiek wcale nie jest już takie fajne
Słodki snów, dzieciaczki
Oby w noc nie opętał was pasożyt i nie zamieszkał w waszej dłoni, wink wink
A to co teraz piszę jest tylko po to, bo durny wattpad nie wie jaką wersję opublikować ;-;
Ręką w górę, kto nienawidzi gdy tak jest
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top