🔸3🔸


Rozdział Ⅰ

       Mgła w oczach Dazai'a nie rozrzedziła się, nawet w chwili, gdy Chuuya niemalże rzucił nim na łóżko. Chociaż nazywanie tego 'czegoś' łóżkiem, samo w sobie byłoby zniewagą dla innych łóżek. Pojedyncze, nie zaścielone, a prześcieradło na nim było zmięte i wyglądało tak, jakby nie było prane od miesięcy. Po ciele rudowłosego przeszły ciarki na samą myśl o położeniu się na nim. Nie miał jednak zamiaru sprowadzać Dazai'a do swojego mieszkania tylko po to, by mieć potem kwietnik w salonie. W tym tempie Osamu był w stanie pokryć kwiatami całą powierzchnię Parku Yamashita.

      Brunet nie przestawał kaszleć, wydając dźwięki, które świdrowały w środku Nakahary, nawet jeśli był tylko obserwatorem. Chuuya przypuszczał, że jedyną zaletą tej sytuacji było to, że wnętrzności chłopaka prawdopodobnie wyglądały jak kolorowa rabata kwiatów, więc nie było powodu do zmartwień, że gardło Dazai'a było już w znacznym stopniu uszkodzone.

      ...Cóż, przynajmniej nie w normalny sposób.

      Szef powiedział, że nadal są w trakcie badań nad kwiatami, które nie przestają opuszczać ust Dazai'a oraz jego wnętrzności. Wiadomo jedynie, że zostały wytworzone przez siłę jego nieodwzajemnionych uczuć. Mori zasugerował, że Dazai nawet w najmniejszym stopniu nie może zostać zraniony – przynajmniej do czasu, gdy wciąż będzie w stanie kurczowo trzymać się swoich uczuć, by dalej generować kwiaty, które wypluwa.

      Chuuya wciąż przed oczami widział nóż, wystający z żeber bruneta, a w głowie liczył ilość kwiatów, które opuściły jego ciało.

      W pewnym sensie był pod wrażeniem.

      Dazai kaszlał kwiatami jak burza - musiał przez bardzo długi czas skrywać w sobie niewiarygodnie silne uczucia.

      Nakahara zastanawiał się, jak zachowałby się na miejscu kogoś, do kogo skierowane były jego nieodwzajemnione uczucia. Momentalnie jednak odpędził od siebie natrętne myśli - przecież to Dazai. On tego doświadczał, ponieważ to on był tak zakochany w kimś innym.

      Nie było tu miejsca na marzenia i zbędne rozmyślanie.

      Chuuya zajął miejsce obok Dazai'a, by pomóc mu ułożyć się w pozycji półleżącej w nadziei, że to ułatwi kwiatom ucieczkę z jego ust. Dazai miał tylko jedną poduszkę, w dodatku strasznie nierówną. Rudowłosy westchnął, wspinając się na łóżko. Oparty o ramę, ułożył bruneta między nogami, z klatką piersiową na jego plecach. Kładąc głowę na obojczyku chłopaka, zaczął nucić piosenkę, zbliżoną do kołysanki.

      Po chwili zasnął, uśpiony własnym kołysaniem. Gdy nadszedł poranek, był zaskoczony, kiedy odkrył, że kaszel Dazai'a znacznie ustał w ciągu nocy. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top