• Nie Opuszczę Cię •
Lurinx Chinami009 <-- ta ma teraz inny nick ale nie chce mi się go szukać :>
Czekam na moją odznakę Dekuriya i mam nadzieje że jednak nie jest aż tak źle jak mi się wydaje <:
_____________________
Zielonowłosy nastolatek powoli otworzył oczy, dostrzegając niewyraźne sylwetki jego przyjaciół z klasy. Mieli przerażone wyrazy twarzy, a kilka osób wymiotowało. Jednak wszyscy, bez wyjątku, powoli się od niego cofali, jakby miał ich zaraz zaatakować.
- Co się-?! - zaczął gdy zobaczył jak Todoroki wycelowuje swój ogień w jego stronę. Natychmiast go uniknął z okrzykiem bólu, który poczuł gdy ruszył nogą.
Pod czujnymi spojrzeniami wszystkich obecnych, zerknął w dół. Nóż wbity w jego udo był cały we krwi, a z samej nogi wylewały się strumienie czerwonej cieczy. Natychmiast go wyrwał, sycząc. Podążył wzrokiem po szkarłatnych plamach, najwyrzaźniej zrobionych przez niego samego.
Z przerażeniem zobaczył Bakugo, a obok niego leżącą Urarakę.
Oboje byli cali we krwi.
- Kto to zrobi-..!? - krzyknął, cofając się w tył. Potknął sie o coś i upadł na ziemię, jednak wciąż nie przestawał się cofać i wgapiać szeroko otwartymi, szmaragdowymi oczami w martwe ciała na ziemi.
- Ty.
- C-co - zająkał sie chłopak słysząc w głowie znajomy głos.
- Ty ich zabiłeś. Zasłużyła na to, szmata. Zdrada musi być karana.
- Midoriya... - powiedział Iida jakby w transie. On też ustawił się, gotowy w każdej chwili na atak z jego strony.
- Jak mogłeś...?! - wykrzyknął Kirishima, patrząc się tępo w plamy krwi. - T-ty... Oni...
- Izuku-chan...? - odezwała sie Tsuyu. - Dlaczego to zrobiłeś....? - dziewczyna z przerażeniem patrzyła się tam, gdzie wszyscy.
Mimo przerażenia, nikt nie odwracał wzroku.
- T-To nie ja!! - krzyknął w proteście chłopak.
- Owszem, to ty.
- T-to Deku!!! On znowu przejął kontrolę - zielonowłosy próbował wyjasnić tę sytuację. Albo raczej tę tragedię. - O-On-!...
Nie pamiętał co się stało. Złość przejeła jego umysł w chwili, gdy zobaczył swoją dziewczynę, zdradzającą go z jego najlepszym przyjacielem, dając tym samym Deku sposobność, na przejęcie jego ciała. A on już zadbał o zemstę.
- J-ja... J-ja... Ja im tylko pokazałem, gdzie jest ich miejsce - obok niego świsnął kwas. Spojrzał w prawo na zrozpaczoną Minę.
- N-nie udawaj - widać było, że dziewczyna sama nie wiedziała czy mu wierzyć, czy nie. Po chwili wybrała jednak to pierwsze, krzycząc: - T-ty!!! Zabiłeś ich! Dlaczego ty...!?
- Zadzwońcie po pomoc - zaopanował Todoroki. Jego spojrzenie było zimiejsze od jego lodu, a słowa bardziej żrące od jego ognia, gdy nakierowywał swoją lewą dłoń na podłoże, a prawą w jego głowę.
- Wy chyba nie myślicie że ja... - w oczach Midoriyi stanęły łzy.
- Przestań, Izuku. Powinniśmy się cieszyć. W końcu mam ciebie na wyłączność. My mamy siebie na wyłączność.
- NIE!! Znów to zrobiłeś!! Dlaczego ty znów-!
- Młody Midoriya - przez jego krzyki przebił się głos All Might'a. Wzrok bohatera przeszedł na nóż leżący na ziemi, ten sam, co chłopak wcześniej miał wbity w udo. Blondyn popatrzył pytająco na innych uczniów.
- Gdy tu przyszłam o-oni.... byli już martwi - odezwała sie po chwili Yayorozu, oskarżycieslko patrząc na zielonowłosego. Ale czemu się tutaj dziwić? - A-a Midoriya się na nich patrzył. Uśmiechał się. P-potem jakby wyszedł z jakiegoś transu i-i tak po prostu wbił sobie nóż w nogę. P-potem chwilę stał zupełnie nieruchomo, a chyba od moich krzyków, reszta klasy tutaj przyszła. A następnie zaczął krzyczeć. I-i...
- T-to nie ja!! T-to Deku!! - zrozpaczony nastolatek, cały zapłakany, wciąż próbował pokazać im prawdę, w którą jednak i tak wątpił, by uwierzyli.
Bo co miałby im powiedzieć? Że jego szalone Alter Ego, które miał, odkąd pamiętał w głowie, ciągle namawiało go do pozbycia się jego - jak to mówił - fałszywych przyjaciół i zostania do końca życia z nim, a gdy zobaczył Urarakę całujacą Bakugo po prostu przejęło kontrole nad jego ciałem? Że to zupełnie ktoś inny ich zabił?
Nie. To brzmiało jak jakiś głupi żart, który conajmniej złoczyńca mógłby powiedzieć.
Złoczyńca...
Te ich wszystkie spojrzenia zaczęły go przytłaczać. Czuł się jakby każde obrzydzone, przerażone i oskarżycielskie muśnięcie wzrokiem było igłą wbijającą się w jego serce.
- Widzisz, a oni nawet nie wiedzą tego. Nie wiedzą, jak bardzo cię ranią. Ale spokojnie ja cię obronię, mój słodki Izuku.
I wtedy Deku przejął kontrolę nad jego ciałem. Ponownie.
Wiedy też Midoriya dostrzegł, że inni Pros'i zaczęli się pojawiać na około. Policja także przyjechała z pistoletami, wycelowanymi w chłopaka. Jednak ten wiedział już, co robić.
- Mido-! - zawołała jakaś osoba. Nie miało to dla niego teraz znaczenia, kim była. Obchodziła go tylko ucieczka od ich nienawistnych głosów.
Zabiłeś ich.
T-ty jak mogłeś!!?
Jesteś potworem!
Złoczyńcą!
Bohater nigdy nie zrobiłby czegoś takiego!!
A wiesz co to oznacza?
Że nie jesteś bohaterem.
Midoriya zaczął się wewnętrznie trząść. Deku wciąż kontrolował jego ciało, a mu to nie przeszkadzało. Ani trochę.
- Wszystko dobrze Izuku. Ciiiiii...
Kopia jego samego go przytuliła w umyśle. Na zewnątrz zaś po kolei eliminował napataczających się ludzi, torując sobie tym samym drogę ucieczki. Chociaż bardzo pragnął ich wszystkich pozabijać, Izuku był teraz ważniejszy.
- Zasłużyli sobie na to.
Zatrzymał się w jakimś zaułku.
- A-ale ja-!
Deku przerwał mu, zatykając jego usta swoimi. Zielonowłosy zaczał się wyrywać, lecz po chwili padł zmęczony w jego ramiona.
- Widzisz? - szepnęła mu do ucha jego druga osobowość. - Zostawili cię. Co za szuje. Nie znają prawdy i nawet nie chcieli jej poznać. Tylko ja ją znam. I tylko ja nigdy cię nie opuszczę - mówił, gładząc twarz Midoriyi, wpatrując się w nią jak w obrazek, z lekkim uśmiechem na twarzy
- To moi przyjaciele - zaprotestował bohater. - Oni na pewno-!
- Cię nienawidzą. - dokończył drugi. - Bo nikt nie jest w stanie cie kochać, tak bardzo jak ja to robię. A w tym wypadku, można cię tylko nienawidzić, lub kochać. Oni tego nie rozumieją. I nie zrozumieją. Dlatego tylko ze mną bedziesz szczęśliwy.
- A-ale... A-le.. - z oczu zielonowłosego ponownie zaczęły spływać łzy.
- Powiedz to do cholery. Powiedz jak bardzo cię zranili. Jak bardzo ich nienawidzisz - szepnął mu Deku do ucha. Swoje dłonie zniżył do jego bioder i pociągnął go za nie, przytulając go jeszcze ciaśniej.
- Powiedz to, a nie opuszczę Cię.
- Nienawidzę ich. Oni, mnie nie rozumieja, tak jak ty. Potrafią tylko ranić - powiedział zielonowłosy jak w transie. - Nie mają dla mnie znaczenia - spojrzał Deku w oczy.
- A teraz powiedz mi, czego chcesz.
- Chcę być.... - Izuku sam zaczął przybliżać się do swojej drugiej osobowości, nie spuszczając wzroku z jej zielonych oczu. - Chcę być z tobą - dokończył i połączył ich usta.
- Tylko ja cię nie opuszczę i zawsze z tobą będę - dodał Deku, jakby składając obietnicę.
A Midoriya mu uwierzył, wtulając się w niego.
Szkoda, że nie zauważył rzędu ciał, leżących tuż za nim.
A może nie chciał zauważyć?
_____________________
Tutaj zgłaszają się ludzie którzy są tak samo zawiedzeni jak ja xD -> \__/
Uznajmy po prostu że to przez to że jest to One shot i gdyby było to opowiadanie byłoby lepiej, okej?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top