━ [ ᴄʜᴀᴘᴛᴇʀ ɪx ]....

Korea Południowa-Seul
30 czerwca,2013 rok.

Dzisaj mam swoją sesje zdjęciową do mojego debiutanckiego albumu.Można powiedzieć że to jest moja taka pierwsza sesja,nie licząc tych przed debiutem.Tematyka tego albumu jest taka mroczna i ciemna.

Dzisiaj wstałam o wiele wcześniej ze względu na to, że trzeba zrobić makijaż,ubrać się w dobrane ubrania itd.
Siedziałam właśnie na krześle w garderobie czekając na moją stylistke, nucąc przy tym piosenkę w radiu.

Jedynym oświetlenie jakie tu było,to lampki umieszczone na lustrze i lampa w oddali.Po chwili usłyszałam krzęknięcie drzwi a po chwili ciemnowłosa dziewczyna.

—Przepraszam za spóźnienie,ale korki..—
odparła zawstydzona,drapią się po karku.Ja na to uśmiechnełam się lekko mówiąc przy tym;

—Nic się nie stało.Każdemu się mogło zdarzyć—machnełam lekko ręką,poprawiając się na fotelu.Dziewczyna do mnie podeszła zaczynając robić mi makijaż.Gdy ona  robiła mi małą "metamorfoze" rozmawiałyśmy o różnych głupotach śmiejąc się przy tym.

—Iii...gotowe! —odparła czarnowłosa dając swoje ręce za plecami.Ja za to zaczełam się przeglądać w lustrze.Moje powieki były ozdobione czarnym cieniem a gdzieniegdzie był poprzeplatany złoty brokat,a moje usta pomalowane ciemną szminką.
Uśmiechnełam się szeroko co dziewczyna odwzajemniła.

Po chwili zauważyłam mojego menadżera,z jakimiś papierami w ręku.
Podeszłam w jego strone na co on "wypchnął" mnie za drzwi mówiąc;

—Ok, więc...teraz pójdzesz się przbrać w dobrane dla ciebie ubrania,oczywiście w stylu takim jaki ma album.Wszytko jasne? —powiedział podnosząc jedną brew do góry.

—Jak słońce—odpowiedziałam lekko się uśmiechając.Tak jak kazał,tak też zrobiłam.Ubranie składał się z czarnej  koszulki z taką jakby....siatką(nwm jak to nazwać ale wiecie o co mi chodzi nie? X"D) rękach, czarnych spodni z łańcuszkiem od paska spodni do nogawki,a na rękach miałam skórzane rekawiczki,

Wyszłam z garderob uśmiechając się lekko, okręcając się wokół własnej osi.
Mężczyzna również się uśmiechnął zapisując coś w papierach.

—Dobra.Makijaż masz zrobiony,ubranie jest...to tylko Cię zaprowadze na plan—
Odparł chwytając mnie za ręke,prowadząc mnie na plan.
Pomieszczenie było duże.Nie.Duże to jest za małe określenie.To obyło
o g r o m n e.Na środku planu stały lampy a przed nimi było czarno białe tło.
Makijażystki podbiegły do mnie aby poprawić mi makijaż a niektórzy poprawiali mi strój sprwadzając przy tym,czy wszysko jest ok.

Po chwili zauważyłam że podchodzi do mnie fotograf z aparatem w ręku.

—Wkońcu jesteś! Chodź już! Tym szybciej to zrobimy, to tym szybciej skończymy.—odparł chwytając mnie za nadgarstek ciągnąc mnie tam gdzie stały lampy.

~•❄•~

Gdy byłam trainee,jak wcześniej już wspominałam,miałam sesje zdjęciowe.
Ale one zazwyczaj trwały z godzinę czy dwie....Ale teraz ja już tu siedzę chyba z pięć godzin! p i ę ć  g o d z i n.
Poprawa makijażu,ubrania i na plan.
Poprawa makijażu,ubrania i na plan.
I tak w k ó ł k o."TyM sZyBcIeJ tO zRoBiMy" mówili."To TyM sZybCiEj SkOńCzYmY" mówili.Wsadzcie to sobie wiadomo gdzie.

—Teraz unieś ręce do góry...O! Tak! Właśnie tak!—wykrzyknął do mnie fotograf który co chwila zmienił położenie aparatu i miejsca w którym stał z sekundy na sekunde.Mnie to już zaczeło męczyć.Gdy meżczyzna powiedział że na dziś koniec,szybko pognałam do wyjścia nie czekając na mojego menadżera.Jak petarda wpadłam do garderoby zmieniając ubrania do zdjęć,na te co miałam wcześniej, na te luźniejsze.

—Do zobaczenia wszytkim!—powiedziałam opuszczając garderobe wychodząc na korytarz,a z korytarza wyszłam z budytak,i założyłam maseczke aby nikt mnie nie rozpoznał. Teraz zauważyłam że zaczyna się trochę ściemniać.
Byłam strasznie zmęczona.Dla czego mój dom musi być dalej od wytwórni?
To już Namjoon z jego zespołem mają bliżej.

Ciekawiło mnie najbardziej to,że cało dniowy trening nie może mnie tak zmęczyć,ale pięciogodzinna sesja zdjęciowa już tak.Czemu jak coś,co jest dłuższe to mnie nie meczy,a to co jest krótkie to już tak? Gdzie tu logika?

Otworzyłam drewniane drzwi domu i  odwiesiłam torebkę na komode wyciągając z niej mój telefon.
Oczywiście padł już w połowie,a przecież mogłam sobie wziąść ładowarke.No ale.Mówi się trudno jak to mówią.Pomaszerowałam do kuchni aby zrobić sobie PORZĄDNE jedzenie,ponieważ rano zjadłam tylko banana i wypiłam wode.

Po zrobieniu posiłku usiadłam na kanapie z kubkiem herbaty owocowej i z talerzem z kanapką.Włączulyłan telewizor i akurat leciały wiadomości które mało mnie interesowały ale oglądałam,bo czemu nie? Nie no a tak serio to było jak flaki z olejem.

Nawet nie zauważyłam że kleją mi się oczy.Odstawiłam puste naczynia do zmywarki,i poszłam na górę do mojego pokoju.Wyjełam z szafy piżamę i walnełam się na łóżko,owijając się kołdrą jak naleśnik.Zgasiłam światło i poszłam spać.

Czułam jak moje mieście sie rozluźniają.
I to było najważniejsze.Zanim się obejrzałam odleciałam do Krainy Morfeusza...

~•❄•~
Mam faze na "Super Lady" jsjsjs
Kolejny rozdział w piątek
(02.02.2024 r.)

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top