Powód nr.3

(Pov Felixa)
A co jeśli którymś z powodów...będę ja ? Muszę się dowiedzieć...

,,Kolejny powód to Seo Lin i Lee, tu powodem będzie on nie ona, widziałam jak...to co zrobił ten dupek dla Lee, trudno mi o tym pisać, tym bardziej że mogłam jakoś pomóc lub coś zrobić a ja ? Ja uciekłam jak tchórz, dzień urodzin Lina, kumple drużyny koszykarskiej urządzili imprezę, Lee była dość mocno wstawiona dlatego jeden z jego kolegów zaprowadził ją do pokoju Lin żeby się przespała, poszłam za nimi bo chciałam zabrać ją do domu, po cichu weszłam, leżała na łóżku, ale coś tu nie grało dziewczyna miała rozerwaną suknię i ślady malinek, wiedziałam że ten dupek, znajomy Lin coś jej zrobił, wzięłam jej rękę i zawiesiłam na swoje barki chciałam ją wynieść ale usłyszałam kroki, delikatnie położyłam ją pod łóżkiem, a sama schowałam się za regałem z pucharami, do pokoju weszło kilkunastu gości, słyszałam całą rozmowę

Gdzie kurwa ona jest ?! Przecież kurwa miałeś ją pilnować ! - krzyknął jeden

Przeleciałem ją, i zostawiłem tu dla was ! To że ten debil nie pilnował drzwi to chuj mnie to ! - kolejny się odezwał

Idziemy szukać szmaty, zanim komuś wygada że ją zgwałciłeś ! Może będzie na tyle najebana że da radę jeszcze przelecieć tą laleczkę- zaśmiał się któryś, a za nim cała grupa

,, Wyszłam zza regału, nie wierzyłam w to oczywiście usłyszałam, spóźniłam się 10 minut nim weszłam po nią, czułam się jak gówno, została wykorzystana tak jak ja, gdyby nie to...dalej by żyła, na jej pogrzebie był Lin, okropnie płakał, krzyczał że to jego wina, nie była jego tylko moja i tych dupków, ona była słońcem... zawszę pogodna i miła, po tym zdarzeniu uświadomiłam se że słońce potrafi być krzywdzone i potrafi płakać, nawet na takie słońce nachodzą czarne chmury..."

(Pov Felix)
Jak oni mogli zrobić to tak dobrej osobie ? Czemu T/I się o to obwinia, gdyby nie ona inni by...nawet nie chcę o tym myśleć, chodziłem po mieście pół dnia postanowiłem pójść na cmentarz, kupiłem żółtą róże... poszedłem na grób Lee, T/I nie żyje już od miesiąca, a ona pół roku...ludzie dalej kładą pełno żółtych kwiatów, zniczy i róż, pomodliłem się i wróciłem do domu, powoli zaczynam rozumieć, że życie T/I nie było łatwe, pomagała innym, ale inni nie pomagali jej, bo tego nie okazywała żeby inni się nie martwili, ona była czymś więcej niż człowiekiem...była aniołem. Po drodze spodkałem Lina szedł z ogromnym bukietem żółtych słoneczników.

Cześć Felix...- odparł chłopak, to nie był ten sam Lin co pół roku temu...

Hej...idziesz do Lee prawda- Felix wskazał na wiązankę

Tak, dalej nie mogę w to uwierzyć, moja Lee, nie zdążyłem powiedzieć tego co tak bardzo chciałem...- chłopak był załamany

Chciałem jeszcze powiedzieć że T/I była jedną z najlepszych osób które znałem, tak jak Lee, dzięki nim na niebie świeciło słońce, teraz nie widzę sensu na nic...- poklepał mnie w ramię i odszedł spuszczając głowę

(Pov Felix)
To przerasta nas wszystkich, dalej ją kocham, będę miał ją w sercu już na zawsze...



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top